lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/)
-   -   Arka (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/1215-arka.html)

Redone 26-09-2006 21:48

- Tak, rzeczywiście, może to tylko efekt wyczerpania i niedawnych przeżyć. Jednak co do torped jestem prawie pewna, cóż innego mogłoby spowodować wybuchy? Przepraszam, że nie jestem w stanie lepiej pomóc, chciałabym o tym wszystkim jak najszybciej zapomnieć.
Szkielety??? Więc to też przywidzenie? Chciałam spytać o Horsta, o jego ciała, ale za bardzo bałam się, że on też był złudzeniem. Może lepiej nie wiedzieć i zapomnieć? I znaleźć się już w domu, kiedy przyjedzie Blair i zaopiekuje się mną. Boję się też jednak, że patrząc na niego, będę widziała tego Niemca i już nigdy nie zapomnę o tamtych wydarzeniach.

Yarot 26-09-2006 21:58

- Może z czasem sobie pani przypomni. A tymczasem mamy jeszcze jedno pytanie. Właśnie o strzelanie. Wspominała pani o niejakim Horście. Nie ma takiego kogoś na liście pasażerów - powiedział Marek. - Dodatkowo twierdzi pani, że zabił prawdopodobnie dwoje ratowników by potem próbować zabić panią. Jak na 40 letni szkielet, to nieźle sobie poczynał? Zbadaliśmy odciski palców na tej broni i są tam tylko pani odciski. Jak pani to wytłumaczy?

Redone 26-09-2006 22:13

Tak bardzo się tego bałam. Więc jednak Horst to tylko moja wyobraźnia. Przynajmniej nie będe żyła ze świadomością, że zabiłam kogoś z zimną krwią.
- Ja... nie wiem. Może to wszystko to była jedna wielka halucynacja? reakcja na stres, odcięcie się od świata rzeczywistego spowodowane katastrofą? Nie wiem co mogę panom powiedzieć, nie wiem.
Schowałam głowę w dłoniach i wzięłam kilka głębszych oddechów. Niech oni już sobie idą i dadzą mi spokój.

Yarot 26-09-2006 22:29

Policjanci popatrzyli się na siebie. Starszy znów wyjął z kieszeni paczkę papierosów i zaczął ją obracać w palcach. Grzegorz wstał od stołu i podszedł do okna. Odsunął szpitalną firankę i przez zakratowane okno spojrzał na ulicę. Najwyraźniej w słowniku policjanta nie ma miejsca na słowo "halucynacja".
- Pani Amelio. Na szczęście, albo i nie, nadal próbujemy ustalić kogo tak naprawdę martwego znaleźliśmy przy pani. Nie wiadomo, jak się tam dostali, ani co chcieli. Póki co nie jest pani o nic oskarżona, ale w przyszłości będziemy mieli jeszcze kilka pytań do pani.
Marek również wstał od stolika.
- To na razie będzie wszystko. Gdyby pani coś sobie jednak przypomniała przed naszym kolejnym spotkaniem, proszę do nas zadzwonić.

Młodszy podszedł do dziewczyny i zapytał:
- Czy wszystko w porządku? Zaraz zawołam pielęgniarkę.
I podszedł do drzwi.

Redone 28-09-2006 18:29

- W porządku, jestem tylko trochę zmęczona i chciałabym się położyć. Oczywiście zadzwonię, jeśli sobie coś przypomnę.
Głowa zaczynała boleć, i to coraz mocniej. Czy to ja zabiłam tę parę? Nie możliwe, to musiało być inaczej, ale jak? Będę musiała coś wymyślić, bo nigdy nie uwierzą w moją wersję wydarzeń. Ale na szczęście, na wymyślenie historyjki będe jeszcze miała trochę czasu.

Yarot 28-09-2006 20:08

- Bardzo na to liczymy. Jest pani jedyna, która ten lot przeżyła i chcemy się o tym dowiedzieć jak najwięcej - rzekł Marek.
Drugi z policjantów właśnie wyszedł na korytarz i słychać było jak woła pielęgniarkę. Po chwili pojawił się on w drzwiach z uśmiechem na twarzy.
- Zdaje się, że nie tylko my przyszliśmy dziś do pani w odwiedziny
Ami odwraca wzrok na wejście i widzi tam...Blaira. Jej Blaira. Automatycznie podnosi się z metalowego krzesełka i podbiega do ukochanego. Rzuca mu się na szyję i mocno przytula. Jest on jedyną ostoją teraz i nie pozwoli by odszedł w takiej chwili. Zapach skórzanej kurtki oraz czegoś bardzo znajomego podrażniło jej nozdrza, tak długo wystawione na szpitalne zapachy. Czuje też głaszczącą ją po włosach rękę oraz słowa:
- Już dobrze, wszystko będzie dobrze.
Chwilę jeszcze trwają we wzajemnym uścisku. Wreszcie mężczyzna mówi:
- Ami, zabieram Cię stąd. Już zgody mam, załatwione papiery. Od razu wyjdźmy i nie wracajmy tu. Nawet nie mogę sobie wyobrazić, co przejść musiałaś.
Dziewczyna cieszy się każdym słowem, każdym gestem, a propozycja opuszczenia tego przygnębiającego miejsca jest najwspanialszą rzeczą, jaką ostatnio słyszała. Gliniarze już się zmyli, zatem i oni wyszli. Przeszli do wyjścia i wyszli na zalany słońcem parking. Mężczyzna otworzył drzwi samochodu i pomógł wsiąść Ami. Na tylne siedzienie wrzucił białe zawiniątko - "To Twoje rzeczy kotku" - powiedział i sam usiadł za kierownicą.
Spojrzał na Ciebie a radość biła z jego oczu równie wielka jak z Twoich. Chyba wszystkich cieszy to spotkanie.
Samochód ruszył z piskiem opon. Za odjeżdżającą parą zostały szare mury szpitala i zaczęły się kolorowe ulice miasta. Nie było korków zatem auto gładko sunęło po czarnym asfalcie. Blair stuknął w przycisk radia. Od razu załapało audycję i popłynęły z głośników dźwięki piosenki. Wjechaliście na most Świętokrzyski. Micj Jagger właśnie rozgrzewał się przed refrenem.
- To gdzie jedziemy Kochanie? - spytał Blair i spojrzał na Ami. Dziewczyna poczuła zapach piasku oraz morskiej wody, a także skórzanych obić samochodu. Spojrzała na kierowcę. Nie dostrzegła na jego twarzy niczego poza szczerym uśmiechem.
[scroll:d34d80017e]♪♪ Please to meet you ♪♪♪
♪♪ Hope to guess my name ♪♪♪
♪♪ But whats puzzling you ♪♪♪
♪♪ Is the nature of my game ♪♪♪[/scroll:d34d80017e]

[center:d34d80017e]KONIEC[/center:d34d80017e]


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:31.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172