|
Upiorna krypta Madeja, noc 26/27 czerwca 1996 |
Kanały Nosferatu, noc 26/27 czerwca 1996 |
Upiorna krypta Madeja, noc 26/27 czerwca 1996; około 02:00 Ernest usłużnie wysoczył z ramy częstując kolejnym papierosem i służąc Kordianowi ogniem. Toreador zaciągnął się mocno, a Nosferatu skierował wzrok na Alicję, a potem na swojego olbrzymiego, wiedzonego dziką żądzą pobratymca. Nieśmiało, jakby z nutą strachu przemówił do Madeja: - Nie no Madeju. Wiesz co nie wypada panią Sowińską do roli taniej dziwki ze świerszczyka sprowadzać. To przecież porządna wampirzyca... - zaczął cicho, ale potem dodał juz stanowczo: - Weź no się ogarnij, nie rób wiochy... Proszę, nie wypada... Madej odłożył butelczkę na ołtarz i zacisnął pięść w niewypowiedzianej złości, aż strzeliło w kościach, a trzymane na barku zwłoki trzasnęły złamane niczym zapałka, zgniecione mięsniami wampira. -Cisza kurwa! - ryknął. Nikt nie śmiał się teraz odezwać, domyślając się jaki gniew musiał sie przetaczać po skrywanej pod trupią maską twarzy wampira i mając świadomośc co mocarne ręce szczura mogłyby uczynić w niekontrolowanym amoku. Nie wiadomo, czy to wcześniejsze argumenty Kordiana, Ernesta, Phillipa, czy po prostu wyraz zagubionej twarzy Sowińskiej, ale nagle wszystko zatrzymało się. Iskra atawistycznego, cielesnego szaleństwa znikła po prostu z oczu olbrzyma. - Macie trupa! Nic do cholery nie chce od was! W domu swoim nie można już gospodarzyć, bo nawet własna krwawica nieodrodna solą w oku staje! - wycharczał cicho, dodając na zachętę: - No dalej, jest wasz. Trup leżał na prostackim katafalku. Pierwszy zbliżył się do niego Phillip natarczywie popychany wzrokiem Kordiana. Spodziewał się, że nie będzie to nic przyjemnego, gdy spostrzegł jak maź z ciała spływa wąską strugą po głazie. Odwinął poły koca. Fetor był okrutny i pożałował, że sam nie zapalił, ale widok był jeszcze bardziej okropny nicz odór. Ciało było kłębowiskiem tłustych larw miotających się pod skórą trupa, walczących o każdy skrawek gnijącego mięsa i wnętrzności i wypełzających zapadłych oczu, nozdrzy, czy pęknięć w skórze. Odruchowo cofnął się z obrzydzeniem. Przemógł się dopiero po chwili, obiecując sobie solennie w myślach, że nie dotknie trupa choćby za skarby samego Goratrixa. Przyjrzał się ciału, starając nie zwracać uwagi na oczywisty horror natury. Na zachowanych szczątkach dostrzegał, znaki, które po chwili obserwacji zdawały się wyrażać jedno: XII... 13... Trzynaście... Nie miał zamiaru, przygladać sie trupowi dłużej niż o było konieczne. Odrócił się próbując skryć bladość. |
Kanały Nosferatu, 26/27 lipca 1996 |
Upiorna krypta Madeja, noc 26/27 czerwca 1996; około 02:00 |
Podwórko przy ulicy Bodzentyńskiej; noc 26/27 czerwca 1996; około 02:30 Pożegnawszy się z Madejem Ernest wyprowadził ich znów w głębie kanałów. Nosferatu tym razem jednak był duzo bardziej pomocny, wskazując Alicji i Kordianowi każde co bardziej brudne fragmenty trasy, tak jakby to miało jeszcze jakiekolwiek znaczenie. Idący tuż za Ernestem Phillip spytał go ni stąd ni zowąd: - Nie wiesz czy ma kto tu jakie zapedy do rytuałów? Ernest obrócił się spoglądając na Tremere jakby zdzwionony: - Nie wiem. Ale jakbym miał obstawiać to twój klan się lubuje w takich zabawach. Koteria byłaby w stanie przysiąc, że droga powrotna ze schronienia była o wiele krótsza niż ta którą przywiódł ich Ernest. Z pewnością nie błądzili tak długo w chaotycznym labiryncie identycznych murowanych korytarzy, z całą pewnością nie minęli tak sugestywnie opisywanego przez przewodnika "fatberga". Mogli się tylko domyślać, czy Ernest specjalnie ich pokierował aby zgubić położenie sidziby pobratymca, czy po prostu nie mógł się powstrzymać od jak najdłuższego przeciągnięcia wampirów po tym wielkim kloacznym dole. Kilkanaście minut później zostawił ich tam gdzie go spotkali, wskazując nieodległe tak bardzo wyjście z kanałów. Och, jaką ulgą było dla koterii poczuć świeże powietrze! Wyglądali okropnie, a jeszcze gorzej śmierdzieli, ale skrywana skrzętnie radość z wyjścia i tak była ogromna. Jak niewiele czasem potrzebne było do szczęscia. Wampiry nie mogły tego widzieć, ani słyszeć ale gdzieś tam w czeluściach kanałów Ernest pomiarkował się wreszcie, że padł ofiarą sztuczek: - Kurwa mać, ale się dałem wychujać... Jak dziecko! - i zniknął w ciemnościach. Do świtu nie zostało wiele czasu, a w stanie jakim byli, żadne z nich nawet nie przeszło przez myśl, aby stanąć przed jakimkolwiek innym kainitą. Byłoby to fatalne faux paus i ogromny wizerunkowy wstyd. Przemykając cicho niczym koty ruszyli do swoich schronień, modląc się aby nie trafić na nikogo... |
PrzedRanek 27 czerwca |
Lokum Philipa; Noc 26-27 czerwca 1996; Przed świtem |
Noc 27/28 czerwca 1996; po 21:00 Wieczór przywitał leniwie przeciągających się w swych leżach kainitów. Za oknami aura nie rozpieszczała śmiertelników. Nadal było parno i duszno i choć wczorajszy ukrop zelżał nieco, to kompozycja wysokiej temperatury i wilgoci stała się tylko trochę bardziej znośna niż dzień wcześniej. To były oczywiście problemy tych, w których żyłach płynęła ciepła krew. Ciała Alicji, Kordiana i Phillipa miały temperature taką jak otoczająca je atmosfera, a zatem dziś nieco tylko chłodniejsze niż ciała śmiertelników. Każdy przywitał noc swoimi własnymi wieczornymi rytuałami. Może niektórzy modlili się do obrazków Matki Boskiej, może rozmyślali o minionych czasach lub o nadchodzących nocach, może pożywiali się brutalnie na przypadkowej ofiarze drapieżcy, lub zajmowali się sobie tylko znanymi . Ktoś jednak z populacji wampirów w mieście dziś zachował się innaczej niż zwykle. Kilka nieodebranych połączeń było pierwszym co zauważył Kordian po przebudzeniu. Numer na wyświetlaczu z charakterystycznym warszawskim prefiksem skojarzył od razu z Kosmą. Oddzwonił od razu, jeszcze w wciąż lepiącymi się od zaspania oczyma. Kosma odebrał z wrodzonym sobie czarem i kulturą: - No kurwa wreszcie. Dzwonie i dzwonie do ciebie i chuj! Słuchaj Bleinert! Uruchomiłem paru ludzi tu i ówdzie. Policja w WKP Kielcach dopiero połączyła te dwie sprawy o które pytasz. Mają dwóch podejrzanych na dołku: niejakiego Kamila Kowalskiego i Sebastiana Wszołka, ale osobiście kurwa wątpie żeby to byli oni. Twierdzą, że tylko znaleźli trupa. Z braku lepszych oskarżonych i tak prokuratura pewnie puści ich w pasiaki z paragrafu 148. Ale chuj z nimi! Słuchaj, bo jest jeszcze coś, co pewnie nie ma związku, ale pytałeś, to odpowiadam. Gadałem z paroma emerytowanymi ubekami, takimi co jeszcze wiesz, stalinowskie czasy pamiętają i dalej. Podobno, ale kurwa zaznaczam podobno, to nie jest żadna potwierdzona informacja, były jakieś podobne morderstwa za okupacji u mnie w Warszawie, podobno koło 44 roku. Nie ma na to żadnych kwitów i w ogóle może to tylko legenda, bo raz: zajmowali sie tym granatowi niemieccy jak już coś, a dwa: po Powstaniu całe miasto chuj strzelił w piździec! No to tyle w tym temacie. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:03. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0