lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [WoHF 5E] Wyspa Grozy: O krok od zguby (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/16320-wohf-5e-wyspa-grozy-o-krok-od-zguby.html)

Lord Melkor 08-08-2016 00:56

Gurtak przerwał swój spór z Jackiem, słysząc dobiegające z jaskini głosy. Uznał milczenie łotrzyka za podporządkowanie się.
Tu nie chodzi o jakieś bezwartościowe świecidełka tylko o zasady. Podział łupu musi być uczciwy. - Rzekł, widząc wymowne spojrzenia towarzyszy.

Kiedy zobaczył zawartość skrzyni, jego oczy zaświeciły się.

- To da nam bogactwo kiedy wrócimy na morza, wątpię żeby zwierzoludzie chcieli tym handlować. - Oblizał wargi.
-Jeżeli takie skarby znajdujemy w pierwszej lepszej jaskini, wyobraźcie sobie co jeszcze kryją trzewia tej wyspy, powinniśmy nią zawładnąć! Ale najpierw odnajdziemy Bellit, nie wierzę żeby ta twardsza od morskich diabłów kobieta zginęła.Odwrócił się w kierunku Anlafa, obserwując z zainteresowaniem jego mroźną magię.

Odwalaliście tutaj z Katonem dobrą robotę, jeżeli ta roślina jest ranna, ruszajmy by ją dobić, zgadzam się, że ta jaskinia dobrze nada się na nocleg. Ruszył w ramię z druidem, jego wargi przygotowane do wypowiedzenia przyzywających grom słów mocy.

Gurtak idzie w pierwszym szeregu, kiedy zobaczy roślinę użyje na na niej czaru Shatter z maksymalizacją obrażeń dzięki Channel Divinity: Destructive Wrath.


MatrixTheGreat 08-08-2016 20:14

Tuląca się Ereszkigal była pierwszą przyjemną rzeczą, która go spotkała na Wyspie. Bardzo niechętnie odstąpił od niej mówiąc:

- Eresz, trzymaj się bardziej z tyłu. Jeśli któremuś z nas się coś stanie, będziemy potrzebować twojej pomocy.

Oscar zostałby chętnie na tyłach razem z Mgonką po wcześniejszej dawce wrażeń. Zostałby, gdyby do jaskini wchodził ktokolwiek inny, ale nie Anlaf. Na wzór druida zawiązał mokrą od deszczu koszulę na ustach i ruszył ramię w ramię z Anlafem.

Komtur 08-08-2016 21:21

- Gurthak przecież znasz mnie nie od dziś - powiedział Jack do półorka -To jest silniejsze ode mnie. Zresztą zrobiłem to, żeby nie wyjść z wprawy, a nie po to by oszukać towarzyszy.
Potem wyjął naszyjnik z monetami i podał Gurthakowi. Skoro tak niech sam nosi żelastwo, a Jack i tak kiedyś wyjdzie na swoje, być może łojąc półorka w karty lub w jakimś ryzykownym zakładzie.

Jack nie włazi do jaskini, tylko obstawia tyły.


Krieger 09-08-2016 04:48

-Oko Lewiatana... pełne żagle w morzu krwi... nigdy więcej słońca.- Minotaur mamrotał pod nosem dziwne modlitwy, oprawiając długim nożem głowy powalonych przez siebie tubylców. -Meretseger... Wadjet... Aapep!- Syknął, po kolei dotykając kciukiem czoła odrąbanych makówek, polecając ich dusze do pożarcia wężowym sługom Seta. Miał tylko nadzieję, że nawet w swym obecnym stanie truchła miały dość cennej esencji by zaspokoić głód demonów pustyń i piekieł. A nawet jeśli, nie wystarczy to na długo...

Minotaur skończył rytuały i powstał z klęczek. Długie włosy zombie-wojowników splótł w toporny węzeł i powiesił owo ponure trofeum przy pasie, by w końcu odczłapać ku reszcie piratów i wejściu do zamieszkanej przez tajemniczą roślinę jaskini.
-Wszyscy zginą.- Odparł filozoficznie karmazynowy olbrzym na wynurzenia
Gurthaka, obserwując z obojętnością wejście do jaskini. -Święte miejsca, uwolnione od tyranii słońca.- Mruknął, splatając mocarne ręce na szerokiej jak beczka piersi. -Idź, sługo Posejdona, i okryj się chwałą.-

Lord Cluttermonkey 09-08-2016 22:41

17
 
W stanie niemałego napięcia zmysłów kilku śmiałków przecisnęło się przez wejście do jaskini, rozmiarem bardziej odpowiednie dla jaguara niż człowieka. Mimo mokrych szmat owiniętych wokół twarzy, nozdrza Gurthaka i podążających za nim awanturników stopniowo wypełnił wstrętny, trupi odór. Zasłany gnijącymi truchłami grunt miał w sobie coś złowieszczego, co przejęło was do szpiku kości. Przemoknięci, trzęśliście się z zimna w tej niezdrowo chłodnej grocie, rzucając struchlałe, ale czujne spojrzenia. W wilgnym półmroku obserwowaliście cień przeklętego wyboczenia natury. Pnącze ani drgnęło w śmiertelnym ziąbie.

I w tej sekundzie, w której Gurthak wychylił się, gotowy przywołać moc swego boga, nastąpiła katastrofa. Niespodziewanie żółte pyłki wypełniły powietrze odurzającą wonią. Próbowałeś jeszcze unieść rękę, by się przed nimi zasłonić, lecz odrętwiałe nerwy nie chciały cię słuchać. Bezimienne, bezgłośne monstrum zniewoliło cię słodkawym zapachem. Z gardła Anlafa wyrwał się schrypły, stłumiony bojaźnią krzyk, ale nie był to jeszcze koniec najgorszego.

Twoi towarzysze przyglądali się z drżeniem serca, jak zacząłeś podążać prosto w objęcia szponiastych gałęzi. Mieli już do czynienia z niejednym okropieństwem, ale wrzasnęli w niebogłosy, gdy to dziwne, diabelsko poskręcane zwyrodnienie rośliny przekłuło iglastymi pnączami twoje skronie. Zdaliście sobie sprawę, że rytmiczne, "podskórne" pulsowanie biegnące od czubka igły do roślinnego kłębowiska oznaczało, że bluźniercze szkaradzieństwo pożerało mózg waszego nieszczęsnego kompana łapczywymi haustami, wijąc się w najczystszej ekstazie.

Groza sparaliżowała Ereszkigal. Zdumiona i wstrząśnięta patrzyła jeno jak zaczarowana na owe zdarzenie piekielne. Oscar i Anlaf, skrzywieni z obrzydzenia, znieśli obłędny spektakl wyjątkowo dzielnie, gotowi rzucić się na ratunek nieszczęśnikowi.

Mapa spotkania i rozstrzygnięcie kolejki. Co robicie? Gurthak jest zniewolony przez roślinę, a Ereszkigal sparaliżowana ze strachu. Awanturnicy, którzy zostali na zewnątrz, usłyszeli przerażone okrzyki. Zmianie w zombie da się jeszcze przeszkodzić, ale w jaki sposób - można się tego dowiedzieć tylko po pewnie znienawidzonym przez Was teście Natury...

Przewaga w rzutach obronnych wynikająca z mokrej szmaty niknie, kiedy zaczynacie walczyć - naturalnie potrzebujecie wtedy więcej powietrza i nie macie na tyle koncentracji, żeby skupiać się na... "Ostrożnym" oddychaniu, jakkolwiek to brzmi. Chyba że chcecie wymienić przewagę w rzutach obronnych na zawadę w testach trafienia, wtedy jestem w stanie się zgodzić na takie rozwiązanie.


Asmodian 10-08-2016 21:21

Katon zamknął oczy, ponownie łącząc się mentalnie ze swoim chowańcem. Ponownie zawirowało kiedy punkt widzenia czarodzieja diametralnie się zmienił. Sterując zwinnym i szybkim stworzeniem wpadł wprost w ciemny otwór jaskini, przemykając obok przerażonej Ereszkigal. Skręcił gwałtownie w miejscu, dostrzegając skuloną w rozświetlonej światłem pocisku roślinę.....
-Zablokujcie ją! - wrzasnął mając nadzieję, że jego głos przebije się przez zacinający deszcz i dotrze do towarzyszy wewnątrz jaskini. Rozkaz który wydał niewidzialnemu słudze brzmiał podobnie, każąc mu zablokować roślinie drogę ucieczki z ciasnego rogu jaskini.

Zaczął inwokować ponownie ognisko, ponownie w miejscu w którym siedziała roślina, licząc na to, że zdąży to zrobić zanim ponownie się przemieści.
Akcja na wejście w zmysły chowańca i przemieszczenie go do jaskini w taki sposób, by mieć pole widzenia na roślinę. W następnej turze od razu create bonfire na roślinę. Jeśli zmysły chowańca dostrzegają jakieś szczegóły działania kłącza i coś, co podpowiedziałoby jak to zwalczyć poproszę o rzut na nature.


MatrixTheGreat 10-08-2016 23:30

Oscar był jednocześnie obrzydzony i wściekły. Jaskinia nie specjalnie nadawała się na nocleg przy odorze wszystkich tych trupów, nie mówiąc już o tym, że nadal coś tu się znajdowało. Co gorsza, to coś postanowiło sobie zrobić posiłek z jego kumpla!
- Puszczaj go zasrany chwaście! - z okrzykiem rzucił się do ataku. Wymachując szablami na prawo i lewo próbował pociąć roślinę na kawałki.

Dust Mephit 11-08-2016 22:45

- Jasna cholera! Gurtak! - Ciarki przeszły mi po plecach kiedy zmysły połączyły w jedno widok niewolonego kompana z chłodem i ponurym odorem śmierci. Zagłada była niemal namacalna. Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie, a jednak trwało to zaledwie krótką chwilę.

Oscar wystrzelił jak z procy. Błyskawicznie rzucił się do walki z ohydną rośliną. Wojowniczy temperament nie pozwolił mu biernie patrzeć na taki widok. Gniew narastał we mnie z niemal taką samą szybkością.

- Wyrwę cię z korzeniami czarcie nasienie! - Kiedy gotów byłem już ruszyć do ataku z wejścia dobiegł głos Katona. "Rozbijcie czaszkę!". Odruchowo zacząłem śledzić wzrokiem pierzastego węża. Tuż pod nim leżało w stercie rupieci coś co w groteskowy sposób wydawało przyglądać się nam przez puste oczodoły. "To musi być to!". Natychmiast ruszyłem ku czaszce aby przeciąć ją wpół ostrzem scimitara.

Lord Cluttermonkey 12-08-2016 20:54

18
 
Katon wrzeszczał z wywróconymi białkami oczu, a w jego głosie brzmiała groźna nuta niezawodnego geniuszu. Ostrzeżenie, jakie przekazał, nakierowało Anlafa na "czuły punkt" bezkształtnego wynaturzenia. Sejmitar ze świstem opadł na spowitą pnączami czaszkę, rozcinając ją na pół. Poczułeś ogarniające cię podniecenie, jednak... Nic ponadto się nie wydarzyło. Bicie serca później do twojego umysłu dotarła niewesoła myśl, którą wręcz chciałeś przekazać ustnie pewnemu siebie elfowi: "pudło, czarodzieju".

Szanse Gurthaka na ujście z życiem powoli przepadały. Orczy bękart upadł bezwładnie jak porzucona lalka. Oscar musiał poprowadzić ten atak, zanim zakończy się kompletnym fiaskiem, mimo że w pieczarze aż cuchnęło śmiertelną pułapką. Miałeś nadzieję, że w życiu nigdy później nie będzie musiał powtórzyć takiego wyczynu, jak walka z piżmopnączem. Desperacja dodawała ci sił, zdawała się prowadzić twoje ostrza w półmroku nasyconym wszędobylskimi żółtawymi pyłkami. Bryzgałeś na ściany jaskini zielonkawym płynem wydobywanym z rośliny gwałtownymi wymachami szabel. Odór substancji był powalający, wciąż jednak potworny kształt nie pozostawał dłużny, raniąc cię kolczatymi latoroślami, ostrymi niczym łotrowskie sztylety.

Tymczasem minotaur wpełzł do ciasnej, chłodnej jaskini. Z jego nozdrzy buchała gorąca para. Chwycił Ereszkigal za włosy, zamierzając wyprowadzić siłą zalęknioną Mgonkę na światło słoneczne...

Mapa spotkania i rozstrzygnięcie. Nie mam zbyt wiele do dodania. Nie idzie wam zbyt dobrze.

Kilgore nie musi deklarować w tej kolejce, gdyż wyciągnie Ereszkigal (wciąż sparaliżowaną) z jaskini dopiero w następnej rundzie.

Co robicie?

Lord Cluttermonkey 13-08-2016 14:29

19
 
Wciąż raniony Oscar zaczął oddychać z trudnością. Przez zalane krwią oczy spoglądałeś na porastające resztki ludzkich szkieletów piżmopnącze z ogarniającym cię coraz większym przerażeniem. Zatapiałeś szable w kłębowisku grubych łodyg, nie zważając na tuziny małych ran na przedramionach. Traciłeś siły. Wyglądało na to, że bogowie nie zamierzali cię tym razem oszczędzić...

Anlaf stanął ramię w ramię z zataczającym się Oscarem, zacisnął zesztywniałą od chłodu dłoń na rękojeści sejmitara i zdwoił swoje wysiłki. Rąbałeś i kłułeś niczym szaleniec. Rzuciłeś wstrętne przekleństwo widząc, jak niewiele wskórałeś. Zdawało się, że ponuro i groźnie wyglądające kwiaty wyczuły nowe zagrożenie. Udało ci się odwrócić uwagę zwyrodniałej rośliny od Oscara. Pytanie, za jaką cenę?

Wywleczona na światło słoneczne Ereszkigal była widokiem wielce frapującym. Dotychczas nie widzieliście Mgonki żgniętej uczuciem tak okropnego lęku, że aż odeszła od zmysłów. Jack i Awe mogli się tylko domyślać, co stało się wewnątrz groty, choć byli przejęci zbyt wielką bojaźnią, by kusić się na jakiekolwiek teorie. Katon już wiedział, ale wolał to przemilczeć, w obawie o morale załogantów. Podszedłeś tylko do kapłanki i wymierzyłeś jej siarczysty policzek. Odzyskawszy świadomość, kobieta potarła rozognioną buzię, spoglądając na ciebie zaskoczonym wzrokiem.

Reeter z Kilgorem dziarsko ruszyli w głąb pieczary. Tańczące na ścianie jaskini cienie walczących: Anlafa, Oscara i... Trudnego do opisania stworzenia, zdumiewającego niczym majak z koszmarnych snów, postawiły was w nerwowym napięciu. Nie przypuszczaliście, że za struchlałym ostrzeżeniem Rapisa może kryć się tak bluźniercza potworność. Zebraliście swoje siły i odwagę, zmuszając nogi do ruchu w jej kierunku.

Rozstrzygnięcie i mapa spotkania. Oscar jest śmiertelnie ranny!

Co robicie?


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:39.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172