|
|
|
Taler właśnie podnosił kawał solidnej belki, która zdawała się najwięcej uczynić szkód przy uderzeniu kiedy usłyszał znajomy głos niziołka, którego chwilę temu uwolnił. Młodzian odwrócił się ze zdziwieniem w oczach. Popatrzył za Zalfera i zobaczył jak w panice reszta więźniów się wyswobadza na własną rękę kluczami, które powierzył niziołkowi. -Czemu nie uwalniasz innych?- Powiedział nadal zdziwiony. Taler potrząsnął głową i dodał. -Wszyscy musimy razem stąd czmychnąć. Nie można tych biedaków zostawić na pastwę losu.- Popatrzył na powrót na małego towarzysza i przeniósł wzrok na pozostałych uwolnionych. -Zaraz stąd się zabieramy tylko jeszcze tamci. Taler podszedł do schodów na których już był Lander. Był gotowy go wesprzeć jak tylko da znać. |
|
Ann skinąła głową, gdy młodzieniec ja już uwolnił i przy okazji podziękował za pomoc w uwolnieniu z okowów. Widząc że większość niewolników jest już wolna, a kilku rozgląda się za czymś co było przydatne do obrony. Ann poszukała jakiejś suchej deski, takiej która dobrze unosił by się na wodzie. W każdym razie Ann nie zamierzała walczyć, nawet z wrogiem któremu w znaki musiał dać trwająca burza i wpadnięcie na mielizne. Słysząc słowa niziołka Ann pokiwała głową, ten pomysł nie był zły, tym sposóbem łatwo mogli niepostrzeżenie opuścić okręt. A widząc że półelf okazał się bardzo odważny i ruszył by zbadać sytuację, Ann w napięciu oczekiwał jego powrotu. Modląc się do bogów o to by oprawcy zniknęli, przy okazji mocniej ściskając trzymaną deskę. |
|
-Jasne, że pomogę. Sam chcę się też rozejrzeć.- Zeszli ze schodów i udali się wraz z Landerem do dziury w burcie. -Chodźcie na plażę. Tu już nie mamy co siedzieć.- Rzucił kiedy mijali współwięźniów patrzących na nich z nadzieją. -My zobaczymy co na pokładzie się dzieje a Wy poczekajcie na lądzie.- Dodał stając przy dziurze i wyglądając na zewnątrz gotowy na nagły atak. |
Miotając się w próbie samowyzwolenia krasnolud wreszcie dał za wygraną, uświadamiając sobie, że nie ma dość sił by ziścić zamysł, który wyraźnie go przerósł. Nic to jednak, bowiem tymczasem jeden z współwięźniów mieniący się Talerem, wyswabadzając się zdobył klucz, za którego to pomocą uwolnił brodacza. Garibald wciąż dysząc po niedawnym wysiłku, pocierając przetarte nadgarstki wysapał dobitnie. |
-Tak też czynimy, ale nie chciałbym by ktoś z nas ze strzałą w plecach padł w piach.- Odpowiedział Garibaldiemu młody chłopak. -Z resztą burza nie ustała i zaraz może nie będzie po co wracać na tą łajbę.- Po czym popatrzył na Landera czy gotów jest działać. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:04. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0