lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/)
-   -   Arka (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/1215-arka.html)

Yarot 16-09-2006 12:17

Stopa o dziwo znajdowała oparcie na pozornie śliskiej powierzchni. Ami postawiła drugą pewnie i stanowczo, jakby rzeczywiście miała już dość podziemi i całej tej sytuacji. Coś w niej krzyczało, by wyrwać się stąd wreszcie lub obudzić z tego snu. Pobudzenie pozwoliło zapomnieć o nudnościach oraz o głosach, które teraz były ledwie echem zagubionym w skałach.
Po kilkunastu krokach spojrzałaś w górę mając nadzieję na dojrzenie wylotu czy chociażby wyjścia. I rzeczywiście coś szarego i owalnego dało się dostrzec. Możliwe że to wieczorne lub burzowe niebo. Nadzieja zagościła ponownie w sercu dziewczyny. Nogi same niosły ją ku wyjściu. Zapach morza był coraz bardziej intensywny. Ozonu również. A potem pojawił się cień. Przesłonił otwór i znów sylwetka drzewa pojawiła się przed oczami Amelii. To, o czym chciała zapomnieć znów się pojawiło. Przetarła oczy, jakby nie dowierzając temu, co widzi. Postać zniknęła.
Teraz już ostrożniej i wolniej zbliżał się wylot tunelu. Ami nie miała wątpliwości że to wyjście. Zapach morza, deszczu oraz odczucie wilgoci było za bardzo dojmujące by nie była to powierzchnia ziemi. Niebo okazało się burzową kipielą, z której jednak nie było za dużego deszczu oraz piorunów. Wszystko wygląda tak, jakby na coś czekało. Może na dziewczynę, która właśnie staje na ziemi i rozgląda się wokół.
Ami nie wiedziała, czy była pod ziemią 2 godziny czy 2 dni. Oczy przywykłe do ciemności pozwalały dostrzec szczegóły jej położenia zaś uszy łowiły wszelkie dźwięki. Od pierwszych chwil jej wzrok przykuł potężny lej w którym się znajdowała. Widziała takie na filmach, gdy szczególnie duża bomba wybuchnie kalecząc ziemię kraterem sporych rozmiarów. Na szczęście nie był on głęboki i można było dostrzec inne szczegóły otoczenia. Nadal była na wyspie bowiem wszędzie widać było morze oraz dalsze fragmenty lądu. Na wodzie, gdzieś z boku unosiły się kształty dwóch łodzi oświetlonych dodatkowo światłami pozycyjnymi. Wyglądały na większe kutry i wszystkie przeczucia Ami mówiły, że to jest ekipa ratunkowa. Chciała w to wierzyć i nie dopuszczała do siebie innej myśli. Nie widać było nigdzie wokół chodzącego drzewa (co za niedorzeczny pomysł - przecież nie ma takiego czegoś) choć kilkanaście drzew stało spokojnie w oddali. Dodatkowy dźwięk, który narastał z każdą chwilą, to szum wirnika śmigłowca, którego sylwetka pojawiła się za plecami dziewczyny. Widać, że zamierza wylądować nieopodal na polanie, poza lejem w ziemi.

Redone 17-09-2006 18:45

Powierzchnia! Nareszcie powierzchnia! No dobrze, tylko co dalej? Nie moge się jeszcze do końca cieszyć. Ten śmigłowiec, te łodzie, wcale nie muszą być przyjacielsko nastawione. Wychodzę z zagłębienia i chowam się za jakiś krzaczek, drzewko czy jakieś inne możliwe miejsce i czekam kto wysiądzie ze śmigłowca, modląc się, by była to pomoc.

I nagle uświadamiam sobie, że w ręku nadal trzymam blaszkę, której łańcuszek obwiązałam sobie wokół palców. Przypomniałam sobie w końcu. Taką blaszką, była oznaczona torpeda, którą znaleźli w lesie. Jaki ona miała numer? Nie wiem, to zresztą nie istotne. Pewnie oznaczali nią ważne miejsca aby potem przenieść je na jakąś mapę. Wiele bym dała, aby mieć mapę tego obszaru. Mam nadzieję jednak, że z tego śmigłowca wysiądą ratownicy i nie będzie mi potrzebna już ani mapa, ani ta dziwna blaszka.

Yarot 17-09-2006 22:57

Ami wybiegła z leja i podbiegła do najbliższej kępy zarośli. Śmigłowiec tym czasem zrobił wokół kółko i przysiadł nieopodal wyrwy w ziemi, choć z drugiej strony niż dziewczyna. Z tego co było widać przy takim świetle i sytuacji, helikopter nie miał żadnych oznaczeń czy numerów. Wyglądał jak zwyczajna maszyna latająca wykorzystywana przez stacje telewizyjne na całym świecie.
Dzieczyna, ściskając w ręku blaszkę, zobaczyła jak z maszyny wychodzi dwójka ludzi. Jedno z nich to kobieta, która dźwiga sporej wielkości torbę z oznaczeniem czerwonego krzyża. Drugi to mężczyzna, ubrany chyba w coś na kształt munduru. Nie było widać wiele, ale za sprawą turbulencji wirnika udało się dostrzec choć tyle. W kabinie został pilot, zaś ta dwójka ruszyła w stronę dziewczyny. Mężczyzna cały czas się rozglądał zaś kobieta szła równym krokiem ściskając rączkę torby.

Redone 18-09-2006 09:28

Czerwony Krzyż, jestem uratowana! Kiedy zobaczyłam ludzi wychodzących z helikoptera wyskoczyłam jak oparzona zza krzaków i chciałam krzyczeć, śmiać się, wołać i płakać zarazem. Ale z tego wszystkiego zabrakło mi słów, i stałam tak tylko ciężko oddychając, z głupawym uśmiechem na twarzy, ze ściśniętym emocjami gardłem. I czekam aż podejdą do mnie, zapytają czy wszystko w porządku, dadzą mi wody, a potem odlecimy stąd jak najszybciej.

Yarot 18-09-2006 22:08

Radość Ami nie pozostała niezauważona. Para skierowała się w jej stronę. Śmigłowiec nadal nie zwalniał pracy rotora. Ludzie wyszli ze strefy turbulencji i zaczynają obchodzić lej. Idą spokojnie. Nie widać wyrazu ich twarzy przy takim oświetleniu, choć jak podejdą bliżej to nie będzie to takie trudne. Wreszcie przybyli ratownicy, co bardzo cieszyło dziewczynę. Sama nie wiedziała ile już przetrzymała na tej wyspie. I nie zamierzała tu zostawać ani minuty dłużej.
Duża torba lekarska pewnie trzymała się przy nodze niosącej ją kobiety. Mężczyzna nie przestawał się rozglądać, choć już teraz znacznie ograniczył pole obserwacji. Minęli połowę drogi do Amelii. Pozostało jakieś 20 metrów do dziewczyny. Mundurowy zaczyna sięgać ręką za plecy, jakby chciał coś zdjąć, co wisi mu z tyłu munduru. Ami widzi to i powraca do niej fala nudności odczuwana poprzednio. Nie jest jednak tak silna jak poprzednio ani tak destrukcyjna. Wystarczyła jednak na tyle, by przerwać radosne pląsy i złapać się za żołądek.

Redone 19-09-2006 17:42

Tylko nie znowu to. Złapałam się za brzuch i uklęknęłam na ziemi starając się oddychać głęboko. Przydałby się jakiś Aviomarin czy inne tabletki. Zerknęłam z nadzieją na torbę lekarską, tam na pewno jest coś, co postawi mnie na nogi. Teraz oddałabym życie za łyk ciepłej herbaty i wygodne łóżko. Ale to jeszcze trochę musi poczekac, jeszcze tylko trochę.

Yarot 19-09-2006 19:19

[scroll:7c8c4a2e26]BAM!!!!!!!!!![/scroll:7c8c4a2e26]
Ogłuszający huk pioruna zabrzmiał w uszach dziewczyny. Nie było widać błysku a grzmot przyszedł niespodziewanie. Ami zobaczyła jak twarz mężczyzny robi się czarna a on sam bezwładnie pada do przodu. Kobieta zamarła w pół kroku otwierając usta w nadchodzącym krzyku. Nadchodzi burza.

Redone 19-09-2006 20:47

Krótkie i pełne przerażenia "aaaaa" wyrwało mi się z gardła. Jeszcze przez sekundę patrzyłam ogłupiała na mężczyznę bojąc się w ogóle ruszyć. Potem nadal na czworakach podeszłam do mężczyzny, przecież trzeba mu pomóc, może jest jeszcze nadzieja, a lekarce przyda się każda pomoc w tej chwili. To nie sprawiedliwe, przecież to ja miałam być ratowana! I chociaż jesteśmy w beznadziejnej sytuacji, potrafię myśleć tylko o tym, że miałam być już w helikopterze, a z każdą sekundą ta chwila się oddala.

Yarot 19-09-2006 21:37

Ami nie zdążyła dojść do mężczyzny, gdy dał się słyszeć głos:
- Begrüßen Sie meine alten Freunde - Ami rozpoznała w nim głos Horsta.
- Sie sind zu schnell gekommen - kontynuował głos a zaraz pojawił się jego właściciel wychodzący z dziury w ziemi. W jego ręku widać dymiący jeszcze luger, z którego to musiał paść strzał. To, co dziewczyna wzięła za uderzenie pioruna okazało się śmiertelnym strzałem.
Kobieta zamknęła usta i nie wydała żadnego dźwięku. Odwróciła się do przybysza i wolno postawiła torbę na ziemi. Niemiec ciągle się zbliżając kontynuował:
- Amüsieren Sie sich. Dieses kleine Wesen unter Ihren Füßen bricht unseren Plan. Nur wenige Stunden reisten ab. Ihre Ankunft hat nicht helfen auch.
Śmigłowiec stojący po drugiej stronie dziury zwiększył obroty silnika i najwyraźniej szykował się do startu.
- Das ist das Ende. Für mich und für Sie.
- Vocę é tolo, penhor. Brincamos - rzekła kobieta i stanęła dumnie naprzeciw przybysza.
Horst wycelował w nią pistolet i strzelił z bliska.
[scroll:6ecbf09373]
BAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
[/scroll:6ecbf09373]

Nie mógł spudłować. Czerwony deszcz spadł na Ami, która wpatrywała się w całą scenę jak urzeczona. Drugie ciało osunęło się na ziemię a przed dziewczyną pozostał tylko znienawidzony Niemiec.

Redone 20-09-2006 16:39

- Nieeeeeee - krzyknęłam ostatkiem powietrza, które jeszcze pozostało mi w płucach.
Nie, to nie możliwe, to się nie dzieje naprawdę. Nie chcę, już nie chcę więcej, nie zniosę więcej.
Każda najmniejsza cząstka ciała buntowała się wobec sytuacji, w jakiej się teraz znajduję. Horst zniszczył całą moją nadzieję na ratunek przez jeden ruch palca. Jak we śnie podniosłam się, czując na sobie jeszcze ciepłą krew, i w biegu rzuciłam się na Horsta, mając nadzieję chyba raczej na szybką śmierć niż na jakiekolwiek powodzenie odebrania mu broni. Śmierć wydaje się teraz taka zachęcająca, prawie czuję jak otwiera przede mną swoje przyjazne ramiona, bym mogła już na zawsze znaleźć ukojenie w mrocznej pustce. Już nie boję się zginąć, choć w głębi duszy pozostała iskierka nadzieji na odebranie Niemcowi broni.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:43.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172