lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [Pathfinder] Panowie Raven Erie (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/14386-pathfinder-panowie-raven-erie.html)

Rodryg 21-11-2014 10:21

Po małym epizodzie na strychu zrobiło się trochę dziwnie i sama nie wiedziała co myśleć o całym zajściu. Zdecydowała się jednak nie drążyć tematu i skupić na pracy w końcu trzeba było się przygotować do przyjęcia nowych gości.

Gdy do środka wpadł Tomas wrzeszcząc jak by nadciągała katastrofa Elphira tylko pokręciła głową u ojca też przyjmowali większe grupy i nie było żadnego końca świata !
- Nie drzyj się człow... – nie skończyła gdy to sali wkroczyła osobliwa kompania rozdziawiła usta i wykrztusiła tylko – O rzesz kurwa...

Kompania była osobliwa z czymś na czele co na pierwszy rzut oka mogło uchodzić a pół elfkę ale raczej one nie mają szponów i ostrych zębów, do tego najprawdziwszy ork, dwójka typków wyglądających na cwaniaczków i jakieś szemrane towarzystwo. Dwójka dzieciaków o dość osobliwej aparycji, niziołka która wyglądała bardziej jak by za przodków miała cały klan krasnoludów, nawet nie chciała wiedzieć skąd miała te osobliwe trofea. Wyblakły gnom który chyba wyglądał jak by był jedynym normalnym i kulturalnym w tej bandzie no i oczywiście znana już jej dwójka z którymi uzgadniała ich wizytę.

„Dałam się zrobić jak ta idiotka ! Powinnam była się domyślić że ta cała „Gildia” to nic innego jak bada pierdolonych najemnych awanturników których zapewne wypieprzono z każdej karczmy w okolicy i zakazano ponownego wstępu !” – Zaczęła przeklinać samą siebie w myślach gdy obserwowała wejście „Gildii Tępicieli” ... chyba Dręczycieli zbieranina była bardziej osobliwa od mieszkańców Raven Erie a to chyba był niemały wyczyn. Z zamyślenia wyrwały ją dotyk i słowa elfki oraz jej dziwne zachowanie, czyżby i ona miała problemy z całą tą sytuacją na strychu i pocałunkiem ? Jak miała to rozumieć ? Cz... Nie teraz miała inny problem na głowie z Raimiel będzie można porozmawiać jak ogarnie się ta hołotę.

- Zaraz się tym zajmie powiedziała do dziewczyn. – podeszła do lady zakasała nabrała powietrza po czym ryknęła na cale gardło i ile miała sił w płucach.
- ZABIERAJ TE GIRY ZE STOŁU ! ROZWALISZ COKOLWIEK TO PŁACISZ ZA SZKODY I WYPIERDALASZ W PODSKOKACH ! – nabrała ponownie powietrza ignorując ból gardła. Tatko zawsze mówił że z takimi gośćmi trzeba uważać i od razu dać im do zrozumienia jak się sprawy mają jeśli nie posłuchają to wygonić i się nie oglądać inaczej można było się obudzić w kałuży własnej krwi lub w zdemolowanym zajeździe.
- Rozumiemy się ?! To świetnie ! – dodała nie pozwalając rudej na odpowiedź po czym uspokajając się przeniosła wzrok na gnoma i jak gdyby nic nie stało uśmiechnęła się i powiedziała grzecznym uprzejmym głosem.
- Mleko z miodem ? Zaraz podamy, jakieś szczególne życzenia ? Coś do poza tym ?
Rudowłosa wstała i podeszła do Elphiry Pozostali ucichli
- Te masz pewno TE dni i dla temu żeś taka nerwowa - wyjęła z woreczka rulonik papieru i szczerząc zęby rzuciła go - Ja palę to. Od razu poweselejesz, miła się zrobisz napijesz, zatańczysz... - szczerzyła kły.
- Kanapeczka z serkiem może być - rzekł gnom.
Elphira przewróciła oczami słuchając rudej, skrzyżowała ramiona na piersi i odpowiedziała.
- Nie, nie te dni po prostu trzymaj nogi tam gdzie ich miejsce i otwieraj drzwi bez kopania w nie to chyba nie takie trudne prawda ?
Po tym spojrzała się na gnoma, miał osobliwy sposób gadania ale przynajmniej się zachowywał.
- Zaraz będzie, proszę usiąść.
- Ale te stopy zajebiście czyste są. Ścieram brud, jak robią się czarne i wyjmuję to śliskie z palców - pokazała stopę demonstracyjnie - I Podajcie też jedzenie dla Zgryza - pokazała na szczura albinos, który warczał na wszystkich.
- Wiesz co wisi mi to ty jesz z tego stołu nie ja więc to twoja sprawa. Co podać dla ciebie i twojego zwierzaczka ? - powiedziała czarodziejka przyglądając się wyraźnie przewrażliwionemu zwierzęciu.
- Mięso i piwo. Dużo. - powiedziała kobieta - Czy mogła by pani przeczytać wspaniałej Rasi i jej bratu- heroldowi kartę dań. - zawołał śniady chłopiec przeglądając menu do góry nogami.
- Zaraz zostanie podane.- po czym podeszła do stolika przy którym siedziało rodzeństwo i wyciągnęła dłoń po kartę dań.
Chłopiec podał dumnie wypinają c pierś.
"Samozwańcza prorokini czy też wieszczka ? Czy jak ?" - pomyślała patrząc się na dwójkę przypominając sobie liczne opowieści o podobnych osobach jakie dało się zasłyszeć w zajazdach.
- Interesuje was coś konkretnego czy też mam przeczytać całość ?
- No jedzenie tak jakby. - powiedział chłopiec, a jego siostra jednym uderzeniem boku dłoni przecięła przelatującego komara.
Elphira zamrugała na widok wyczynu dziewczyny po czym odkaszlnęła i zaczęła czytać menu, zastanawiała się przy okazji czy młoda jest naturalnie uzdolniona czy też ćwiczyła by osiągnąć takie efekty.
- To wszystko coś was zainteresowało ? - powiedziała gdy już dotarła do końca listy.
- Jajka sadzone - odparł chłopiec.
Elphira pokiwała głową po czym popatrzyła się na dziewczynę którą nie odezwała się ani słowem i spytała. - Rozumiem że jajka dla was obojga ?
- Tak - rzekł chłopak a dziewczyna skinęła głową, a kątem oka dostrzegła, że bracia wyjmują zza pół płaszcza pęto kiełbasy.
Cóż zawsze zdarzali się tacy którzy przynosili też swoje jedzenie, zresztą i tak płacili im za nocleg więc co jej do tego. Choć na podstawie tego mogła zakładać że byli już w zajeździe w Scarringe i nie znaleźli tam schronienia. Sama skierowała się do reszty by przekazać dziewczynom kto co zamówił.

Slan 22-11-2014 16:24

Impreza się powoli rozkręcała i dziewczyny zaczęły przynosić zamawiane jadło i napitki. Use i Rasi grzecznie jedli swoją kolację ,rudowłosa zamówiła dzban piwa, ork patelnię kaszanki choć pytał się czy nie mają Bug-Babu, Gnom lił mleko czytając książkę, niziołka zdegustowana, tym, że jedyni goście nie należący do jej paczki to było niechętne do wszczynania bójek małżeństwo krasnoludzkich poszukiwaczy złota, zaczęła się nudzić. Wkrótce Elphira dostrzegła, że Ferro wrogo przygląda się rudej, Ruda uważnie obserwowała Raimiel, która nie spuszczała oka z orka, który puścił swoje do Juna...
Euzebiusz rozmawiał z Hope, która powiedziała że dzisiaj będą kąpać się razem z gośćmi.

Tymczasem gdy Airyd wszedł do środka Ruda obnarzyła zęby i powiedziała
- To chociaż karty przynieś, te fajne
Mężczyna przyglądał się jej przez chwilę, a potem wzruszywszy ramionami poszedł, a gdy znikł pokazała Airydowi by dosiadł.
- Jak ty nowy kilent jezdeś, to uważaj na tą czarną kuflonioskę bo wydziera się a ludzi jak na Świszczury, a ta druga, elfiakowata tyż jest podejrzana. Jesteś cwaniak? - zapytała kitsune.

Guren 22-11-2014 22:02

-A co to jest u licha banjo?- zdumiał się Airyd. Akurat mu przeszkodzono w podziwianiu kostiumu Rudej.
-Taka lutnia- facet go potem dalej poinstruował gdzie i co ma znaleźć. Potem kitsune odszukał Elphi.
-Widzę, że przybyło klienteli. I to całkiem barwnej- powiedział uśmiechając się do niej. Ruda jednak zaraz mu przerwała. I to tak, że zdrowo rozzłościła magiczkę. Aż dziw, że od tego krzyku naczynia samoistnie się nie potłukły.
-A to właśnie jest ta Elphi o której ci mówiłem- powiedział do Rudej.- Moja dobra znajoma.

Liczył, że elfka choć trochę się zreflektuje w swoich akcjach. Zanim się obejrzał robił na kolejne posyłki. Choćby po to, aby złagodzić gniew Elphi. I licząc, że hałastra po obsłużeniu sobie pójdzie.
-Fajne karty? To znaczy?- próbował rozjaśnić zamówienie Rudej. Fajne to mogły być zarówno karty magiczne, wróżbiarskie, czy zwyczajnie z gołymi babkami. Lub fantazyjnie na wpół roznegliżowanymi babkami. Albo magiczne karty gdzie rysunki postaci traciły ubrania. Różne rzeczy się widziało.
I że różne rzeczy się widziało i słyszało przypomniał mu kolejny z przybyłych. Ten najnowszy.

-Cwaniak? A co chcemy piątaka?- Airyd pogroził mu palcem. Znało się te teksty. Sam je wypowiadał, a Kiresan "Cwaniakowi" spuszczał krótki, ale metodyczny łomot. I jeszcze paru innych mniej stałych towarzyszy, co świadczyło o popularności zagrywki.

Rodryg 23-11-2014 17:12

Sytuacja się uspokoiła a goście zajęli se swoim jedzeniem i innymi sprawami, oczywiście nowina Hope o wspólnej kąpieli raczej niej nie cieszyła ale wolała tego po sobie nie pokazywać. Za to trudno było przeoczyć tego że dziewczyny i goście przyglądali się sobie na wzajem trochę żal jej było Juna, podeszła do Ferro świdrującej rudą wzrokiem.
- Stało się coś że tak się jej przyglądasz ? - zapytała cicho, sama zastanawiała się czemu posyła jej tak mordercze spojrzenie.
- Ona ma w sobie krew demonów, nie ufaj jej.... - powiedziała półorka.
- Skąd to wiesz ? - zapytała zaskoczona, choć z drugiej strony jak by wziąć pod uwagę pazury i uzębienie to miało nawet sens - No i wygląda na to że mamy problematycznego gościa.
- Pazury, zęby, no i czerwone włosy. Elfy nie posiadają odpowiedniego genu. - Ferro westchnęła - Rozumiesz, one są złe, walczyłam z nimi w armii ochotniczej
- Walczyłaś z demonami w armii ochotniczej ? - zmierzyła pół orczyce wzrokiem w sumie potrafiła przywalić ale jednak.
- Bardziej sprawiasz wrażenie kogoś kto uczęszczał na którąś z uczelni w stolicy, przynajmniej patrząc na twoją wiedzę.
Półorka uśmiechnęła się krzywo i spojrzała w bok.
- Nasz książę wcielił wszystkich półorków do armii ochotniczej i uzbroiwszy nas w kije i kamienie, wysłał na ranę... studiowałam wyższą matematykę na uniwersytecie i miałam wyjść za mąż... Nie stracę znowu wszystkiego!
Elphira wiedziała że w Ustalav ktokolwiek kto miał w sobie choć kilka kropel orczej krwi spotykał się z dyskryminacją i rasizmem jednak to już przechodziło pojęcie.
- Cholerny rasista. - skomentowała po czym położyła dłoń na ramieniu Ferro.
- Najpierw się uspokój, denerwowanie się ci w niczym nie pomoże. Będziemy ją mieć na oku ale sama powiedziałaś że jest tylko potomkiem a nie demonem we własnej osobie więc może nic złego się nie stanie. W razie czego możesz na mnie liczyć i na resztę też.
- Musi być potomkiem rakszasa z Vajraju, sprawdź czy to nie krewna dzieciaka i ślepej. - Wróciła do pracy w ponurym milczeniu.

Elphi odprowadziła ją wzrokiem wzdychając ciężko cóż domyślała się że Ferro miała w życiu liczne nieprzyjemności ale nie że aż takie, to będzie ciężki wieczór do tego towarzyszyło jej to nie przyjemne uczucie jak by coś dziś się jeszcze miało wydarzyć. Rozejrzała się ponownie po sali przenosząc wzrok na Raimiel obserwującą orka chyba nie była świadoma że sama jest obserwowana przez rudowłosą. No i zastanawiała się jak ma się dowiedzieć o pokrewieństwie przecież ich nie spyta od tak czy to ich krewna, a może ? Najpierw jednak podeszła do szaroskórej elfki.
- Co tak się gapisz na niego ?
- Wiesz, to ork, a one są potworami Napadają bezbronnych wędrowców. Widziałam taką jedną, straszny widok. Dzieci poćwiartowane... - zamknęła oczy.
- Cuchnie miastem, nie lubię miast, tych prawdziwych. Sami cwaniacy i opryszki, potworna konkurencja - uśmiechnęła się szeroko.
- Konkurencja ? - zapytała się odwzajemniając uśmiech.
- Wiesz, w taborze różne rzeczy się robiło... ale gangom nawet my się baliśmy - zamyśliła się.
- To chyba lepiej bym nie drążyła tego tematu. Sama nie byłam nigdy w większym mieście moja przyjaciółka wyjechała dwa lata temu na studia alchemiczne do większego miasta. Całkiem sobie chwaliła życie tam choć wspominała w listach o pewnych mniej przyjemnych stronach miasta. Eh, damno już z nią nie miałam kontaktu, choć raczej nic na to nie poradzę jak musiałam się wynosić z domu w środku nocy. - westchnęła, wspominając swoją znajomą oraz powody dla których teraz tutaj się znalazła.
- Znajoma? -Raimiel uniosła brew - W wiosce dziwnie się czułaś... byłam raz z taką narzeczoną sołtysa, co na godzinę przed ślubem chciała się sprawdzić... rok później zostawiła go dla miotacza noży... mówili, że ją zaraziłam. W każdym razie, gorsi są chyba ci dwaj. - wskazała na cwaniaczków, którzy wykładali na stół szynkę wyjętą z tobołków.
- Przyklejamy kandelabry.
- Miasteczku jeśli już, nie wiosce ! Jak by to była wieś to zapewne dawno bym wisiała, chyba mówiłam że byłam miejscowym dziwakiem z moimi oczami i cerą. Byli uprzejmi choć trzymali dystans, no i w młodości też byłam trochę dziwna ze swoimi niestworzonymi opowieściami. Więc nie miałam wielu bliższych przyjaciół no poza kilkoma dziewczynami z którymi pracowałam, Lise była córka naszej uzdrowicielki i tak inteligentną jak Ferro więc oczywiste było że kiedyś ją poślą na uczelnię do wielkiego miasta.
Popatrzyła się na dwójkę kombinatorów i rzekła:
- Możliwe że trzeba będzie trzeba też się spytać Airyda by miał ich na oku w razie czego. Jak nie to wyjaśnimy kompani że jak nas okradać będą to wszyscy stąd wylecą.
- Tia, Ghrgh z nimi pogada. - wymieniła imię trolicy kucharki.
- Ciekawe czy to był uniwersytet Ferro, ponoć jej ojciec był wykładowcą... nie ludzie teraz płacą tam potrójne czesne...
Lise Czarnoręka?
- zapytała zaskoczona.
- Czarnoręka ? Chyba to tylko zbieżność imion... - popatrzyła się na rudą ze szczurem i dodała -... chyba zainteresowałaś naszą miłośniczkę kopania drzwi. Cały czas się na ciebie gapi choć chyba nie jest to dobre spojrzenie.
- A może po prostu wie czego chce... nie tak jak niektórzy. [/i] - powiedziała chłodno - Ta Lisa była jedną z akolitkę ten wyroczni... Córki prawdziwej matki. Ona… - Raimiel zaczęła opisywać kogoś, kto wyglądał jak siostra Elphiry.
Elphira zbladła słuchając słów Raimiel czy to był przypadek czy też "matka" znów coś planowała i wykorzystywała do tego jej "siostrę". Zdenerwowana zapytała.
- Czy ktoś tytułował ją innym imieniem ? Iyana na przykład ? I powiedz mi więcej o tej wyroczni...
- Tak Iyan, głosiła potrzebę oczyszczenia świata z magii i innych nienaturalnych bezeceństw. Co kilka dni znikała, aby komunikować z Prawdziwą matką.
- Iyana... - wykrztusiła czarodziejka próbując przetrawić informacje otrzymane od elfki co to mogło znaczyć ? Czy był to kolejny plan czarownic czy też wyrwała się ona z pod ich kontroli i teraz dążyła do zemsty ?
- Gdzie się znajduje ten kult ? Wiesz o tej „Prawdziwej Matce” coś więcej ?
- Byłam przejazdem w stolicy, gdy o nich słyszałam, nie wiem wiele, ale arystokraci ją lubią.... nawet nasz książę
- Cholera, będę musiała słuchać co ludzie gadają. Dziękuję że mi o tym powiedziałaś. - powiedziała, zdążyła odzyskać już kolor choć wciąż była zdenerwowana tą informacją.
- Wyglądałaś jakbyś ducha obaczyła, znasz ją? To jakaś kuzynka?/ - zapytała zaskoczona Raimiel - Głosiła, że elfy podlewają lasy krwią dzieci...
Elphira odkaszlnęła po czym odpowiedziała, choć sama nie była pewna czy to dobra odpowiedź.
- Tak jakby siostra, przyszywana... a raczej porwana. To dość skomplikowane...
- Masz rodzeństwo? To cudownie! zawołała ellfka - Ja miała trzydzieścioro przyszywanych braci i sióstr. I ją niedawno odnalazłaś ?
Elphira popatrzyła się na Raimiel zdezorientowana po czym pokręciła głową.
- Tak niedawno gdy wraz z moją "mamusią" próbowała mnie złapać i zawlec by odprawić rytuał transformacji...
- Znaczy się... to prawdziwa Elphira... przepraszam, że tak to ujęłam
- Tak... teraz rozumiesz czemu się tak dopytywałam ?
Raimiel wyciągnęła dłoń w jej stronę, ale się powstrzymała w połowie ruchu.
- Może powinnaś na serio pomyśleć o tym by szukać wsparcia u Lorda, on cię ochroni
Elphi popatrzyła się na dłoń gdy ta zatrzymała się w powietrzu próbując zrozumieć dziwne zachowanie Raimiel ale chyba było to ponad jej siły.
- Może ale chowając się za innymi nie rozwiąże swoich problemów...
- Więc co robisz tutaj ?- rzekła elfka i nie czekając na odpowiedź poszła.
- Hej to nie tak że ... - zaczęła jednak elfka nawet nie zareagowała być może miała racje ale też wątpiła czy to by jej naprawdę pomogło. - A niech cię...

To nie tak że nie zamierzała prosić o pomoc tylko chciała się z tym zwrócić do Nicolasa Ravenwooda a nie do kogoś zupełnie obcego i czy mogła w ogóle liczyć na pomoc Lorda Gerego. Podeszła do rudowłosej i zapytała.
- Podać coś jeszcze ?
- Wincej piwa i surowe mięso da Zgryza. - Wskazała na szczura, który walił łapą w stół - JA jak można to i coś jeszcze. Pokazała wszystkie zęby w uśmiechu i zatrzepotała rzęsami.
Elphira pokręciła głową widząc dość kiepski podryw rudej choć i tak widziała gorsze w swojej karierze.
- Zaraz podamy piwo i mięso a na to drugie to raczej nie masz co liczyć. - popatrzyła się na resztę dziewczyn i postanowiła wykorzystać okazje by wybadać czemu tak bacznie obserwowała elfkę - Raimiel ci w oko wpadła że ją tak śledzisz wzrokiem ?
Oczy rudej zabłysły na czerwono. Zerwała się na nogi i przysuęła się do Elphiry.
- Tu macie pierdolonego półdrowa, wiecie? Tylko czekać, aż was powyprzedaje! - warknęła cicho.
Ostra reakcja była zaskakująca ale też tłumaczyła czemu tak się patrzyła na Raimiel lepiej było jej o tym powiedzieć przy najbliższej okazji.
- Pół co ? Drowa ? - przypomniała sobie o tym co widziała u Salingera.
- To takie czarne elfy ? Jednego takiego w Dreadwood widziałam to masz na myśli ? Co z nimi nie tak ?
Diablica kilka razy otworzyła i zamknęła usta i w końcu wykrztusiła
- Wszytko. One żyją z krzywdzenia i upodlania istot. W podziemiach! Całe miasta tam majom. Tysiące niewolników, których życie zmieniają w koszmar. Byłam tam siedem lat i pacz co zrobiły. - zaczęła zdejmować bluzkę.
- Hola hola ! Ja nic nie chce oglądać ! - cofnęła się widząc że ta zaczęła się rozbierać by coś udowodnić.
- Pacz! - podciągnęła bluzkę wystarczająco, aby Elphira mogła zobaczyć na jej plecach i brzuchu blizny, niektóre były chirurgicznie równe.
- One są przebiegłe. Niejeden taki trafiał na górę, aby udawać dobrego, uwieść górnego zabijakę i zwabić do podziemia, mrocznych krain. - Popatrzyła Elphirze prosto w oczy i ta zobaczyła, że bardzo przypomina pewnego elfa.
Elphira zamrugała zdezorientowana jak by nie patrzeć rudowłosa przywodziła jej na myśl Forakila czyżby jakaś dalsza krewna ? Jednak martwiło ją to co powiedziała ona naprawdę mogła coś zrobić w swojej paranoi.
- Lepiej się uspokój. Poza tym sama powiedziałaś że jest półdrowem więc chyba nie jej wina że ma takich przodków jakich ma. I nie robiła nic złego, no chyba ze ogrywanie w karty i hazard uważasz za coś niewyobrażalnie złego.
- Karty? To tu gracie w karty - zastrzygła uszami - Ja też kartuje i wygrywuje. - wyraźnie jej przeszło Macie mistrzostwa? - poklepała Elphirę po ramieniu - Jakby cię zaczynała namawiać na wyjazd do mrocznych ziem, Katapeszu albo próbowała uwieść, rzeknij tylko słówko. - pokazała na kuszę.
- To raczej nie będzie konieczne... - popatrzyła się niepewne na broń diablicy po czym dodała - ... zawodów nie mamy choć głownie to Raimiel wszystkich namawia do gry więc nie wiem czy byś chciała z nią grać.

Elphira skierowała się z powrotem na zaplecze z zamiarem poinformowania elfki że ruda może mieć dość niezdrowe podejście do jej osoby, chyba nie będzie jej unikać po ostatniej rozmowie.
Raimiel niosła dwa kufle i gdy zobaczyła Elphirę, popatrzyła na nią z ukosa.
- O co znowu chodzi ?
- Chciałam ci powiedzieć żebyś uważała na tą rudą. Ma problem z tym że jesteś półdrowem, pokazywała blizny i gadała co to złego może się stać. I że możesz mieć jakieś niecne intencje i że w razie czego bardzo chętnie rozwiąże wszelkie problemy przy pomocy kuszy. Więc lepiej uważaj na siebie dobrze ? A i może też chcieć zagrać z tobą w karty...
- To dobrze, dziękuję, że mnie ostrzegłaś... Przepraszam, że na ciebie naskoczyłam, ale musisz chcieć być jedną z nas... - ruszyła roznosić piwo.

Slan 25-11-2014 18:22

Diablica przez chwilę przyglądała się Airydowi, jakby zastanawiając się, skąd ją zna. Potem wyszczerzyła zęby i zawołała
- Ahh, mój wielki przyjaciel! Tak dawno się nie widzieliśmy. Kupisz nam dwa piwa w dowód przyjaźni, jedno mi, drugie twojej drogiej przyjaciółce Karendis? nie czekając na odpowiedź Airyda wstała wrzasnęła
= Dawać rudemu dwa piwa i to migiem! - potem wróciła Airyda
- Ja nie chcem piątaka, ja ciem chcem wprowadzić do pewnego interesu - machnęła na dwóch cwaniaczków, którzy przynieśli nadjedzoną szynkę i kilka kiełbas. Usiedli po obu bokach Kitsuna
- To Rikiel i Nikiel, braty dwa - powiedziała diablica wskazuąc na nich
- Chcesz Kiełbasy? Dobra, niziołki porzyczyły - Rzekł starszy Rikiel wyciągając wędlinę przed siebie
- Widzisz,, poczebujemy kogoś, kto coś się tutaj orientowuje. Bo widzisz, otwierają tu arenę gladiatorów i tak się kurwa myślimy, czy aby nie wejść w tego biznesa, oczywista, po normalnemu, oszukując szczerzyła zęby
W tym czasie dało się usłyszeć odgłosy przyjedżających konny i głośne śpiewy. A gdy drzwi się otwarły do środka weszła zataczając się Racheny
- Witaj moja droga przyjaciółko Elphiro -pomachała w stronę podmianki i ruszyła po skosie w jej stronę
- Nie zabieramy jej więcej do miejsc, gdzie podają gorzałę w kubkach - burknął zmaltretowany Aerion

Guren 28-11-2014 20:28

- Nie radziłbym z tą kiełbasą, ale nie wiem czy chcielibyście wiedzieć z czego to... - powiedział Airyd do towarzyszy
- To ze świnek, że my sami widzieli - rzekł Nikiel
- I ze specyficznymi dodatkami do tych świnek. Takie typu... psa zmielonego z budą. Wystarczy, czy dokładniej?
- Że my miastaki i że my się takich rzeczy nie bojamy - żachnął się Rikiel
- A ludziny w farszu?

Bracia żuli coraz wolniej aż w końcu przestali i odłożyli kiełbasę. Jeden problem mniej.

Jednak Karebdis chwyciła mięso i zaczęła jeść:
- Boidupy. Dobre mięso. My jemy świnie, świnie jedzą nas. Wybieg zamknięty
- Wasza sprawa... Ale tak się ostatnio pozbyto jednej niewygodnej osoby- nakarmiono nim świnie... To co to za interes? - uznał, że nie ma co dalej przekonywać.

W tej chwili przyszła Sisi niosąca dwa kufle piwa.
- To od pana... - zapytała
- To od pana Rudego najlepszego przyjaciela Lady Karendis Daichon zajebistej córki cesarzowej elfów i demonicznego księcia Chlomocha - Naprawdę? - nawet dla Sisi Karendis księżniczka była zbyt abstrakcyjna
- Że co...- wymamrotał kitsune. - Ej, gdzie jest Ruda?
- Ty jesteś Rudy, matole... Ja jestem cudowną diablicą Karendis - wyszczerzyła wszystkie zęby i wypiła pół kufla po czym bekła - Wchodzisz?

- Nawet nie wiem co to za interes...
- Walki gladiatorów, ale takie śmieszne bo nie do strupienia
- To znaczy? Boks? Na pięści?
- Łańcuchy, topory.... ale nie trzeba im wyrywać serca na koniec - wypiła połowę kufla
- I ja jako organizator, czy gladiator?
-Drugą
-Muszę sie skonsultować z moimi towarzyszami... znajomymi... Zwłaszcza z jednym rycerzem. Może potem też wezmą udział?
-a Airyd żałował, że znowu ma być wkopany w coś dziwnego.
- Rycerza nie... Paładyni napadają na bezbronnych podróżnych... czeba jednak nam czech wojowników. Dwóch groźnych i jednego ciołka... - zaczęła zastanawiając się przyglądać reszcie.
Airyd zaś nic nie mówił, analizując sytuację.

Rodryg 29-11-2014 19:38

Wyglądało na to że resztę wieczoru uda się spędzić w względnym spokoju jednak jak zwykle przyszło jej się mylić w tej kwestii. Wyglądało na to że ruda była znajomą Airyda albo tez właśnie próbował się z nią zaznajomić nie jej sprawa z kim przystawał jednak to mogło im przysporzyć pewnych nieprzyjemności. Odgłosy na zewnątrz zwiastowały powrót Lorda tylko te śpiewy budziły jej słuszny niepokój. Gdy tylko w drzwiach pojawiła się "szczęśliwa" Rachenys stwierdziła pod nosem.
- Jak oni wiedzą że jej odpierdala po alkoholu i innych rzeczach to czemu jej do cholery nie mogą przypilnować... - popatrzyła się na boki zastanawiając się czy da się jakoś jej uniknąć czy też lepiej było ją łapać zanim zaprzyjaźni się z podłogą.
- Elphiro kochana przepraszam za wszystko moja ty przyjaciółko. - zaczęła zbliżała się w stronę Elphiry Aerion próbował ją zatrzymać, ale wpadł na stolik dzieciaków i Rasi obaliła go delikatnym uderzeniem w głowę
Elphira zamrugała z niedowierzaniem gdy zobaczyła jak dziewczyna z łatwością powaliła wyszkolonego rycerza oczywiście to zapewne jej przypadnie wytłumaczenie Lordowi czemu jego syn "zdrzemnął się" na podłodze, teraz jednak miała inne zmartwienie.
- Ściskać mnie nie musisz ! - wyciągnęła rękę przed siebie licząc że to wystarczy by powstrzymać pijaną szlachciankę.
Rachenys Podeszła do Elphiry i objęła ją mocno.
- Tak bardzo przepraszam za wszystko.Wiem, że jesteście blisko z Hope, ale nie stawaj między nią i Aerionem Możecie żyć w trójkącie. - Zwiotczała w ramionach Elphiry.Aerion pochrapywał, a lord Gery wszedł pogwizdując niepokojącą piosenkę
- Ale nas nic nie łączy i jaki trójkąt ?! - rzuciła spanikowana czerwieniąc się po czym zorientowała się że ta ocielą już sobie drzemkę. Wyglądał na to że będzie trzeba dostarczyć ją do jej pokoju Lord zaś wyglądał na średnio przejętego stanem swoim pociech.
- Pyke, zabierz Aeriona do pokoju.. Elphiro, zajmij się moją córką. A Hope nie interesuje się dziewczynami - A kuflonioska nikogo nie lubi. - Zawołała Karendis złożywszy dłonie w rulon. Lord Gery popatrzy na na diablice, ale nic nie rzekł.
Elphira wzruszyła ramionami i postanowiła odnieść "Piękna i Dobrą" do jej pokoju, przynajmniej pocieszenie było takie ze nie zebrało się jej na wymioty.

Guren 05-12-2014 22:20

-Pani Elphi? Może i jest nieco skryta, ale warta starań. Ja ją lubię, pan Eryk też. Myślę, że z wzajemnością, tylko wrodzona skrytość i nieśmiałość jej to utrudnia!- zawołał Airyd wnosząc kufel.
Nie był pewien czy dobrze zrobił. A przede wszystkim, czy Elphi słyszała.
Gdzie te kobietę znowu poniosło?!

Slan 06-12-2014 19:25

Karendis pożerając łapczywie kiełbasę rzekła
- Ja tam nie wiem, ale na mnie franca na mnie wydzierała się bez powodu jędza niedorypana kurwia jej mać - wzięła kolejny kawał kiełbasy, a wtedy do srodka weszła Nys i zaczął się cyrk. Gdy Elphira zaczęła wynosić dziewcznę z pomocą Ferro, diablica zastrzygła uchem i rzekła tak cicho, że wszyscy doskonale ją słyszeli
- ]i[ Oho, widzę, że hetera ma zajebiste powodzenie. Ale teraz szykuje jej się kunkurencja z prawdziwego zdarzenia, co nie chopaki [/i] - szturchnęła braci, a ci zaczęli się głupkowato smiać, a potem popatrzyli za odchodzącą Sisi i zaczęli się ponownie chihrać. W tym czasie Lord Gery, który także nie był trzeźwy, podszedł do diablicy i zapytał.
- [i] Chyba my się znamy?
- Dziadku, jakbym ciebie znała to bym witała bom szczera dziewucha - mrugnęła doń - Ty rudasku sie namysluj do jutra
Lord Gery przyglądsł jej się przez dłuższą chwilę, a potem odszedł.

Kolacja czy raczej popijawa trwała długo, zwłaszcza że ludzie lorda się przyłączyli i zaczęli spiewiać ponure piesni o topieniu i rabowaniu.

Potem przysła kolej na kąpiel. Z uwagi na puźną porę, hope postanowiła, ż wszyscy będą się kąpać razem, w osobnych basenach przegrodzonych parawanami. W jednym siedzieli zbolały Aerion, Airyd, Szlachcic zwany Eustariam de Lingerie, staruszek Euzebiusz, Rikiel, Nikiel , Tomas i Juni oraz Use . W drugiej Ephira z dziewczynami po za Raimiel, Grizemulda, Rasi i niestety podrzemująca na siedząco nys. W trzecim Raimiel, Gorszang, i Krendis. Elphira była nieco zszokowana tym, że wyglądająca na około 16, 17 lat dziewczyna po prostu nie ma oczu.... Nawet oczodołów. Grizemulda była umięsniona i pokryta tatuarzami oraz bliznami. Sisi spiewała wieską piosenkę, Thomas szantę, Arion cos ponurego, Grizemulda mruczała hymn klanowy, a Karendix

A z tego wilkołakaaa
Taki był Jebakaaa
Że schwytał rosomaka
I zaciągnął ją do sumaka

Juhuhuhu Iha ha ha
|
Dwa krasnoludy się temu przylądayyyy
I tak się bulwersowałyyy
że swe topory oszukałyyy
I ich naraz wykastrowałyyy...

Elphira miała znowu koszmar, a gdy się obudziła, zobaczyła, że na jej piersi siedzi zgryz i na cos warczy
W tym czasie airyda obudziło głosne pukanie/

Rodryg 07-12-2014 15:18

Dostarczyła pijaną i śniącą szlachciankę do jej pokoju w pierwszej chwili miała zamiar ją po prostu rzucić na łóżko i sobie pójść. Jednak znów stwierdziła że ma chyba za miękkie serce i po prostu ułożyła ją na łóżku poluzowując trochę suknie by mogła łatwiej oddychać, sama wiedziała że spanie w normalnym ubraniu bez tego mogło się skończyć nieprzyjemną pobudką. Wolała uniknąć ponownej "atrakcji" przebierania Nys po ostatnim razie nie mówiąc już że gdyby się w trakcie tego ocknęła to mogło by się zrobić nieciekawie. Raczej nie zamierzała podejmować tego ryzyka zresztą można by się spodziewać że ktoś w tym wieku powinien umieć pić odpowiedzialnie. Chociaż nawet sam Lord Gery wyglądał na podpitego więc można było zgadywać że to raczej nie było standardowe szlacheckie przyjęcie przy szklaneczce znamienitego wina...

"Gdy kota nie ma myszy harcują." - mogła podsumować przebieg kolacji po tym jak straż Lorda dołączyła się do popijawy, widać fakt że ich pan zabalował tej nocy był dla nich wystarczającym przyzwoleniem. Przynajmniej zajęli się śpiewaniem zamiast standardowymi "zabawami" żołdaków gdy zagoszczą w zajeździe, choć prawdopodobnie relacja Hope z ich panem także miała tutaj spore znaczenie.

Wyglądało na to że jednak "zaszczyt" pomocy Nys w przebraniu się jej nie ominie zdążyła trochę odespać przed kąpielą jednak wciąż była pół przytomna. Tak więc jej zadaniem było także pilnowanie by krótka drzemka nie była jej ostatnią, co jak co ale utopienie się po pijaku w kąpieli bo się przysnęło na chwilę raczej nie było by najbardziej chwalebnym sposobem na rozstanie się z życiem. Chociaż nawet siedziała w miarę prosto bez niczyjej pomocy więc może nic jej nie groziło, no chyba ze ktoś by ją popchnął. Gizelmunda naprawdę wyglądała na taką co była odchowana przez cały klan krasnoludów, wcale nie była by zdziwiona gdyby tak było naprawdę.
Dodatkowo zrozumiała czemu Rasi nosiła opaskę wiedziała ze ślepcy mają taką tendencję ale w tym przypadku... jedną sprawą było bycie niewidomym a już zupełnie inną nie posiadanie oczu i to nawet nie wydłubanych. Gładka skóra w miejscu gdzie powinny być oczodoły wyglądała dość dziwnie i nadawała jej prawie nadludzki wygląd, albo potworny jak by powiedzieli tutejsi mniej tolerancyjni mieszkańcy. Zapewne gdyby ją ujrzeli bez opaski to łapali by za widły lub też wpadli by w histerię, jednak nie zamierzała się na nią gapić ani drążyć tego tematu. Oczywiście Nys wciąż sobie drzemała co było niemałym osiągnięciem biorąc pod uwagę że kilka osób zdecydowało się popisać swoim talentem do śpiewu. Sama spróbowała się skupić na ozdobach ściennych próbując zignorować bardzo bolesne fałszowanie rudej, z mizernym skutkiem...

***

Na strychu zapach suszonego prania był wszechobecny jednak to ją nie obchodziło, Raimiel właśnie kończył zamykać drzwi na klucz po czym odwróciła się do nie z uśmiechem. Nie tracąc czasu podeszła do popielastoskórej elfki ujmując jej twarz w dłonie i delikatnie całując nasycając się tą chwilą. Złapała krótki oddech odwzajemniając jej uśmiech po czym ponownie ją pocałowała tym razem kierowana ślepą żądzą, wczepiła się w jej usta chłonąc jej zapach i smak. Ręce zaczęły wędrować po ciele by w końcu znaleźć się pod jej sukienką, zresztą elfka także nie była bezczynna w tej kwestii. Naparła na nią przyciskając ją do drzwi by w końcu się oderwać biorąc głębszy oddech i uśmiechając się drapieżnie.
- Jesteś tak słodka ze mogła bym cię zjeść… - powiedziała oddychając ciężko po czym wróciła do całowania. Szybki oddech i jęk rozkoszy Raimiel przeszedł wkrótce w stłumiony krzyk któremu towarzyszył nieprzyjemne mlaśniecie i chrupot łamanych kości. Sukienka szybko zaplamiła się ciemna krwią zaś Ephira oderwała się i uśmiechnęła do przerażonej elfki szeregiem zakrwawionych i powykrzywianych zębów.
- Naprawdę smaczna… - powiedziała potwornym głosem po połknięciu a jej postać zaczęła się zmieniać w jednym miejscu pęcznieć w drugim wykrzywiać w nienaturalny sposób. Skóra w kilku miejscach zaczęła pękać i odpadać lub też zmieniać kolor na zgniło zielony. Wkrótce stała tam karykaturalna postać zielonej wiedźmy i jedynie kruczoczarne włosy i oczy pozostały niezmienione.
Szponiastą łapą chwyciła elfkę za strzaskaną szczękę podnosząc ją do góry rzekła.
- Oj uśmiechnij się skarbie, może chcesz kogoś poprosić o pomocom ? No rzeczywiście nie możesz ! – zaśmiała się obłąkańczo po czym jednym ruchem łapy oddzieliła głowę od reszty ciała z taką łatwością jak by rozgniatała robaka. Uniosła ja w gore ponownie wybuchając chichotem jak gdyby postradała zmysły…

Zbudziła się zlana zimnym potem z krzykiem który ugrzązł jej w gardle, z ciężarem oddychała uniosła dłoń by otrze łzy napływające jej do oczu w duchu przeklinając swój los. Raimiel miała rację trzeba będzie poprosić Lord Gerego o pomoc możliwość że matka mogła by ją przemienić po czym ponownie przysłać tutaj w akcie chorej zabawy była jeszcze bardziej przerażająca niż sama przemiana w wiedźmę. Oddychała regularnie próbując się uspokoić jednak nie mogła się pozbyć uciążliwego ciężaru na piersi to się jej jeszcze nie zdarzyło, czy rzeczywiście było z nią tak źle ?
„Chwila… coś jest nie tak…” – stwierdziła zdając sobie sprawę że jest on dziwnie fizyczny w końcu spojrzała w dół by ujrzeć tłustego pupilka rudej. W pierwszej chwili miała ochotę pochwycić szura i cisnąc nim przez okno ale siew powstrzymała, to zapewne by się dla niej źle skończyło nie mówiąc już że miała by potem wyrzuty sumienia że zrobiła komuś krzywdę z powodu swego złego humoru. Tylko że Zgryz wyglądał na zdenerwowanego i ciągle na coś warczał, spojrzała się w stronę okna i zdecydowała się przekonać co go sprowokowało…

Gdy Elphira odsunęła szura i podeszła do okna, zobaczyła że coś stoi na parapecie. I wpatruje się w nią Jak odsłoniła zasłony zobaczyła bladą twarz o dużych białych oczach wykrzywioną w szalonym uśmiechu. Przyciskała się do okna a w ręce miała okrągły przedmiot...

Elphira cofnęła się z przestrachem gdy ujrzała dziwaczne stworzenie wielkości gnoma z uśmiechem szaleńca na twarzy i powoli przecinające szkło. Na pewno nie był to włamywacz i raczej nie wyglądało na to by stwór miał dobre zamiary cofnęła się do drzwi równocześnie rzucając na siebie zaklęcie ochronne które jakiś czas temu opanowała. Widmowe odzienie na chwilę pojawiło się wokół niej by potem zbladnąć. Chwyciła za klakę otwierając drzwi i zawołała.

- Pomocy ! Coś jest za oknem !
Obok pokoju Elphiry znajdowały się pokoje pozostałych dziewczyn, Hope jako pierwszy, następny był Ferro, pokój Sisi miał drzwi otwarte na oścież a ostatni należał do Raimiel. Gdy tylko usłyszały wołanie zjawiły się na korytarzu w swych nocnych odzieniach, za wyjątkiem Raimiel która była owinięta prześcieradłem.
- O co chodzi Elphiro - zawołała nerwowo Hope w białej nocnej koszuli.
- Oto co siedzi na parapecie i grzebie przy oknie. - wskazała na stwora.
- O kurwa ! - warknęła Ferro i chwyciła krzesło.
- Co to jest do cholery ? - spytała czarodziejka sama przygotowując się do rzucenia czaru.
- Idę po pomoc. - zawołała Hope i pobiegła. Raimiel podeszła do drzwi.
- Shugu okowykul - rzekł stwór.
- Eee, wie ktoś co on gada i co to za język ? - popatrzyła się po reszcie zawieszając wzrok na Ferro.
Potwór wyciął otwór i przecisnął rękę przezeń.
- Shugu Oko-Wykul... to jego imię. - powiedziała półorka.
- Czyli możemy być pewne ze dobrych zamiarów nie ma ? Bo to raczej nie jest normalne przedstawianie się podczas włamywania się do czyjegoś pokoju. - spytała po czym zaczęła się przygotowywać psychicznie do walki.
- Shugo tylko oka wydłubać chce. Zamiar dobry !
- Aha, tylko że ja lubię swoje oczy więc podziękuję... - po czym zaczęła rzucać zaklęcie i posłała dwa niewielkie fioletowe pociski w stronę łapy mocującej się z zamknięciem okna.
Pociski trafiły w stwora i... rozpadły się ?
Zamrugała zdezorientowana by po chwili przypomnieć sobie że czytała iż niektóre istoty potrafią opierać się magii.
- Po prostu zajebiście. Odporny na magię mały psychopata... - skomentowała robiąc krok w tył i zastanawiając się czy ponownie zaatakować czy zmienić taktykę. Usłyszała też jak ktoś biegł w ich stronę po schodach.
Obok Elphiry stanęła Rasii. Ferro warknęła i uderzyła krzesłem z całej siły. Zraniła potwora, Raimiel uderzyła sztyletem, ale nic mu nie zrobiła.
Potworek wziął do ust harmonijkę i zagrał. Fala dźwięku rozeszła się po pokoju ogłuszając Raimiel i Ferro i sprawiając, że z nosa Elphiry i Rasi pociekła krew.
Obie dziewczyny wyglądały dość kiepsko choć Raimiel minimalnie gorzej, Elphira cofnęła się by nie być w zasięgu stwora szybko splotła zaklęcie i skierowała ją na ogłuszoną elfkę by zapewnić jej ochronę. Następnie zawołała nachylając się lekko by sprowokować stwora.
- Shugu ! Moje oczy chciałeś więc chodź i spróbuj je sobie wziąć.

Rasi zacisnęła usta i skoczyła na potwora i w dwóch błyskawicznych uderzeniach złamała szczękę potworowi.
Jakiś mroczny cień stanął za potworem i siekł go w plecy, lecz bestia się uchyliła. Potem wzięła zamach. Powoli, tak, że czuć było każdą sekundę uderzyła płazem w Raimiel. Elfka cudem uniknęła ataku.
Elphira poczuła jak serce jej staje gdy zobaczyła że Shugo nie nabrał się na prowokację i zaatakował Raimiel. Dziękować zaczęła Deśnie gdy ostrze jednak nie dosięgło celu a kobieta uszła bez większego szwanku, Rasii wymierzyła dość paskudny ciosy które jednak wciąż nie zniechęciły paskudztwa. Dodatkowo ktoś lub coś zaatakowało pokurcza od tyłu. Sama skupiła swą uwagę na Ferro która także potrzebowała pomocy i dodatkowej ochrony. Już trzeci raz tej nocy rzuciła to samo zaklęcie tym razem skierowane na pół orczycę trzymająca krzesło.
Cień wzniósł ostrze i żyłkowana stal wykuta w smoczym płomieniu przebiła czaszkę potwora.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:50.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172