lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum rekrutacji (http://lastinn.info/archiwum-rekrutacji/)
-   -   [Zew Cthulhu] Srebrny Klucz (http://lastinn.info/archiwum-rekrutacji/5835-zew-cthulhu-srebrny-klucz.html)

Avaron 11-07-2008 23:32

[Zew Cthulhu] Srebrny Klucz
 
Biblioteka tonęła w ciemności i ciszy. Był to ten niezwykły, przytłaczający rodzaj ciszy jaki niepodzielnie panuje w starych budynkach o wysokim sklepieniu. Ta cisza wprost dudniła. Każdy szmer, każde skrzypnięcie starych belek wydawało się grzmotem, a każdy szept niósł się donośnym echem. W powietrzu panowała mieszanina zatęchłych woni starych ksiąg, wilgoci i kurzu, z lekka jedynie rozpraszana wspomnieniem słodkiego zapachu palonej tu niedawno fajki.

Długie regały uginały się pod ciężarem pełnych dawnej mądrości ksiąg. Czegóż tam nie było! Ileż z dawna zapomnianych w świecie traktatów, których autorzy nie wiedzieć kiedy rozsypali się w proch. Chyba iż mieli mniej szczęścia niczym po stokroć potępiony człek, który spisał bluźniercze karty straszliwego Al-Azif… Ale nie, to nie księgi przykuwają uwagę. Jest tam coś jeszcze… Długa na stopę, rzeźbiona w gotyckie wzory szkatułka z ciemnego, mahoniowego drewna stała oparta o obwolutę jednej z ksiąg. Zdawała się emanować delikatną, choć wyraźną i niezwykle osobliwą, korzenną woń. Ten kto zajrzał by do środka zobaczył by owinięty w bezbarwny pergamin olbrzymi klucz z zaśniedziałego srebra, ozdobiony tajemniczymi arabeskami…

Skrzypnięcie rozdziera całun ciszy, po nim zaś następuje kolejne i jeszcze jedno. Kroki. Dwa cienie przemykają między regałami. Okryte skórzanymi rękawiczkami dłonie sięgają raz po jedną, to znów po drugą księgę. Dzieła bezgłośnie znikają w przepastnym wnętrzu przyniesionej przez złodziei skrzyni. Aż w końcu sięgają po małą, drewniana szkatułkę…



[MEDIA]http://muzanali.googlepages.com/MementoMori.mp3[/MEDIA]

Przez szarość poranka przemyka cień samochodu. Obrosłe wąską drogę drzewa pochylają ku niemu targane wiatrem korony. Mokry asfalt połyskuje gdy padają nań pierwsze promienie słońca. Zimno. Rześki smak poranka miesza się z ostrym smakiem papierosowego dymu. Droga ciągnie się w dali znikając gdzieś na horyzoncie. Stopa mocniej ciśnie pedał gazu. Warkot silnika CWS niesie się echem przez liściasty korytarz, wskazówka prędkościomierza powoli zmierza ku osiemdziesiątce. Trzask otwieranej zapalniczki, krótki błysk i kabinę ponownie wypełnia słodko gorzki zapach tytoniu. Na siedzeniu obok leżała zgnieciona gazeta sprzed tygodnia. Danziger Zietung z 24 sierpnia 1927 roku. Na wymiętej stronie widać było ledwie kilka linijek tekstu: "W dniu przedwczorajszym, a dokładnie nocą z poniedziałku na wtorek miało miejsce wielce niepokojące zdarzenie. Na rezydencję znanego w gdańskich kręgach przemysłowych dżentelmena Hrabiego Albrechta von Puttkamera napadła grupa nieznanych sprawców! Dopuścili się oni poturbowania lokaja Pana Hrabiego, licznych zniszczeń oraz kradzieży antyków w tym niezwykle cennych woluminów ze znanej na całym Pomorzu biblioteki. Gospodarza na szczęście nie było w domu. Policja donosi iż jest już na tropie sprawców tej, nie bójmy się tego powiedzieć, zbrodni!..." Na twarzy kierowcy pojawił się cień uśmiechu...



Pałac powoli wyłaniał się spomiędzy gęsto zarośniętego parku w stylu angielskim. Dwie ośmiokątne wieże wieńczyły fronton budynku niczym wyprostowani na warcie strażnicy. Czarne okna spoglądały pusto na nadjeżdżający powoli samochód. Budynek zdawał się spać otulony w poranną ciszę. Warkot silnika odbijał się echem od ścian budynku, by po chwili umilknąć. Trzasnęły drzwiczki pojazdu.



Przed prowadzącą do wejścia kolumnadą czekał już służący. Odznaczał się nienaganną postawą, prosto przyciętymi siwiejącymi włosami i połyskującym cienkim, czarnym wąsem:
- Pan oczekuje. - Powiedział nienaganną niemczyzną wskazując otwarte wejście.
Szerokie schody prowadziły od samego wejścia na pierwsze piętro. Gruby, perski dywan, tkany w przedziwne wzory, tłumił odgłos kroków. Korytarz, do którego prowadziły schody pełen był przeróżnych obrazów: scenki myśliwskie mieszały się z rodzinnymi portretami, a między nimi skryło się kilka impresjonistycznych, zamglonych pejzaży. Korytarz wieńczyły białe drzwi. Lokaj zastukał dwukrotnie i gdy ze środka dobiegł bliżej nieokreślony dźwięk otworzył drzwi i usunął się w bok zapraszając gestem do środka.



Pokój był duży. Wysokie okna, rozmieszczone co kilka metrów tylko dodawały mu przestronności. Wzdłuż ścian stały porozstawiane opustoszałe regały a pośrodku pokoju czekał zastawiony do śniadania, ciężki dębowy stół oraz hrabia... Był to na oko mężczyzna piędziesięcioparo letni, wysoki z lekka tylko przygarbiony, o siwiejących, rzednących powoli włosach., zza okrągłych, drucianych okularów bystro spoglądały przenikliwe, ciemne oczy. Uśmiechając się lekko hrabia von Puttkamer zbliżył się w kierunku drzwi wyciągając przyjaźnie dłoń.
- Witam pana! - Głos miał dziwnie chrapliwy, choć nie można by powiedzieć, że nieprzyjemny. - Tak ma pan rację... - Odpowiedział na pytanie, które jeszcze nie padło - Tyle właśnie zostało po mojej bibliotece. Po to też pana zaprosiłem. - Wskazał miejsce przy stole i sam zasiadł naprzeciw. - Oczywiście domyśla się pan, iż chciałbym odzyskać swoją własność. Rzecz jasna tutejsza policja obiecała mi, że złodzieje nie zdołają umknąć... - Roześmiał się dźwięcznie jednocześnie niedbałym gestem rozkładając serwetkę. - Lecz mi się zdaję, że oni już zdołali uciec i dawno już są poza granicą Rzeszy. Tak! Właśnie tak! Sądzę, że jeśli jest szansa na znalezienie ich to właśnie w Gdańsku, stąd też i pana tu obecność. - Nie wiedzieć kiedy przy stole pojawił się służący, niósł parujący dzbanek świeżo przygotowanej kawy. Mocny aromat zaczął unosić się w powietrzu pobudzając zmysły.- Skąd to przypuszczenie? Ostatnimi czasy kilku mieszkańców wolnego miasta zwracało się do mnie z ofertami kupna pewnych, posiadanych przeze mnie rzeczy. Jednak jako, że jestem dość przywiązany do swojej kolekcji i za każdym razem odmawiałem. Mimo iż kwoty jakie mi proponowano można nazwać bardziej niż tylko słusznymi. - Przez chwilę na twarzy hrabiego zagościł grymas złości. - Niektórzy byli dość, rzekłbym natrętni. To pozwala mi kierować niejakie podejrzenia właśnie w tę stronę. Mam oczywiście listę niedoszłych kontrahentów... Chciałbym odzyskać to wszystko, a najbardziej pewien drobiazg. Rzecz niby błahą i nieistotną lecz niezwykle dla mnie cenną z powodów sentymentalnych. Klucz... - Powiedział łamiącym się głosem, mrużąc przy tym oczy - Srebrny klucz. Otrzymałem go od przyjaciela... Jest cenny... Nie on jeden rzecz jasna, lecz dla mnie jest najcenniejszy... Ale dość już o tym porozmawiajmy o faktach!
Słowa płynęły leniwie, niczym strumień gęstej śmietany, nalewany do filiżanki gorącej, czarnej kawy...





Samochód przemierzał skryte w cieniu kamienic, brukowane uliczki Langfuhr. Gdzieś w tyle znikła Hauptstraße z potężnym gmachem Technische Hochschule i terkoczącymi tramwajami linii nr dziewięć. Tu wśród małych sklepików i wyciszonych iście biedermeierowskich kamieniczek ruch był niewielki. Służące spieszyły ze sprawunkami, a środkiem ulicy obdarty druciarz ciągnął swój skrzypiący wózek. Auto zatrzymało się z nagła. Kierowca wysiadł, uchylił kapelusza przed panią Matzerath, która przechadzała się wraz maleńkim synkiem i szybko ruszył do ciemniejącego wnętrza jednej z kamienic. Pozłacana tabliczka na rzeźbionych drzwiach pierwszego piętra głosiła "Meyer und shones - die Detektive Agentur". Otwierane drzwi zaskrzypiały z lekka...





Witam wszystkich miłośników grozy, bo do nich głównie kieruję te słowa.

Dziś chciałbym zabrać Was w podróż do najciemniejszych zakamarków ziemi, a może i jeszcze dalej – w bezkresną pustkę gdzie żyją przedwieczne, nieopisywalne słowem istoty. Tak, tym razem zagramy w Zew Cthulhu.
Początek tej przygody zastanie Badaczy Tajemnic w bardzo niezwykłym miejscu, a mianowicie w Wolnym Mieście Gdańsk roku 1927. Nie jest to miejsce, do którego ZC nas przyzwyczaił, prawda?

Ale to nie koniec odmienności. Chciałbym zaproponować Wam trochę inny rodzaj rekrutacji. Chciałbym bowiem rekrutować nie poszczególnych Badaczy Tajemnic, a całą drużynę i między takimi drużynami właśnie wybierać. Nie wiem czy to rozwiązanie się sprawdzi, jeśli nie to przeprowadzimy rekrutację w sposób tradycyjny, a może jednak się uda. Nie ograniczam ani liczebności tworzonych przez Was drużyn, ani występujących w nich zawodów, jedynym ograniczeniem niech będzie logika. Punktem wspólnym wokół, którego mielibyście zbudować drużynę ma być wspomniana we wcześniejszym tekście agencja detektywistyczna pana Meyera i synów. Jak to zrobicie, w to już nie wnikam. Zaskoczcie mnie…

Nie ograniczam czasu w jakim zakończymy rekrutację. Jeśli do końca lipca nie zgłosi się do mnie żadna, sensowna drużyna wtedy pomyślę o zmianie formy rekrutacji.

Zamierzam prowadzić w zgodzie z mechaniką systemu lecz wy tego nie odczujecie. To znaczy, że rzuty będą ukryte przed Waszym wzrokiem. W zgłoszeniach możecie przesyłać mi rozpisane karty postaci, lecz nie musicie. Jeśli ktoś nie zna mechaniki w takim razie proszę po prostu napisać co dana postać potrafi ja już sobie dorobię cyferki.

Zgłoszenia drużyn przyjmuję przez PW.

Jeśli kogoś odstrasza miejsce akcji, to jest Frei Stadt Danzig, w takim razie zapraszam na stronę danzig-online, która jest kopalnią wiedzy o tym miejscu i tamtych czasach. Pragnę tu gorąco podziękować twórcom bez ich pracy ta przygoda nigdy by nie powstała.

I na tym zakończę. Oczywiście gotów jestem odpowiedzieć na każde pytanie jakie Wam do głowy przyjdzie, wprost tych pytań nie mogę się doczekać.

Zapraszam do zasnutego mgłą tajemnic Gdańska :)

Noraku 14-07-2008 14:23

Parę pytań od Noobka :)
Pierwsze pytanie

Przez zgłoszenie drużyny masz na myśli zebrać się w grupę i razem wymyśleć postacie ?

Drugie pytanie

Czy osoby które kompletnie nie mają pojęcia o Zew Cthulu i systemie są mile widziane?

Avaron 14-07-2008 18:46

Pytanie pierwsze:
Tak mniej więcej to mam na myśli. Dokładnie zależy mi na tym by między postaciami istniała jakaś więź. Natura tej więzi zależy już od Was (rodzinna, zawodowa, przyjaźń czy też zły los). Chce otrzymać spójną całość.

Pytanie drugie:
Nie mam nic przeciw osobom nie znającym ZC. Jednak niezbędna jest znajomość realiów tego okresu (choćby pobieżna sam nie jestem historykiem i również zdarzają mi się gafy) jak i wyczucie pewnego klimatu. Sądzę iż lektura kilku opowiadań H.P.L. czy choćby czarnych kryminałów rozgrywających się w tym okresie na pewno by nie zaszkodziła.

Cały czas oczekuję na Wasze propozycję. Wiem już o tym iż jedna drużyna powoli się formuje. Czekam na więcej ;)

Adr 14-07-2008 19:01

No nareszcie nowe ZC. Gratulacje rekrutacja bardzo ciekawa. Scenki wprowadzają klimat :-) Szkoda, że nie mam czasu, aby zagrać.

Pomysł z tymi drużynami z jednej strony wydaje mi się trochę dziwny, ale jestem ciekawy jak się to sprawdzi.

Postaram się czytać sesję.

Życzę udanej rekrutacji i powodzenia w samej sesji.

Pozdrawiam Adr

Avaron 14-07-2008 19:51

Dzięki za pochwałę i reputację. Cieszę się, że pomysł się podoba.

Skąd pomysł z drużynami? Ano uczę się na błędach i problemach jakie pojawiły się w innych sesjach. Wyszedłem z założenia, że człowiek nie jest samotną wyspą, otacza nas sieć różnych powiązań i zobowiązań. Naturalnym wydaje się iż gracze powinni współpracować nie z zupełnie obcymi, a z tymi których znają. Może i jest to kłopot jaki tradycyjnie powinien wziąć na siebie prowadzący, ale uważam to za rodzaj dodatkowego sprawdzianu. Czy jest to trudne? Sądzę, że nie. Działamy przecież na forum czyli miejscu idealnym dla wymiany pomysłów. Jeśli ktoś nie wie z kim mógłby taką drużynę stworzyć może ogłaszać się w tym miejscu.

Noraku 14-07-2008 20:15

Cytat:

Napisał Avaron (Post 152564)
. Jeśli ktoś nie wie z kim mógłby taką drużynę stworzyć może ogłaszać się w tym miejscu.

W takim razie ja się zgłaszam. Bardzo chętnie zagrałbym w ZC ponieważ słyszałem przychylne opinie o tym systemie

Lhianann 14-07-2008 20:50

To ja się tu też ogłoszę, bo z moim zbieraniem drużyny akurat idzie momentami dość opornie < za mały młotek, albo za twarde głowy, gdzie ja schowałam to tetsubo...?>.

ppaatt1 15-07-2008 15:48

Też się zgłosze.

Redone 15-07-2008 17:56

Lhian, a próbowałaś dawać cukierki? :p Zdaje się, ze właśnie oficjalnie się zgłaszam, ale mówię, potrzebuję cukierka od Ciebie :p No to jedną do drużyny masz, ale ty chyba wiedziałaś ze ja się zgodzę :D

Marjan 15-07-2008 20:40

No ekstra parę dni nie zaglądałem na forum i mom :D
A ja też się pisze na tą sesje :D
Chciałem jechać na Avangarde i z racji stanu musiałem przeczytać co się dało o tym systemie :D
Ale nie mam wiedzy praktycznej więc jak coś źle zrobię poprawić mnie proszę :D


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:24.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172