lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   18+ Księżycowy Łowca (FR, Storytelling) (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/6896-18-ksiezycowy-lowca-fr-storytelling.html)

Hirin 18-02-2009 17:04

18+ Księżycowy Łowca (FR, Storytelling)
 
Ciemna sylwetka wyłoniła się z gąszczu. Za nią ruszyły trzy kolejne.To były elfy, choć ich wygląd wcale na to nie wskazywał... Nosili ciemnoszare ubrania, był wśród nich mag, w szacie z ciężkiego, ciemnego jedwabiu. Ten najwyższy z nich, trzymający także zardzewiały miecz, pewnie znaleziony gdzieś w gęstwinie, niósł także małe zawiniątko. Poczuli dziwny zapach... Ruszyli pędem w stronę polderu, gdzie czekał przemytnik. Został wynajęty przez władze władze Waterdeep. Pośpiesznie ruszyli w stronę koryta rzeki, w którym ukryty przewoźnik oczekiwał ich przybycia. Oddali mu zawiniątko, a sami ruszyli w stronę płaskich kamieni, py spędzić noc w mijscu bezpieczniejszym niż las. Bowiem las był pełny Jego sług. Sług hebanoskórego.
__________________________________________________ ___________
Vanir zbliżył się do Deaghuna. Starzec spał. Vanir szepnął mu do ucha -Żegnaj... I wyruszył w świat. Nie wiedział co go czeka, jednak coś w nim wrzało, coś dziwnego, innego, czego nie czuł nigdy wcześniej. Później... Widział już bramy Miasta Wspaniałości, wolnym krokiem ruszył w stronę drzewa. Skrył się w cieniu i odczekał kilka chwil. Był środek lata, słońce nieprzyjemnie grzało skórę. Wybrzeże Mieczy dawno nie zaznoło takiego lata. Vanir wciąż czuł w kieszeni kwiat chryzantemy, jedyną pozostałość po Deaghunie, tym który go wychował, bowiem swoich rodziców nie znał. I tutaj rozpoczął się koszmar...

Kud*aty 19-02-2009 13:21

Rozstanie z Deaghunem przyszło mu ciężko. Był z nim bardzo zżyty, kochał go jak ojca. To on nauczył go wszystkiego, pokazał jak przeżyć w tym świecie. Wychodząc z pokoju swego mistrza, Vanir czuł wyrzuty sumienia. Opuszczał go w taki sposób, bez słowa. Zdawał sobie sprawę, że gdy starzec się obudzi będzie go szukał i na pewno rozstanie zaboli go tak jak już w tej chwili młodego Vraela. Ostatni raz spojrzał na twarz swego opiekuna i opuścił miejsce swego zamieszkania. Żądza przygody popychała go. Przemierzał kolejne uliczki miasta żegnając się z nim na swój sposób. To w nim spędził najwspanialsze chwile w swoim życiu, lecz teraz nie mógł w nim usiedzieć. Chciał działać.

Pogoda nie bardzo dopisywała Vanirowi. Było nieznośnie gorąco więc w krótkim czasie pot zaczął perlić się na jego czole, a koszulka lepić się do pleców. Szybkim krokiem doszedł do bramy miasta. Obejrzał się jeszcze za siebie wlepiając wzrok w budynki, po czym wymaszerował z miasta pewnym krokiem.

Maszerował pewnym krokiem po gościńcu. Za sobą miał miasto w którym się wychowywał, a przed sobą niezwykłą przygodę. Usiadł na chwilę pod drzewem. Przez spodnie czuł jedyną pamiątkę po swym mistrzu. Kwiat dodawał mu odwagi. "On zrobił by to samo..." - pomyślał i z uśmiechem na ustach ruszył dalej.

Hirin 19-02-2009 16:58

Vanir podróżował wiele dni nim zobaczył te mury, te wieże. Było południe. Usiadł na kamieniu spisując dość tkliwą, jak na niego zbyt tkliwą pieśń...
"Nie zaznałeś, przyjacielu, lęku, cienia duszy. Krocząc wśród demonów i złych wspomnień, nie pamiętasz nic..." Gdy nagle coś oderwało jego uwagę... ŚNIEG! W środku lata! Biały, pulchny puch spadał powoli na ziemię, po chwili kończąc swój żywot na ciepłej wciąż glebie. Po chwili zakończył się, równie szybko, jak zaczął... Szybkim krokiem ruszył do Waterdeep... -Stać! -Zatrzymał go strażnik miejski. -Ktoś ty?

Kud*aty 22-02-2009 00:24

Od wyjścia z rodzinnego miasta minęło wiele dni. Vanir póki co cieszył się samotnością jaką do tej pory obdarzyła go podróż. Nie był od nikogo zależny. Spał tyle ile chciał, postoje robił wtedy, gdy był zmęczony i nikt nie narzekał by w końcu przestał śpiewać. Czuł się wolny. Gdy zdala widać już było mury miasta do którego zmierzał młodzian, ten czując natchnienie wyjął szybko pergamin i pióro i zaczął spisywać pierwsze wersy nowej pieśni. Starał się by była ona przepełniona uczuciem, coś sobą reprezentowała i trafiała do ewentualnych słuchaczy. Gdy tak zamyślony skrobał piórem po papierze, nagle z nieba zaczął padać śnieg. Początkowo Vanir nie zorientował się, że to coś co spadło mu na nos i resztę ciała to śnieg. Był tak pochłonięty pisaniem, że zapomniał o bożym świecie. W końcu doszło do niego, że to pada śnieg. Był zdumiony. Zdziwienie odebrało mu mowę, nie mógł się ruszyć, lecz ów śnieg znikł równie szybko jak się pojawił. Magia - powiedział do siebie Vanir, po czym szybkim krokiem skierował się w stronę Waterdeep. Przed murami miasta zatrzymał go strażnik pytając o imię. Młodzian odpowiedział:

- Spokojnie. Nazywam się Vanir i szukam schronienia od słońca oraz kufla dobrego zimnego piwa. Nie zamierzam robić kłopotów. Wolę omijać je z daleka - uśmiechną się do strażnika. Możesz polecić mi jakąś dobrą gospodę? - zapytał stróża prawa. Gdy bard dostał się do miasta udał się prosto do gospody. Kilka chwil później siedział w niej sącząc powoli piwo...

Hirin 22-02-2009 14:09

Do Vanira podszedł starszy mężczyzna o bladej cerze, widocznie nie tutejszy. Przysiadł się do stolika i zagadał : -Czy lubi pan... przygody?
-Spytał starzec. -Bo jeśli tak, to mam propozycję...
Gdy Vanir przytaknął, starzec lekko się uśmiechnął.
-A więc, zapłacę, jeśli pan uda się do Podgóry. -Vanir zmarszczył brwi.

Kud*aty 02-03-2009 14:00

Droga do najbliższej karczmy była krótka i łatwa do zapamiętania, tak więc Vanir nie musiał się ponownie nikogo pytać o drogę. Miasto było... ładne, choć niczym Vanira nie zachwycało. Miało swój klimat, a nieodłączny ruch i tłok dawał wiele okazji do nabycia cudzych sakiewek - rzecz jasna bez ich wiedzy. Bard szybko znalazł się w karczmie. Zamówił zimne piwo, po czym wraz z pełnym kuflem złocistego trunku usiadł przy wolnym stoliku. Piwo pił szybko, gdyż pragnienie nie dawało mu spokoju. Już jakiś czas temu podczas podróży skończyły mu się zapasy wody, więc pił nad miarę. Owe pragnienie potęgował jeszcze lejący się z nieba skwar. Gdy już młodzieniec opróżnił kufel, rozsiadł się wygodnie, chcąc odpocząć. W tym momencie dosiadł się do niego starzec i zapytał czy Vanir lubi przygody. Ten z ciekawością w oczach przytaknął. "Nie wygląda na takiego, który by szukał zwady..." - myślał chłopak. Mężczyzna widocznie zadowolony skinięciem głowy powiedział, że zapłaci jeśli Vanir uda się Podgóry.

- Do Podgóry? A w jakim to celu? - zapytał.

Hirin 03-03-2009 19:10

-He! Otóż... Pewna kobieta w Podgórze gnije. Zeszła tam, ta głupia wariatka, w niewiadomo jakim celu i teraz pewnikiem zginęła! A ja otóż, człowiek prawy i tak dalej... Dobra, nieważne - przynieś ciało kobiety, ja je pochowam, ty dostaniesz kasę, dobra?

Kud*aty 08-03-2009 10:29

- Przynieść ciało kobiety? Mam się uganiać za zwłokami? - pytał zaszokowany taką propozycją. Ile Pan płaci? - zadał kolejne pytanie, lecz po chwili zrobiło mu się głupio. "Gdyby ten starzec byłby trochę młodszy na pewno sam udałby się po tą kobietę, ale skoro nie jest..." - myślał, lecz przerwał te myśli aby wypowiedzieć następujące zdanie:
- Dobra, udam się do Podgóry i znajdę tą kobietę, ale potrzebuje konia, dwóch długich i mocnych drągów, dużego płatu mocnego materiału i kawałka sznurka. - widząc zdziwienie w oczach swego przyszłego pracodawcy kontynuował:
- Chyba nie myśli Pan, że będę ją tu targał na plecach... To nie wchodzi w grę...

Hirin 09-03-2009 20:05

1 Załącznik(ów)
Starzec z lekko zrezygnowaną miną odpowiedział : -W porządku, dostaniesz te wszystkie rzeczy... -Wtedy wstał i powiedział -Będą przy studni. Dostaniesz mapę kanałów, z których wejdziesz do Podgóry... -Po chwili grzebania w worku podał Vanirowi starą mapę...
Po chwili wyszedł, z ponurym uśmiechem na twarzy oglądając spozierające zza drzwi karczmy zatłoczone uliczki i śmierdzące rynsztoki. Na wyjściu rzucił -Spotkamy się wieczorem, przy studni... -A potem wyszedł bez słowa pożegnania. Vanir został sam. Myślał przez chwilę nad propozycją starca, by po chwili zaklnąć cicho -Szlak, przecież nawet nie wiem ile on zapłaci!- No trudno... Vanir wyszedł z karczmy i tak bezcelowo i raczej bezmyślnie zaczął chadzać po mieście. Nie zwiedzał go wcale, tylko wgapiał się w ziemię, bez przerwy myśląc o dziwnym starcu, który ni stąd, ni zowąd wszedł do karczmy i zaproponował mu wycieczkę do Podgóry, co gorsza w roli grabarza. W tym starcu było coś... Jego przemyślenia przerwał krzyk tego samego starca. Pod naporem myśli nie zauważył nawet, że dawno zapadła już noc... -Gdzie się krzątałeś!? Od godziny na ciebie czekam!

Kud*aty 22-03-2009 14:35

Vanir został sam przy stoliku. Sącząc piwo zastanawiał się czemu temu starcu tak bardzo zależy na wydostaniu tej kobiety z Podgóry. No cóż... to właściwie nie moja sprawa. On płaci a ja to robię... - skwitował swoje przemyślenia. Szybko wstał od stołu i wyszedł z karczmy. Miał jeszcze trochę czasu, więc postanowił powłóczyć się trochę po mieście. Rozmyślał o swej wyprawie, gdy nagle usłyszał znajomy głos:
- Gdzie się krzątałeś!? Od godziny na ciebie czekam!
Vanir zmieszał się. Spacer pochłonął go na tyle, że zapomniał o umówionym spotkaniu.
- Najmocniej przepraszam - powiedział.
Czekał na to, co stanie się dalej...


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:54.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172