lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [DnD 5e]Spadkobiercy: Kuźnia gniewu (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/18241-dnd-5e-spadkobiercy-kuznia-gniewu.html)

Rot 01-01-2019 17:45

Silvara patrzyła no górę martwego mięsa zniesmaczona. Była złodziejem działała po cichu, to naprawdę nie było w jej stylu. Zresztą powinna się cieszyć że to w sumie „jakoś poszło” i wyszli z tego „względnie” cali.
-Ja tej padliny nie ruszam. - powiedziała w końcu.
Cóż... Może mogła by pomóc gdyby mieli chociaż jednego konia żeby ich „jakoś”przewieź albo narzędzia do kopania. Westchnęła.
-Krzaki czy droga to bez znaczenie kolejny patrol ich znajdzie trzeba się jak najszybciej zawinąć. Zresztą może to incydent bez znaczenia i orkowie twierdzy nie zamieszkują. - powiedziała sama nie wierząc we własne słowa. W końcu sprawdzila czy wszystko ma przy sobie i spojrzała niecierpliwie na resztę machając nerwowo ogonem. Powinni stąd odejść jak najszybciej.

Jessica Hyde 01-01-2019 19:32

Riwelen spojrzał na ciała orków. Przez chwile poczuł dla nich odrobinę współczucia, naprawdę nieznaczną. Wbił wzrok w ziemie i zastygł na moment, jakby przywoływał niechciane wspomnienie. Po chwili potrząsnął głową, odpychając cień przeszłości a jego wzrok powędrował w kierunku rannego Kła.

Zamilcz na chwilę – powiedział łagodnie choć stanowczo. Podchodząc, uniósł dłonie i zaczął inkantacje:

Tangus jistrathar jalaran suh!

Norn jistrathar kyrnawi ast!

Locitum moipar vigis...

Ostanie trzy słowa wypowiedział szeptem. Jego usta poruszały się jeszcze nieznacznie, jakby wypowiadały dalszy ciąg.

Kiedy zaklęcia magicznie zasklepiło rany, kapłan ponownie zwrócił się do tabaxi:

- Gotowe. Świątynie drogo sobie wyceniają takie czary. W tym przypadku wystarczy, jak oszczędzisz mi swojej paplaniny podczas dalszej podróży.

Spojrzał na pozostałych i dodał:

– Chowamy ciała i ruszamy?

shewa92 03-01-2019 00:28


"Niech szlag trafi wszystkie orki!"

Kieł nie mógł uwierzyć w to, że podrzędny orczy zwiadowca go trafił. Pocieszało go tylko to, że sam też im trochę wtkukl. Wbrew obawom kota okazało się, że każdy z drużyny był przydatny w czasie walki, nawet Lady. "To dobrze wróży na przyszłości. Ciekawe jak dobrze przyjmują ciosy. Mam nadzieję, że nie przekonamy się zbyt szybko".

Kiedy drużyna skupiła się na łupieniu ciał pokonanych i tym, gdzie je ukryć, Kieł zaczął się rozglądać za kominem. Zauważył dym unoszący się kawałek dalej, a to już był jakiś trop.

Chciał coś powiedzieć, gdy Riwelen uprzedzil go, nakazując milczenie. Po chwili poczuł zabawne mrowienie w tanie i widział, jak ta magicznie się zasklepia.

"Tego naprawdę dobrze mieć przy sobie."

Obca 05-01-2019 12:23

Komin
 
Bohaterowie postanowili ukryć ciała w krzakach nie przejmując się, że ktoś lub coś może je znaleźć. Dzięki czujnemu nosu Kła, szybko znaleźliście szyb który był owym kominem. Tabaxi uznał że dym niesie ze sobą zapach jedzenia, obrzydliwego orczego jedzenia, ale jednak jedzenia. Była to dobra informacja bo oznaczała, że szyb prowadzi do kuchni i może kiedyś ktoś skończy tam gotować.
Czekając na zmrok Silvara przygotowała linę i hak, zaczepiając je solidne koło najbliższego drzewa, dzięki temu zejście w dół powinno być niczym dziecięca zabawa.

Cierpliwość została nagrodzona, dobre parę godzin po zmierzchu dym ustał i nie dało się słyszeć sporadycznych poszukiwań niesionych przez komin echem.
Czas nadszedł, kot i diablęcie zeszli pierwsi ich zwinni i doświadczeni nie mieli żadnego problemu w dotarciu do wielkiego paleniska które teraz było przygaszone. Widząc że komnata jest pusta Silvara gwizdnęła do reszty by schodzili.
Riwelen był kolejny, radził sobie dobrze, w myślach dziękował Silverstone że pamiętała o linie i haku gdyż wiedział że jakby miał schodzić bez takiej asekuracji by sobie nie poradził.
Daykyn był ostatni, już w kominie stwierdził że nie podoba mu się takie wejście do budowli, parę razy się poślizgnął, zakrztusił się sadzą i szło mu po prostu wolniej niż reszcie. Niemniej dotarł w jednym kawałku jak cała reszta i jak oni był teraz wymorusany sadzą.
Brudni od sadzy macie +5 do ukrywania się.



Komnata w której się znaleźliście to rzeczywiście stara zaniedbana kuchnia. Okopcone garnki i naczynia walają się po niej w nieładzie. Komnata nie posiada drzwi jest za to korytarz o wygładzonych ścianach. Chwilowo poza własnymi oddechami nie słyszeliście nic.

Kerm 05-01-2019 20:31

Daykyn od samego początku był przekonany, że pomysł z korzystaniem komina jako drogi, z której można skorzystać, by dostać się do twierdzy, jest kiepski. No i niewiele się pomylił, bowiem schodzenie w głąb komina przypłacił nie tylko zmianą karnacji, ale i parukrotnym zakrztuszeniem się i kaszlem.
Całe szczęście, że nie było nikogo, kto mógłby go usłyszeć.

- No dobra... udało się wam z tym kominem - powiedział, ograniczając gratulacje do minimum. - Co prawda wyglądamy mało atrakcyjnie, ale przecież nie będziemy startować w konkursie piękności.

- Tu raczej skarbów nie znajdziemy, chodźmy więc poszukać jakiegoś miejsca, gdzie w razie konieczności będzie się można przyczaić i schować na godzinę lub dwie. A potem zaczniemy zwiedzać twierdzę
- zaproponował.

Jessica Hyde 06-01-2019 10:17

Riwelen całą drogę przez komin recytował w myślach modlitwy do Silvanusa.

Zaraz po zejściu otrzepał się z sadzy i rozejrzał po pomieszczeniu, w którym się znalazł. Gdy jego wzrok napotkał Sivare pomyślał: "Nawet nie głupia, co najważniejsze cicha i nie jest wścibska jak pozostała dwójka.....I o wilku mowa" – dodał, gdy Daykyn do nich dołączył.

Widok zaklinacza, który ubrudzony sadzą nadal próbował wyglądać atrakcyjnie bardzo go rozbawił. W obawie przed zbędna dyskusją zrezygnował z komentowania jego zachowania. Ograniczył się jedynie do uśmiechu ukrytego za maską.

Pytanie dotyczące dalszych kroków ostentacyjnie przemilczał, czekając na wypowiedz Kła, który zapewnie bedzie mieć sporo do powiedzenia.

Rot 06-01-2019 11:53

Jasne włosy Silvary po przejściu przez komin stały się czarne. Właściwie sama stała się czarna dbając o to by jak najdokładniej pokryć się sadzą. Bądź co bądź była ona w części demonem i... Lubiła ogień, dym, popił czy siarkę. To było takie pierwotne... No i oczywiście pomagało zlać się z ciemnością. Tak to był główny powód. Nie inaczej.
Czekała niecierpliwie aż pojawi się reszta w ciszy tnąc powietrze ogonem. Byli dość głośni. Lepiej sprawdzić teren nie chciała zaraz walczyć ze wszystkimi orkami w twierdzy.
-Poczekajcie tutaj razem z Klem sprawdzimy teren i poszukamy najbezpieczniejszej drogi. - spojrzała na kota.
-Chcesz iść razem czy się rozdzielamy?

Jessica Hyde 06-01-2019 16:52


Gdy pozostała dwójka poszła sprawdzać teren, Riwelen i Daykyn zostali sami.

- No...taa...tak tu przyjemnie i cicho prawda? - odparł kapłan, próbując przełamać nawet dla niego niezręczną ciszę.

Daykyn, który pojęcie 'przyjemnie' rozumiał nieco inaczej, spojrzał na kapłana z powątpiewaniem wymalowanym na twarzy.

- Cicho, owszem - powiedział niezbyt głośno. - Ale przyjemnie? No chyba ze masz na myśli towarzystwo. Jeśli tak, to masz całkowitą rację.

Riwelen przyglądał się rozmówcy, gdy nagle coś przykuło jego uwagę. Głupi szczegół a jednak nie potrafił oderwać od niego wzroku.

- Wybacz - zawahał się - ale...- kapłan próbował zachować powagę - ... ale masz coś między zębami...to chyba sadza.

Poważny i opanowany dotąd Riwelen, nie mógł już powstrzymać śmiechu. A im bardziej się starał, tym głośniej się śmiał.

- Wybacz, jeżeli mój śmiech cię uraził, ale…- Śmiech kapłana wydawał się nie mieć końca.

- Biorąc pod uwagę, że możesz ściągnąć nam na kark hord orków - odparł zaklinacz, który był nieco mniej rozbawiony, niż kapłan - to raczej śmiech jest teraz nie na miejscu. Ale mógłbyś się poświęcić i wytrzeć mi to paskudztwo. Nie bój się, nie gryzę... Najwyżej kobiety, niezbyt mocno i nie po rękach.

- Jak dla mnie, możesz być szczerbaty - odparł kapłan, powoli wracając do równowagi.

- Nieużytek - mruknął Daykyn, po czym wyciągnął z kieszeni chusteczkę i spróbował zetrzeć sadzę. Aby końcowy efekt był poprawny, sięgnął po bukłak i wypił kilka łyków.

- Mimo wszystko w naszej nowej siedzibie jest ładniej, niż tu - powiedział.

- Włosy jeszcze popraw - odparł beznamiętnie Riwelen i zaczął rozglądać się wokół, wypatrując Kła i Silvary.

- Coś ci nagle poczucie humoru się zepsuło, Riwelenie - stwierdził Daykyn, włosów oczywiście nie tykając. - Dwa razy zaczepka na ten sam temat? Musisz trochę popracować nad sobą.

- Praca nad sobą ma wymiar wieczny, może kiedyś to zrozumiesz - rzucił chłodno kapłan.

- Mam nadzieję, że ty nie stracisz aż tyle czasu - odparł Daykyn, w najmniejszym stopniu nie przejmując się ani słowami, ani tonem, jakimi zostały wypowiedziane.

Riwelen przemilczał uszczypliwość zaklinacza. Zapadła niezręczna cisza, którą przerwało pojawienie się pozostałych towarzyszy.


Obca 06-01-2019 17:07

Silvara i Kieł ruszyli korytarzem, komnata do której dotarli była naturalną jaskinią z pieczołowicie wygładzonymi ścianami i podłogą. Kamienie połyskują wilgocią, w mroku dostrzegli przynajmniej cztery wyjścia. W ciemnościach najdalszego widać dużą przestrzeń po prawej stronie są dwa korytarze a po lewej widzicie żarzące się węgle w przejściu jest wstawiona drewniana krata.
Czterech orków leży smacznie na posłaniach koło kraty. Piąty siedzi przy ognisku fakt że głowa opiera się o oszczep a ogień jest wygaszający może świadczyć o tym, że sobie drzemie.



Na dźwięk śmiechu dochodzącego z kuchni Silvara i Kieł stanęli jak wryci, czekając już tylko aż drzemiący ork się przebudzi. Ten mruknął i potarł ręką kark. Śmiech z kuchni ustał zanim ten wystarczająco się wybudził, ale wstał i dorzucił do ognia.
Przewaga ataku z zaskoczenia została utracona.

shewa92 07-01-2019 18:03


Kieł był zły. Nie po to wysyła się zwiad, żeby pozostali robili tyle hałasu, że martwego by obudziło. Po chwili namysłu uznał jednak, że można się było tego spodziewać. Obaj mężczyźni nie sprawiali raczej wrażenia obytych w tego typu sytuacjach. Nie można było powiedzieć tego samego o Lady. Sposób w jaki się poruszała zdradzał bardzo dużo. Była przydatna i widziała co robi. Kieł dał jej gestem znak do odwrotu. Wracając, zastanawiał się co zrobić z pozostałymi towarzyszami? On sam od wejścia przez komin zmienił się nie do poznania. Nie było śladu po dotychczasowym wesołku i gadule. Trzeba było się skupić na robocie. Szkoda, że nie wszyscy o tym pamiętali.

"Zabiję tych śmieszków. Obedrę ze skóry i nie tylko Riwelen będzie musiał nosić maskę."

Po powrocie do drużyny wyszeptał tylko jedno pytanie.
-Co wy tu odstawiacie za szopkę?


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:32.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172