Polecam wam przeczytać czasopismo pod nazwą Uranja nr 4 wrzesień - październik 1932r - (str 59). Lub o komecie Brooksa :) To była jedna z inspiracji do tej sesji.

Pozdrawiam

No przeczytałem o tym tam, ale nie łączy mi się to w całość z brutalnym morderstwem, groźbami, wandalizmem, próbą zabójstwa i podwójnym niebrutalnym zabójstwem. I do tego tym ostatnim popełnionym przez policjanta, choć nie było żadnych scen na policji (oprócz tej po odkryciu zwłok dziewczyny na początku; choć zabiegałem o to) i nie było szans poznania prawdy o tym policjancie.

Być może nie łączy mi się w całość ze względu na to, że pilnie jedynie śledziłem losy Verniera, a w najlepszym razie pobieżnie innych. Nie udało mi się was namówić, żeby - jak dla mnie - realistycznie podejść do tematu i napisać swoimi słowami, w ramach dialogu streszczenie swych dotychczasowych przygód, w których nie uczestniczyły inne postacie graczy.

Powtórzę zatem pytania: Możesz opisać pokrótce jak to wyglądało z ekipą, która grała to na żywo? W którym miejscu my, forumowcy, żeśmy pobłądzili?

Anonim w wolnej chwili dopiszę to, jak potoczyły się wydarzenia drugiej grupy, tej grającej w rzeczywistości. Bo raportu z sesji nie będę robił. Nie robiłem do tej pory żadnego, bo nie lubię tego robić. A jak ja czegoś nie lubię to po prostu tego nie robię :P
Przyznaję. Policjant był "wyciągnięty z czapy" na domknięcie wątku Verniera. W oryginale i w scenariuszu nie miał mieć nic wspólnego z kultem. Był uczciwym stróżem prawa którego jednak blokowały "naciski z góry". W zakończeniu też nie planowałem masakry na farmie i "zabijania na siłę" graczy. Proszę potraktuj to jako odcięcie się od sesji i nie ciągnięcie czegoś, co - w mojej opinii - nie miało już sensu. Przynajmniej dla mnie jako MG :)

Co tam, że Hiszpania stracona. Kto by żałował bykobójców.
Ważne, że Gonzaga dostał za swoje. ;)

Dziękuję za grę wszystkim i MG z osobna.
Cierpliwość godna Przedwiecznych.