Za sprawą zapomnianych zwierzoludów z zarania dziejów twoje podniecenie zeszłej nocy osiągnęło punkt wrzenia, gdy te wielkie, potężnie umięśnione bestie nasiąkły tą samą nieśmiertelną namiętnością, która przetrwała niezmieniona od początku przez wszystkie epoki, okresy i ery czasu, i która trwać będzie dalej aż do nie dającego się przewidzieć końca, a której na imię kobieta - nieprzemijająca alfa i omega życia.
Wszystko zaczęło się od tego, że kiedy jeszcze drżałaś w objęciach Ah-Intiego, wokół was zebrało się kilka muskularnych sylwetek. Twój kochanek natychmiast poderwał się z posłania. Szwargotał coś głośno, zapamiętale gestykulując. Wielu wyrazów nie rozumiałaś, rozbawiona chwyciłaś jednak sens tego, co mówił - a mianowicie, że to on cię znalazł i że należysz do niego, i że przegna każdego, kto zakwestionuje jego prawo własności. Odniosłaś wrażenie, że bierzesz udział w ceremonii zaślubin najprymitywniejszej z możliwych. Zgromadzeni członkowie plemienia patrzyli i słuchali, by za chwilę postawić w wątpliwość roszczenia młodzieńca, który z racji wieku przecież nie mógł uchodzić nawet za doświadczonego wojownika. Poniekąd poczułaś winę - twoje prowokacyjne zachowanie było tylko paliwem dla samczych żądz.
Rozpoczął się taniec: dzicy okrążali się, zadawali ciosy, przyskakiwali do siebie, wywijali bronią nad głowami i wykrzykiwali obelgi. Ręczny bój widziałaś tylko przez mgnienie, bo zanim zdążyłaś zareagować, jeden z nich, mąż klanu Jaguara z kościanymi obręczami spinającymi jego gęste wąsy, wykorzystał okazję i wszedł w ciebie na miejscu tak jak ogier pokrywa klacz. Nie protestowałaś, sama się przecież o to prosiłaś i dawałaś satysfakcję tym brutalom.
Pierwsza fala szalonej radości, jaka się przez ciebie przetoczyła, żywot miała krótki w obliczu wypierającego ją szybko przeświadczenia, że Ah-Intiemu mogło się coś stać. Jak się okazało, nie tylko ty o nim myślałaś. Zbliżających się pospiesznie małpoludów w pierwszej chwili oceniłaś jako kolejnych kochanków, jednak nie byli tobą ani trochę zainteresowani, o czym świadczyła groza wymalowana na twarzach. Nawoływali w swym małpim języku Ah-Intiego, a kiedy twoi niedawni partnerzy zbliżyli się do nich groźnie, aby poskromić ich ewentualne zapędy, w steku słów usłyszałaś “xtabay”. Jeden z nich, z wygoloną i wytatuowaną szczęką wskazał na ciebie. Chyba chciał ostrzec cię przed jakimś nowym i strasznym zagrożeniem.
Zapanowała grobowa atmosfera. Pewna, że z kolejnych miłosnych podbojów dzisiaj nici, pomogłaś odnaleźć poturbowanego Ah-Intiego i korzystając ze swych zdolności przywróciłaś go do życia. Spoglądał na ciebie wzrokiem zbitego psa, gdy ty zaprzęgłaś do pracy swój mózg, aby zrozumieć jak najwięcej z relacji małpiszonów. Dochodzenie wykazało coś strasznego - któryś z twoich kamratów, prawdopodobnie Gurthak albo Kilgore, uwikłał się w jakąś awanturę i napotkał niebezpieczeństwo, które przekraczało wszystko, czemu do tej pory stawialiście czoło - xtabay.
Zniknięcie Gurthaka zaczyna powoli się wyjaśniać. Co robicie? Przydałaby się męska decyzja.
Deadline: 14.09.2016.