lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [D&D] Opowieści z Królestwa Pięciu Miast. Visena - nowi bohaterowie [WL] (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/16009-d-and-d-opowiesci-z-krolestwa-pieciu-miast-visena-nowi-bohaterowie-wl.html)

Umrzyk 22-05-2016 23:59

Dobry humor, który udzielił się półelfce w towarzystwie drużyny ustępował stopniowo. Było zimno, co raz ciemniej, no i zimno. Wiosna w swojej pełnej krasie. Niby nic takiego, naturalna kolej rzeczy, ale cieplejsza pogoda na liście pragnień Tivy znajdowała się bardzo wysoko. Perspektywa powrotu do domu, którym z konieczności podzielić musiała się z kuzynem i jego rodziną, nie była przesadnie nęcąca. Właściwie nie była nęcąca w ogóle. Sprawiała, że dziewczyna pragnęła, by ta droga trwała jak najdłużej. Wyraźnie się nie spieszyła. Kuzyn, jego żona z trójką dzieci, czwarte jeszcze w drodze. Druidka kochała swoją rodzinę, jednak przyzwyczajona do bardziej samotniczej egzystencji w obecnej sytuacji zdecydowanie nie potrafiła się odnaleźć. Czarę goryczy przepełniły kury, od których nagle zaroiło się w obejściu. Nie miała ochoty po raz kolejny wyjaśniać, że Lila jest zupełnie niegroźna - żona kuzyna patrzyła na psa bardzo nieufnie - ani pilnować, by na małej przestrzeni nie dochodziło do konfliktów. Gdyby pogoda była bardziej sprzyjająca, Tiva już dawno wyniosłaby się pod szałas, pozostawiając chatę do wyłącznego użytku krewnym. Na razie jeszcze nie było to rozsądnym rozwiązaniem. Jak miało okazać się niebawem - nie było to rozsądnym rozwiązaniem nie tylko w najbliższej przyszłości. Pogrążona w myślach, została z nich wyrwana niespodziewanie i nagle. W chwili, w której rozległo się warczenie odruchowo sięgnęła po procę, załadowała kamień. Zaczęła rozglądać się za tym, cóż to właściwie wywołało zaniepokojenie psów... i resztki dobrego humoru ostatecznie poszły precz. Dość powiedzieć, że pomysł z posłaniem kamyka w kierunku impa, którego rozpoznał Panril wydawało się półelfce bardzo atrakcyjnym pomysłem. Przez całych kilka sekund. Zamiast tego uspokoiła Lilę i zatrzymała ją przy sobie, spojrzeniem mierząc sunące za chowańcem Alvenusa stworzenie. Dziwne, nienaturalne, niewłaściwie - nie przypominało niczego, z czym do tej pory miała styczność. Latający diablik, choć czuć go było jakimś trującym paskudztwem - Tiva nabrała podejrzeń, że jest jadowity i raczej nie zechce go łapać, gdyby postanowił nagle uciec, zostawiwszy za sobą swój "ogon", żeby skupił się na drużynie - był znany. Nie darzyła ciepłymi uczuciami ani jego, ani jego pana, tego ostatniego obarczając winą za sporą część nieszczęść i zniszczeń, które w ostatnim czasie dotknęły Visenę, ale zdecydowana była wysłuchać, co takiego ma do powiedzenia.

- Jak dużo podobnego paskudztwa rozlazło po okolicy? Kilka, kilkanaście, więcej? - zapytała skrzydlatego potworka, po jego dość ogólnych wspominkach na temat wybuchu. Może coś widział, może coś wie. Nie miała wielkich nadziei na współpracę z jego strony, ale może powie im coś więcej. Obserwowała towarzyszy, procę wymierzyła w źródło zagrożenia. Podzielała podejście Adrika, gotowa założyć, że z przypominającą udręczonego człowieka kupą mięsa raczej się nie dogadają. Wydawane przez nią dźwięki wydawały się wymowne, ale cóż mogła na ten temat wiedzieć? Jeżeli to kiedyś był człowiek - była to paskudna, bardzo nieprzyjemna myśl - to miała szczerą (i zapewne podszytą odrobiną strachu, a co najmniej poważnej obawy) nadzieję, że gdyby skończyła w taki sposób, ktoś litościwie ją dobije. Coś takiego nie powinno samopas chodzić po świecie. Nie podzieliła się refleksją z drużyną, mocniej tylko zacisnęła ręce na procy. Upewniła się, że Lila jest przy niej i nie wyrwie się do przodu. Demon to demon, mógł być o wiele groźniejszy, niż wydawało się z początku. Gdyby nawet wyglądał jak kura albo posturą zbliżony był do impa, nadal nie należało tego lekceważyć. Nie spodziewała się, by mogła zdziałać wiele - nie została jej już przecież nawet odrobina magii - ale będzie się starała udzielić wsparcia pozostałym. Oraz uważać, czy przypadkiem nie pojawią się kolejne niebezpieczeństwa. Cóż, nie spieszyło się jej z powrotem. Ma, czego chciała?

Sayane 23-05-2016 14:03

Brzeg Wartki
1 Tarsakh, Śródzimie, Roku Orczej Wiosny
ok. godz. 18.00

Nieoczekiwane pojawienie się impa i mięsnego stwora zupełnie zbiło drużynę z tropu. Zasypany gradem pytań ex-chowaniec Arvelusa wyszczerzył tylko kły i wrzasnął: A nie macie teraz ważniejszych rzeczy do roboty?! Napierdalać, ale to już!

I rzeczywiście; jedynie Adrik i Oczko nie mieli problemu z podjęciem decyzji i bez zbędnych dywagacji zaatakowali różowawego potwora, zasłaniając nadgorliwego zaklinacza. Umagiczniona laga druida raz chybiła celu; drugi cios dosięgnął istotę lecz nie wydawało się by zrobił na niej jakieś wrażenie. Wbrew nadziei Panrila stwór nie podjął konwersacji, nie zareagował też na groźby Uruka. Bliskość ludzi zintensyfikowała bełkot gluta, lecz na próżno szukać było w nim sensu.

Schnapel popędził do walki tak energicznie, że nagłe wstrzymanie pierwszego ciosu aż obróciło go wokół własnej osi. Oczywiście chybił o dobry metr. Wojownik upadł na jedno kolano, a glut skorzystał z okazji, sięgając ku niemu pazurami. Rany nie były głębokie, ale uświadomiły Oczku, że wygląd wcale nie świadczy o bitności wroga. Tym razem chłopak skupił się i z przyłożenia zamachnął się toporem. Trafił, lecz gąbczaste cielsko ugięło się tylko pod ciężarem broni. Wojownik miał jednak wrażenie, że gdyby uderzył mocniej udałoby mu się zranić tę obrzydliwą istotę. Stwór po raz kolejny sięgnął pazurami po Schnapela. Tym razem chłopak odskoczył bez trudu, a glut wpadł na rosnący obok krzak. Gdzieś w pobliżu świsnął wystrzelony przez Tivę kamień; drugi pacnął wroga nie czyniąc mu szkody.

Glut tymczasem wyplątał się z krzaka i ruszył na Adrika, przy akompaniamencie wrzasków i przekleństw impa, który wulgarnie zagrzewał drużynę do walki.


goorn 24-05-2016 00:30

Schnapel odskoczył, obserwując wygrzebującego się z zarośli potwora. Tu potrzeba prawdziwie bohaterskiego ciosu, uderzenia które odeśle to monstrum z powrotem do Piekieł! Albo do Otchłani?
Oczko nie miał głowy do teologicznych rozważań, napluł siarczyście w rękawice i wziął trzy kroki rozbiegu. Dał jeszcze tylko krótki znak Tivie, by na moment przestała strzelać ze swojej procy, ostatnie czego potrzebował w tej chwili, to ciosu kamieniem w tył głowy.
Po krótkim zastanowieniu cofnął się jeszcze jeden kroczek, podniósł topór nad głowę i z niezrozumiałym okrzykiem runął do przodu, wyprowadzając cięcie z góry wprost na szkaradny łeb potwora.

sunellica 25-05-2016 08:08

Pozbawiona „tarczy” Yola poszukała zamiennika, ale jak na złość Uruk został zaklepany przez Jacie, a za Oczkiem czy Tivą nie zamierzała się chować, uznając ich za marne mięso armatnie. Jakimi kategoriami się kierowała? Pewnie sama nawet nie wiedziała.

Adrik napierdzielał mielonego kijem, jakby przeprowadzał egzorcyzmy na własnej żonie. Było to niepokojące, ale i w pewien sposób zabawne. Schnap jak zwykle długo nie czekał na zaproszenie i ruszył na przeciwnika z bojowym okrzykiem, odbijając się od niego jak od gąbki.
Półelfka parsknęła śmiechem, chwytając za drewniany symbol swojej bogini. Postanowiła wesprzeć magią dzielnych wojowników… dlatego też przywołała borsuka. Bojownika o miłość i pokój na świecie.

Dzielne zwierzątko pognało na wroga wgryzając się w rozlazłą fałdę mięcha i… zawisając tak jak ryba na haczyku, dyndając od czasu do czasu w takt ruchów stwora. Yolanda w pierwszej chwili nie dowierzała, później zaś ryknęła gromkim śmiechem, zginając się w pół. Speszony ssak, odczepił się ząbkami od gumiastego stwora i popatrzył z wyrzutem na swoją „właścicielkę” po czym znikł, wracając na swój plan, z którego go przyzwała.

-Łooops… - ruda musiała się jakoś zreflektować, bo wyciągnęła broń i ze łzami w oczach natarła na potwora waląc go w łeb, jak prawdziwa, wściekła, wiejska żona zapijaczonego męża. Szybko jednak też pożałowała, zmniejszenia odległości między przeciwnikiem.

Glut z daleka był tylko paskudny… z bliska zaś…
Kapłanka wyszarpnęła buzdygan z wgniecionego cielska, odskakując w bok. Jej policzki nadymały się niepokojąco, a oczy wyskoczyły z orbit.
Skulona pognała w krzaki, by nikt nie był świadkiem jej chwili słabości, choć ta dzięki bogom, lub może jak na złość, nie nadeszła. Gnębiąc Yolę kwaśnym kaszlem i spazmatycznymi wdechami.

Sayane 25-05-2016 15:47

Brzeg Wartki
1 Tarsakh, Śródzimie, Roku Orczej Wiosny
ok. godz. 18.00

Niepewność minęła i drużyna rzuciła się do ataku na glutowate monstrum. Tylko Jacia czujnie obserwowała impa - nie tylko ona mu nie ufała, więc podjęła się zadania ochrony tyłów. Póki co jednak ex-chowaniec nie atakował ani ich, ani gluta; przysiadł na najbliższej gałęzi i klnąc ordynarnie zagrzewał bohaterów do ataku.

Wsparcie, nawet werbalne, z pewnością było potrzebne. Pierwsze ciosy zwyczajnie odbiły się od mięsistego ciała istoty nie czyniąc jej krzywdy (lub chybiły), za to pazury okazały się zadziwiająco ostre. Zważywszy na fakt, że pałka Adrika była zaczarowana było to wielce niepokojące. Dopiero magiczny pocisk Panrila zdołał zranić bestię, a potem… potem już jakoś poszło.

Najpierw solidny cios buzdyganu Yolandy sprawił, że trysnęła krew, a gdy Tyszko wgryzł się w zranione miejsce potwór zacharczał i oklapł, przerywając walkę. Ciężko było stwierdzić, czy już nie żyje, ale wątpliwości rozwiał Schnapel, który z rozpędu uderzył toporem, praktycznie rozpoławiając budyniowatego stwora i przyprawiając Yolandę o kolejny atak torsji. Teraz na pewno nie rozpoznają czy ta istota była kiedyś człowiekiem… ale może to i lepiej?
Uruk cofnął się i splunął. W ciasnocie, jaka zrobiła się wokół demona ciężko było mu celować i tym razem nie miał okazji się wykazać. Ale najważniejsze było, że bestia padła.
- I chuj! - dobitnie podsumował walkę chowaniec, machając energicznie biczowatym ogonem. - Nie ma więcej, nie musisz się dupciu martwić - wyszczerzył się do Tivy i przeciągnął się mocno. - To co, wracamy do domu?


Plomiennoluski 26-05-2016 03:27

Okładanie pełzającego mięsa było dziwne. Najdziwniejsze było to, że mimo zaklęcia broni, jakoś nie szło mu ubijanie stwora. Tłukł je niczym przyszłe kotlety, ale nic to nie dawało. Dopiero wspólne wysiłki przyniosły efekt. Za co był wdzięczny, mieli kolejny problem w okolicy z głowy. Przynajmniej tak się zdawało.

Gdy już się wszystko uspokoiło, odsapnął i wydrapał Tyszka za uszami, radził sobie dzisiaj doskonale. Nie dziwiło to specjalnie druida, ale zasługiwał z nawiązką na solidną dawkę pieszczot. Gdy drapał psa, zwrócił się do byłego chowańca maga. - O co dokładnie chodziło z tym amuletem Viseny i jak to się stało że przetrwałeś cały ten ambaras? - Słowo ambaras było tu nie do końca na miejscu, bo wysadzenie wieży, śmierć maga i sprowadzenie do wsi demonów było czymś więcej, ale jakoś nie miał lepszego słowa na końcu języka.

Lomir 26-05-2016 10:19

Panril był niezadowolony z przebiegu sprawy. Liczył na jakąś mroczną tajemnicę, którą uda im się rozwikłać. Mag zamieniony w taki wynaturzenie przez zbuntowanego chowańca innego maga. Ha, to by było coś. Ale cóż - wszystko skończyło się jak zwykle - czyli walką. Mięsny glut nie stanowił dużego wyzwania, zwłaszcza dla magii zaklinacza, ale nawet to nie poprawiało mu humoru. Czuł jeszcze większą niechęć do parszywego diablika niż poprzednio.

-I co, zadowolony?- powiedział z wyrzutem - To dawaj złoto. No, co tak się gapisz? Nie wiesz, że poszukiwacze przygód nie pracują za darmo? Złoto albo jakieś klejnoty. No i do tego odpowiesz na nasze pytania, chociażby na pytanie mojego kolegi.- ruchem głowy wskazał na Adrika.

sunellica 28-05-2016 21:26

-Bueeueueueeee… kuźwa Schnap czy ty nie możesz się czasem powstrzymać? Już drugi raz w ciągu jednego dnia odwalasz taką manianę… - kapłanka nie omieszkała ofukać chłopaka, który nader radośnie wywija toporem powodując albo kłopoty albo…

Rudowłosa, kucnęła w krzakach, chowając głowę między kolanami. Oddech… równych oddech kluczem do sukcesu!
I faktycznie, po niedługim czasie miarowego wentylowania się Yolanda powróciła do świata żywych, wstając na równe nogi, ale… nie odwracając się do towarzyszy i glucianego truchła.

- Chcecie gadać z tą latająca pokraką, proszę bardzo, ale NIE TU! Chodźmy stąd! Panril!- dziewczyna wyciągnęła rękę za siebie. - Dziś się los do ciebie uśmiechnął! Wyprowadź mnie! - zamachała wyczekująco dłonią. Najwyraźniej nie miała zamiaru nawet o milimetr odwrócić się w kierunku gąbczastego trupa.

Jaśmin 29-05-2016 13:56

Uruk przez chwilę oparł się na toporze. Nie żeby za pomoc tej broni dokonał wiele. Jeszcze jeden dowód na to, że tłum (czytaj: więcej niż jeden) to za dużo dla przyzwoitego wojownika co to zawsze walczy sam.
Teraz, gdy budyniowaty potwór, padł wreszcie, można było się zająć diablikiem.
-To co, wracamy do domu? - imp wyraźnie miał dobry humor.
-Jakiego domu? - warknął Uruk - Do piekła? Czy do wieży Arvelusa? Jeszcze się nie wytłumaczyłeś, rogaty gnojku! I nie odpowiedziałeś na pytania moich kolegów. Wytłumacz się, co tu robisz?
Gaduła może i nie gadał dużo, ale myśleć potrafił. I co z tego? Obecność demona w tym konkretnym miejscu nijak nie dała się wytłumaczyć. Zaprawdę, nawet urukowy rozum nie był w stanie tego ogarnąć.

Wila 31-05-2016 11:21

Glutowaty padł wyjątkowo szybko i łatwo. Za szybko i za łatwo.

Jacia z grymasem niezadowolenia na twarzy nie spuszczała oczu i łuku z impa. Konsekwentnie trzymając się nieufności wobec niego i zawodu, że towarzysze zamiast próbować nawiązać z glutkiem kontakt zabili go.

Gdy walka dobiegła końca a drużyna zajęła się zadawaniem pytań impowi, pozwoliła sobie na krótkie oderwanie od niego wzroku. Zerknęła na to co pozostało z pokonanego potworka. Skontrolowała czujnie co robi jej przyjaciółka. Skoro ta oddychała i miała siły na wstanie i wydawanie komend nie było źle. Wyraźnie zawahała się między podejściem do niej a dalszym celowaniem w latającego. To drugie jednak przeważyło. Sama chciała usłyszeć odpowiedzi na postawione mu pytania.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:38.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172