lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [Pathfinder] Panowie Raven Erie (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/14386-pathfinder-panowie-raven-erie.html)

Guren 15-09-2014 20:07

- Nie wiem, czy to usatysfakcjonuje panie. Kiedy ja niestety sam niewiele mam - Airyd zabrzęczał chudą sakwą. - Jestem biednym podróżnikiem. A jeszcze ostatnio mnie okradli. Za ostatni grosz chciałem kupić sobie jedzenie. - wywalił na ewo kieszenie spodni, aby pokazać, że nic nie ma.

Łgał, a jakże! Miał poukrywane, czy powszywane różne mniejsze sakwy. W tym dwie w rożnych częściach obu butów. Gdzie tam trzymać w kieszeniach pieniądze! Ta była tylko na wabik, żeby się odczepili. Krisper go tego nauczył - dasz dychę, aby ocalić tysiak.
Airyd już nie raz widział różnego rodzaju absurdy idące w majestacie prawa. Widocznie w okolicy uznawali, że "jest człowiek, to znajdzie się na niego paragraf". A przynajmniej jeśli jest się z ludu Wschodniego.
Nie ma co... Im szybciej się stąd wyniesie tym lepiej!

Kiełbasa niezła, ale żeby kraść na nią przepis? I nie chodziło tylko o to, że Airyd nie należał do mistrzów kuchni. Zwłaszcza w wędliniarstwie.
-A chętnie się z wami wybiorę- powiedział Airyd szczerząc zęby, siląc się na jowialny uśmiech. - I tak przyszedłem tutaj, żeby uzupełnić zapasy. A skoro nie jestem tutaj... najmilej widziany, to lepiej się z tym pośpieszę - wolał pozostać delikatny. - Może i jakieś zlecenie dostanę, żeby jakoś podróżować dalej. A skoro jestem nietutejszy to zdaję się na was.Pana szlachetnego Eryka już znam, a z kim jeszcze mam przyjemność?

Najwyżej przy najbliższej okazji ucieknie z miasta. Łatwiej będzie jeśli tylko wydostanie się z tej karczmy!

Rodryg 16-09-2014 00:48

Trzeba było przyznać że Airyd całkiem sprawnie wykręcił się od aresztowania choć stał się lżejszy o te kilka monet ze swego chudego mieszka, jednak nie znaczyło to że cieszyła się z jego decyzji szybkiego zaznajomienia się z jej grupą. Widać krótka pogawędka z Erykiem była dla niego wystarczającym zaproszeniem, zmierzyła go wzrokiem od stóp do głów.

"Czemu mam przeczucie że trzeba będzie zabezpieczyć sakiewkę z pieniędzmi od Hope..." - stwierdziła w myślach, wyglądało na to że naprawdę musieli wyglądać na zgraję typowych awanturników sugerując się jego wywodem. Wżyciu by nie pomyślała że ktoś kiedyś uzna ją za jedną z nich, sama się naoglądała takich w czasie swojej pracy ale bycie uznawaną za awanturniczkę było czymś nowym. Westchnęła przyjmując do wiadomości że Airyd raczej nie da się łatwo spławić, może przynajmniej da się na nim zarobić oferując nocleg w Raven Erie.
- Elphira, jak zauważyłeś jesteśmy w trakcie zaopatrywania się i mamy jeszcze trochę sprawunków więc wątpię czy by cię to interesowało. Jednak zabronić ci nie mogę skoro jesteś takim dobrym przyjacielem wielce szlachetnego pana Eryka.

Slan 17-09-2014 14:54

Córki Karczmarza rzuciły się na pieniądze jak sroki na ziarno. Potem wyszli razem z Airydem.Półorki i Krasnolud nażekali na pracę podczas załadunku. Gdy wychpdzili minął ich jakiś rudowłosy i barrdzo przystojny mężczyzna w egzotycznym i bardzo kosztownym stroju. Potem udali się do wdowy, która mieszkała za miastem. Na miejscu było normalnie jeśli nie liczyć szczekającej owcy. Wdowa była dosyć młoda i miała trzydzieści lat i czworaczki. Jej mąż z tego co mówiła, zmarł w tajemniczych okolicznościach i podejżewała o to Gareta Golmana, najbogatszego farmera nie szlachcica w powiecie. Do te[go wiele jej zwierząt znikało i było znajdowana w kawałkach. Raz znalazła swojego psa z wyjętym muzgiem, a tego samego dnia jedna z jej owiec zaczęła szczekać i reagować na imię skip. Takie rzeczy działy się Oferowała 10 owiec po 15 sztuk złota. Była też w stanie sprzedać 15 kilo sera za 2 sz. Był też do oddanie kot, a raczej dwa bo miał dwie głowy i osiem nóg. Także była ofiara nocnego zaginięcia. Materace zamówili u Henrietty, która prowadziła warsztat tapicerski. Ona i jej dwie siostry były bardzo miła zwłaszcza dla Eryka, choć wystające podbródki i haczykowate nosy były cokolwiNk niepokojące. Najtańsze sienniki chodziły po 1 szz a najdroższy po 20 wypełniony puchem, a pośrednie po 5 sz. Na koniec udali się do krasnoluda Svartara. Ponury osobnik mówiący z akcentem typowym dla dalekiej północy był niemiły dla wszystkich, a zwłaszcza Elphiry. Zażądał 30 sztuk złota na beczkę 40l portera., 20 za ale i 10 za lagera.

Na koniec gdy udali się do ravenerie natknęli się na orszak. Przewodził mu piędziesięcioletni mężczyzna o długich białych włosach, wydatnej szczęce i zielonych oczach odziany w szkarłatnę szatę. Towarzyszył mu dwudziestoletni srebrnowłosy mężczyzna o oczach bawy burzy, najpewniej, sądząc po rysach, jego syn i młoda czarnowłosa kobieta o fioletowych oczach promieniejąca zdegustowaniem. Wszyscy mieli na szatach wyszytą chimerę, a za nimi jechało czterech przysadzistych i ponurych mmężczyzn z ośmiornicami na tarczach
- Witajcie dobrzy ludzie! Czy jest wam może wiadome czy dobry człowiek imieniem Nikolas Rsavenwood przebywa w okolicy? [

Rodryg 17-09-2014 21:25

- Takie wielkie chłopy a narzekają wstyd... - skomentowała narzekania sama ładując jedną z paczek, nie lubiła stać z boku i wychodzić na rządzącą się jędzę gdy inni musieli pracować. Gdy już wszystko zostało załadowane udali się do wyjścia gdzie minęli osobliwie ubranego rudzielca, Elphira zmierzyła go wzrokiem po czym odwróciła się i powiedziała.
- Lepiej uważaj bo jeszcze spróbują cię o coś oskarżyć i zaaresztować oraz obciążą opłatą na poczet twoich przyszłych win tak jak było z tym tutaj. - wskazała kciukiem na Airyda, co jak co ale widać było że mężczyzna nietutejszy był i zapewne czekała go taka sama gościnność jak towarzyszącego im cwaniaczka.

Trafili do wdowy wizyta tutaj była dość osobliwa chociaż by ze względu na pso-owcę jak i opowieści kobiety. Wyglądało na to Garet Golman źle znosił konkurencję choć mogły być to tylko przypuszczenia zrozpaczonej kobiety jednak poczuła się lepiej że nie udali się do niego po zakupy. Wyglądało też że w okolicy grasował jakiś szalony czarodziej bądź alchemik, myślała że takie opowieści można zasłyszeć tylko od podpitych bywalców karczmy z wybujałą wyobraźnią a jednak. Wyglądało na to że ktoś mało dyskretnie wypróbowywał swoje możliwości w dziedzinie transmutacji i nekromancji, dziewczyna jeszcze parę miesięcy temu zapewne nawet nie potrafiła by zaklasyfikować tych zjawisk do szczególnych dziedzin magicznych. Zaskakujące ile można sobie przyswoić wiedzy w tak krótkim czasie choć być może była to też zasługa jej wrodzonego talentu i intuicji w tym obszarze. tak czy inaczej nie wypadało negocjować z kobietą w jej obecnej sytuacji i z czwórką dzieci do wyżywienia, tak więc bez tego zakupili zwierzęta po oferowanej prze kobietę cenie. Tym sposobem stakli się bogatsi o stadko owiec spory kawał sera oraz dwie gęsi. I "kota" a raczej koto-pająka ... akurat z tym zwierzakiem miała pewne wątpliwości.
- "Cholernie osobliwa okolica, chyba będę mieć koszmary..." - pomyślała spoglądając na "koteczka" - "... mam nadzieję że chociaż myszy umie łapać albo przynajmniej padną ze strachu na jego widok. Cholera Sisi na pewno się poryczy jak go zobaczy !"

Kolejna wizyta była w celu zaopatrzenia się w materace u niejakiej Henrietty, kobieta i jej siostry były niezwykle miłe zwłaszcza dla niej czyżby ze względu na bycie jedyną kobietą w grupie ? Czy też... sam wygląd kobiety był charakterystyczny jednak gdy zobaczyła jej siostry zlał ją zimny pot haczykowate nosy i wystające podbródki budziły nieprzyjemne skojarzenia. Czyżby matka wraz z cioteczkami ją znalazły ? Nie szybko odepchnęła tą myśl próbując się uspokoić i wykorzystać ich uprzejmość w negocjacjach. Elphi nie chciała spać na zwykłym sienniku ale też wyjść na jakąś bezczelną wygodnicką zakupując puchowy materac tak wiec zdecydowała się zamówić dwa pośrednie nawet udało jej się zbić cenę do dziewięciu złotych monet i pięciu srebrników. Jak to mawiał ojciec "Tu zaoszczędzisz tam zaoszczędzisz i jesteś bogatsza" co jak co ale tą lekcję wzięła sobie do serca. Wciąż jednak lęk przed jej matką nie dawało jej spokoju nawet teraz spodziewała się ze odwróci się a zamiast kobiety ujrzy potworną postać zielonej wiedźmy wyrywającej się z magicznego przebrania, tak więc przy wozie odwróciła się i rzuciła proste zaklęcie wykrywające magię. Coś wyczuła jednak nie ze sklepu czy od kobiet ale od zaplecza domu skoncentrowała się analizując magiczne poświaty doszła do wniosku że magia miała naturę charakterystyczną dla dziedziny uroków a nie jak się spodziewała transformacji dodatkowo aura była średniej mocy. Miała zagwozdkę czy kobiety były w jakiś sposób pod wpływem uroku a może same parały się magią na zapleczu lub też były w posiadaniu jakiegoś magicznego przedmiotu ? Nie była wieszczką wiec odpowiedzi na to pytania nie otrzyma, nie miała też zamiaru wtykać nosa w cudze sprawy choć kto wie czy informacja ta nie przyda się jej w przyszłości.

Po drodze do krasnoluda skierowali się na targ by zakupić inne dobra z listy wzbogacili się więc o zestaw ośmiu kurczaków za szesnaście sztuk złota, beczkę kapusty i słój miodu razem cztery złocisze no i nasiona marchwi cenie jednej złotej monety. W kwestii ryb miała wątpliwości nie były one pierwszej świeżości a wolała nie ryzykować nie mówiąc już o dość wysokiej cenie, za nie wiele więcej bo jedyne trzy sztuki złota zakupili dziesięć płotek w małym gospodarstwie, co prawda były znacznie mniejsze ale jednak tańsze i na pewno świeższe.

Przy okazji zajrzeli do tutejszego alchemika, ruch musiał być tak mały że mężczyzna pozwolił sobie na drzemkę. Można się było zastanawiać czy tutejsi mieszkańcy nie mieli zapotrzebowania na jego specyfiki czy też odstraszał ich tutejszy "wystrój". Mianowicie cała ściana była "przyozdobiona" rysunkami przedstawiającymi kobiety w negliżu i różnych szczególnych pozycjach, dziewczyna poczerwieniała na twarzy na ten widok. Podeszła ostrożnie do mężczyzny próbując go dobudzić w końcu potrzebowali tego szamponu i spirytusu. Po potrząśnięciu alchemik dobudził się mamrocząc coś pod nosem minął ją chwytając łyżkę i jakąś butelkę nalewając przezroczystą substancję. Elphira srogo się myliła myśląc że zażyje on specyfik by się dobudzić, zamiast tego obrócił się nagle w jej kierunku i wepchnął łyżkę do ust zaskoczonej kobiety. Wrzasnęła gdy tylko poczuła czysty spirytus palący ją w gardle i splunęła po czym wydarła się na całe gardło.
- Co ty kurwa robisz ?! - to wystarczyło by mężczyzna oprzytomniał wybałuszył oczy i zaczął przepraszać. Gdy już sytuacja się uspokoiła a Elphira z trudem wyeliminowała możliwość zostania poszukiwaną morderczynią w tych stronach, wyjaśniła mu czego im potrzeba. Niestety negocjacje nie zdołały go przekonać choć być może był zbyt zajęty wlepianiem w nią wzroku jak w jakieś nieziemskie zjawisko by w pełni jej wysłuchać. Przez chwilę ponownie zaczęła rozważać opcję brutalnego morderstwa tylko by wypuścić z siebie złość razem z powietrzem i zużytymi pokładami cierpliwości. Tym razem podeszła do tego bardziej technicznie i udało się jej uzyskać trzy butelki szamponu w cenie dwudziestu siedmiu sztuk złota oraz dwa litry spirytusu w cenie dwudziestu sztuk złota.

Niestety krasnolud nie był tak przyjazny czy poczciwy jak Piro i raczej reprezentował gburowatą i uprzedzoną część jego rasy. Zaczęła się zastanawiać nad tym czy ma coś do kobiet lub szpiczastych uszu być może jedno i drugie. Niestety i tym razem negocjacje nie przyniosły skutku i byli zmuszeni zapłacić pełną cenę jedyne pocieszenie to takie że nie poczuł się znieważony negocjacjami i nie podniósł ceny, tym sposobem mieszek przeznaczony na zaopatrzenie stał się lżejszy o sześćdziesiąt złotych monet, cóż mogło być gorzej.

Po tym wszystkim skierowali się z powrotem w stronę posiadłości a dziewczyna zaczęła szybko kalkulować wydatki jeśli się nie pomyliła to właśnie wydali dwieście dziewięćdziesiąt sztuk złota oraz pięć srebrników. Chyba mogła być zadowolona z tego wyniku jednak miała przeczucie ze po powrocie będzie musiała się napić trzeba będzie w tej kwestii pogadać z Ferro. W drodze powrotnej też nie zabrakło im atrakcji tym razem w postaci orszaku i to dość specyficznego. Czterech zbrojnych ze specyficznym herbem na tarczy towarzyszyło jak zgadywała trójce szlachetnie urodzonych z jakiegoś rodu przynajmniej sugerowała się symbolem chimery jakim nosili na szatach. Senior budził pewien respekt swą postawą i wyglądem, młodzieniec był przystojny ale nie dało się przeoczyć dość osobliwego koloru włosów. Niezadowolona szlachcianka nigdy nie wróżyła nic dobrego wiedziała to z własnego doświadczenia, jednak fioletowe oczy były czymś niezwykłym no chyba że wśród szlachcianek Ustalav zapanowała moda na magiczne barwienie oczu w osobliwe kolory w co szczerze wątpiła ale kto wie szlachta zawsze miała dziwaczne pomysły. Słysząc słowa mężczyzny przełknęła ślinę szybko analizując sytuację czyżby mężczyzna znał Ravenwooda ? Raczej lepszym pytaniem w tej sytuacji było "Jakich przyjaciół mógł mieć czarnoksiężnik", czy powinna ich spławić czy tez skierować do dworku ? No na pewno nie mogła mu powiedzieć prosto z mostu że Nicolas jest martwy i to od dłuższego czasu, zebrała się w sobie i odpowiedziała.

- Wybacz panie ale mam smutne wieści w tej kwestii jednak pełną odpowiedź otrzymacie w Raven Erie do którego właśnie zmierzamy. - starała się być uprzejmą i skierować wędrowców do dworku jak by nie patrzeć Hope była odpowiednią osobą do udzielania odpowiedzi jak i zadawania pytań. Miała tylko nadzieję ze nie przyjdzie jej pożałować tych słów, niespodziewani goście mogli oznaczać kłopoty oby się myliła w tej kwestii.

Slan 18-09-2014 13:20

Mężczyzna zmarszczył brwi
- To najpewniej oznacza. że nie żyje lub zachorzał, czyż nie tak? - zapytał z nieco teatralnym smutkiem
- W takim razie Hope została Lady Ravenwoos - zapytał młodszy mężczyzna
- Ona mogłaby co najwyżej nosić nazwisko jak Bat, takie dlz bękarta braciszku. - powiedziała fioletowooka.
- Jej rodzice byli małżeństwem Nys. - odparł chłodno srebrnowłosy
- Tato, czy w takim razie wracamy w jskieś bardziej cywilizowane okolice? - zapytała dziewczyna
- Córuś, nadal obowiązume nasza umowa z Ser Nicolasem... Rozumiem, że jesteście zaopatrzeniem dla dworu? A ten skośnooki to syn, brat czy jakowyś towarzysz" imić Juna? I możecie mi mówi Lordzie Gery, a moje dziecio to Aerion i Rahenys

Rodryg 18-09-2014 17:52

Elphira wysłuchała wymiany zdań między szlachcicami posyłając tylko krótkie mordercze spojrzenie Rahenys, która była tym typem osób których nie znosiła miała nadzieję że nie zabawią tutaj zbyt długo. Z drugiej strony zdążyła już prawie zapomnieć że Hope też była szlachcianką czy teraz powinna owić do niej "Lady Ravenwoood" ? To że zapomniała o tym fakcie było zapewne zasługą dobrego wychowania i grzeczności czegoś co widocznie brakowało tutaj obecnej fioletowookiej szlachciance. Jedyne w czym mogły się zgadzać to że okolicy była dość nieciekawa.

Na pytanie lorda odparła uprzejmie.
- Tak właśnie zmierzaliśmy do dworu by dostarczyć zapasy.
Spojrzała się na Airyda zastanawiając się czemu wszyscy twierdzili że jest spokrewniony z Junem, to że był tej samej narodowości raczej nie czyniło ich rodziną to tak jak by posądzać każdego krasnoluda o pokrewieństwo z Piro.

Guren 19-09-2014 12:16

- To zaszczyt poznać Waszmościów -Airyd skłonił się gestem jaki podpatrzył kiedyś u kamerdynera. Jedna ręka na piersi, druga wzdłuż ciała i lekki ukłon. Bez dodatkowej służalczości.
-Ale ja tego Juna o którym tyle się mówi to nie znam. Na oczy go nie widziałem. A w ogóle to jestem sierotą. Dziecięciem będąc straciłem oboje rodziców, wkrótce po tym jak przybyliśmy do tego kraju. Potem wychowali mnie poszukiwacze przygód. Jeśli Jun jest moim krewnym, to nawet nie mam skąd wiedzieć, skoro własnych rodziców praktycznie nie znałem.
Airyd wolał już nie dodawać, że najpewniej wszystkie "żółtki" wyglądają dla nich tak samo. Jedynym dowodem dla jakiegokolwiek pokrewieństwa to byłoby, gdyby Jun umiał przybrać postać lisa. Może warto go spotkać i wywąchać, czy to w ogóle możliwe?
Nie, żeby mu zależało szczególnie na odnalezieniu krewnych, zwłaszcza o tak szemranej opinii. Przybrani też mieli szemraną opinię, ale ich zdążył chociaż przedtem polubić.

Slan 20-09-2014 15:52

- Tatko! On jest śmieszny. Możemy go zatrzymać - zapytała się Rahenys uśmiechając się jak wąż
- Ten człowiek ma właściciela, zapewne samego siebie. Wiesz jak nie ładnie jest łamać prawo własności? - odparł Lord Gery
- Jaka jest twoja cena? Jestem gotlwa zapłacić dowolną sumę - mówiła nie przestając się uśmiechać
- A potem każe ci oddać całe pieniądze - rzekł Aerion.
Lord Gery okazał się miłym kompanem, opowiadał znajomym anegoty z życia Nicolasa Ravenwooda...
[i] Jak mała Hope nie chciała jeść zupki marchewkowej to Nicolas bawił się z nią w wampirka i Igora. Ser Nicolas robił świetnego Igora [/i[
... oraz jego przodkach
- Ser Grief Ravenwood był tak sfrustrowany przez niekompetencje swoich służących, że ich wszystkich pozabijał i ożywił jako zombi. Niestety potem wszyscy zaczęli się nieco rozk ładać i na środki zapachowe, że ponowne zatrudnił żywe sługi
Gdy dojechali na miejsce gdzie leżał ściięty słup Gery zapytał
- Czy panna Hope postanowiła otworzyć karczmę? - zapytał zaskoczony
- Dobrze, że nie burdel - dodała Rachenys.

Guren 21-09-2014 10:07

-Pomyślę o tym zacni państwo, ale na razie mam jeszcze kontrakt z panią Elphi. Umowy rzecz ważna, więc póki jej nie wypełnię... -Airyd uśmiechnął się czarująco.
"Tak to chcesz se bratku rozegrać ? To zabawmy się..." - pomyślała Elphi słysząc łającego Airyda.
- I jak na razie idzie ci nie za specjalnie, jeszcze trochę a zacznę wierzyć że tylko robisz dobre pierwsze wrażenie... - powiedziała po czym posłała złośliwy uśmieszek w jego stronę, ciekawa była co teraz zrobi.
-Się rozgrzewam Madame. Chyba ważniejsze jak się zaczyna i kończy niż część środkowa?
- W tym tempie to się przemęczysz nim skończysz, a najlepsze że jeszcze nie zacząłeś...
-No to widzą państwo, moja współpraca z panią Elphi potrwa jeszcze dłuuuuugo
- na koniec zbliżył się do niej. Liczył, że przytuli się do jej pleców.
Ephira odsunęła się z niesmakiem ale w jej oczach widać było mord "Zabije jak psa !" taka myśl pojawiła się w jej głowie.
Airyd wolał zrezygnować z ewentualnego przytulania.
- No bratku nie wiem co ty tam sobie popijasz ale chyba ci to rzuca się na głowę skoro wyobrażasz sobie nie wiadomo co. Nasza współpraca właśnie się skończyła nim jeszcze miała okazję się zacząć lub przystąpić do negocjacji warunków. Zwozu ! Panna Rahenys niech lepiej uważa bo jak widać tylko ładnie się prezentuje a po łbie takie myśli się kołaczą i pomyśleć że pozwoliliśmy mu się zabrać z nami z dobroci serca. - Powiedziała stanowczo, po czym odwróciła się w stronę rudzielca i rzuciła ostro. - A ty co ? To świństwo się ci zupełnie na łeb rzuciło i ogłuchłeś ? Nie słyszałeś ? Zwozu ! Resztę drogi możesz nam co najwyżej piechotą towarzyszyć !

Aerion podjechał do Airyda
- Nie próbuj takiej gadki do mojej siostry bo musiałbym cię zdzielić obuchem przez łeb i to byłaby litość... nie chciałbyś zdenerwować mego ojca ani wzbudzić sympatii mojej siostry
-Kiedy ja tylko chciałem podejść do pani Elphi!! Nie, że jakieś bezeceństwa no!
-Airyd spróbował się tłumaczyć. Czy raczej krzyczeć za Elphi.
- Oj, słabo znasz się na kobietach. Obserwuj mego ojca
-Poobserwuje, poobserwuje... [/i]
W sumie to nie skłamał. Trzeba się przyglądać zanim szlachta postanowi zmienić mdlący kaprys dobroczynności w kaprys kopnięcia cię w tyłek. Teraz go zastanawiało, czy bardzo stracił w utrzymaniu się w pobliżu tej bandy, czy też po cichu odejść i pobiec do innego miasteczka jako lis.

Rodryg 21-09-2014 15:41

Elphira była w podłym nastroju Airyd dość skutecznie nadszarpnął jej dzisiejszy zapas cierpliwości i tolerancji, chyba naprawdę będzie trzeba się napić albo lepiej wsiąść długą spokojna kąpiel. Niestety dzień był jeszcze młody a do wieczoru daleko. To nie tak że nie była przyzwyczajona do podrywów i tych wybełkotanych przez półprzytomnych bywalców wyznających jej swe uczucia w alkoholowym uniesieniu poprzez takich którzy byli mniej poetyccy w swych zalotach kończąc na takich którzy stwierdzali że są gotowi "Wziąć ją tu i teraz" nie szczędząc przy tym szczegółów swoich fantazji. Choć ci ostatni zazwyczaj dostawali po gębie i wylatywali za próg a w razie oporów lub rękoczynów otrzymywali darmowy nocleg w areszcie. To co naprawdę ją zdenerwowało poza tym że próbował ją wkręcić w swoje zagrywki to jego dwuznaczne wypowiedzi które wręcz sugerowały że coś miało ich łączyć lub że miała mu za to płacić albo co gorsza że to na mu miała coś takiego sugerować ! Takiej obelgi nie mogła mu darować była szanującą się kobietą i sugestia że mogła płacić za takie usługi lub oferować była niewybaczalna, no i jeszcze kretyn próbował się przytulać powinien się cieszyć że po gębie nie dostał. Choć była tak rozgniewana w tamtej chwili że mogła by go dotkliwie podrapać, spojrzała za siebie na Airyda próbującego dotrzymać kroku wozowi może to go czegoś nauczy.

W drodze do dworku zdążyła się uspokoić i humor się jej poprawił głownie dzięki Lodowi. Trzeba było przyznać że był on nadzwyczaj uprzejmy jak na kogoś ze stanu szlacheckiego w stosunku do zwykłych ludzi. To albo też był z tych co wzięli sobie do serca powiedzenie "Uprzejmość nic cię nie kosztuje a można nią wiele kupić", jeśli tak to widać już mu się parokrotnie w życiu musiało zwrócić. Jego opowieść sugerowała też że jest świadom prawdziwej natury Hope wyglądało na to ze musiał być dobrym znajomym jej ojca. Choć wyglądało na to że jego córka raczej nie darzy sympatią córki Ravenowooda sugerując się jej wcześniejszej wypowiedzi o bękarcie a teraz o burdelu.

"Ciebie to i tak by nikt nie chciał chyba że zakneblowaną." - podsumowała w duchu jej słowa po czym powiedziała do Lorda.
- Jak widać choć jeszcze wymaga to sporo pracy, zapraszam do środka.
Spojrzała się Aeriona zastanawiając się w czy owa umowa między lordem Grey a Ravenwoodem mogła dotyczyć ożenku dzieci ? Jak się orientowała było to dość częste zjawisko wśród szlachty, zapewne przekona się jaka jest prawdziwa postać rzeczy po wejściu do środka.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:29.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172