lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [Dnd 3.5] Księga i krew (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/6030-dnd-3-5-ksiega-i-krew.html)

RyldArgith 27-08-2008 21:45

Kiedy tylko krasnoludy podeszły do stołu, jeden z nich, pewnie dowódca tej bandy obszarpańców, przemówił. Gdy skończył uśmiechnął się. Nie był to miły uśmieszek.
Zaraz, ta gęba. Teraz sobie przypominam, ten karzeł gwizdał kiedy przechodziłam obok ich stolika. No to ma kurdupel nagrabione.
Chwilę potem jeden z obecnych przy stole odsunął krzesło na którym siedział, jakby czekał, oceniał możliwości. Dołączył też drugi. Ten wyjął rapier i powiedział do krasnoludów:
- Panowie. Mag ten jest od teraz moim towarzyszem, więc i ja staję, chyba, że wolicie abym wam postawił po piwie i rozejdziemy się w pokoju, bo szczerze dziś nie mam ochoty nikogo zabijać.
Nie ma ochoty zabijać? Co on, mamusia nie nauczyła że jak nie uderzysz to ciebie uderzą?
– Nie mam z wami zwady brodacze, ale ostrzegam, któryś z was może zginąć, czy uważacie że warto umierać za 20 sztuk złota? Z wypalonymi oczami czując smród własnego spalonego ciała?
Teraz to już przegięli.
Nie czekając jak się rozwinie sytuacja sięgnęła po zwisający przy pasie bat, po czym odsunęła się na krześle, wymierzając uderzenie w nogi krasnoluda, dążąc do przewrócenia go. (test ataku. Jeśli krasnolud będzie dążył do przewrócenia mnie puszczam bicz i chwytam za łańcuch)

Beriand 27-08-2008 21:58

Kapitan Straży był bardzo słabo poinformowany. Nie wróżyło to dobrze ich misji, ale co tam... i tak powinno się udać. Kiedy przedstawiciel prawa wyszedł, strachliwe krasnoludy rzuciły się Magnusa jak pies do miski. Kiedy ich przywódca wygłosił przejmująca i inteligentną przemowę, czarodziej westchnął i otworzył usta, ale kruk jak zwykle był szybszy:
-Każdy magik ma zwierza, a każdy karzeł ma topór i pusty łeb.
Potem każdy członek "drużyny" (oprócz Molly) po kolei wyraził gotowość do walki, ale zaoferowali po kolejce każdemu krasnoludowi.
-Musicie panowie zrozumieć, że piwo stoi jednak niżej w hierarchii tej rasy, niż dostawanie po mordzie od silniejszych, mądrzejszych i wyższych od siebie- Magnus spojrzał przelotnie na komponent w ręce Vanyreda i dodał- A owszem, w górach krasnoludy lubią być mordowane przez kule ognia goblińskich szamanów, ale w karczmach preferują bardziej konwencjonalne środki.
Jak na potwierdzenie jego słów Molly wyjęła bat- swoją drogą dziwna broń- i sieknęła jednego z pijaków po nogach.
-O właśnie, takie podejście może spodoba się Groghtowi.
Sam Magnus cofnał się o krok i trzymał drąg w pozycji raczej obronnej. Nie miał zamiaru marnować zaklęć na tych głupców.

deMaus 27-08-2008 23:42

No to po negocjacjach... jego mać - pomyślał - teraz pora przedłużyć negocjacje o rapier. Nie czekając ani chwili zaatakował, licząc na swoją zwinność, zamierzał unikać i parować ciosy do momentu aż znajdzie sposobność do wyprowadzenia ciosu. Pierwszą już widział, szyja tego co mówił, a którego wojowniczka imieniem Molly siekła batem, oby inny krasnolud mu w tym nie przeszkodził.

Wissereth 28-08-2008 16:52

Vanyred

~Corellonie, co z nimi jest nie tak?~ Pomyślał elf widząc reakcje Molly i zaciętą minę Xanga.
~Nie umieją rozwiązywać spraw bez używania broni? No cóż teraz trzeba im pomóc zanim dołączą się stali bywalcy i ochrona tego przybytku.~Będąc w kompanii najemnej na usługach Cormyru Vanyred często widział jak ostre kłótnie i zwykłe burdy szybko zmieniały się w regularne bitwy w karczmach a czasem powodowały wręcz rozruchy w miastach, dlatego wolał aby sprawa zakończyła się możliwie szybko. Zaczął więc splatać zaklęcie mające zwiększyć szybkość swoją i towarzyszy. Krótka inkantacja i lukrecja w jego dłoni zmieniła się w pył a ruchy jego nowych towarzyszy nabrały prędkości.
~To powinno wystarczyć do spacyfikowania tych matołów~ pomyślał elf ale na wszelki wypadek już przygotował bardziej ofensywne zaklęcie i rozejrzał się za śledzącym go wcześniej elfem.

(Czar to przyspieszenie rzucone na nas wszystkich macie pięć rund zanim się skończy)

maciek.bz 29-08-2008 10:43

-W sumie piwo mogło by być dobrym rozwiązaa... aaaa! - krasnolud nie dokończył, bo runął jak długi na ziemię, gdy Molly korzystając z zamieszania owinęła bicz wokół jego nogi i z dziką radością szarpnęła z całych sił.

Tuż za nią zaatakował Xang-Tsu. Mnich uderzył końcem swego magicznego kostora prosto w brzuch kolejnego z krasnoludów, ale tamten nawet się nie skulił. Xang był zbyt daleko, aby zadać dobry cios.

Alvin zachował się bardziej inteligentnie, bo odskoczył od stołu i walczył z kolejnym karłem. Ten wymachiwał swym toporem, ale wolne ciosy nie były w stanie trafić zwinnego barda. deMaus z kolei co chwila wyprowadzał szybkie pchnięcia szukając luki w pancerzu krasnala.

Vanyred splótł dłonie i zaczął inkantację czaru. Ruchy jego i towarzyszy stały się momentalnie szybsze. Zdążył zobaczyć kątem oka, że elf, który go śledził próbuje się zakraść od boku z wyciągniętym sztyletem ociekającym jakąś mazią.

Magnus stał raczej na uboczu i nie zamierzał póki co atakować. Jednak walka zaczęła się już na dobre. Mężczyzna zauważył, że od boku, w stronę Vanyreda podkrada się elf z wyciągniętym sztyletem. Coś należało by zrobić...

Przywódca krasnoludów wstał i wydał z siebie bojowy okrzyk. Spojrzał z nienawiścią na Molly i starał się uderzyć ją pięścią w podbródek. Dla doświadczonej w walce ludzkiej wojowniczki, ten cios nie był trudny do odparowania, ale postanowiła nieco zabawić się z krasnoludem. Trzasnęła biczem w jego nadlatującą dłoń. Tak jak chciała - udało jej się chwycić za nią. Pociągnęła. Niezgrabny, lekko pijany krasnolud znowu bez oporu padł na ziemię wśród śmiechu Molly.

Tymczasem jego towarzysze starali się zrobić coś mądrego, czym w ich mniemaniu był atak z okrzykiem wojennym na ustach. Jeden z nich związał się walką z Alvinem, kolejny podbiegł do Xanga, a ostatni do Molly.


Dopiero teraz zareagował Milo, właściciel karczmy.

- Spokój! Rozwalicie ten wspaniały przybytek! Przestańcie!

Mniej hamulców miał za to Groght - półorczy ochroniarz, który wzorem krasnoldów z uniesioną w górę pałką rzucił się na... krasnoludów. Potężny cios obezwładnił jednego z nich, walczącego z Alvinem.

[kolejność inicjatywy taka jak wyżej]

Beriand 30-08-2008 18:11

O dziwo, karły chyba chciały zgodzić się na dyplomatyczne rozwiązanie konfliktu, ale Molly zaczęła walkę i nie było odwrotu. Oczywiście odwrotu dla krasnoludów. Mnich potwierdził opinię Magnusa o tępocie- nie "czuł" nawet długości swojej broni, to ci dopiero! Szlachcic wyciągnął rapier i doskoczył do jednego z przeciwników, sprawnie atakując i unikając ciosów. ~Całkiem nieźle walczy~- pomyślał czarodziej. A elfi mag rzucił zaklęcie przyspieszające. Właściciel karczmy usiłował przywołać wszystkich do porządku. Naturalnie bezskutecznie. Za to Groght ogłuszył pałką jednego z krasnoludów.
-Spokojnie, zaraz ich pokonamy i po sprawie- odkrzyknął mag i spojrzał na lewo. Do Vanyreda podkradał się jakiś elf ze sztyletem. To oni jednak się nawzajem mordują? Niby taka szlachetna rasa... przemknęło przez myśl Magnusowi, kiedy kierował się w jego kierunku. Miał zamiar trzasnąć go kosturem po głowie czy piersi- oczywiście wiedział, że raczej się nie uda, ale przeciwnik miał krótkie ostrze i można się było szybko wycofać, a w całej akcji chodzi głównie o odwrócenie uwagi napastnika. Walnąć i cofnąć się... to powinno dać czas reszcie na załatwienie kolejnego chętnego do bitki. Bowiem w mniemaniu Magnusa nadal nie było konieczne użycie zaklęć.

RyldArgith 01-09-2008 14:50

Kiedy krasnolud drugi raz leciał na spotkanie z podłogą, Molly stwierdziła że jej ruchy nabrały tempa, stały się ledwo dla niej dostrzegalne, chociaż udało się zachować nad nimi pełną kontrolę, a nie jak u wielu nowicjuszów, dopiero wstępujących na szlak, co to zaczęłoby trzepać dookoła rękami, nie mogąc skoordynować swoich ruchów. Bicz w jej ręku poruszał się coraz szybciej.
Pewnie jeden z moich nowych „towarzyszy” rzucił czar. To niesamowite. Szkoda że nie mogę tak cały czas się poruszać. W końcu na coś się faceci przydają.
Jeden z krasnali podbiegł do niej, dziewczyna nie czekając wskoczyła na stół, wywijając przy tym salto w tył i uderzyła, celując w oczy.
Cel był jeden. ZADAĆ BÓL.

deMaus 09-09-2008 10:46

Widząc, że ochroniarz obezwładnił krasnoluda, odskoczył tak aby zająć bezpieczną pozycję. Szybko przeanalizował sytuację i doszedł do wniosku, że najlepiej jak najszybciej zakończyć tę walkę i w miarę możliwości zniknąć z tej karczmy, dlatego kiedy uznał że jest w bezpiecznej odległości od półorka krzyknął - Dość, uspokójcie się wszyscy natychmiast, niema sensu dalej walczyć i tym samym ściągać tu straży, bo kłopoty będą mieli wszyscy. Krasnoludy chciały okraść naszych przyjaciół i dostały nauczkę, po co dalej walczyć i niszczyć ten lokal. Karczmarzu powstrzymaj ochroniarza. - mówił tonem władczym, nieznoszącym sprzeciwu, tonem, który nie tylko przywykł do wydawania rozkazów ale do tego, że te rozkazy były wykonywane. Starał się przy tym uważać czy ktoś go nie zaatakuje w trakcie tej przemowy. Obawiał się też tego, że wojowniczka wpadła w szał i nie zapanuje nad sobą, bo to oznaczało by burdę w całym lokalu, a ciężko walczyć kiedy krzesła latają z każdej strony.

Wissereth 09-09-2008 20:22

Vanyred

~Chłopak sam sie prosi z tym nożem...~ Pomyślał mag widząc zbliżającego się wroga. Przez chwile myślał nad powiedzeniem czegoś do elfa żeby krasnoludy myślały że to ich przeciwnik i zaatakowały ale wolał nie ryzykować, zresztą brodacze nie wydawały się zdolne do zatrzymania jego napastnika. Rozłożył ręce rozpoczynając zaśpiew, jego smukłe palce szybko i pewnie wykonywały zapamiętane gesty, kiedy kończył inkantację klasnął w dłonie co sprawiło że jego postać pomarszczyła się jak odbicie w jeziorze i w chwilę później w miejscu gdzie stał jeden elfi mag było ich sześciu . ~No i co teraz robaczku?~Wskazawszy palcem na zbliżającego się elfa krzyknął aby zwrócić na niego uwagę przynajmniej części zebranych.
–Hej ty! Z nożem, rzuć broń i na ziemię albo twoje życie skończy się tu i teraz!- Wiedząc że jego mowa mogłaby się wydawać zbyt niezrozumiała z powodu szybkości jego reakcji, wymawiał słowa wolno i spokojnie, jednocześnie płynnym ruchem zmieniając nieco pozycję w grupie swych odbić tak aby stół znalazł się pomiędzy nim a napastnikiem gotowy do zmienienia się w prowizoryczną barykadę. Nie uważał że jego przemowa wywrze jakiś wpływ na zbliżającego się elfa. Wiedział jednak że przy świadkach będzie trudniej go skutecznie zaatakować a jego nowi towarzysze pewnie zwrócą dzięki temu uwagę na tego osobnika a przynajmniej uświadomią sobie jego obecność.
~Może udałoby się nawet drania złapać i przesłuchać?~ Jednak na wszelki wypadek przywołał w swej pamięci jedno z wredniejszych zaklęć swego repertuaru.

maciek.bz 16-09-2008 23:41

Proszę o zamknięcie tematu. Wyjaśnienie w komentarzach.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:51.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172