Visenya zmieniała swoje pozycje, nie tylko po to by nie dać się zaskoczyć, lecz również po to by mieć większą kontrolę na polu bitwy i móc zaskakiwać swych przeciwników. Trójka uciekających rabusiów zapewne sądziła, że są już niemalże bezpieczni, nie zwracając wystarczającej uwagi na delikatne dziewczę po ich prawej stronie. Był to duży błąd, bo ta zwiewna duszyczka, już miał w swych dłoniach dwa ostre jak brzytwa sejmitary, które już za chwilę miała zamiar zagłębić w jednym z uciekinierów. Podbiegła w stronę najbliższego celu, planując skupić na nim cały swój atak. Był on niepodważalnie skuteczny, gdy łotr już po chwili padał na ziemi z rozciętym, przez dwa ostrza kręgosłupem. Mimo sukcesu nie traciła skupienia ani na chwilę, by nie przeoczyć działań drugiego łotra obok niej. --------------------------------------------------------------- Ruch (bez biegu, nie sugerujecie się postem): 5 pól w dół i jedno dół lewo. Atak prawą ręką: k12 i k6 = 6 i 4 (trafienie) Atak lewą ręką: k12-2 i k6-2 = 9-2(7) i 2-2(0) (trafienie) Obrażenia z obu rąk: 4k6: 1+3+5+5=14 (trup) |
Ku zaskoczeniu oberwał w lewe ramię, co znacznie wytrąciło go z koncentracji. Z trudem udało mu się utrzymać przywołanego żywiołaka, jednak stracił trochę czasu na to jak i na otrząśnięcie się. Po chwili jednak zrezygnował z pomocy wezwanego sojusznika. Był on już kilka chwil na polu bitwy i jego dalsze utrzymywanie tutaj wymagało poświęcenia energii, którą Silvadar postanowił zaoszczędzić. Uznał, że obecna sytuacja na polu walki jest pod kontrolą, bowiem została jedyne mała garstka bandytów, z którą to już drużyna nie powinna mieć jakichkolwiek problemów. Stąd też żywiołak w ciągu kilku chwil uległ rozproszeniu. Napiął łuk i wycelował w najbliższego rabusia, jednakże chybił. Strzelanie ze zranioną ręką okazało się tym razem zbyt trudne dla maga wiatru. Zaklął pod nosem, zły zarówno na siebie jak i na bandytów, którzy go poranili. __________- Strzał: 2 i 3, pudło |
Niezadowolony z tego, że jacyś bandyci chcą uciec, George rzucił się za nimi w pogoń. W końcu zatrzymał się, wycelował, strzelił... tylko po to by zobaczyć, jak strzała bezsilnie odbija się od skórzanej zbroi uciekającego obwiesia. _____________________________ Celowanie (-2, za dystans) k10 - 2 = 3 - 2 = 1 k6 - 2 = 4 - 2 = 2 Ruch - 6 pól do przodu |
Ambram zmienił tylko broń na młot i choć wiedział, że szanse ma małe, puścił się pędem za uciekinierami. A niech im jeszcze pietra napędzi, może rzucą już swój niecny proceder, wiedząc że kiedyś sprawiedliwość, może im zostać ostatecznie wymierzona. === 11 w lewo |
Widząc zaszlachtowanego towarzysza, drugi rabuś ledwo co się zawahał by zaraz potem biec dalej co sił. Drugi uciekinier już całkiem zniknął w leśnych ostępach. Leśną polanę zalewały teraz strugi krwi, wsiąkając powoli w ziemie. Zwłoki były wszędzie w zasięgu wzroku. Nie należało to najprzyjemniejszych widoków. Kolejność: 1.AJT 2.Avarall 3.Kerm 4.Rabusie 5.ElaOP |
Jeden z bandytów przepadł gdzieś w krzakach, ale George nie zamierzał dopuścić do tego, by i kolejny zdołał ujść cało. Pogonił za uciekającym, zatrzymał się, strzelił... Trafiony łotrzyk przyklęknął, ale zaraz się podniósł. Widać obrażenia nie były takie duże, jak chciałby tego wojownik. ______________________________ Celowanie: k10 - 2 = 8 - 2 = 6 (trafiony k6 - 2 = 1 - 2 = -1 Obrażenia: 2k6 = 8 (szok) |
Visenya widząc ostatniego uciekiniera, nie odpuszczała ani na chwilę. Porządny zabójca nie pozwala odejść swojemu celowi. Ona zaś była profesjonalistką w swoim fachu. Puściła się biegiem za ostatnią ofiarą, nie dając jej szans. Dwa kolejne cięcia, skropiły obficie ziemię krwią, by zaraz potem pokryć je ciałem kolejnej ofiary. ------------------------------------------------- Ruch 8 + 2 (o ile bieg będzie konieczny) Trafienie prawą ręką= 6+6+1 = 13(trafienie z przebiciem) Trafienie lewą ręką= 9-2=7 (trafienie) Obrażenia z obu rąk= 5+3+5+1+3=17(trup) |
Zapadła dłuższa cisza, w której dało się słyszeć tylko szum wiatru i głośniejsze oddechy niektórych z was. Walka wyraźnie była emocjonująca i dała wam zastrzyk adrenaliny. Byliście żądni przygody...no może poza Silvadarem, który aktualnie walczył z silnym bólem i nie bardzo mógł się skupić na niczym innym. Teraz gdy pokonaliście bandytów, mogliście ich spokojnie przeszukać. Może któryś z nich ma przy sobie skradzione monety i pierścień. Gdyby tak bardzo dopisało wam szczęście to byłby wyjątkowo lekki zarobek. Tylko co jeśli pierścień miał akurat ten jeden bandyta który zdołał uciec? A może ma go zupełnie inny zbir z bandy którego wcale tu nie było. Zaraz wszystko mogło się wyjaśnić. |
- Silvadar? Jak się czujesz? - Gdy padł ostatni bandzior George mógł wreszcie zainteresować się kompanem. Było to co prawda bardziej zainteresowanie bierne, bo na leczeniu ran znał się kiepsko, ale zawsze mógł owinąć ranę jakąś szmatą. A potem, gdy najważniejsza sprawa zostanie załawiona, można się było zabrać za sprawdzenie, co interesującego mieli przy sobie bandyci. *** George podniósł się znad ostatniego przeszukiwanego truposza. - Nie ma tego nieszczęsnego pierścienia - powiedział. - Znaleźliście coś? Dorzucił znaleziony przy nieżyjącym bandycie mieszek do stosu leżących rupieci i wyprostował się. - Jak na moje oko, mamy tu niezły kawałek grosza. - Podszedł do wspomnianego wcześniej stosu i zaczął uzupełniać zapas strzał. Tanie bo tanie, ale na drzewach nie rosły, a - co wszyscy wiedzieli - od czasu do czasu się przydawały. Dwa pełne kołczany powinny wystarczyć. - Można by to zabrać do wioski, a tych truposzy się pozbyć. Wynieść kawałek. Jak przeszukać wszystko, to wszystko... George pochylił się, by spojrzeć w głąb studni. Bardowie w swych opowieściach opowiadali różne różności o zastosowaniach studzien - od schowania tam skarbu, po sprzątanie zalegających masowo dokoła zwłok. Może i teraz warto by spróbować znaleźć jakieś mądre zastosowanie? Pochylił się nad ocembrowaniem i spojrzał w głąb studni. Było na tyle głęboko, że nie było widać dna. Zejść, żeby sprawdzić? Rozpalił jedną ze zdobycznych pochodni i rzucił w dół. Płomień zgasł, po zetknięciu się z taflą wody. Dziesięć metrów, tak na oko... - Visenya, sprawdzisz, czy tam czegoś ciekawego nie ma? |
Łotrzyca spojrzała w dół studni. Po ich ukończonej walce, nie bardzo uśmiechało jej się schodzenie w miejsce, z którego mogła potem już nie wyleźć. Miała jednak świadomość, że wspinała się najlepiej z drużyny i wolała zejść sama niż by próbował tego któryś z pozostałych członków grupy. -No dobrze...zejdę tam. Lina przyda się do asekuracji. Przywiążę ją sobie do pasa i powoli zejdę, a wy będziecie trzymać drugi koniec. To rozsądniejsze rozwiązanie niż zwykłe zejście po linie, bo jeśli na dole jest coś co ma mnie zeżreć to lepiej byście mogli mnie szybko wyciągnąć.-Powiedziała, po czym zaczęła obwiązywać swoje biodra sznurem. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:13. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0