W tematyce życzeń jeszcze...

Myśliwiec z tylnim strzelcem lub myśliwiec bombardujący. Zwykle mierzymy się z przeciwnikiem znacznie liczniejszym. Taka niespodzianka do zmiatania przeciwka z ogona. Wieżyczka z działkiem wielolufowym albo nawet z tym fuzyjnym aby nie trzeba było powtarzać a przy nalocie nad duży cel można było orać pancerz.

Pilot i strzelec mogli by siedzieć plecami w jednej kabinie.
Tylni strzelec poza obsługą drugiego działa mógłby obsługiwać albo systemy stelth albo namierzać cele dla rakiet gdyby był to myśliwiec bombardujący.
Żeby się nie nudził lub zwyczajnie robił za mechanika pokładowego

CO do myśliwca Hive...
Podobny pomysł miałem jako jednostki wsparcia formacji atakujących.
Ukryty w drugiej linii mógłby osłaniać wolniejsze lub uszkodzone jednostki, jako osłona bombowców, kanonierek lub aniołów wyposażonych w torpedy by mogły spokojnie wycelować i oddać celny strzał.
Osłonowa lotniskowców wydaje mi się marnowaniem zasobów. Operatorzy dornów mogą równie dobrze siedzieć ukryci na lotniskowcu. No i dorny musiały by być albo uzbrojone silniej niż Waspy albo operować na tyle duyżym rojem aby mogły dopaść cel skoro lekke myśliwce okazały się aż tak mało skuteczne że poniosły tak duże straty jak w pierwszym epizodzie.

Oczywiście test myśliwców roju może być osobnym zadaniem sesji... :) CO też było by zadaniem ciekawym samym w sobie.

Nazwa Archanioł brzmi dobrze! Co do konceptu podwójnej załogi to jest ona dostępna we wszystkich myśliwcach poza aniołami. W przypadku Królowej mamy tam jeszcze liczniejszą załogę odpowiedzialną jednak głównie za drony. Tak więc pilot radzi sobie sam.

Co do gniazda, to żądełka mogą być też sterowane przez Victorię. Ale to słabe rozwiązanie ze względu na bardzo mocno ograniczoną mobilność. Przyjęcie ataku w bezpośrednim zasięgu jest bardzo ryzykowne. Dlatego rój ma przechwycić jednostkę wroga w pewnym dystansie od okrętu. A im dalszy dystans tym sterowanie dronami, nawet w pewnej mierze autonomicznymi może sprawiać problemy. Stąd drony z reguły dostają statek z operatorami dzięki czemu w razie potrzeby mogą próbować zatrzymać wroga zanim wejdzie w skuteczny zasięg. A victoria w tym czasie może go sukcesywnie osłabiać.

Zauważcie, że niemal wszystkie maszyny na victorii będą prototypowe.

No to myśliwce mamy omówione co z załogą? Kogo zostawiamy kogo zmieniamy w kotki?

A moje życzenia to takie cuś.
Bardziej zróżnicować rakiety.
Zrobić wersję kierowaną i niekierowaną.
Wersja niekierowana będzie dedykowana dla lepszych strzelców i będzie posiadała większy zapas w zasobnikach (brak konieczności modułu sterującego i silników korekcyjnych)

Np. Hydra vs Hellfire

No to po kolei jeszcze raz (obrażenia są podane przeciwko myśliwcom)
1. Harpuny - lekkie rakiety bierze się ich 8 zadają obrażenia krytyczne
2. Tomahowk - standardowe rakiety - bierze się ich 4 zadają obrażenia fatalne
3. Mjolnir - rakiety atomowe zadają obrażenia fatalne+ (czyli np wobec niszczyciela zada obrażenia krytyczne)
4. MornigStar - rakieta rozpryskowa. Rozdziala się na kilka mniejszych przed uderzeniem. Utrudnia uniki, lub pozwala na zaatakowanie grupy zwartej myśliwców lub salwy rakiet. Zadaje obrażenia o 2 poziomy mniejsze, ale przy ataku jednego celu daje automatycznie efekt salwy. (każda z rakiet dzieli się na 10 zadających obrażenia poważne - takie jak lasery)

Teraz ciężko mi się tutaj znaleźć miejsce żeby wcisnąć jeszcze rakiety niesterowane. Ale możemy zrobić tak. Rakiety niesterowane zadają obrażenia krytyczne, możemy ich wziąć powiedzmy 20. Ale nie namierzamy celu a atak jest w zależności od zasięgu -2 do -1. W przypadku atakowania celów o 2 poziomy większych możemy zignorować -1 do trafienia. Ale to mało opłacalna broń na większe cele. Ogólnie fajna rzecz dla pilotów o niskiej elektronice i wysokim pilotażu.

Ale wydaje mi się że lepiej się sprawdzą harpuny. Chyba, że te harpuny przerobimy na takie rakiety niesterowane i damy ich więcej?

Bardziej mi chodziło o niekierowaną wersję Tomahawków.
Ale jak proponujesz mechanikę rakiet niekierowanych to zróbmy każdą alternatywę możliwą, a nie tylko Harpunów.

Rezygnacja z namierzania = te same obrażenia + alternatywna mechanika trafienia + ilość np. x3

Po porostu miejsce w którym był dodatkowy system korekcji lotu uzupełniamy materiałem wybuchowym. Więc rakieta nie musi być słabsza.

Tak samo torpedy... lecą tylko prosto. Trafisz tylko capitala, ale powinny walnąć tak samo mocno jeśli nie mocniej.

troszkę to powoduje rozbicie istotności cech. Elektronika przestaje mieć sens. Bo będzie się znacznie bardziej opłacać brać od cholery rakiet niekierowanych niż kierowanych. Bo macie więcej w pilotowaniu niż elektronice. Cecha stanie się praktycznie zbędna. Nie wiem czy to nie zakłóci bilansu zabawy.

Sens to ma. Bo to rakiety na krótki dystans. Mogą mieć mało paliwa ale bardzo szybko spalanego. Więc zbiorniki są mniejsze. Głowica może pozostać podobna.

Oczywiście trzeba było by temat zmodyfikować w przypadku rakiet ropryskowych. To tworzyło by typowe bomby kasetonowe. Nie wiem przeciwko czemu można by tego użyć. Cholernie niebezpieczne używać tego w walce kołowej. Bo można swoim krzywdę zrobić. Przeciwko dużym okrętom taka salwa zada słabe obrażenia.

Z kolei atomówki są dość drogie więc wątpię by ktoś się kusił.

W przypadku torped temat raczej odpada. Torpedy z założenia są jak małe statki kosmiczne. Są sprytniejsze od rakiet i znacznie potężniejsze oraz droższe. Raczej nikt nie chce by tego typu potwory latały samopas. Ale to wasze pomysły tutaj rządzą. Możliwość posłania 3 niesterowanych potworów w rufę wrogiego krążownika z niewidzialnego myśliwca robi robotę. Nagle się okaże, że jedna eskadra może rozwalić lotniskowiec... To by się robiło niebezpieczne...

Ale daje wam swobodę. Zrobimy tak jak będziecie chcieli

Pod względem sesji i naszych postaci oczywiście.
Ale jeszcze masz NPC, którzy rakiet używają o wiele więcej niż my.
To nie nasza wina, że mamy więcej gunnery niż elektroniki, od obsady capitali i skrzydłowych.
Będziesz i tak używał obu mechanik :)

Rozpatrzymy tylko te rakiety, które da się zabrać na myśliwce.

Zróbmy niesterowane jako osobne rakiety. W miejsce elektroniki napakowano więcej materiałów wybuchowych więc więcej dmg, ale trafić myśliwiec czymś takim to sztuka. Bo wystarczy lekka korekta kursu by jej uciec. z -2 do trafienia. A -1 na okręty i to z bliska bo z daleka też mogą po prostu odlecieć te w bok :)

Też może być w sumie inna alternatywa:

Tomahawk Smart - kierowana, obrażenia standard, ilość x1 (czyli obecny standard)
Tomahawk Dumbfire - niekierowana, obrażenia standard, ilość x3
Tomahawk Dumbfire MKII - niekierowana, obrażenia wyższe, ilość x1

To samo z Harpunami.

Uważam że pierwsze dwie propozycje są logiczne - trzecia odpowiada torpedom, które właśnie mają poziom obrażeń w górę. Więc pomysł MKII odpada. Zgodzę się jednak na torpedy wg tego samego wzoru. Więc będziecie mieli potężniejsze wersje głowic.

Innymi słowy rakiety myśliwskie, tracą sterowalność i zasięg a zwiększa się ich liczebność, bo zajmują mniej miejsca.

Nazwijcie jakoś te wszystkie warianty. Pamiętajcie jednak, że hellfire sterowany i niesterowany to są dwie różne konstrukcje więc powinny dostać osobne nazwy.

Jeśli macie pomysły na inne rakiety piszcie. No i co zrobic z kasetonowymi rakietami - to typowa broń do walki z pojazdami i piechotą na powierzchni planet... Po prostu nalot napakowanych takimi rakietami myśliwców równa kwartał miasta z ziemią... Ale chyba poza tym zastosowaniem nie widzę praktycznego ujęcia rozszczepialnych niesterowanych.