Harep przyglądał się swoim sojusznikom, którzy byli estetycznie… odrzucający. Przynajmniej w większości. Ale byli w jego drużynie, więc musiał z nimi współpracować. Widać było że trafił do grupy podobnych sobie… żołnierzy. Przynajmniej z umiejętności. Byli twardzi, byli wytrzymali, jak on. -Moją cechą jest… -zamyślił się na moment.- …ignorowanie ran, bólu, zmęczenia. Przed nimi było wyzwanie… wspiąć się na górę. Harep-Serap wzruszył ramionami i dodał przejmując na chwilę dowodzenie w grupie.- Ruszajmy… szkoda tracić czasu. Po czym pierwszy ruszył w kierunku najbliższego rynny wyglądającej na w miarę bezpieczną. Nie mieli wśród siebie ni zwiadowcy, ni wróżbity. Jedyne na co mogli liczyć to ślepy fart. Więc… nad czym tu deliberować? Należało wykonać zadanie. Co oznaczało jednak wejście w nieznane miejsce. Miecz błyskawicznie wysunął się z pochwy Harepa. Należało być czujnym i przygotowanym. Zerknął za siebie mówiąc.- Na co czekacie? I ruszył naprzód ku wyzwaniu. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:19. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0