Szkoda, że drużynowo Wasze cyferki sprzyjają zastraszaniu lub perswazji, jak na bandę inkwizytora przystało. :D Jedynie Kane jest dobry w bajerowaniu lasek.

Można przecież strasznie blefować :D
Wiec zastraszanie jak najbardziej się liczy :)

Ten uczuć, gdy zarywasz tak słabo, że laski myślą że chcesz je zabić. Tylko na tej sesji? :D

Wciąż knuję, ale nie wyknułem niczego co by mi się naprawdę podobało. Półork odpadł, niestety, bo mechanicznie nie potrafi dobrze tego, co chciałbym umieć łotrzykiem. W najlepszym przypadku miałbym słabą kopię Angusa.

Trzy scenki do przeklejenia. Wiecie co z nimi zrobić, a jeśli nie... Zgadywanka poniżej. Uzupełnij brakujący skrót (zainspirowana Mike'm).

1. CTRL+A
2. (...)
3. CTRL+V

Marc nie zarywał - sam to doprecyzował. W ściągawce za nieudany seduce nie ma żadnych konsekwencji (poza straconym czasem). Może pomyliłeś wątek z komentarzami, na wszelki wypadek przesunę Cię o jedno miejsce w kolejce do tyłu. :)

Zanim wyjdziemy ze Ślimaków (i ktoś zginie) to minie rok gry. Nie ma co się spieszyć. :)

Czy odpowiedź to OKOŃ? :D

Tak z ciekawości, jak określasz ilość PDków rozdawanych za interakcje z NPCami? Po prostu na "wyczucie" czy masz jakiś system/tabelki na to (może z ACKS)?

Opisywałem to w Punktach Doświadczenia.

W myśl zasady "z kim przystajesz takim się stajesz" wyznacznikiem jest... Poziom albo CR. :) Jeśli odbyliście interakcję i pogłębiliście więź z danym NPC (co przy etapie całkowitej nieznajomości nie jest specjalnie trudne), to dostajecie 1/10 XP jaką dostalibyście za pokonanie takiego NPC. 1/10 bo poziomów więzi "do pogłębienia" (:D) jest dziesięć jak wg ściągawki.

Awansowanie w strukturach organizacji przez wykonywanie questów, zdobywanie uznania bogów, itp. oceniam podobnie. To ostatnie, biorąc pod uwagę CR takich bogów, to bardzo opłacalne zajęcie, ale jakich to questów trzeba dokonać, żeby taki Pelor na Ciebie spojrzał przychylniejszym okiem... :)

A Angus za pokonanie Thayla na rękę dostał po prostu 1/2 standardowego XP za istotę 1/8 CR.

Nie mam nic przeciwko sytuacjom, w którym uwodzenie elfek wychodzi korzystniej niż zabijanie losowych zombie. W końcu to bardziej... Rozwijające. :D

Ale zmierzając do jakiegoś sensownego podsumowania... Nagrody są zawsze obiektywne, bo to gwarantuje Wam wolność w sandboksowaniu. Jak Marc przeliczy sobie w głowie, że uwiedzenie elfiej królowej z Celene to dosyć opłacalne zajęcie w XP, a Wy podchwycicie jego myśl, to niech się dzieje wola nieba, tj. graczy. :lol2:

PS Był mały błąd:

Świerzbi mnie już, żeby wrócić do kurhanerowania :-D

W sumie, mnie też. Jak większość jest tego zdania, to po scenie z Ernandem i zakupach możemy wrócić do kurhanów. Resztę ogarniemy następnym razem.

Chyba tez jestem za. Ewentualnie po Ermandzie, Marc by się dyskretnie zapytał karczmarza o elfkę i ekipę.

Jeszcze Maurond chciał nas podobno widzieć ;)