lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [Conan BRP] Nadejście Hanumana (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/17041-conan-brp-nadejscie-hanumana.html)

xeper 16-05-2017 21:23


Mahath Aga bardzo szybko uporał się z problemem wyznaczenia zwiadu. Ochotników znalazło się czterech i towarzyszył im jeden pies. Gdy wezwał wybranych przez siebie ludzi na odprawę, inni wyznaczeni ochotnicy zajmowali się przygotowaniem egzekucji pojmanych Zuagirów. Jastrząb, po wyciągnięciu z nich potrzebnych informacji, nie planował obciążać oddziału.

- Wezwałem Was, bo zostaliście wyznaczeni do wykonania pewnej misji - rozpoczął dowódca bez ogródek. Dwóch niewolników należących do Jastrzębia wniosło tacę z parującymi miskami i rozłożyło posiłek przed Agą i jego żołnierzami. Chwilę potem pojawił się dzban kumysu i gliniane czarki. - Ci nic nie warci pustynni watażkowie zdradzili położenie swojego obozu. Ponoć znajduje się on nie dalej niż dzień drogi od tego miejsca. Uderzymy na nich i zmieciemy z powierzchni ziemi, wprowadzając pokój w tym regionie. Potrzeba nam jednak zwiadu, aby upewnić się, że to nie zasadzka...

- I to właśnie wasza misja. Pojedziecie przodem i sprawdzicie, czy droga do obozu wroga jest bezpieczna. Nie wysyłam Was na samobójczą misję! Jeśli natraficie na niebezpieczeństwo macie natychmiast zawrócić i powiadomić mnie. Oddział wyruszy Waszym śladem po kilku godzinach. Nie potrzebuję bohaterstwa, tylko dobrze wykonanej roboty - Mahath Aga wstał i z kufra wyciągnął zwitek skóry. Widniały na nim wyraźne, świeże ślady inkaustu. - Oto mapa okolicy. Z jej pomocą traficie do obozowiska Zuagirów. Mam drugą kopię, więc będziemy podążać tą samą drogą. I pamiętajcie, jeśli tylko zauważycie rebeliantów, uciekajcie. Pod żadnym pozorem nie wdawajcie się w walkę. Takie są rozkazy. Wykonać!


Minęło wiele godzin jazdy od momentu, w którym awanturnicy wyruszyli z obozu. Podróż przez suche i piaszczyste rejony podnóża Gór Kezankiańskich dłużyła się niemiłosiernie - jedynym urozmaiceniem był fakt, że nagie, żółtawe stoki gór stawały się coraz wyższe i wyraźniejsze z każdym krokiem. Nigdzie, przez całą podróż nie natrafili nawet na ślad rebeliantów, nie wspominając o żywym Zuagirze.

Na mapie, jaką otrzymali od Mahath Agi widniał niewielki pagórek, będący charakterystycznym punktem w okolicy. Gdy na niego wjechali, dostrzegli w oddali, zamazane przez drgające od żaru powietrze, ukryte u stóp skalnej ściany zrujnowane osiedle. Miało to być miejsce obozowania głównych sił zbuntowanych Zuagirów, ale wyglądało na opuszczone. Może bliższe zbadanie...

Ciszę spowijającą góry i leżącą u ich stóp pustynię przeciął przeciągły krzyk grozy. Mimo, że echo odbiło go i zwielokrotniło, nie było wątpliwości, że wydała go kobieta i że dobiegał dokładnie od strony ruin.

Kerm 18-05-2017 23:26

Berwyn omal się nie roześmiał, słysząc słowa 'unikajcie walki'. Na szczęście odpowiednio szybko skinął głową i nikt nic nie zdołał zauważyć.
To, czy walka się zacznie, czy nie, zależało w dużej mierze nie od nich, tylko od Zuagirów. Wszak on sam zdecydowanie nie miał zamiaru walczyć z przeważającą liczebnie bandą przeciwników...

- Wypełnimy jak najdokładniej twoje rozkazy, generale - powiedział, ponownie się kłaniając.
Gest i słowa nie miały żadnego znaczenia, ale Berwyn miał nadzieję, że sprawi to odpowiednie wrażenie. Co prawda wolałby obietnicę odpowiedniej nagrody...
Wziął i schował mapę, a przed wyruszeniem w drogę zadbał o odpowiednie zapasy jedzenia i wody. W końcu mieli gdzieś dotrzeć, a na dodatek wrócić cało i zdrowo. Musieli mieć co jeść i pić.

* * *

Wrzask, jaki wydała kobieta, mógł być spowodowany wieloma przyczynami. Prawdę mówiąc w ogóle nie powinni się tym interesować, tylko wrócić do Mahath Agi i poinformować o braku sukcesów...
- Pewnie wprowadzili nas w błąd - powiedział. - Z pewnością chcieli nas wpakować w pułapkę i skierowali do nawiedzanych przez demony ruin. A ten krzyk... to pewnie jakaś dziewica, zostawiona na ofiarę, ujrzała swego demonicznego kochanka.
Słowo 'dziewica, wypowiedział z całkowitym brakiem wiary w istnienie tego typu kobiet. W przeciwieństwie do słowa 'demony'.
Z gotowym do strzału łukiem, poprzedzanym przez psa, którego nazwał Szary, ruszył w stronę, skąd dobiegł ów głos. W końcu nie mogli wrócić do generała z pustymi rękami.

Cohen 18-05-2017 23:33

- Ech, idziemy dokładnie tam, skąd dobiegł ten krzyk, czyż nie? - westchnął ciężko Theo, spoglądając na towarzyszy.
Bez entuzjazmu cmoknął na konia i trzepnął go lekko lejcami, by popędzić zwierzę, które najwyraźniej zaczęło przejmować cechy swego właściciela, bo i ono nie było zbyt skore do zbliżenia się do źródła niepokojącego dźwięku.
- Moglibyśmy po prostu zawrócić i zmyślić coś, że niby Zuagirowie woleli wcisnąć się do dupy Seta, bez obrazy, niż stawić czoła potędze Turanu albo jeszcze lepiej, że to my ich pogoniliśmy. Tak tylko mówię.

Lord Melkor 19-05-2017 08:08

Makhar, zmęczony nieco podróżą przez pustynię, pociągnął łyk wody, rozglądając się po towarzyszach. Nadstawił ucha, zaintrygowany niespodziewanym odgłosem. Ciekawość walczyła w nim z rozwagą, no ale przecież mroczna ścieżka, którą wybrał, nie była dla lękliwych i ludzi słabego ducha....

-Myślę, że możemy chociaż podejść trochę bliżej, Theo i bacz na słowa kiedy mówisz o wielkim Secie. Jeżeli Zuagirowie ukryli się gdzieś w tej osadzie Makath Aga powinien zostać poinformowany, na koniach zawsze mamy szansę ucieczki. - Powiedział stanowczo po chwili namysłu i skierował konia w ślad za Berwynem.

Draugdin 19-05-2017 08:56

Draugdin był tego dnia jeszcze bardziej milczący niż zazwyczaj choć jego towarzysze myśleli, że to już niemożliwe. Być może źle na niego wpływał upał i piasek. Piasek, wszędobylski, ostry, raniący, gorący do granic możliwości.
Podążał tym razem za towarzyszami choć zazwyczaj to oni zwykli chować się za jego potężnymi plecami. Nie miał jednak wątpliwości, że w chwili zagrożenia czy gdy dojdzie do walki i tak to zrobią. Jednak nie miał nic przeciwko temu. Dobrze im się i razem i w ten sposób współpracowało już od dłuższego czasu i nie miał nic przeciwko temu. On o tym wiedział i oni też o tym wiedzieli. Drużyna marzeń.

xeper 21-05-2017 23:15


Niemal bezzwłocznie ruszyli w dół zbocza, już po chwili dostrzegając co było przyczyną niecodziennego na tej pustyni dźwięku. Od strony wciąż skrytych za zasłoną gorącego, wibrującego od żaru powietrza ruin, przez pokryty piachem i skalnymi odłamkami krajobraz biegły dwie postaci. Pierwsza z nich była zupełnie naga. Druga odziana w powiewające szaty, owłosiona i uzbrojona.

Uciekającą postacią była młoda dziewczyna o ciemnych włosach i opalonym na złoty kolor ciele. Jej twarz wykrzywiona była w grymasie największego przerażenia, a oczy, złote oczy o odcieniu niemal takim samym jak skóra patrzyły nieprzytomnie przed siebie. Z ust biegnącej, słaniającej się dziewczyny wydobywał się jęk.

Odległość pomiędzy nią a ścigającym ją humanoidem wciąż się zmniejszała. Ogromny, owłosiony kształt był uderzająco podobny do człowieka, jednak o innych proporcjach. Owłosione muskularne ciało odziane było w potarganą keffiję i pelerynę, a w muskularnej, szponiastej łapie potwór trzymał zhaibarski, zakrzywiony nóż. Małe uszy, wystające łuki brwiowe, czarne, głęboko osadzone w twarzy oczy, płaski nos i wielkie szczęki wyraźnie wskazywały na pokrewieństwo owej istoty z owianymi złą sławą małpami, zamieszkującymi dżungle w pobliżu Vilayet.

Awanturnicy byli nie dalej niż dwieście metrów od biegnących, wciąż niezauważeni przez dziewczynę i ścigającego ją małpoluda. I znów rozległ się przeraźliwy wrzask, gdy czarnowłosa potknęła się i upadła na piach. Potwór był tuż za nią, sięgał po nią swoimi długimi, nieproporcjonalnymi ramionami.

Kerm 22-05-2017 17:07

Zapewne nie mieli do czynienia z ofiarą, złożoną jakiemuś bożkowi. Prędzej była to dziewczyna, która znalazła się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie. Z drugiej strony... tylko niespełna rozumu osoba włóczyłaby się nago po opustoszałym mieście, być może nawiedzanym przez duchy... chyba że akurat przymierzałaby się do kąpieli, co i tak nie do końca tłumaczyłoby miejsce, w jakim chciałaby owej kąpieli dokonać.
Skąd jednak miałaby się tu wziąć? Sama na dodatek? Bo gdzie byli jej towarzysze? A sądząc z kształtów idealnie się nadawała na ofiarę, mającą przebłagać zagniewanego boga. Berwyn z pewnością dałby się przebłagać, gdyby mu złożono taki prezent.
Ścigający dziewczynę stwór na boga nie wyglądał. Raczej na małpoluda, który miał zamiar powiększyć nie swój harem, a zawartość spiżarni. Zresztą... ani jedna, ani druga możliwość niezbyt przypadła Berwynowi do gustu. Może dlatego, że dziewczyna przypominała mu nieco zdobytą jakiś czas temu figurkę...

Nie wahając się ni chwili napiął łuk i posłał strzałę w stronę człekokształtnego potwora. Był przekonany, że takie pozdrowienie odwróci uwagę małpoluda od dziewczyny skuteczniej, niż zrobiłyby to jakiekolwiek słowa.

Lord Melkor 22-05-2017 19:28

Makhar wpatrywał się w dziwaczną scenę z zainteresowaniem. Próbował przypomnieć sobie, czy wertując niedostępne zwyczajnym ludziom starożytne księgi natknął się kiedykolwiek na wzmianki o tego rodzaju istotach.... podobno takie małpoludy, starsi krewniacy bardziej rozpowszechnionych ludzkich ras, zamieszkiwali wciąż dalekie dzikie ostępy, z dala od cywilizacji.

Uśmiechnął się drapieżnie, widząc ostrze w rękach małpoluda i przerażenie urodziwej niewiasty. Najpewniej małpolud chciał złożyć dziewkę w ofierze jakiegoś swemu bóstwu czy demonowi, co nie było rzeczą obcą czarnoksiężnikowi.

Widząc, że Berwyn zdecydował się działać niezwłocznie, Makhar spojrzał na towarzyszy:

-Spróbujmy wziąć go żywcem i przesłuchać! - Następnie popędził konia i chwycił jedną ręką woreczek zawierający pył ze stygijskich grobowców, które od wielu stuleci nie widziały słońca. Taki pył przynosił ślepotę i cierpienie tym do których oczu się dostawał.


Draugdin 23-05-2017 09:20

Mimo, że głośno się do tego nie przyzna, ale od jakiegoś już czasu zaczął lubić to ich drużynę zebraną z przypadku i jej często w gorącej wodzie kąpanych członków. Czasem w zbyt gorącej.
Spiął konia kolanami i ruszył za swoimi towarzyszami będąc gotowym do użycia własnej ponad przeciętnej siły do obezwładnienia tej dziwnej istoty.

Cohen 24-05-2017 20:58

- Jakkolwiek przyjemny widok dla oka stanowi ta niewiasta, przestrzegam was, druhowie, przed zbytnim pośpiechem w ratowaniu... - zaczął Theo, ale jego kompani już pośpieszyli na ratunek, niepomni na jego światłe rady. - ... i już polecieli. No tak. - westchnął znowu, wyciągając z juków linę i zręcznie zawiązując na niej pętlę, w międzyczasie zmuszając nogami konia do lekkiego kłusa w ślad za resztą.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:57.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172