lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   DnD 5E - Ravenloft - Zgnilizna szkarłatnej rozkoszy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/18575-dnd-5e-ravenloft-zgnilizna-szkarlatnej-rozkoszy.html)

Kerm 04-11-2019 20:39

Zmiana planu?
Gharth nie do końca wierzył w słowa Malcolma.
Bez wątpienia to, co się stało, było nietypowe, i to bardzo, ale żeby od razu przypuszczać, iż chodzi o przeniesienie się do innego planu? Mimo jednak wątpliwości nie zamierzał spierać się z kompanem czy prowadzić naukowych dysput na ten temat.

Z okrzyków wydawanych przez tłum rozumiał piąte przez dziesiąte, ale to, co zrozumiał, nie wróżyło zbyt dobrze jednej z dziewczyn. Czyżby uważali jedną z nich za nieumarą, co wylazła z grobu, do którego miała, przy ich aktywnej pomocy, wrócić?

- Dowiedz się, co jest nie tak z tą... marą - powiedział cicho. - I dlaczego cmentarz jest przeklęty...

Pozwolił Malcolmowi prowadzić negocjacje, a sam przesunął się nieco w stronę grobowca.

PeeWee 06-11-2019 17:59

Zimny, wschodni wiatr co i rusz chłostał twarze ludzi zebranych przy starym grobowcu. Nieprzyjemny chłód bił także od ziemi. Przenikał od ciało i zdawać by się mogło, że także kości.
Szybka narada, krótka wymiana zdań i porozumiewawczych spojrzeń poskutkowała tym, że Malcolm wysunął się na czoło grupy. Zrobił kilka kroków naprzód, po czym spojrzał przez ramię. Jego kompani stali zwarci i gotowi. Malcolm miał pewność, że w razie konieczności wszyscy oni ruszą, aby go wspomóc.

Malcolm
Szedł wolnym i pewnym krokiem. Starał się już samą swoją postawą pokazać tubylcom, że trzeba się z nim liczyć. W głębi serca czuł jednak lekki niepokój. Z tyłu głowy miał słowa, które usłyszał kiedyś od ulicznego mędrca.
Nec Hercules contra plures - i Herkules nie pomoże, kiedy ludzi całe morze.
Zaiste w tym prostym stwierdzeniu, kryła się wielka mądrość.
Zbliżając się do ludzi stojących przy cmentarnej bramie, w nozdrza Malcolma uderzył silny i ostry zapach. Wbrew pozorom nie był to wcale odór niemytych, przepoconych ciał. To było coś zupełnie innego. Malcolm nie znał tego zapachu, ale kojarzył mu się on nieodmiennie z jakąś przyprawę.
Dziwne. Doprawdy dziwne.

Malcolm zatrzymał się trzy kroki przed cmentarną furtą. Przyodziany w wilczą skórę mężczyzna uśmiechnął się szeroko, ukazując rząd żółtawych i zniszczonych zębów.
- Sława brathku - rzekł na powitanie - Trza nam wartko dziełać. Hodina vuk blizu. Kuraż u was wielgi, jak wy tako po ćmoku na smyntórzu marę chycili. Nadgroda na was wielga czekati. Bravio! Bravio! Dati jom ku nom. Trza marę ubiti poki cas.

Sathara i Brody Mocy
Nie był to ani czas, ani miejsce, aby wypełniać nakazy towarzyskiej etykiety. Zatem gdy tylko dzikuska i jej blondwłosa towarzyska zbliżyły się do prastarego grobowca, panowie z Bród Mocy tylko kiwnęli głowami na powitanie.
Otoczona rosłymi mężczyznami dziewczyna w bialej lnianej sukni, jakby odetchnęła z ulgą. Spojrzała na brodate twarze skryte w mroku i nieśmiało się uśmiechnęła, kącikiem ust.
- Ratujcie panowie, bo oni mnie na strzępy rozszarpią. - szepnęła Obłąkani to ludzie i cerna magyja ich serca wypełnia. Proszę, ratujcie panowie.

Kerm 06-11-2019 20:46

Ludzie, którzy zatrzymali się na granicy cmentarza, nie sprawiali wrażenia agresywnych - za to zdecydowanie wyglądali na chcących dopaść jedną z dziewczyn. I posłać ją do ziemi w charakterze truposza.
Z ziemi wyszła, do ziemi niech wróci... Z pewnego punktu widzenia całkiem słuszne podejście, z którym rzeczona dziewczyna zdecydowanie nie chciała się zgodzić.
I, oczywiście, to Brody Mocy miały stanąć między bandą nawiedzeńców i potencjalną ofiarą.

- Czy wy też to słyszycie? - Te słowa zdecydowanie nie stanowiły odpowiedzi na prośbę dziewczyny. - Zdawało mi się, że ktoś tu jedzie...
- Co to za kraj, co to za ludzie? - spytał, zmieniając temat na znacznie ważniejszy.

Draugdin 06-11-2019 21:05

Sytuacja była rzeczywiście cokolwiek dziwna i niespotykana. Miejsce było to samo, ale czas już niekoniecznie. Ludzie byli ci sami jeśli brać pod uwagę drużynę i nowo przybyłe kobiety. Plan? Czy rzeczywiście możliwe było, że rzuciło ich w całkiem inny plan?
Kiedyś o tym słyszał, a nawet coś nie co o tym czytał jednak czy to rzeczywiście mogło być możliwe. Jak i dlaczego spotkało to ich.
Te i dziesiątki innych pytań kołatało się po głowie Draugdina.

Blond dziewczyna podchodziła bliżej nich cały czas mówiąc. Słuchał tych słów jednak słyszał równocześnie coś jeszcze.
Popatrzył szybko po towarzyszach. Słowa dziewczyny ani gwar tłumu nie były na tyle głośne żeby zagłuszyć odgłosy, które słyszał i powinni też słyszeć inni. Jednak po ich twarzach nie zarejestrował, żeby ktokolwiek inny tez to słyszał.

Wsłuchał się jeszcze raz. Całkiem wyraźnie słyszał tętent koni i jakby strzały z bicza. Czy tylko on to słyszał?
Wtedy Gharth zapytał:
- Czy wy to tez słyszycie?

Mi Raaz 07-11-2019 01:03

- Co jest źródłem tej magii? - Niemal warknął Halvar w stronę dziewczyny. Był on wyraźnie zdystansowany w stosunku do niej. Jakby doszedł nagle do wniosku, że w oskarżeniach ludzi coś może być.
- Wiesz, że jeżeli będziemy cię bronić poleje się krew. A jeżeli ktoś na nich rzucił urok, to będziemy mieć na rękach krew niewinnych.
Mówił pewnym głosem. Wręcz zimno. Nie miał wiele obycia z dziewczynami, co wychodziło przy takich sytuacjach niczym słoma z butów pospolitemu wieśniakowi.
- Jeżeli to zwykli wieśniacy, to zginie dwóch, może trzech i uciekną. Ale jeżeli naprawdę są pod wpływem magii, to będziemy walczyć potykając się o ich odrąbane kończyny, a oni i tak nie odejdą. Dlatego skup się. Co jest źródłem uroku?

Zachowanie to było wręcz nie podobne do wysokiego paladyna. Ściskał mocno swoją broń i niemal krzyczał na dziewczynę. Jakby nie mógł opanować swojego gniewu, a w niej widział jego przyczynę. I… zignorował słowa towarzyszy o zbliżających się jeźdźcach, choć dał się poznać jako ten obdarzony wybitnym wręcz słuchem.

PeeWee 07-11-2019 08:06

Widząc wykrzywione w złości oblicze Halvara dziewczyna cofnęła się o krok. Sathara poczuła, jak ponownie zaciska uścisk na jej dłoni. Kości aż zatrzeszczały.
Blondynka powidła wzrokiem po pozostałych mężczyznach i zapiszczała cicho:
- Jam niewinna. To oni - ruchem głowy wskazała tłum zebrany pod bramą cmentarza - To ich serca zło pradawne wypełnia. To oni biją czołem przed demonem w ludzkiej skórze. To oni cerną magyję się parają. Błagam was ratujcie, bo na strzępy mnie rozszarpią. Błagam was.
Blondynka spojrzała w oczy stojącej tuż przy jej boku dzikuski.
- Nie opuszczaj mnie siostro. Dusze nasze tak bliskie. Mojra cię naznaczyła i ona nas...
Nagle oczy dziewczyny wywróciły się na drugą stronę, a siły witalne opuściły jej ciało. Bezwolnie jęła osuwać się na ziemię.
Upadając szepnęła jeszcze słabnącym z każdym chwilą głosem:
- Trzeba mnie wziąć do domu, przy stole dębowym posadzić, trzeba mnie długo pieścić, po zimnych sto...

Seachmall 07-11-2019 12:39

Malcolm przekrzywił trochę głowę patrząc na przywódcę tłumu. Zaczynał coraz bardziej rozumieć język mężczyzny i wyłapywać sens wypowiedzi.
Obejrzał dokładnie bramę i przyjrzał się granicy cmentarza. Ignorując na chwilę człowieka, w końcu spojrzał na niego z delikatnym uśmiechem.

- Witam, ja i moi towarzysze nie jesteśmy stąd. Złowieszcza magia, osadziła nas na tym cmentarzu. Czegoż chcecie o tej dziewczyny? Jest wiedźmą?
Miał kilka teorii snujących się w jego głowie. Nie znał jednak praw tego świata. Spojrzenie człowieka w skórze wilka napawała go niepokojem. Zastanawiało go jednak co widzi i co zrobi z tym co zobaczy. Branie stron wydawało się głupim pomysłem w obecnej sytuacji. Miał zamiar wyciągnąć z chłopa tyle informacji ile będzie w stanie.

- Czemu sami tu nie wejdziecie? – wypowiedział spokojnie, kusiło Malcolma skorzystać z piekielnego leksykonu, jednak powstrzymał się. Wątpił, aby ten tłum służył komuś z Dziewięciu Piekieł.

Rozyczka 07-11-2019 16:30

...po zimnych stopach gładzić, a kiedy sen mnie zmorzy albo zaleję się łzami, długo po czole miedzianym ciepłymi wodzić ustami... — dokończyła Sathara, porzucając szybko broń i łapiąc upadającą kobietę. — Cholerne zagadki, nigdy nie byłam w nich dobra. Te niby-wilkołaki napadły ją na szlaku, tyle że wtedy było ich tylko pięciu. Pewnie jest z niej jakaś nimfa, wróżka czy inna zjawa, ale groźna to ona nie jest. A już na pewno żadna z niej służka mrocznej magyji, czy co tam seplenił o niej ten facet. Więc zamiast się na nas drzeć, jakbyśmy bogi jedne wiedzą co zrobili, pomoglibyście nam!

Dhratlach 07-11-2019 17:45

Gert przyglądał się uważnie i z zaciekawieniem obu kobietom. Gdzieś w tyle głowy plusowały się one w różnych sytuacjach i pozycjach. Pozwolił jednak kompanom wejść w słowo. Choć nie w smak był mu wybieg Malcolma to pozwolił mu łaskawie na niego. Niech se gada jeśli potrzebę miał, on wolał się skupić na o wiele ciekawszych perspektywach...

Wtem ta druga, bo pierwsza to ina na wojowniczkę wyglądała, zemdlała, czy inaczej sił straciła... ah, w tych sprawach by pewno zemdlała, a on zemdlniętych nie za bardzo lubiał, bo co to za radość, niemą i wiotką prowadzić, co to kobitka o świadomości nie słyszy?

- Czy składacie nam wierność w posługę nam się oddając i o azyl, i ochronę prosząc? - zapytał spokojnie choć z surową i pewną swej supremacji twarzą. Stare słowa starych ludów, a Ostlander widział ich dość wiele. Był to dość prymitywny koncept, ale sprawdzał się dość powszednie. Te dziwoły cywilizacyjne go wypaczyły i za nic chciały posługę. Co Gert miał na myśli było coś pełniejszego. Coś w rodzaju...

"Waszym ramieniem swym służycie i nas uznajecie, toć my wam ramieniem służyć i jak swego traktować będziem."

PeeWee 07-11-2019 19:44

Przywódca tłuszczy nie spuszczał wzroku ze swego rozmówcy. Zdawać by się mogło, że widzi on dużo więcej niż wszyscy stojący u jego boku.
- Brathku, nam nie nada. Smyntórz przeklynty. Dum to je diobłów, ancyjaszy, vragów i inszych mar wszelokich. Na cuż nom se hodati po nim.
Mężczyzna zrobił pół kroku do przodu, ale bramy cmentarnej nie przekroczył.
Palec wskazujący lewej dłoni, wzniósł ku górze i rzekł:
- Diewojkę ino takom łacno se mami. Vjerovati mi, to je mara. Sestra prokleta i ubić trza jom nam. Cas blizu, ustani mómynt, nim sunce ne nebo vstupu. Jeźli mara nie umrijeti, to biada tebe, mne i vse naobkoło. Biada na vse zeme nosze.
Dewaj jom ku nom. Roz, dwo, rachu, ciachu i do piochu.
Tłum zawył złowrogo i podchwycił znaną już wszystkim frazę.
- Mara, mara! Z piachu w piach! Mara, mara! Wyciąć nim przyjdzie brzask!


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:43.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172