lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [Nowy Świt] Zaginione dzieci (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/11600-nowy-swit-zaginione-dzieci.html)

Misha 29-08-2012 14:21

-Ach, twój taktowny uśmiech wręcz wymazuje wszystko co mogło by mnie urazić- Skłoniła lekko głowę podejmując jego szyderczą grę.-Pięknie mi to wszystko wytłumaczyłeś i jak dokładnie, widać dużo wiesz o wałachach, to ciekawe.-Obróciła się nieco w lewo i ułożyła dłonie na biodrach w wyzywającym geście.-Słyszałam, że mężczyźni tak interesujący się końmi mają jakieś obiekcje co do siebie.-Dwa palce Pozytywki zbliżyły się do siebie, ukazując rozmiar czegoś niezbyt dużego. Wzruszyła ramionami, unosząc wyżej głowę. Jej usta wykrzywiły się w doskonale wyćwiczonym uśmiechu niewiniątka.-O co może chodzić nie wiem. Może ty mi to wytłumaczysz? Skoro tak wiele wiesz to i to z pewnością nie umknęło twojej uwadze.-Nie czekając na odpowiedź odeszła by przygotować się do podróży.

Podroż mijała zadziwiająco szybko, a wszyscy których napotkali niczym szczenięta podkulali pod siebie ogony i mknęli we wcześniej wytyczonym kierunku. Widać ludzie bali się zwalniać kroku na tym trakcie, albo oni wyglądali zbyt groźnie? Pozytywka siedziała na wozie spokojnie przyglądając się rzucającym różne pomysły członkom wyprawy. Nie specjalnie śpieszyło jej się do spotkania z jakąkolwiek zmutowaną formą tutejszej zwierzyny. Podniosła wzrok do nieba i szybkim ruchem zarzuciła kaptur na głowę. Zapowiadała się ulewna noc, jeśli deszcz nie ogarnie także następnego dnia. Obszary w pobliżu rzeki z pewnością, zamokną i jutro przyjdzie im obudzić się po kostki w błocie. Machając nogami słuchała wywodów, wojowników i innych osób. One wszystkie z pewnością twierdziły, że najmądrzejsze sugestie padają z ich własnych ust. Nie mając zamiaru ingerować w rozmowy, Pozytywka wbiła wzrok w pobliskie trawy które powolnymi ruchami pochylały się ku ziemi i z powrotem.

Szamexus 29-08-2012 15:13

-Zgadzam się całkowicie co do waszych obiekcji, jednak jesteśmy gdzie jesteśmy. Zerknijcie na mapę, droga prowadzi doliną rzeki do samej Saribe, tam nie dotrzemy przed zmrokiem, a noc będzie ciemna i mokra. Dlatego proponuję to wzniesienie na obóz, może nieco bliżej tego zagajnika. Wskazał miejsce porośnięte drzewami.
- To odcinek drogi nieco oddalony od koryta rzeki, bezpieczni jak u Mamusi nigdzie nie będziemy, pewnie już nigdy drugą cześć zdania wypowiedział nieco ciszej, z zadumą, przypominając sobie Matkę która tak o niego dbała ....

Jednocześnie spojrzał w stronę Pozytywki tak zadumanej, ... Wyglądała ... Ech wyglądała niewinnie. Choć już zdarzyło się mu spotkać niewinnie wyglądające zabujczynie ... Ocknął się, czekał na zdanie i decyzje innych.

Cai 29-08-2012 15:52

Zafir, nie czekając na niczyją reakcję, wygramolił się spod wozu i klepnął w zad zaprzęgniętego do niego konia.

- Ci obcy tacy mało rozgarnięci, leje się na nich z niebios, a oni wciąż dywagują. – Uśmiechnął się do Naim’a, zwracając się do niego płynnym rusanamańskim. – Nic dziwnego, że zawsze byli od nas w cywilizacyjnym tyle. – Zachichotał. – Wio konik, a może nie być dziś kolacja! – Wrócił do pokaleczonego języka Imperium. Powóz ruszył z szarpnięciem, wstrząsając każdym kto na nim siedział. Wilk popatrzył na chłopca z wyrzutem, obserwując jak dach ucieka mu znad głowy. Zatoczyli się w pobliże wskazanego przez Naim’a zagajnika. Zafir nie mogąc oprzeć się pokusie, zaczął włazić na jedno z drzew. Usadowił się pomiędzy gałęziami i obserwował z góry okolicę. Od czasu do czasu posyłał w któregoś z wojowników żołędzie. Chciał sprawdzić, czy faktycznie takie z nich kozaki o wspaniałym refleksie. Na każde ewentualne zwrócenie uwagi, zapierał się w żywe oczy, mówiąc, że to wiatr zrobił.

necron1501 29-08-2012 16:18

Kiedy chłopak pogonił konia, Zaar stracił oparcie i niemalże trafił w błoto. Mrucząc pod nosem, uczepiony burty wozu, doholował się do zagajnika. Podczas gdy dzieciak wspiął się na najbliższe drzewo, przejął uzdę konia i zaczął wprowadzać go głębiej między drzewa.
- Uwaga na gałęzie - rzucił do dziewczyny i starca siedzących na wozie.
Gdy odgłos ulewy przycichł, zatrzymał wierzchowca. Zaar spojrzał na baldachim utworzony z listowia drzew. Zaledwie nieliczne strumyczki wody przedostawały się przez naturalny dach.
- Dobrze, tutaj się zatrzymamy. Zejdźcie z paki, trzeba rozkulbaczyć konia i postarać się zebrać drewno na opał - Owinął się ciaśniej płaszczami, robiło się coraz chłodniej.

Misha 29-08-2012 17:00

-Poczekaj, pomogę Ci-Pozytywka zeskoczyła szybko z wozu i podeszła do konia rozwiązując grube pasy. Kaptur ukrywał większość jej twarzy w cieniu, widać było tylko szeroki uśmiech. Co chwila spoglądała w stronę Zafira siedzącego na drzewie. Ciekawym było pytanie, czy ktoś nie wytrzyma i młody pożałuje swoich uczynków, czy wręcz przeciwnie wyniesie z nich jakieś korzyści. Skończyła rozpinać konia. Obeszła go spokojnym krokiem i stanęła przed Zaarem. Przejmując od niego zwierze.- Jestem Pozytywka, u kapłana nie udało mi się przedstawić. Chyba, że nie masz ochoty się do mnie odzywać.-Wyciągnęła rękę, w geście przywitania. Koń zarżał cicho i tyrpną dziewczynę w ramie, dopominając się zasłużonego posiłku.

necron1501 29-08-2012 17:16

- Zaar, miło poznać - uścisnął rękę kobiety, kłaniając się lekko. Wciąż zastanawiało go co sprowadziło kobietę na taką wyprawę, lecz ni czas ni miejsce na tego typu pytania. Oddając jej uzdę, powiedział:
- Dobrze, ja zajmę się drewnem w takim razie. Trzeba podsuszyć nasze ubrania - następnie kłaniając się znów lekko, odszedł w stronę gęstwiny krzaków.
Wyciągnął podłużną szablę za pasa i rozpoczął odrąbywanie co suchszych gałęzi, składując je obok siebie. Głuchy stukot uderzeń rozniósł się po zagajniku. W głowie mu się nie mieściło, do czego będzie zmuszony wykorzystać to ostrze.
Niech Jemil ma w opiece ich mała wyprawę. Wykonując monotonną czynność, zastanawiał się, co napotkają w nocy. Po Nocy Ognia, obozowanie w lasach i przy rzekach nie należało do najbezpieczniejszych.
I czemu na Jubaha, musi tu być tak zimno?!

SWAT 29-08-2012 17:36

W końcu w podróży. Nie należał do ludzi, lubujących się w siedzeniu na tyłku, w jednym miejscu. Lubił wędrować. On sam zajął miejsce na koźle dwukółki i o ile nie było innego chętnego, powoził nią, przy okazji bacznie się rozglądając po terenie. Podróż mimo wszystko, minęła spokojnie. Za spokojnie. Nawet on często spotykał pomniejszych nieumartych na szlakach, żerujących przy tak często uczęszczanych szlakach. Albo ludzie Octaviana oczyszczali drogę bardzo często, albo coś tu było nie w porządku. Wolał liczyć na to pierwsze.

Na słowa Redinasa, skinął mu głową w podzięce.
- Dziękuje – rzedkł –Ino tylko nie wiem skądże ja teraz maga magii runicznej tu wezmę – odparł lekko pod irytowany, ale po chwili i tak się uśmiechnął – Tak czy siak, dobrze teraz wiedzieć co na mieczu mi napisali jego twórcy. Dziękuje raz jeszcze, za pomoc.

A potem Redinas, wygłosił swoje przemówienie. Cóż, nie było można człowiekowi odmówić racji, ale jeśli mieli liczyć na miejscu na dach nad głową i jakąś strawę, musieli się pochwalić celem podróży chociaż rzekomemu Juliusowi Palisowi.

Tak samo racji nie było można odmówić Hildebrandowi. Ale nie zdążył za wiele powiedzieć, a poczuł za kołnierzem pancerza zimne krople deszczu. Podszedł do wozu, gdzie leżała jego torba i wyciągnął z niej długą opończę, z nie najlepszego materiału, ale ta spełniała swoją powinność. Chroniła od deszczu i wiatru. Na głowę zarzucił głęboki kaptur, a jaszczura z mieczem, przerzucił na wierzch.

Zapewne, jutro rano szlaki będą nie przejezdne. Wóz wpadnie po samą oś w błoto i on będzie musiał służyć swoją krzepą, a by ten poskręcany kawał drewna wypychać z bagna. Ale widać, nikt o tym nie pomyślał. W dodatku chłopak, bodajże Zafir przejął jego obowiązki woźnicy wtedy, kiedy on z kozła dwukółki zeskoczył.

Na miejscu, pod drzewem, obrywając żołędziami, zaczął zbierać drewno na opał, trochę suchej trawy która rosła pod drzewem i nie zdążyła zmoknąć oraz nieco kory na podpałkę. Potem poszedł do wozu, pod krzesiwo. Chwilę później, płomień zajął już drewno powoli rosnąć na sile.

Cai 29-08-2012 18:13

Zafir uznał, że następnym razem będzie musiał rzucać czymś cięższym, bo żołędzie były za lekkie i za małe, aby skłonić jego obiekty badań to jakiegokolwiek wysiłku. Skubańcy przyjmowali wszystko na klatę, niwecząc cały plan eksperymentu. Chłopak przez chwilę się zamartwiał, ale dostrzegł ze swojego punktu obserwacyjnego kilka żab, skaczących radośnie w powiększających się kałużach traktu, którym wędrowali. To poprawiło mu humor. Zlazł z drzewa, w locie chwycił jakiś worek i brodząc po kostki w błocie zaczął łapać swoją przyszłą kolację. Już po chwili leżał koło ogniska. Suszył pozlepiane w strąki włosy, a przed nim piekły się, nadziane na patyki, zielone stworzonka. Skwierczały wesoło rozsiewając wokół siebie przyjemny zapach.

Ziutek 29-08-2012 19:31

Naim & Hildebrand
 
Tymczasem Naim podszedł do Hildebranda i zaproponował: - Może się rozejrzymy po okolicy. W tym samym momencie kątem oka dostrzegł zamach chłopaka i zorientował się w porę żeby złapać nadlatujący żołądź. Uśmiechnął się w kierunku chłopaka, już wiedział że jest Rusanamani, odwrócił rękę i pokazał mu żołądź jednocześnie w ten sposób ukazując na jego nadgarstku znak runiczny który dostrzegł Hilde.
Łucznik tylko kiwnął lekko głową. Na widok żołędzia uśmiechnął się, zaś runa wywołała ciekawość. Jednakże postanowił na razie nie pytać co to. Co chwilę zerkał na chłopaka ciskającego żołędziami, kiedy ten posłał pocisk w jego stronę zrobił unik odchylając tułów do tyłu.

- Sprawdźmy czy nie ma w pobliżu jakiegoś zagrożenia - Naim spojrzał szukając u Hilde potwierdzenia jego pomysłu.
Hilde znów tylko kiwnął głową.
Poszli najpierw wzdłuż drogi, w kierunku ich celu. Dopiero po kilkudziesięciu metrach zeszli z drogi zagłębiając się nieco w niezbyt gęsty zagajnik. Ciągle kropił deszcz, było wilgotno, zimno i nieprzyjemnie. Drzewa i krzaki nie rosły zbyt gęsto, szedł cicho unikając stąpania nogą na gałęzie. Zwrócił uwagę, że Hilde również sprawnie posuwał się w tym terenie w niewielkiej odległości. Co jakiś czas zbliżali się do siebie, bądź porozumiewawczo spoglądali. Zapewne obeszli już powstające obozowisko w promieniu kilkuset metrów nic niepokojącego nie znajdując. Robiło się naprawdę szaro, Naim odezwał się do Hilde - Wracamy, wygląda spokojnie od tej strony, a co rzeka nocą nam da się przekonamy.
W tym momencie dostrzegł niczym w zwolnionym tempie, składając w całość obraz widząc zaledwie małe fragmenty będące w ruchu, małego zwierzaka przemykającego za liśćmi opadającymi z wiszących w dół gałęzi drzewa (tak działał jego magiczny instynkt spostrzegawczości). To był zając! Natychmiast sięgnął po strzałę, wyciągnął ją i założył do trzymanego w lewym ręku poręcznego łuku, strzelił i trafił. Akcję wykonał błyskawicznie, zaskoczony Hilde spojrzał w kierunku strzału.
- Dobra robota. Widać że masz doświadczenie, nowicjuszom zwykle strzała zejdzie na bok o te kilka centymetrów, a tu było prawie że idealnie - pokiwał z uznaniem głową i ruszył ostrożnie w kierunku upolowanej kolacji, wyciągnął strzałę i oddał ją Naimowi - Jednym zającem nie najemy się, sam Rognvaldr jada pewnie z pięć takich - zaśmiał się cicho i rozejrzał się. Dostrzegł jakiś ruch w krzakach dosyć daleko od położenia łucznika. Schował się za drzewem i obserwował jednym okiem to zjawisko. Naim “przykleił” się do drzewa widząc kompana w akcji, nie chciał w żaden sposób spłoszyć zwierzyny ani przeszkodzić w “grze wojennej” między człowiekiem a dzikim zwierzem. Po chwili z liści wychyliła się głowa młodej sarny, zapewne zapach ani hałas wywołany i tak ich cichą rozmową nie dobiegł do niej. Postanowił wykorzystać okazję. Bez gwałtownych ruchów powoli i spokojnie wyjął łuk, oraz dotykając palcami lotek strzał w kołczanie na plecach rozpoznał tę otrzymaną od Octaviusa. Wyjął ją i napiął nią cięciwę. Dał krok w bok by mieć większe pole do działania. Jego prawa ręka drgała lekko przy widocznie mocno naciągniętym łuku, wstrzymał oddech i wymierzył w szyję. Naim nabierał uznania do Hilde widząc co i jak robi. Takie zachowanie nie jest jedynie wyuczone, to jest doświadczenie. Ostatnie poprawki w celowaniu i strzała ze świstem przeszyła powietrze, a po cichym odgłosie zwierzęcia uświadomił sobie że trafił. Sarna mimo wszystko postanowiła podjąć próbę ucieczki, lecz krwawienie wywołane trafieniem w tętnice położyło stworzenie parędziesiąt metrów dalej. Hildebrand ukłonił się lekko z ręką na sercu, jakby komuś dziękował po czym prędko pobiegł po zwierzynę. Wyjął strzałę z martwej sarny wycierając grot o wilgotny mech - Naprawdę świetny łuk podarował mi Octavius, mój stary nie pozwalał się naciągnąć tak mocno - rzekł po czym podniósł truchło i zarzucił je sobie na ramię. Mimo że młode to ciężkie jak dla niego.
- Piękny strzał, z takiej odległości! Teraz widzę że łuk jest w odpowiednich rękach. - powiedział Naim lekko poklepując Hilde po ramieniu. - Zbierajmy się.
Nie rozmawiali wiele podczas tej zwiadowczej akcji, a tak wiele o sobie się dowiedzieli ....

Rozdzielili się już w obozie. Hilde widząc tego niesfornego chłopaka przy ognisku podniósł z ziemi jeden z ciskanych przez młodego żołędzi i ruszył do ogniska. Przechodząc obok niego ze zwierzyną na ramieniu tuż nad głową młodzieńca upuścił żołądź który lekko odbił się od jego głowy. Łucznik zaśmiał się i schował się pod drzewa by nie zmoknąć. Zaczął oprawiać upolowaną sarnę zdejmując z niej skórę swoim sztyletem.

Cai 29-08-2012 20:33

- Nieźle. – Zafir złapał odbity od swojej głowy żołądź. Chwilę zastanawiał się, czy może nie pozbierać tych co zrzucił na ziemię i nie upiec, jednak ostatecznie posłał swój pocisk w płomienie. Nie chciało mu się czekać, aż ognisko przygaśnie i będzie miał dostęp do popiołu. – Ale w razie ataku Zafir schować się za plecami Rögnvaldr’a. On dobra ochrona, przyjąć wszystkie ciosy. – Chłopak szczerząc się, zdradził ostateczny cel swojej próby.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:56.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172