Door Uśmiechnęła się do Arii przyjaźnie i miękko patrzała, jak dziewczyna zajmuje się Richardem. - Richard powiedział mi, że zaprowadzi mnie do kogoś wyjątkowego - odezwała się - Poznałam go bardzo dawno temu, przez jakiś czas wędrowałam razem z nim i wiem, że to bardzo mądry i bardzo dobry przyjaciel. Witaj Ario, nazywam się Door. Lady Door z domu Portyka. W tym czasie do rozmawiającego towarzystwa podeszła kolejna, niesamowita osoba mówiąca o... aniołach! Różnokolorowe oczy Door rozbłysły dziwnym blaskiem. Przysłuchiwała się rozmowie dwojga nieznajomych, z których ani jedno nie przedstawiło się jej. Lekceważąc zasady etykiety przeszła kilka dzielących ją od nich kroków i uśmiechnęła się drżąco. - Przepraszam... że wtrącam się do rozmowy... ale czy mogłabym zobaczyć tą ulotkę? Tak się składa... że interesuje mnie... pewien Anioł. Nazywam się Door. Jej oczy wędrowały od ulotki do tajemniczej Dolores, która miała w sobie coś niepokojącego i może właśnie dzięki temu była dla niej tak interesująca. |
Dolores: Dziewczyna odchyliła lekko głowę. Miała przejrzyście smutne i przygnębione spojrzenie. Chorobliwa bladość jej skóry ukazywała całe struktury błękitnych żył, całe ich siatki. - Ulotkę, milady? - spytała - Oczywiście. Drgnęła ze zobojętnieniem, a może powodowana silną emocją. Wpatrywała się w Door z intensywną uwagą. Zupełnie tak, jakby Portykowa córka była obrazem. - Szuka pani anioła, milady? - powtórzyła, może nieco absurdalnie - Zazwyczaj to one znajdują nas. Ale jeśli szukamy dobrze, pewnie potrafimy znaleźć. Cóż z tego, że wiemy, gdzie szukać? Mówiła z pasją, jak o najpiękniejszej rzeczy na świecie, popadła w nią i zatonęła całkowicie. - Życzę tedy pani, by nie była tak nieszczęśliwa, jak mi się zdarzyło. Ja wiedziałam, gdzie szukać, ale nie mam klucza, by doń przejść. Jedyny anioł, jakiego widzę, istnieje po wewnętrznej stronie moich powiek. - odwróciła wzrok. Zamilknęła, jakby zawstydzona emocją, która ją porwała. |
Gabriel Jak skamieniały stał obok Dolores. Wydawało mu się, że cały świat wokoło przestał istnieć. Była w nim tylko płomiennowłosa właścicielka różnobarwnych oczu. TYCH oczu. To je widział wtedy... Na moście z ciemności. Jedno szmaragdowo-zielone, drugie szafirowo-niebieskie. Właśnie te oczy. I teraz ona stoi przed nim. Działając pod wpływem instynktu, gdzieś w głębi siebie wiedząc, że właśnie to powinien zrobić, szybko opadł w dół, uklęknął na prawe kolano, przyłożywszy prawą zwiniętą w pieść dłoń do serca, patrząc w te niezwykłe oczy rzekł: -Pani, o cokolwiek poprosisz, uczynię to... Spuścił wzrok, nagle bojąc się spojrzenia jej oczu. Oceny jaką by w nich dojrzał. A jednocześnie czuł całym sobą, że słowa jakie wyrzekł były prawdą. Największą prawdą w jego życiu. |
Dolores: Dolores popatrzyła na Gabriela z uwagą. Potem przyłożyła dłoń do ramienia i ukłoniła się. Tak, tak wypadało. Skoro to jakaś wielka pani, jakkolwiek by to nie brzmiało. - Proszę pozwolić złożyć mi uszanowanie - powiedziała powoli, niepewnie trochę, przyglądając się Door z uwagą - Jestem zaszczycona tym spotkaniem. Trzęsła się trochę, gdy to mówiła. Oczy dziewczyny ją bardziej niepokoiły, niż fascynowały. |
Door Była trochę zaskoczona nagłym zainteresowaniem jej osobą tak wielu ludzi. Przejrzała ulotkę, a potem wysłuchała słów Dolores dokładnie rozmyślając nad znaczeniem każdego wyrazu. - Wiesz gdzie znaleźć Anioła? Ja nie poszukuję zwykłego Anioła. Poszukuję Inslingtona. Jeśli mnie do niego zaprowadzisz, dam Ci to, czego zażądasz, jeśli tylko będę mogła. Na tak odważną deklarację Markiz jedynie odchrząknął i wbił cierpki wzrok w Lady Door. Ta z kolei zwróciła się do Gabriela: - Dziękuję za ten wyraz oddania, jednak nie widzę powodu, dla którego miałbyś czynić dla mnie wszystko. Tutaj raz dane słowo jest cenniejsze niźli życie, powiedz mi zatem co skłoniło Cię do powierzenia swojego życia w moje ręce? |
Dolores: Spłoszone spojrzenie, które mówi wyraźnie "nie patrz tak na mnie!". Pasja w tych obłędnie szklistych oczach, drżenie dłoni, przygryzienie wyschłych warg. - Nie trafisz tam, milady - zwróciła się do Door - Są dwie drogi, a każda bardziej niemożliwa od drugiej. Jedna jest strzeżonym przez potwornego stwora labiryntem, by przejść drugą, trzeba... Wyciągnęła chudą dłoń i zamachała nią w powietrzu. - Trzeba otwierać. To rzadki i bardzo cenny dar. Wątpię, byśmy tutaj kogoś takiego znaleźli. Pokręciła głową. Odruchowo sięgnęła ręką, jakby czegoś szukała po kieszeniach. Zamarła. - Ale cenię sobie pani marzenia, milady - smutne spojrzenie schorowanej dziewczyny - Bo są podobne moim własnym. |
Była zagubiona. Krążyła wokół grupki, głaszcząc ciągle Richarda- delikatnie, powoli, by nie przeszkodzić mu w śnie. Lady Door, Dolores... Tyle nowych imion, tyle nowo poznanych osób... Nie przepadała za takimi sytuacjami, wolała poznawać ludzi powoli powoli, pojedynczo, dokładniej. Chyba, że odczuwała głód. Nie ten zwyczajny, ludzki głód- ten jej głód. A właśnie zaczynała go czuć. Wiedziała doskonale, co teraz będzie. Będzie słabnąć, będzie stawać się coraz zwyczajniejsza... Nie może, nie tutaj, teraz potrzebuje tego wszystkiego, co dawały jej uczucia... Cicho westchnęła i zbliżyła się do reszty grupki. Czekała na jakaś decyzje- w końcu nie mogli to stać wiecznie. |
Spojrzał uważniej na stojącą przezd niem, nad nim dziewczynę o niezwykłych oczach. -Bo tak trzeba pani. Rzekł jakby to było oczywiste. Bo dla niego jest. Tamto wspomnienie... Jego poszukiwania tej jedynej..tej która byłaby prawdziwa nawet wtedy... W końcu znalazł. Ale na samą myśl, że...nie! Nie jej, nie ona. Ona jest prawdziwsza niż wszystko co one kiedykolwiek sobą wyraziły. Ona jest prawdą...tą prawdą jakiej on szukał. |
- - - > Gabriel, Dolores Door obdarzyła przelotnym uśmiechem Gabriela. Zdawało mu się, że dostrzega w krzywiźnie jej bladych warg nieme przyzwolenie - "jeśli tak bardzo się przy tym upierasz, niech będzie..." - mogłaby powiedzieć. Ale nie powiedziała, całą swoją uwagę kierując na Dolores. Jej różnokolorowe oczy rozbłysły. W zielonym dostrzec można było nutkę nadziei przemieszaną ze zdecydowaniem, natomiast w niebieskim - ciekawość i miarkę zawziętości. - Opowiedz mi coś więcej o obu tych drogach, szczególnie o... drugiej - zwróciła się do Dolores - Wierz mi, że zrobię wszystko, aby dotrzeć do Inslingtona, a otwieranie nie jest tutaj największym problemem. - - - > Nathaniel Chłopiec przysłuchiwał się rozmowie, która przestała powoli dotyczyć jego. Póki wędrowali razem, póki byli zdani jedynie na siebie, a po piętach deptała im sama śmierć w postaci dwóch morderców - łączyło ich tak wiele. A teraz, kiedy na scenie pojawili się inni... tacy jak ona... Lady Door powoli oddalała się, stawała się obca. Wiedział, że dla niej liczy się teraz już tylko jedno - odnalezienie anioła i... zemsta. Czy podążanie za nią, podróż w której swoje życie oddała już jedna, zupełnie niewinna osoba, czy to jest właśnie to, w co chciałby się mieszać? Czy nie lepiej zacząć poznawanie tego świata od zupełnie innej strony? Poznać jego mieszkańców, jego zwyczaje, prawa, które nim rządzą... nie mieszając się od razu w coś, co przerasta jego umiejętności i wiedzę. Tym bardziej, że zagubiona do tej pory Door zaczyna odnajdywać swoją drogę. Czy jednak obietnica złożona Door, obietnica, że nigdy jej już nie opuści, że oddał jej cząstkę siebie - nic już zupełnie nie znaczyła? Chłopiec miał ciężki dylemat, z którym sam musiał się uporać. - - - > Konrad Słowa Dolores wzbudziły w ciemnoskórym chłopcu niepokój, przemieszany z dziwnym wrażeniem, że cała ta historia jest bardziej zapętlona, niż można na pierwszy rzut oka pomyśleć. Czy spotkanie z Door było czystym przypadkiem? Nagłe spotkanie trójki w zasadzie nieznajomych sobie osób, później fakt, że ranna dziewczyna wyleciała ze ściany wprost na nich, a na dodatek... wciąż powracający sen. Sen o Bestii. O Bestii, która strzeże podziemnych korytarzy. A on, Konrad, wciąż bezskutecznie na nią poluje. Czy o tym samym stworze i tym samym labiryncie mówiła teraz Dolores? Natomiast ta druga droga - Door powiedziała im przecież, że potrafi otwierać drzwi, że to dar jej rodziny. Dlaczego teraz o tym nie wspomniała? Wiele myśli krążyło po głowie Konrada. A im bardziej się w to zagłębiał, tym gorsze przeczucia go ogarniały... - - - > Aria Zaniepokoiło ją spojrzenie, którym Lady Door obdarzyła tą dziwną dziewczynę, Dolores. Odczuwała coraz silniejszy głód, ale nie chciała zaspokajać go ot tak, byle tylko przestać czuć dokuczliwe łaskotanie. Wydawało się, że większość z zebranych tutaj osób stara się w jakiś sposób walczyć o względy tej jednej, pięknej, rudowłosej Door. Smutnooki okularnik, wpatrzony w nią i zamyślony, jakby jej nagły brak zainteresowania jego osobą sprawiał mu ból. Ciemnoskóry trefniś, Markiz - tak bardzo boi się, by jego pani nie obiecała obcym zbyt wiele siebie; by nie zabrakło jej dla niego. Gabriel, z którym tutaj przybyła, składa tak śmiałe deklaracje, oddając się wyłącznie do dyspozycji Lady Door. I wreszcie Dolores, ta, która dopiero co pojawiła się wśród nich i zdążyła już sobie zaskarbić całą uwagę szmaragdowo-turkusowych oczu. Czy Aria mogła przejść obojętnie wobec takiego wyzwania - zaczerpnąć od Lady Door wszystkich jej uczuć tylko dla siebie? |
Czy to wszystko nie było zabawne? Door sprzedawała nie tylko siebie, ale też wszystkich dookoła. Wszystkich którzy z nią byli. Konrad, konrad miał to wszystko gdzieś. Wątpił czy strata kogokolwiek z tej gromady może poruszyć go tak mocno, jak strata Marthy. Chciał upaść i wyć, może nawet rozszarpać Door za to, że Marty nie ma obok nich. Chciał i nie mógł. Bestia pilnowała go. Czuł, a raczej łudził się. Miał nadzieje, że Bestia jest kluczem do uratowania Marthy. A może Martha właśnie obudziła się w swoim własnym domu. A może wszystko jest snem. Czy jego uczucie też było marzeniem sennym? Spojrzał się z nienawiścią na Door. Co jest prawdą? - Co jest prawdą, Door? - nie zauważył że zaczął mówić na głos, swoim ponurym i ciężkim tonem pełnym żalu - A co jest odbiciem w wodzie? Powiedział to na głos. Otchłań w jego oczach nie pozwalała myśleć o nim w inny sposób, niż o człowieku na krawędzi szaleństwa. Nie można było go zignorować. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:55. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0