lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [D&D 3.5 FR] Płatne od ogona (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/14622-d-and-d-3-5-fr-platne-od-ogona.html)

ObywatelGranit 16-06-2016 18:46

Co innego nieść zwłoki, a co innego prowadzić na wpół obłąkaną osobę. Ami - chociaż ociężale, w miarę o własnych siłach zeszła po schodach na dół. Sterta kosztowności, jak również imponujące, kamienne wrota, nie wywarły na niej najmniejszego wrażenia. Gdy tylko Rardas na chwilę ją zostawił, odpełzła na bok, przytulając się do skały jaskini.

Żeby znieść ciało Athlena potrzebowali czterech rąk. Nie było to łatwe zadanie. Dopiero gdy zrzucili na dół jego plecak i broń, można był go dźwignąć i w miarę możliwość znieść. Ciało już dawno przestało krwawić.

W końcu ocalała para, znalazła się przy stosie kosztowności. Złota było naprawdę sporo - na pierwszy rzut oka tysiące monet. Gdyby całkowicie opróżnili plecaki z takich zbytków jak ubrania na zmianę, żywność i zwijane posłania, udałoby się upchnąć może jedną trzecią. Desperacko brakowało im tragarzy.

Wśród zgromadzonych dóbr, dostrzegli elementy uzbrojenia. Uwagę Taara przykuła zdobna tarcza, wykonana z drewna pokrytego ciemno-czerwonym lakierem z metalowymi okuciami. Rardas zaś dostrzegł lekko zakrzywiony sejmitar

[media][/media]

Zormar 17-06-2016 20:31

-Ugh... - wyrwało się Rardasowi, gdy tylko znieśli ciało Athlena. O ile z Ami był ten plus, że sama przebierała nogami, to niestety tego samego nie można było powiedzieć o łotrzyku. Wreszcie zszedł na dół i mógł w miarę spokojnie rzucić okiem na to i owo.

Pierwszy w oczy rzucił się stosik skarbów, które zgromadziła gadzina. Trzeba było przyznać, że było tego sporo, a na pewno tyle, że nie dadzą rady wszystkiego zabrać. Może jakby mieli jucznego muła, albo coś w ten deseń. Z tego co widział były to w głównej mierze złote monety, a tylko gdzieniegdzie trafił się jakiś kamień szlachetny. Tym co go najbardziej zainteresowało to sejmitar o szerokim, ciemnym ostrzu, z rozchodzącą się ku górze głownią, która dodatkowo lekko się wyginała. Linia ostrza była ładna, a wiedział on doskonale, że łukowate ostrza tną o wiele lepiej niźli ich prości bracia. Rękojeść również była niczego sobie, aczkolwiek, by powiedzieć coś więcej musiał się zbliżyć i wziąć broń do ręki. Tak też uczynił i począł dokładnie przyglądać się zdobieniom rękojeści, jelca oraz głowni, by na koniec przekonać się jak leży w dłoni oraz jak jest wyważony poprzez wyprowadzenie kilku szybkich cięć.

Kątem oka zauważył, jak Taar z zainteresowaniem przygląda się zdobionej tarczy. Widać nie tylko on znalazł coś ciekawego dla siebie.

Kerm 17-06-2016 21:17

Zamienił stryjek siekierkę...
Jak uczyły mądrości ludowe, nie każda zamiana była korzystna, jednak Taar nie miał wątpliwości - odłożenie starej tarczy i wzięcie nowej z pewnością się opłaciło.

Podobnie również opłaci się wyrzucenie całego dobytku z plecaków i napełnienie ich smoczym skarbem. A przynajmniej jego częścią.

- Zabierzemy nieco klejnotów i złota, a potem naszych przyjaciół i wracamy do wioski - zaproponował. - Kiedyś tu jeszcze wrócimy i zbadamy te podziemia.

ObywatelGranit 21-06-2016 09:44

[media][/media]

Świeże powietrze. Zapach igliwia, chłodnego wiatru z północy i przekwitłych drzew. Grzejące się w na kamieniach jaszczurki o plamistych grzbietach i białych brzuchach. Bzyczenie rojów much, pszczół i innych owadów. Wspaniały widok na surowy i piękny Las Neverwinter w pełni rozkwitu. Widok ten był jak chłodny dotyk kobiety podczas gorączki; jak łyk źródlanej wody po dniu pracy w upale. Słońce zasuszyło brud na waszych twarzach. Przez chwilę można było zapomnieć o bólu, oparzeniach i stratach, które ponieśliście. Zostawiliście za sobą zdruzgotanego smoka, koszmar, który pewnej wiosennej nocy zwalił się na zupełnie zaskoczoną wioseczkę. Przywlókł za sobą przebrzydłe k o b o l d y, istoty które miast psów będą kojarzyć się wam ze szczekaniem. Gady przeniknęły do starego krasnoludzkiego Posterunku. Wyposażyły się w stary, acz w dalszym ciągu zabójczy oręż i zaczęły nękać okolice. Krugon przebąkiwał coś o zadaniu, którym mu powierzono, ale do końca nie rozszyfrowaliście tej zagadki. Być może miało to związek z ostatnią, najgłębszą salą, strzeżoną zdobnymi wrotami i wiecznymi posągami. Nie wiadomo.

***

W drodze powrotnej przez las parę razy natknęliście się na mniejsze oddziały koboldów. Gadziny były w rozsypce - kiedy zauważały waszą obecność pierzchały jeszcze głębiej w las. Smok, który stanowił serce ich małej armii został zgładzony, a jego pogromcy musieli w oczach potworów urosnąć do rangi półbogów. Namalowane na drzewach znaki zaczynały już blaknąć; zwierzyna nieśmiało wracała na swoje dawne ścieżki. Cień uszedł.

***

Kiedy wróciliście do Przesieki wszyscy mieszkańcy wyszli wam na spotkanie. Dostrzegliście zapijaczonego kowala, Arnela Czernozębnego, Starszego Hogena, Dana Czapnika, ciemnoskórego handlarza Krute’a, a nawet Babę, stojącą na uboczu ze swym kocurem. Nigdzie nie widzieliście Wielebnej Ory i wtedy jak młot wróciło wspomnienie. Kapłanka Chauntei poległa wszak w wyniku ran odniesiony w bitwie z koboldami. Początkowo ludzie patrzyli na was z rosnącą trwogą. Nie oszukujmy się - wyglądaliście na przegranych, a nie zwycięzców. Ktoś zapłakał, jakaś kobieta przytuliła dziecko do piersi, myśliwi opuścili głowy. Wtedy Taar cisnął jeszcze zakrwawione smocze kły na ziemię, zaś Rardas obwieścił:
- Smok nie żyje, a koboldy wróciły do dziury, z której wypełzły!

Tłum początkowo zamilkł, po czym zareagował najbardziej spontaniczną ulgą jaką w życiu dano wam ujrzeć. Nie było słychać wiwatów - nikt po tragicznej bitwie nie ośmieliłby się cieszyć - jeszcze nie teraz. Ludzie jednak padali sobie w objęcia, łkali, klękali i dziękowali Chauntei za zesłanych wybawicieli. Kobiety znosiły wam miód, wino i kwiaty. Obmywały wasze brudne oblicza z krwi i błota.

W sercach mieszkańców Przesieki zostaniecie zapamiętani na zawsze jako zbawcy.

***

- Oto obiecane pieniądze - dziesięć pękatych sakw po sto sztuk złota każda spoczywało na stole przed wami. Starszy Hogen wyglądał starzej niż kiedykolwiek przedtem. Śmierć Wielebnej wyrwała z jego serca resztki wigoru.
- Nigdy nie wyrażę wdzięczności wobec was, najdrożsi przyjaciele. Uratowaliście nas, ocaliliście Przesiekę. Nie zapomnimy o tym nigdy. Nie zapomnimy też o tych, którzy polegli w walce. O nie, nie - wykluczone! Jesteśmy prostymi ludźmi, pieśni nie ułożymy, ale zawsze, ZAWSZE, wasze imiona będą w naszej pamięci.
Otarł łzę, która popłynęła jego zoraną bruzdami twarzą:
- A to ziemia, którą obiecałem - wyciągnął prosty dokument, sporządzony chybotliwym pismem kogoś, kto niezbyt często posługuje się piórem - Spory spłachetek, tuż nad rzeką. Zostawcie jeno swoje podpisy i jest wasza.

***

Z pomocą mieszkańców znieśliście do Przesieki resztę skarbów, która bez szemrania trafiła w wasze ręce. W zamian za kuca Filiego, dostaliście wóz i konia, który miał go pociągnąć w drodze powrotnej. Wieśniacy nie pytali dlaczego nie chcecie oddać Athlena ziemi, tak jak uczyniliście to z krasnoludem i Draugdinem. Z niekrytym niepokojem patrzeli na zawinięte w bandaże zwłoki, lecz powstrzymywali się od komentarzy. Z pomocą miejscowych myśliwych, odzyskaliście smoczą skórę, a ściślej mówiąc smocze łuski. Wzięliście ze sobą również Ami, której stan psychiczny nie poprawiał się. Poza przebłyskiem podczas walki z Krugonem pozostawała w milczącej katatonii.

***

Pospieszani postępującym rozkładem ciała łotrzyka, dwa dni po śmierci Krugona, usiedliście na wozie. Ruszyliście w drogę powrotną, zostawiając za sobą niezliczone wspomnienia - głównie krwawe i ponure - ale również te radosne.

Kiedy wtoczyliście się na wyschnięty już szlak wiodący wzdłuż rzeki Neverwinter, z zarośli wyszła Baba. Powożący Taar pociągnął za lejce i wóz zatrzymał się. Stara wiedźma spoglądała głównie na diablę i pokiwała głową:
- Przeznaczeniu nie da się uciec - a wam pisany jest powrót do Przesieki. Nie wszystkie sekrety Brunatnych Skałek i tego-co-pod-nimi zostały objawione. Stare zło zawiodło, ale z pewnością jeszcze raz sięgnie po to, co kiedyś chroniły krasnoludy. Pomyślcie o tym.
Starowinka zamarła w pół słowa i pociągnęła nosem.
- Niedługo zacznie cuchnąć - zacmokała z przekąsem i wskazała palcem na zabandażowane ciało łotrzyka - nie dobrze, nie dobrze... - wyciągnęła spod szmat ceramiczne naczynie.
- Natrzyjcie jego ciało tym balsamem. Zawiera w sobie prochy najprawdziwszej mumii. Powstrzyma rozkład na dekadzień, może krócej. Spieszcie się, jeżeli chcecie wrócić go do żywych.

Zaczęła wracać w kierunku zarośli: - Do zobaczenia, Smokobójcy!
Kocur zamiauczał i ruszył za nią.

***

I tak dobiegła końca wasza przygoda w Przesiece. Wracaliście bogatsi o skarby, wiedzę, doświadczenia, wspomnienia i bogowie raczą wiedzieć o co jeszcze.

Czy udało wam się wskrzesić Athlena? Czy wróciliście do Przesieki? Czy dowiedzieliście się czego strzegły krasnoludy z Królestwa Falormy?

To już inna opowieść.


KONIEC


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:27.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172