| |
Asderuki | 11-05-2018 14:26 | Wieczór lisica przesiedziała jak na szpilkach. Jej wzrok uciekał raz po raz w stronę drzwi i w stronę Falavandrela. Wyczekiwała akolity, pytała o niego karczmarza, gdyby się minęli. W końcu rozpoczął się koncert Gwendy. Akiko niemal jak wszyscy zapatrzyła się na bardkę. Jej melodyjny głos pobudzał do ruchu i ninja zaczęła bujać się w rytm. Kiedy bawiła się kręceniem na stołku dostrzegła Brennusa. Bystre spojrzenie na elfa wystarczyło aby dziewczyna wiedziała, że nie będzie trzeba prosić o pomoc Ingemara.
Akolita został niemal porwany na górę nim skończył się pokaz. Gdy drzwi zamknęły się za nimi Akiko wyszczerzyła się.
- No to jesteś bezpieczny póki co. Dobrze, że Iskra akurat miała występ.
- Khm, tak. Dziękuję, chociaż nie musiałaś mnie tak mocno ciągnąć - Brennus uśmiechnął się lekko zakłopotany.
- Och! Wybacz. Nie mniej, rano nie wychodź dopóki nie zapukam do twoich drzwi. To znaczy, że już sobie wychodzimy z karczmy. Wolę nie sprawdzać czy Falavandrel jest gołosłowny czy nie.
- Jeszcze raz, to bardzo miłe z twojej strony - akolita miał powiedzieć coś jeszcze wraz z tym swoim uroczym uśmiechem. Palec kitsune powstrzymał go od dalszych słów. Rudowłosa zostawiła całusa na jego policzku.
- Jesteś zbyt uroczy. Do zobaczenia w świątyni jak skończymy zadanie.
Z tymi słowami ninja wymknęła się z pokoju pozostawiając Brennusa samego.
Kiedy Akiko wylądowała przed grupką zbirów przeszło jej przez myśl czy aby na pewno dobrze zrobiła. Nie było czasu aby się nad tym zastanawiać. Powiedziała co miała, po czym jej oczy zabłysły słabym blaskiem i nagle pojawiły się bok niej jej kopie. Wszystkie uśmiechnęły tak samo chytrze i skoczyły na przeciwnika przed nią. Kitsune szukała każdej możliwości aby zdobyć przewagę nad przeciwnikiem. Nie lubiła walczyć czysto. Tego nauczyła się od ojca i tę lekcję przyjęła sobie na zawsze do serca. |
Uszczęśliwiona tym, że towarzyszom spodobał się jej plan, Coyra wróciła z nimi do karczmy. Wieczór upłynął bardzo przyjemnie, Gwenda była w swoim żywiole. - Cudowna jesteś. Jak tylko wrócimy, bardzo cię proszę, zagraj mi coś z pewnej księgi... - Melodie Wewnętrznego Piękna... Tak jej ich brakło.
Rozmarzyła się. Ranek nadszedł zbyt szybko. Powrót do brutalnej rzeczywistości. Czas pójść i prawdopodobnie zabić kilkoro ludzi, co na pewno się skończy kłopotami. Jeżeli tak posępne myśli towarzyszyły jej przy porannym układaniu włosów, to mogło tylko znaczyć, że zbliżał się Ten Czas w Miesiącu... Może to dobry czas na strzelanie do ludzi... * * *
Plan do tej powy przebiegał wzorowo. Rosomaki wpadły w pułapkę. Koncentrując się, mniszka zaczęła słać strzały jedna za drugą. Walka nie powinna potrwać długo. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:43. | |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0