Wątek: Oko czarownicy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-09-2007, 21:35   #129
rudaad
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Louise Claudel

Pierwotne odrętwienie Louise przeszło w spazmatyczne dreszcze, gdy tylko mężczyzna w błękitnym mundurze oddalił się od niej... Myśli powracały do dni walk w Wandei i tego co tam robiła.. Tego co była winna tej ziemi.. Pozostała sama.. Wzbierał w niej szloch, który jednak nie znajdował ujścia ani w jej oczach, ani w tym co chciała krzyczeć, o co chciała błagać.. Wrażenie nierealności wydarzeń sprzed chwili nikło w jej strachu i bólu.. Próbowała paść na kolana.. Jednak instynkt samozagłady ciągnął ją za zjawą.. Zanim uświadomiła sobie co robi, biegła już w stronę zejścia pod pokład... Czego tam szukała? Odpowiedzieć sobie na to pytanie też w pierwszej chwili nie potrafiła.. Przy każdym kroku potykała się o nieistniejące progi, lecz biegła dalej... Każdy kto mógłby ją teraz zobaczyć pomyślałby, że oszalała... Czego również nie była daleka... Gdy wbrew sobie znalazła się już pod pokładem uświadomiła sobie gdzie zmierzała.. Bailleu został sam... A przecież potrzebował stałej opieki, jednak nie to ją tam przyciągnęło... Chciała tak jak na froncie ratować życie towarzysza, nie dbając o własne bezpieczeństwo, ale nie to zmusiło ją do tak heroicznego wysiłku woli i przezwyciężenia bezwładu własnego ciała...

Stabilność ścian wokół niej powoli pomagała jej wrócić do panowania nad sobą.. Cały czas trzymając się drewnianej powierzchni doszła po omacku - jak ślepiec do kajuty gdzie leżał ranny..

- Jego już tu nie ma.

Usłyszała głos, wtaczając się do kajuty. Niski, zachrypnięty głos, w tej chwili całkowicie wyprany z emocji.

- Przyszli po niego i... Zabrali go. Po prostu zabrali.

Mówił, siedząc w pełni wyprostowany na swym łóżku. Louise zmusiła swój rozbiegany wzrok do skupienia sie na Samuelu i tym co właśnie powiedział.. Jak mogła?... Jak mogła pozwolić by tak to się skończyło?... Przecież mógł zabrać ją... A jego zostawić... Nie znała jego historii, nie wiedziała co uczynił w swoim życiu, ani czy był dobrym człowiekiem... Ale nie trudno było znaleźć człowieka lepszego od niej... Zbliżyła się powoli, obijając się o ścianę do pustej koi. Położyła na niej dłoń i czując jeszcze ciepło ogarniętego gorączką ciała sama zwaliła się z nóg. Padała na kolana i zamknęła oczy, chcąc by nareszcie się to wszystko skończyło...

- Co się... Co się dzieje?

W głosie Polaka słychać było wahanie, tak rzadkie u tej dziwnej postaci.

- Wszystko w porządku?

Wstał, szybkim krokiem podszedł do kobiety. Cokolwiek się z nią działo- niepokoiło go to. Gorączka, strasznie wysoka gorączka... Mocnym, żołnierskim ruchem podniósł kobietę i położył ją na łóżku, na którym przed paroma chwilami odszedł Ballieu. Z jej stroju oderwał rękaw, zmoczył go w wodzie i przyłożył do czoła.

- Leż tutaj. A ja pójdę po pomoc.

Rzucił i nim zdążył odejść od łóżka kobiety, ta chwyciła go za dłoń, która przed chwilą starała się ochłodzić jej czoło... Jedynym co tliło się w jej głowie była myśl, że mogła choć raz czemuś zapobiec... Nie masowej rzezi, nie zburzeniu starego ładu pod Bastylią, ale czemuś tak prozaicznemu jak śmierć "niewinnego" człowieka. A jednak nie była na tyle silna by coś co leżało w jej woli mogło zostać ziszczone...
Louise wbiła wzrok w poznaczoną bliznami twarz Danłłowicza, chciała coś powiedzieć choć nie była w stanie.. Zaczęła się krztusić własnymi słowami... Jedynie chłód metalu, tak wyraźnie odczuwalny między jej rozpaloną dłonią, a ciepła dłonią mężczyzny stawał się dla niej ukojeniem... Polak zatrzymał się, odwrócił w kierunku kobiety. Uścisnął jej dłoń mocniej, tak jak nawykł to robić w wojsku, tak jak zawsze chwytał mężczyzn. Chwilowy ból wysłał sygnały do mózgu Louise, jakby na chwilę wybudzając ją z majaków. Była to jednak niecała sekunda, przez chwilę tylko spojrzała wybałuszonymi oczami na twarz Samuela. Ten zaś zbliżył się do jej głowy i kucnął obok niej.

- Co się dzieje? Co chcesz mi powiedzieć?

Gdy twarz mężczyzny pojawiła się koło jej własnej, wspomnienia zbrodni i bezsilności na chwile zbladły, rysy twarzy się wygładziły, oczy nabrały tego samego koloru co zawsze, choć zaszły łzami... Jej ciało powoli zaczęło unosić się i opadać jakby w rytm bicia jej tętna... Wykrztusiła przez ściśnięte gardło to co ją tak męczyło :

-On wcale nie musiał umierać...

Polak tylko pokręcił głową i puścił jej dłoń, w tym samym momencie świadomość opuściła zupełnie Caudel... "Majaki", mruknął już sam do siebie. Musi ściągnąć kogoś do pomocy...
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."

Ostatnio edytowane przez rudaad : 30-09-2007 o 21:47. Powód: Wrzucenie inf o wspaniałej wspólpracy duetu-Rudzi i Kutaka nad tym postem :)
rudaad jest offline