lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [DnD] Strach ma wielkie oczy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/4797-dnd-strach-ma-wielkie-oczy.html)

Loona 17-01-2008 22:14

Dziewczynka przeraziła się Thanatosa i skuliła się na ziemi zasłaniaąc bladymi rączkami głowę. Lecz gdy ten nie atakował, a Pierre spokojnym głosem dalej przemawiał, ta spojrzała niepewnie na was, po czym wzięła orzecha i pobiegła w kierunku zadbanych domów, sprytnie was omijając.
Zdziwiło was to jeszcze bardziej, najgorzej poczuł się Pierre, bo nie dośc, że się zdziwił to jeszcze został zignorowany.
Nagle usłyszeliście ciepły śmiech, dobiegał spod 'ratusza'. Spojrzeliście w tamta stronę i ujrzeliście młodzieńca<człowiek, około 19 lat> włosy tego samego koloru co dziewczynka, był wysportowany, miał zbyt duże mięśnie jak na swój wiek. Ubrany był tylko w ciemne skórzane spodnie i skórzane buty, przy boku miał przywiązany żelazny myśliwski nóż.
Młodzieniec do was podszedł po czym wyciągnął dłoń do Pierre'go:
-Witajcie! Nazywam się Ridasel. Istotka, którą spotkaliście to moja młodsza siostrzyczka. Nazywa się Melanea. I to miasteczko nie jest opuszczone, pzynajmniej nie w całości.-spojrzał na resztę drużyny, jego oczy dłużej zatrzymały się na orkach i drowie-Skąd przybywacie i czego oczekujecie?-zapytał uprzejmie, lecz jego ręka powędrowała w stronę noża.

shadowdancer 17-01-2008 22:33

Gdy nowy przybysz odezwał się do nich, przebiegł oczami po obecnych. Jego oczy ominęły wszystkich, prześlizgując się po ich twarzach. Jedynie na nim i dwóch orkach zatrzymały się na ułamek sekundy dłużej. Dla bystrego wzroku Thanatosa było to jednak jak cała godzina. Wiedział, że nieznajomy przybysz ma niejaką awersję do wszystkich nie-ludzi, ale po co od razu to manifestować? No, słaba manifestacja. Ktoś obdarzony mniej ostrym wzrokiem na pewno by tego nie dostrzegł... Zauważył także mniej pokojowy ruch ręki Ridasela, gdy dłoń jego dotknęła głowicy noża. On także, delikatnie, by gest ten został niedostrzeżony , zacisnął dłoń na lasce, choć jego odpowiedź była równie uprzejma co Ridasela:
-Witaj, Ridaselu. Ja jestem Thanatos, mam nadzieję, że nie wystraszyłem twojej siostrzyczki... Nie było to moim celem - z wyglądu młodzieńca wnioskował, że on także był półniebianinem. Tą informacją postanowił podzielić się ze wszystkimi dopiero później, ale chciał wtajemniczyć choć jedną osobę, i wiedział już kogo. Tymczasem ciągnął swoją wypowiedź - Ponieważ twierdzisz, że to miasto nie jest wymarłe, co jest zapewne prawdą, to czy mógłbyś wskazać nam jakieś sklepy? A ludzie po prostu ukryli się przed tak dziwną bandą jak nasza? - rzeczywiście, ich grupka mogła budzić niejakie kontrowersje. Elf, człowiek i inny człowiek, ale nieco nieziemski były jeszcze do przyjęcia, ale dwaj orkowie i drow tworzyły z tego ciekawy zestaw - odnośnie zaś twoich pytań - przybywamy z plaży, na której musieliśmy awaryjnie lądować. Oczekujemy od was trochę pomocy... Przede wszystkim przy zdobyciu map i płótna na żagle - Thanatos nie widział powodu, by nie odpowiedzieć na grzecznie zadane pytanie. Zresztą, miał niejakie zaufanie do niebian, jeśli można mówić o zaufaniu wśród drowów...

Kerm 17-01-2008 22:36

Urocza dzicia - pomyślał, nieco zdenerwowany, spoglądając w ślad za biegnącą dziewczynką.
Porzucony przez taką smarkulę - uśmiechnął się. - A tak sie starałem zrobic dobre wrażenie...
Na widok zbliżającego się młodzieńca spoważniał. Widząc, że młodzian ów jest uzbrojony tylko w nóż nie sięgnął do rękojeści miecz, choć zauważył zdziwienie i gest.
- Witaj - powiedział równie uprzejmie. - Jak już mówiłem twojej uroczej siostrzyczce jestem Pierre.
Uzupełniając wypowiedź Thanatosa rzekł:
- Przypłynęliśmy stamtąd - wskazał ręką kierunek. - Z Waterdeep, jeśli ta nazwa coś ci mówi.
- Przygnały nas tu niesprzyjające okoliczności, a dokładniej atak piratów.
Uśmiechnął się uspokajająco.
- Mamy czy zapłacić - dodał. - I cieszymy się, że ktoś tu mieszka.

Bronthion 17-01-2008 22:48

Spojrzał jedynie na Ridasela beznamiętnym wzrokiem i usiadł na najbliższym płocie. Wszystko co chciał powiedzieć wypowiedziane zostało już przez drowa, a bratać się i uprzejmości prawić z nieznajomym mu się po prostu nie chciało. Obejrzał się za siebie i zobaczył średnio wysokie drzewo na które niemal od razu zwinnie się wdrapał, z niego był troszkę lepszy widok na okolicę a i usiąść można było. Po chwili usłyszał burczenie we własnym brzuchu, wyciągnął więc z kieszeni lembasa i zaczął go powoli jeść popijając wodą z manierki.

Verax 17-01-2008 23:18

Chwila która zamarła po słowach Pierr'a skierowanych do dziewczynki dla Verax'a wydawała się wiecznością. Lecz już pierwsze tony głosu dzieciaczka rozjaśniły myśli i pozbawiły wszelkich wątpliwości Nic nam nie grozi bynajmniej nie z jej strony. Delikatny uśmiech zagościł na twarzy kapłana.
Sposób postępowania Bronthiona zadziwił bez reszty No, no jednak się pomyliłem co do nich. Jak zwykle zbyt pochopnie oceniam innych....
Gdy dziewczynka odbiegła, uwagę przykuł wdzięczny śmiech dobiegający spod ratusza. Wzrok przeniósł się niemal natychmiastowo na osobę młodego i wysportowanego młodzieńca, z uwagą wysłuchał dialogu młodzieńca i Thanatosa.Ruch ręki młodzieńca w stronę miecza zaniepokoił Verax'a, już chciał w swej impulsywności położyć rękę na trzonie młota, lecz uzmysłowił sobie, że takie działania nie wzbudzą zaufania i mogą być naszym ostatnim gwoździem do trumny...
-Witaj Ridaselu! Nazywam się Verax. -Powiedział, przywołując uśmiech na swą twarz. W międzyczasie kapłana coś zaciekawiło - Faktycznie, czy istnieje na tej wyspie jakaś zorganizowana społeczność, Ridaselu?.

grabi 18-01-2008 00:04

Przedziwna ta mgła. Jeszcze chwilę temu tu była. Lecz nie mgła jest tu najważniejsza. Wreszcie jeden z kompanów zbudził dziewczynkę. I cóż oni za głupoty wygadywali. Żaden z niej upiór lub zjawa, lecz najzwyklejsze w świecie dziecko.
Orzechy? Jakie orzechy? Chyba dziecko bredzi lub po prostu została wyrwana ze snu. Pamiętam kiedyś, jak pewnego razu eskortowałem karawanę do Everlund i śniłem o pewnej kobiecie, która podróżowała razem z nimi. Gdy mnie raz nagle zbudzili, to także bredziłem różne rzeczy, lecz nie zawstydziłem się od nich ja, a owa kobieta.
Co już ucieka? Ależ ona płochliwa. Dostała orzecha i już ucieka.
[Lino złapał się za ramiona i począł huśtać swym warkoczem.]
Znowu ktoś idzie, tym razem chłopak.
-Witajcie! Nazywam się Ridasel. Istotka, którą spotkaliście to moja młodsza siostrzyczka. Nazywa się Melanea. I to miasteczko nie jest opuszczone, pzynajmniej nie w całości. Skąd przybywacie i czego oczekujecie?
Skinąłem głową.
Atak czy czekanie? Jeśli zaatakuję, to możemy stracić jedyną okazję na zdobycie płótna i mapy. Na szczęście jest w pewnej odległości, więc powinienem zdążyć wyciągnąć broń, jeśli zajdzie taka potrzeba.
-Powiedz mi Ridaselu, dużo zostało tu ludzi?

Maju 18-01-2008 08:44

Orgrim był w drodze do zadbanych domów kiedy dziewczynka przebiegła koło niego kierując się w tym samym kierunku.
No patrz nawet najbardziej "reprezentacyjni" członkowie drużyny nie umieją obchodzić się z dziećmi.
Kiedy młodzieniec z nożem podszedł do nich i zaczął rozmowę Orgrim odwrócił się znowu w stronę domów i zaczął iść w ich stronę.
-Gadka szmatka ... etykieta powitania i inne pierdoły , idę się rozejrzeć
Po tych słowach podszedł do najbliższego domu i złapał za klamkę w celu dostania się do środka.

shadowdancer 18-01-2008 16:01

Thanatos zadawszy swoje pytania oczekiwał na odpowiedź Ridasela, dostrzegł kątem oka jednak ruch Orgrima, który właśnie kładł rękę na klamce najbliższego domu.
-Może lepiej nie, co, Orgrimie? Nie jest najprzyjemniejszą rzeczą, gdy ktoś bez pozwolenia wchodzi ci do domu - ale było już za późno. Orgrim właśnie złapał za klamkę... Drow nie miał specjalnej ochoty awanturowania się z ewentualnymi mieszkańcami posiadłości, a także z tym potężnym (jak sądził) niebianinem, który raczej stanąłby po stronie mieszkańców wioski. Wolał, by był to jeden z opuszczonych domów, lub właścicieli akurat nie było w środku...

Loona 18-01-2008 19:34

Na wspomninie drowa o sklepy młodzieniec się lekko zdezorientował,wysłuchał wszystkich pytań i odrzekł spokojnie, bacznie obserwując poczynania orgrima:
-Przepraszam za moją siostrzyczkę, dobrze, że ktos wkońcu ofiarował jej tego orzecha... Siedziała tu pod tą studnią już tydzień, nie chciała nikogo dopuścic do studni...-zamilkł na chwilę- Wiem gdzie jest Waterdeep, kiedyś nawet tam byłem. Wyspa na której się znajdujecie nazywa się Amaii, nasza osada to Villen, zasłynęła z najpiękniejszych róż w całym Farunie.-usmiechnął się, jakby wspominał czasy które nigdy już nie powrócą, po czym spoważniał i spojrzał ze smutkiem na przybyszy:-prawdziwy pech was prześladuje. Najpierw piraci, a teraz to...-urwał w połowie zdania.-Zorganizowana społecznośc... No możnaby nas tak określic... Dziś nasza wioska liczy dokładnie 32 osoby, kiedyś nas było 7 razy tyle.-teraz spojrzał na drowa i szorstko odparł:-nie ma tutaj sklepów, nie ma niczego...

OrgrimGar'Thar

Nacisnąłeś na klamkę, lecz ta nie ustapiła.[Rzut w Kostnicy: 9] i niestty rozdrażnienie i frustracja zaistniałą sytuacją wzięły górę i oderwałeś klamkę[Rzut w Kostnicy: 17]Zaraz po tym usłyszałeś przerażone szmery dochodzące z wnętrza budynku.
-Hej ty! Zielony! Zostaw te drzwi i tych ludzi w spokoju! Jesli chciecie pomocy to chodźcie ze mną, zaprowadzę was do kompetentnych ludzie. Jest tylko jeden warunek: Żadnemu z mieszkańców nie spadnie włos z głowy!-Ridasel krzyknął w stronę Orgrima.
Po czym podszedł do niego mierząc go:
-idziecie?-odwrócił się i skierował swoje kroki w kierunku domku przed którym rósł krzew ze złotymi różami.

Verax 18-01-2008 19:44

Verax pilnie wysłuchał młodzieńca. Wywarło to na Nim ogromne wrażenie i wywołało żal Co za czasy... chyba już nigdy świat nie będzie taki piękny jak kiedyś. Dlaczego właśnie tak jest? ...Nas prześladuje pech?! Równie moglibyśmy skakać z radości z takiego obrotu spraw w porównaniu do was....
-Przepraszam jeśli okażę się zbyt wścibski ale czy mógłbyś powiedzieć co się tu stało, dlaczego jest was tak mało, czy coś was prześladuje? Oprócz kaszmarnego pecha -dodał w myślach. Próbował pocieszyć, ale nic poza szczerym wyrażeniem żalu nie cisnęło mu się na usta...
Co do nas to nie musicie się nas obawiać. Nie chcemy was skrzywdzić a ten ork, wybacz mu nie zrobił tego umyślnie to znaczy nie chciał nikogo skrzywdzić. - powiedział kapłan. Na całe szczęście zostawił to w spokoju... ufff. Po tych słowach Verax skierował swoje kroki w ślad za młodym człowiekiem.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:02.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172