- ziad słucha się prostych poleceń, ale tylko osoby, która ma dzwonek. Barker mówił do niego na przykład "dzieci, przynieś, miasteczko" i tamten szedł do Hollow Creek na polowanie - powiedział Butch, zbierając się do wyjścia. - Dzięki, że daliście mi szansę, nie pożałujecie.
Ustaliwszy plan, ruszyli, by wprowadzić go w życie. Butch i Elliot obrała sobie za cel strych, gdzie miała znajdować się maszyna, a April, Jimmy i Emily najpierw zgarnęli klucz do piwnicy z gabinetu, który wskazał im Harrigan, po czym zeszli na dół.
Przez dłuższą chwilę szukali drzwi prowadzących do piwnicy i w końcu je znaleźli. April wrzuciła klucz w zamek i wejście stanęło otworem. Włącznik na ścianie działał, jednak rzucał światło jedynie na drewniane schody prowadzące w dół. Ostrożnie, powoli, zeszli na dół.
Niemal od razu dostrzegli skulone pod ścianą naprzeciw schodów dzieciaki. Niektóre były tak przestraszone, że siedziały, kiwając się w przód i w tył, inne chowały twarz w dłoniach, jedynie przez palce patrząc, kto zszedł na dół. Kilkoro dzieci siedziało niemal bez ruchu. Były blade i wymęczone - trójka przyjaciół zgadywała, że to ofiary eksperymentu Barkera. Wśród nich dostrzegli również Toby'ego, który wyglądał, jakby spał.
Wszystkich dzieciaków było około dwudziestu. Gdy April zapewniła je, że przybyli tutaj, by im pomóc, nagle z głębi mrocznej piwnicy usłyszeli dziwny warkot i dźwięk przewracanego wiadra. Moment później na granicy słabego światła pojawił się stwór, o którym mówił Butch.
Duże, niczym dorodna świnka "coś" pochylone było w przód, opierając się na dwóch rękach. Dwie kolejne poruszały się leniwie z tyłu, zaciskając i rozluźniając pięści. Potwór obnażył ostre kły a dzieciaki pod ścianą zaczęły krzyczeć, piszczeć i płakać. Podniosła się wrzawa, April i Jimmy przez chwilę stali jak wryci, jednak otrząsnęli się szybko, gotowi do działania. Jedynie Emily stała jak sparaliżowana, wpatrując się w wielkie zębiska cienistego stwora.
Ten zbliżał się do nich powoli, pewny swego.
Mając na oku Butcha, Elliot ruszyła wraz z nim na piętro, a następnie wąskimi schodami na strych. Drzwi były otwrate, więc oboje weszli powoli i ostrożnie do środka. Ogromne pomieszczenie pogrążone było w półmroku, oświetlone jedynie kilkoma małymi lampami i światłem wpadającym przez wielką okiennicę naprzeciw wejścia.
Od razu dostrzegli stojącą pośrodku pokoju ogromną, pracującą maszynę, od której odchodziła masa splątanych kabli, wprost do foteli ustawionych pod ścianą, na których siedziało sześcioro skrępowanych dzieci z hełmami na głowach. Co chwilę błyskało pod nimi białym światłem, zatem projekcja ich koszmarów wprost na ulice Hollow Creek trwała w najlepsze.
Za konsoletą maszyny dostrzegli też tego, który tym wszystkim zawiadywał. Elegancko ubrany mężczyzna w sile wieku był wyraźnie zdziwiony pojawieniem się nieproszonych gości, jednak nawet nie poruszył się z miejsca. - Świetna robota, Butch! Przyprowadziłeś kolejną niewinną duszyczkę do pozyskania koszmarów z jej małej główki! - Barker zaśmiał się złowieszczo. - Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć, chłopcze.
Harrigan spojrzał zdziwiony na Elliot. - To nieprawda. On kłamie. Chce cię podpuścić przeciwko mnie, nie ufaj mu! Jestem po twojej stronie, Elliot! - Tłumaczył się Butch, chwytając dziewczynkę za ramię.
Nim El zdążyła to wszystko sobie poukładać, Barker klasnął w dłonie i z zaciemnionej części strychu wychynęła wysoka, ponura postać z czerwonym balonikiem w dłoni. Przerażający klaun. Dziewczynka krzyknęła, gdy tamten powiedział nienaturalnie grubym głosem "Cześć" i ruszył w jej stronę.
Butch natomiast cały czas starał się przekonać ją, że nie jest po stronie szalonego dziwaka kontrolującego maszynę. - Chce mnie wrobić, nie wierz mu! Naprawdę gramy do jednej bramki! Chce nas skłócić!
Jeśli tak naprawdę było, to dlaczego wciąż zaciskał dłoń na ramieniu Elliot?
A klaun był coraz bliżej... |