lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [PF 18+] Inwazja Żelaznych Kłów - Rozdział III (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/19034-pf-18-inwazja-zelaznych-klow-rozdzial-iii.html)

Obca 30-10-2020 13:07

Laura spakowała sobie wszystko co uznałą za potrzebne. Nie tylko jej wspaniałe nowe magiczne przedmioty z których wyrobu była bardzo dumna ale też jedzenie, dużo korzennych przypraw i ciepłych ubrań. Większość nosiła na sobie, była to jedyna rzecz której nie oprotestowała kiedy jej mama ubierała ją tego ranka. Ciepłe skarpety, swetry, kawał materiału z wełny i trochę futra które Laura magicznie dopasowała do siebie jako ciepły kubrak na tunikę i ciepłe spodnie. Zamiast kapelusza miała czapkę. Opatulona przed zimnem i w porównaniu do Mikela z którym jechała wyglądała rzeczywiście jak ludzka “dziewczynka”. Powoli zaczynała akceptować swoje położenia, choć obiecała sobie że nie będzie rezygnować z prób odzyskania swojej oryginalnej formy.

Laura widząc stan uciekinierów zaniepokoiła się, rzuciła wykrycie magii i rozejrzała się po okolicy jeszcze raz. Wiedziała że ona sama nie jest najlepszą osobą do delikatnych negocjacji. Dla niej słowa mężczyzny były przejawem skrajnej głupoty lub szaleństwa. Duma może i była po części sprawą takiego zachowania ale nie w momencie kiedy jego ludzie zaczynają być wykończeni.
~Jace, wpleć pytanie od kiedy chorują. To nie jest zwykła choroba…jeśli nawet ich przekonamy to jestem przeciwna zabierania ich do nas póki nie dowiemy się co to jest. ~

psionik 31-10-2020 19:03

Zebranie się skończyło i wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że dość już siedzieli w forcie. Wszyscy poza Emi, która wraz z Sulimem zdawała się mieć własne plany. Jace zgadywał, ale nie wnikał w szczegóły. Następnego ranka ubrany w ciężki zimowy błękitny płaszcz podszywany futrem wyczarował trzy magiczne konie. Jeden dla Rufusa, drugi dla Mikela i Laury, a trzeci dla siebie. Hannskjald i Lawina mieli własne środki transportu. Zanim osiodłali konie Jace przygotował juki, które zdobiły każdego z wierzchowców.
Droga przebiegła im spokojnie i szybko dzięki druidowi, który przeprowadził ich przez gęstwinę najszybszą i najbezpieczniejszą drogą.
Las sprawiał inne wrażenie niż kilka tygodni temu, gdy przemierzali go idąc z jaskiń. Tym razem czuli się pewnie pomimo panującej ciszy. Śnieg skrzypiał pod kopytami, a z ust i chrap końskich co i raz wydobywała się para.

Jace wjechał do fortu na srebrnym ogierze o lśniącej prawie błękitnej maści. Jego niebieskawy płaszcz podbity futrem sprawiał wrażenie. Zapewne sprawiałby wrażenie nawet na dworze szlacheckim, a tym bardziej wśród uciekinierów. Spojrzał na nadchodzących mężczyzn. Słabych i bladych. Chorych. Przypominali mu jego samego sprzed jeszcze kilku miesięcy. Szczególnie gdy relacjonowana przez zwiadowczynię duma znalazła potwierdzenie w słowach Jartha.
~ Zrobi się ~ odezwał się do Laury.

- Spokojnie Jarthu, nie jesteśmy z żadnego z wymienionych przez ciebie powodów. Jestem Jace Beleren z Phaendar, a to moi towarzysze, Laura z Mikelem i Rufus, również z Phaendar, oraz Hannskjald, nasz druidyczny przyjaciel. Przyjechaliśmy tu bo parę miesięcy temu sami byliśmy w waszej sytuacji. Wygnani z rodzinnych stron, uciekaliśmy pozostawiając za sobą dorobek życia, martwych lub zaginionych członków rodzin, lecz jednocześnie dumni i waleczni jak każdy w Nirmathańczyk.
Jace zlustrował niedobitków sprawdzając czy jego wypowiedź trafiła do wszystkich uszu.
- Wiemy także z własnego doświadczenia, że sytuacja jest bez precedensu i nie jest to sytuacja taka jak wcześniej. Nie liczcie na to, że przeczekacie i wrócicie. Phaendar stało się twierdzą Kłów i nie mamy sił by ją odbić. Jeszcze. Dlatego przyjechaliśmy do was, bo wiemy, że w takich chwilach powinniśmy się wspierać wzajemnie. Nie rozkazywać, czy wyśmiewać.
Wiemy, że nie chcecie się stąd ruszać i nie mamy zamiaru zabierać was ze sobą. Mamy dla was ciepłe koce i trochę jedzenia. Tyle ile zmieściło się w jukach. Jedyne co chcemy w zamian to informację. Informacje o Kłach pozwalającą nam uderzyć na nich i pokrzyżować ich plany. -
Jace znał ten typ człowieka. Całe Phaendar było takie jak Jarth. Żył z nimi całe swoje życie i wiedział jak sobie radzić z dumą i uprzedzeniem. Uciekinierzy byli wycieńczeni, a oni piękni, zdrowi, dobrze ubrani. Dodatkowo pomoc była na wyciągnięcie ręki i nie brzmiała jak jałmużna.
- Jarthu, pozwólcie nam się zatrzymać i porozmawiać. Opowiedzcie co się stało? Od kiedy uciekacie? Kiedy zaczęliście chorować?


Lord Melkor 31-10-2020 22:22

Opuszczenie fortu wprawiło Rufusa w dobry humor. Widok skąpanego w białym puchu lasu działał na niego kojąco, a na dostojnym magicznym rumaku czuł się niczym heros z legend. Upomniał sam siebie, że przecież wokół wciąż mogły czaić się niebezpieczeństwa, oprócz sił Kłów była przecież ta klątwa która spadła na Puszczę... Z trudem też mógł się przyzwyczaić do nowej postaci Laury, zamiast tej dumnej i ładnej kobiety wyglądała teraz jak jakaś dziewczynka, szczególnie w tych ubraniach które wciskali jej rodzice...

Kiedy spotkali się z będącymi w opłakanym stanie lecz dumnymi uchodźcami, Rufus zlustrował ich uważnym spojrzeniem. Znał się nieco na sztuce leczenia, której uczył się od matki w dzieciństwie, i widział że ci ludzie nie byli tylko zmęczeni i głodni, lecz dręczyła ich jakaś choroba. Potrzebowali pomocy, miał nadzieję że rozsądek zwycięży nad fałszywą dumą.

Kiedy Jace przemówił, Rufus skinął z aprobatą głową i stanął u jego boku.

-No, powinniście połączyć z nami siły. Jesteśmy Mścicielami z Phaendar i mamy dużo doświadczenia w walce z tymi przeklętymi Kłami. Zniszczyliśmy kilka grup i zabiliśmy smoka, który im służył. Ale wiemy, że wróg ma jeszcze duże siły i cały region jest zagrożony. Na pewno cacy dzielni ludzie jak wy, którzy nie pozwolili się złamać mogą się przydać w tej walce.

TomBurgle 01-11-2020 12:14

Wymieniona przez Jace'a jako Hannskjald śnieżnobiała sowa skinęła dziobem i podniosła skrzydło w powitalnym geście. Z jakiegoś powodu druid nie wrócił jeszcze do swojej krasnoludzkiej postaci i jedynie wylądował na kupce gruzu pomiędzy łapami olbrzymiej pumy.
~ Jestem ciekaw kiedy zaczniesz też wymieniac Lawinę. ~ pomyślał do Jace'a ~ Wymiana myśli jej służy, wiesz? ~

Krasnolud uważnie przyglądał się uciekinierom. Można im było pomóc z zbudowaniem schronienia, ale brak odpowiednich ubrań czy zapasów były czymś, czemu nie dało się od ręki zaradzić. Ale było coś jeszcze.
~ Są na coś chorzy, w ciągu doby dowiem się co to jest. Może złapało ich tylko przez osłabienie. Ale narazie nawet my powinniśmy trzymać dystans. ~ pomyślał głośno. Słysząc zaklęcie i widząc że Laura zaczęła szukać magicznej przyczyny, on też od razu zabrał się do roboty, próbując wyczuć wpływ fey i wykluczyć najgorszą możliwość - Plagę.

shewa92 03-11-2020 01:53


Mikel, natychmiast po naradzie, ruszył się pakować. Fakt, że znów mieli przed sobą jakieś konkretne zadanie, działał na niego kojąco. Dobrze czuł się w forcie i wszyscy traktowali ich z szacunkiem, ale cały czas wydawało mu się, że marnuje tam czas, że powinni być bardziej aktywni. W końcu nadarzyła się okazja i wojownik cieszył się, że nikt nie miał nic przeciwko.

Podróż na wyczarowanym rumaku była dużo wygodniejsza niż pieszo, nawet z mini Laurą na pokładzie. Bliźniak nadal nie przywykł do nowego wyglądu siostry, zwłaszcza kiedy rodzice zaczęli się wtrącać w kwestię jej garderoby. Zawsze była jego młodszą siostrą, ale teraz pierwszy raz rzeczywiście mogło to tak wyglądać. Kobieta co prawda nie zamierzała pozostać w tym stanie na zawsze, ale mogło to jeszcze trochę potrwać, a do tego trzeba było się jeszve przyzwyczaić.

***

Słuchał słów Jartha, próbując zrozumieć jego położenie i dlaczego tak bardzo nie chce przyjąć pomocy. Czyżby chodziło o dumę? Niechęć do przyznania przed sobą i ludźmi, za których odpowiada, że nie najlepiej sobie radzą? Mikel nie wiedział, ale postanowił spróbować nieco innego podejścia od pozostałych.

-Nie zrozumcie nas źle. Nie chcemy zakłócać waszego spokoju, ani niczego wam narzucać. Od razu widać, że jesteście twardzi. Przetrwaliście coś okropnego i nadal trzymajcie się razem. - pokiwal z uznaniem głową - Właściwie to my chcieliśmy prosić Was o pomoc. Jak widać, forty łowców zostały zniszczone, a ich załoga pokonana. Sami nie poradzimy sobie ze wszystkim, co przyniesie zima, a po niej wiosna. Może więc moglibyśmy pomóc sobie nawzajem? Przez te zasrany Hobgobliny wszyscy straciliśmy domy, swoje miejsce i cel. Mamy nowy. Przetrwać i dopłacić za wszystko. Przyjmiemy każde wsparcie. Tych gnojków jest na tyle dużo, że dla każdego wystarczy.

Sindarin 03-11-2020 08:54

Widok dostojnie ubranego mężczyzny o twarzy pokrytej misternymi tatuażami, wspieranego przez dwóch zaprawionych w bojach wojów robił spore wrażenie, dzięki czemu Jace skupił na sobie uwagę większości uciekinierów. Jego przemowa odniosła zamierzony efekt – wyczuwał, że w aurze tego miejsca, dotąd gęstej i ciężkiej od zmęczenia i strachu pojawiają się pojedyncze nitki nadziei. Sama wzmianka o jedzeniu i kocach sprawiła, że na kilku twarzach pojawiły się uśmiechy.
Jarth stał z rękami założonymi na piersi, jego postawa wciąż wyrażała nieufność i niechęć, chociaż mniejsze niż chwilę temu. Cóż, najwyraźniej był wyjątkowo uparty, nawet jak na Nirmathańczyka.
- Możecie tu być, skoro przychodzicie z darami, ale nie myśl że potem zmusisz nas do odpłacenia się! – stwierdził hardo - Od kilku dni jesteśmy trochę osłabieni. Jest zimno, a ciężko cokolwiek w okolicy upolować, zwierzyny tu dziwnie mało - dodał, jakby uważał, że Jace maczał w tym palce. Nie mogli w końcu wiedzieć, co jeszcze parę tygodni temu terroryzowało ten obszar.

Skupieni na przemowie Jace’a uciekinierzy pozwolili Laurze i Hannskjaldowi przebadać się bez protestów – wielu też zwyczajnie nie miało siły, by się bardziej bronić. Wnioski były niepokojące, ale szczęśliwie nie tak bardzo, jak którekolwiek z nich się obawiało: przypadłość, choć bardzo niebezpieczna dla chorych, nie była ani magiczna, ani związana jakkolwiek z Plagą, ani nawet zakaźna. Przede wszystkim dlatego, że to nie była po prostu choroba. O ile bóle brzucha, zmęczenie i anemię można było wiązać z dyzenterią, to po przyjrzeniu się druid i wiedźma zauważyli niewielkie, drgające i ruszające się pod skórą chorych kształty. To sugerowało bardzo nieprzyjemny scenariusz: wszyscy uciekinierzy byli zarażeni pasożytem, i to nie byle jakim, bo larwami groźnego stwora znanego jako wilk-w-owczej-skórze. Sytuacja była bardzo zła - infekcja była już w zaawansowanym stadium, w ciągu dnia lub dwóch larwy dojrzeją na tyle, by wyrwać się z ciał nosicieli, przy okazji ich zabijając. Próba chirurgicznej interwencji w tym momencie najpewniej skończyłaby się śmiercią pacjenta, a magia lecznicza mogła nie wystarczyć dla ponad dwudziestu potrzebujących. Na szczęście Hannskjald przypomniał sobie o tym, że jest inne rozwiązanie: błyskoliść, rodzimy dla Fangwood krzew, zabójczo toksyczny dla wilka-w-owczej-skórze, a jedynie słabo trujący dla humanoidów. Dzięki swoim zwiadom po puszczy krasnolud kojarzył, że spore skupisko tych roślin dało się znaleźć rosnące wzdłuż strumienia parę mil na południe stąd – gdyby udało się zebrać jej odpowiednio dużo, może zdołaliby uwarzyć dość lekarstwa na czas.

Obca 03-11-2020 18:07

- Psss... - Laura zwróciła się konspiracyjnie do Hannskjalda. - Już pomijam wielkie pytanie “Skąd, oni wszyscy się zainfekowali?!”. Więc skupmy się na lekarstwie. Jak myślisz jak ich przekonać do spożycia leku i czy w ogóle nam uwierzą w diagnozę?

TomBurgle 04-11-2020 21:51

- To dobre pytanie. To bardzo dobre pytanie żebyśmy i my się nie zarazili - odpowiedział druid, bacznie obserwując chorych - A co do lekarstwa, wiem ze kilka mil stąd w dolinie rzeczki rośnie błyskoliść który powinien temu zaradzić. Będę potrzebował pomocy żeby znaleźć dość dużo tych krzewów, a i bezpieczniej jest podróżować razem. Kto ruszy ze mną? -

psionik 07-11-2020 19:22

Jace wsłuchał się w słowa towarzyszy. Sprawa wyglądała poważnie i zdecydowanie nie należało ich zabierać ze sobą. Korzystając z okazji, gdy uwaga Jartha zajęta była towarzyszami, Jace sięgnął do jego głowy zaszczepiając myśl o pomocy. Co prawda udało mu się przekonać upartego mężczyznę do rozważenia ich propozycji, a reszta wyglądała na przekonaną. Jace wyjął z magicznej torby futra i koce, które bez pytania rozdysponował uciekinierom. Z juków wyciągnął prowiant zabrany z fortu za zgodą Cobba.
~ Jeśli potrzebujecie naszej pomocy, to zbieramy się. ~ odpowiedział Hannskjaldowi i Laurze. ~ Wyjaśnię to tylko uciekinierom, a wy w tym czasie sprawdźcie, czy wszyscy są zakażeni. Musimy ich odizolować. ~

Następnie Jace skierował słowa bezpośrednio do uciekinierów.
- Moi towarzysze są biegłymi medykami. - wskazał na niziołczycę i sowę badających co słabszych ludzi. Spojrzał na nich ale głównie dla pozoru, bowiem telepatycznie wymienili się diagnozą. Odwrócił się z powrotem do ludzi.
- Dobra wiadomość jest taka, że będziemy mogli przygotować coś, co postawi was na nogi. Zła jest taka, że nie ma tu zwierzyny, bowiem została wytrzebiona przez grasujące tu trolle. Pokonaliśmy trolle, ale minie jeszcze trochę czasu zanim las się zregeneruje po ich śmierdzącej obecności.

Jace miał pewność, że ta informacja wywoła najpierw strach, a później uczucie ulgi. Konie były gotowe, jedzenie i ciepłe koce rozdysponowane.
Wrócił do drużyny.
~ Hannskjaldzie, Lauro, jaki plan? ~

Lord Melkor 08-11-2020 12:51

Rufus wpatrywał się intensywanie w Jartha, ale tamten posłuchał słów rozsądku Jace'a i nie musiał stosować bardziej "brutalnych" form dyplomacji. Nie to że od razu zrobiłby mu krzywdę, tylko trochę postraszył.... Jednak przekazana telepatycznie wiadomość o grożących smiercią pasożytach zmroziła mu krew w żyłach.

~ Tak, wyruszmy jak najszybciej poszukać błyskoliści, ci ludzie nie zasługują na to by umrzeć tak straszną śmiercią. Pytanie tylko czy idziemy wszyscy czy ktoś zostaje z tymi uchodźcami - Laura, Hans, jak bardzo te całe pasożyty są zaraźliwe? Jeśli możemy się od nich zarazić, musimy uważać~


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:13.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172