Wyjście z szoku = 1. Używam fuksa. Walka = 4 === Szkieletory atakowały, a Ambram nie mógł sobie całkowicie z nimi poradzić. Co się działo?! Tego nie wiedział. Plugawa magia wciąż odbierała mu siły. To pewnie kara za jego towarzyszy, chciwych towarzyszy z którymi przychodzi mu podróżować. Zawiódł się na nich. Zawiódł się na Baxterze. |
Najciekawiej to nie było. Razem z Ambramem mieli dwójkę szkieletów obok siebie. Paladyn jednak chwilowo otrząsał się z ran, wiec to mag wiatru wykonał atak. Wpierw jednak cios wymierzył żywiołak. Zamachnął się on pięścią i uderzył w nieumarłego, ale cios nie przyniósł skutku. Skupione, wirujące podmuchy wiatru najwyraźniej nie był skuteczne przeciw takiemu przeciwnikowi - wiatru po prostu przeszedł między kośćmi, co najwyżej łaskocząc wroga. Silvadarowi wcale nie poszło lepiej. Sięgnął po miecz i oddał cięcie w najbliższy cel. Szkielet bez problemu uniknął ciosu. Mag zaklął pod nosem. Niby stare i martwe, a takie ruchliwe... |
Szkieletów stale było za dużo. Chociaż kilka zamieniło się w elegancki stosik kości, to jednak pozostałe były dość dokuczliwe. I nie da się ukryć - warto było się pozbyć tych ruchomych kości. Baxter z całych sił walnął w najbliższy szkielet. "Cała siła" okazała się jednak zbyt mała, bowiem szkielet, chociaż cios był celny, nie rozsypał się. Znieruchomiał tylko na moment, a czerwone światełka płonące w czaszce odrobinę przygasły. _______________ Celowanie: k10 + 1 = 8 k6 + 1 = 4 Obrażenia: k10 + k8 = 9 (szok) |
Nic nie zmieniało się w poczynaniach Ambrama. Tracił siły z każdym uderzeniem, a owe uderzenia z każdym razem były coraz mniej celne. Potrzebował wsparcia swego boga. Cannonie, czemuż go teraz opuścił!? === Fuks na na wyparowanie => nieudane. Walka = 5 => za mało. |
Visenya była naprawdę szczęśliwa, że jej towarzysz częściowo ją odciążył, nie miała jednak zamiaru stać z tyłu. Wysunęła przed siebie oba ostrza zamachując się głębokimi łukami. Pierwsze ostrze trafiło celnie, pozbawiając oszołomionego szkieleta głowy. Drugi cios był niezwykle pechowy, nie dość, że niecelny to w dodatku rękojeść sejmitaru wyślizgnęła się z dłoni łotrzycy, sunąc o parę metrów od walczących wgłąb pomieszczenia. ------------------------------------------------------------- Walka prawa=9-1=8(trafienie) Walka lewa=1 i 1(super pech) Obrażenia prawa=9+as(nie rzucałam asa bo i tak szkielet padł) |
Cholerne szkielety. Kto by pomyślał, że kilku takich kościstych gamoniów wprawi drużynę w nie lada kłopoty. Silvadar wyraźne wkurzony kolejny raz wykonał cięcie mieczem, które to tym razem okazało się znacznie celniejsze. Włożył w ten cios całą siłę i choć mag nie należał do najsilniejszych, to zdołał tym ciosem całkowicie pogruchotać nieszczęsnego umarlaka, czego końcowym efektem było rozpadnięcie się szkieletu. Niestety, biednemu żywiołakowi tak dobrze już nie poszło. Co z tego, że uderzył swoją dużą pięścią w przeciwnika, skoro owa pięść skonstruowana z wiatru najprościej mówiąc przeszła między kościami znowu je łaskocząc. Zaraz po tym w ciągu kilku sekund przyzwany sojusznik rozpłynął się w powietrzu, zniknął. Być może zaklęcie maga przestało działać, albo żywiołak po prostu nie mógł zdzierżyć już więcej kompromitacji i wstydu z powodu jego marnych prób ataku. __________ Atak: 6+6+1=13 (przebicie) Obrażenia: 10+2(przerzut)+3(przebicie)=15 (trup jest trupem) |
|
Nie tylko szkielety miały pecha. George również, bowiem jego atak rozminął się z celem. |
Ambram natarł poraz kolejny. Tym razem trafił! Ale cóż to za mierne trafienie było... Ledwo co smyrnął kościstego przeciwnika. To nie był jego dzień. To nie była jego walka... === Obrażenia = 4 |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:13. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0