lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [Wiedźmin] Co w lesie piszczy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/17288-wiedzmin-co-w-lesie-piszczy.html)

Aronix 25-02-2018 22:14

Zevran analizował szybko sytuację, kolejny wybuch kuli ognia jeszcze bardziej potęgował wrażenie, że czas, który mieli z wiedźminem na reakcję już upłynął.- Że też zawsze się musi coś spierdolić…- rzucił bardziej do siebie niż do Ventera. Piwny Rycerz skupił się teraz na wojowniku którego wcześniej obserwował. Szedł pewnie w stronę z której nadciągali Moran i sir Deverell -No nic wiedźminie, najwyższy czas w końcu pomachać mieczem.- powiedział chowając sztylet i chwytając za rękojeść swojego miecza. - Spróbujemy łagodnie ale w razie czego trzeba się będzie szybko pozbyć tego rycerza i dotrzeć do Morana i zakonnika. Trzymaj się blisko i w miarę możliwości nasłuchuj powrotu jego kompanów.- dodał wstając i dobywając miecza, ruszył pewnym krokiem w stronę samotnego rycerza.

Nie miał gotowego planu, ani pomysłu co ma powiedzieć swojemu potencjalnemu przeciwnikowi. Gdy znalazł się na tyle blisko zakrzyknął do niego, aby zwrócić na siebie jego uwagę - Witaj! Naszych towarzyszy zaatakowali bandyci, idziemy im z pomocą. Wnioskuję, że polujesz właśnie na bandytów, więc może połączymy siły?- zdanie wypowiedział niemalże jednym tchem, bacznie obserwując rycerza i zachowując bezpieczną odległość. Zacisnął mocniej dłoń na rękojeści miecza czekając na odpowiedź.

Zara 10-03-2018 20:26

Isak, Moran i Elke

Namierzenie maga bełtem z kuszy nie było dla Isaka proste, bo przeciwnik chował się za swoimi kompanami, a poza tym dzieliła ich całkiem spora odległość. Znów zmniejszanie jej ułatwiało zadanie Moranowi, który planował poczęstować czaromiota pociskiem z procy.
Wystrzelili w podobnym momencie. Minimalnie szybszy bełt chybił jednak celu. Moran, po wypuszczeniu z dłoni rzemienia czuł, że strzelił celnie. Ale również i mag miał chwilę na to, by przygotować kontrujące zaklęcie. Po jego szybkich ruchach i przekleństwach rzucanych pod nosem, wstępnie planował zapewne coś innego, ale ostatecznie wykonał coś w rodzaju tarczy z energii, od której odbił się pocisk z procy, nie czyniąc mu bezpośrednio szkody. Aczkolwiek jego czoło wręcz zalśniło od potu. Widocznie zmiana zaklęcia w trakcie jego wykonywania nie była dla niego łatwą sztuką.
Rozpędzony Moran natarł na jednego ze zbirów, który tanecznym krokiem zatańczył dookoła drzewa, z łatwością mógł unikając konnej szarży. Być może gdyby znajdowali się chociaż na polanie, to pozycja konna byłaby przewagą dla Esterada. Zaraz poczuł tylko pęd powietrza i usłyszał świst, który zwiastował pędzący w niego sztylet, który minął jego ramię o kilka centymetrów, wbijając się w drzewo. Przeciwnik był zainteresowany również walką, nie tylko skakaniem między drzewami.
Kawałek od nich, jednego ze zbirów zajmował już sir Deverell. Szczęk miecza rycerza obijanego o topór przeciwnika nosił się co jakiś czas. Wbrew pozorom, to właśnie zakonnik Płonącej Róży miał przewagę, spychając wroga do defensywy, lekko go raniąc. Natomiast trzeci zbir powoli zmierzał na pomoc. A wycofany mag powoli szykował kolejne zaklęcie, wyraźnie sapiąc.

Po drugiej stronie działo się znacznie mniej. Wycofani i schowani Elke z Caelasem co jakiś czas niepokojeni byli wystrzałami z łuku półelfa, co nie pozwalało im na zbliżenie się do przeciwnika. Natomiast orbitujący wokół łucznika leszy przybliżał się do wrogów. Ale również ostrożnie, bo nie wiedząc, co chce zrobić pozostający w pobliżu Nilfgaardki Isak, mógłby postawić się w niekorzystnej liczebnie walce.


Zevran

Po słowach Zevrana, rycerz również zacisnął mocniej dłoń na swojej broni.
- A wy co, niby zagubione sierotki w lesie?- zapytał z kpiną w głosie, jednak nie dał dwójce od razu odpowiedzieć. - Widząc wasze uzbrojenie, to nie przyszliście do lasu na grzyby.
Wskazał dłonią szczególnie na wiedźmina, który naturalnie wyglądał jak chodząca zbrojownia, mając przy sobie między innymi dwa miecze. Ale i Moran niewiele mu ustępował.
- Jakoś nie widzę, byście pędzili tym swoim znajomkom na pomoc. Skąd mam mieć pewność, że wy jednak nie jesteście tymi zbirami, na których mam polować?
Zapytał, a wskazane wątpliwości wręcz wypisane były na jego twarzy. Ewidentnie sam rycerz nie wiedział, co ma w tej chwili robić i oczekiwał jakiegoś sensownego powodu na podjęcie decyzji.

Szkuner 13-03-2018 16:11

Bracia do boju nadszedł czas,
Trąba wojenna wzywa nas!
Do boju! Do boju!
Pospieszajmy wraz!


Darła się srogo, słowami pieśni zachęcając skrytych za jej szeroką tarczą towarzyszy, aby do marszu szli na strzelców, którzy ogniem trzymali ich w niewygodnym szachu.
-Panowieeee! Do przodu! Zza tarczy tnij kusznik, tnij do uszatych chujków!

W mściwą dłoń
Chwyćmy broń!
Zniknie wróg do rana!
Bij, śpiewaj, wroga tnij,
A przy nas wygrana!
Auuu! Auuuuu!


Kiedy strzały walą hardo o dębową tarczę, Elke jest w swoim żywiole.

Kerm 14-03-2018 15:22

Mag był sprytny... Za sprytny, jak na gust Morana, który skrzywił się, widząc, że pocisk - niby celny - nie dociera do celu.
Co gorsza mag szykował kolejne zaklęcie i Moran był pewien, że efekt tego zaklęcia będzie paskudny...
Lekceważąc to, że jakiś bandzior poluje na niego, skierował wierzchowca w stronę maga. Nawet gdyby nie udało mu się go stratować, to zawsze była szansa na zdekoncentrowanie go i przeszkodzenie mu w rzuceniu zaklęcia. A to już by był sukces.

Aronix 14-03-2018 21:14

Zevran zmierzył wzrokiem wojownika przed sobą. W sumie czego się miał spodziewać? ochoczego dołączenia się do ich drużyny? Jego wzrok powędrował na moment w kierunku z którego dochodziły odgłosy walki. - Celna uwaga Panie Rycerzu! Wyobraź sobie, że nie tylko wy polujecie na tutejszych bandytów.- powiedział nieco zgryźliwie opuszczając lekko miecz i mając nadzieje, że wiedźmin nie zrobi żadnego nieostrożnego ruchu.
- Gdybyśmy byli bandytami zaatakowalibyśmy chwilę po tym jak opuścił Cię Twój towarzysz. Z resztą nie bardzo mam teraz czas na wyjaśnienia, więc niech nasze czyny pomogą Ci w podjęciu decyzji. Ruszamy teraz pomóc naszym, a Ty możesz tutaj stać i czekać na swoich albo ruszyć z nami i przekonać się, iż nie trzymamy z bandytami...z resztą i tak miałeś chyba plan ruszyć na nich samodzielnie, czyż nie?- dokończył już bardziej poważnie, wpatrując się w swojego rozmówcę uważnie. Odczekał chwilę, po czym skinął na Ventera i ruszył w stronę walczących towarzyszy, bacząc równocześnie czy aby napotkany rycerz, nie zechce ich jednak zaatakować.

SWAT 17-03-2018 11:51

Isak przeklął siarczyście, kiedy okazało się że nie trafił. Strzał był parkatycznie pewnikiem, z większej odległości trafiał w samo serce tarczy. Fakt faktem że tarcza się nie ruszała, ale odległość była też nie aż tak wielka. Ale na poprawę strzału się nie zdecydował, ich konny był już zbyt blisko i to ona mógł paść ofairą bełtu. Zwrcił się więc w kierunku półelfiego łucznika niepokojącego Elke i jej towarzysza.

Napięcie kuszy w silnych łapskach Isaka potrwało zdecydowanie krócej, niż u przeciętniaka, a opanowanie broni i oparcie jej o wbitą w ziemię tarczę, zmniejszyło prawie do zera drżenie rąk. Musiał tylko poczekac aż leszy odsłoni mu cel, a wtedy... A wyedy miał nadzieję, że położy do groby kolejnego skurwesyna.

Zara 18-03-2018 22:26

Elke ruszyła. Za jej plecami, chociaż przede wszystkim zależało mu na osłonięciu przez jej tarczę, gnał Caelas. Łucznik, najwidoczniej przestraszony głośnym śpiewem Nilfgaardki i jej odważniejszym ruszeniem przed siebie, chybił strzał, który rozerwał korę pobliskiego drzewa i rykoszetem odbił się w niezagrażającą nikomu stronę. Natychmiastowo sięgnął po kolejną strzałę, podczas gdy Isak kończył już naciągać kuszę załadowaną następnym bełtem.

Kawałek głębiej w lesie, Moran pokazał zad konia swemu przeciwnikowi i pognał w stronę maga. Zanim do niego dobiegł, ten skończył swój czar, z rąk wypuszczając w niebo... czerwoną flarę. Czar, który przypominał zwyczajne, sygnalizacyjne fajerwerki. Na pewno natychmiastowo nic paskudnego nie spotkało konnego wojownika, natomiast dla maga szarża była już nieprzyjemna. Rzucił się w bok, lądując w gęstych krzakach i wystawiając się w niekorzystnej sytuacji względem zatrzymującego rozpędzonego konia Morana. Mag panicznie zaczął próbować wydostać się z krzaków, nim Esterad zdąży do niego doskoczyć, na koniu czy bez. Minięty wcześniej zbir kierował się w ich stronę, wciąż jednak pozostawał dobrych kilkanaście metrów od czarodzieja.

To wszystko mogli już obserwować z kilkudziesięciu metrów biegnący w tą stronę Zevran, Venter i nieznany z imienia potężnie zbudowany ciężkozbrojny. Ten ostatni widocznie zaakceptował wyjaśnienie Piwnego Rycerza, wzruszył ramionami, po czym zaczął biec w stronę zamieszania, co przynajmniej Venter przyjął ze sporą ulgą, nie tracąc czasu na niepotrzebną walkę. Oprócz obserwowania w leśnej gęstwinie szarżującego Morana, widzieli jednak, że zwlekali zbyt długo, by pomóc pozostałym członkom drużyny. O ile z jednym przeciwnikiem sir Deverell radził sobie całkiem dobrze, o tyle gdy dwóch doświadczonych w leśnej walce wojowników obległo go, zadając z różnych stron kąśliwe ciosy, rycerz Zakonu Płonącej Róży parował i unikał coraz wolniej, aż w końcu przestał wyrabiać mieczem. Kąsany to toporem, to mieczem, upadł na kolana, następnie ułożył się na ziemi, zalany w kałuży własnej krwi z zadanych mu, prawdopodobnie śmiertelnych ran. Efektem jego walki był tylko lekko ranny topornik, w kilku miejscach z rozerwanym od miecza zakonnika pancerzem.

Z kuszy Isaka pomknął bełt w stronę łucznika, gdy ten kończył napinać strzałę. Ta natychmiast opuściła łuk na odległość, jakiej powstydziłby się nawet dziesięciolatek. Jeszcze mniejszy dystans przeleciał do tyłu sam łucznik, ale to akurat było dość imponujące. Zaczepiony w ciało bełt poderwał go z nóg, odrzucając i na pierwszy rzut oka minimum wykluczając z walki.

Natychmiast po tym, kobiecemu, bitewnemu krzykowi zawtórował ryk bestii, która rozsierdzona atakiem na jej kompana, w nieludzko szybkim tempie natarła na Elke, napierając na nią całym ciałem. Zderzenie było na tyle silne, że Nilfgaardka zmuszona była wypuścić z rąk tarczę, a sama została odrzucona na znajdujące się za nią drzewo. Wstrząsnęło nią, poczuła własną krew w ustach. Sekundę później na jej pancerzu wylądowały też czerwone krople należące do Caelasa. Jego atak sztyletem na bestię skazany był na porażkę, bowiem podrażniony leszy był na tyle szybki, że żaden zwykły człowiek nie mógł z nim konkurować. Pazury zatopiły się w klatce piersiowej mężczyzny, sięgając głęboko, do mięsa i kości. Dopiero wtedy sztylet Caelasa sięgnął okolic bestii. Ale jej już w tym miejscu nie było, zdążyła odskoczyć od oponenta. Dzikiemu warknięciu leszego tym razem zawtórował ryk bólu chwiejącego się na nogach mężczyzny. Ale jego oczy wskazywały, że zapału do walki nie stracił, a wręcz zaraz rzuci się w kolejnym samobójczym ataku. Elke stała tuż obok, po sekundzie odzyskując świadomość po zderzeniu z bestią i drzewem. Tuż przy jej nogach leżała tarcza.

Kerm 19-03-2018 16:21

Flara niebezpieczna nie była. Przynajmniej nie w tym momencie. I nie w chwili, gdy skierowana była prosto w niebo, a nie w oczy Morana.
Co mag sobie myślał, tego Moran nie wiedział. Być może raca była sygnałem, wezwaniem o pomoc, jednak medyk miał zamiar zrobić wszystko, by dla maga owa pomoc nadeszła za późno. Jedyny problem polegał na tym, że należało sprawę załatwić jak najszybciej, zanim magowi do obrony przybędzie pomocnik, w tym momencie znajdujący się w jeszcze w pewnej odległości.
Wbrew powszechnej opinii konie nie były takie chętne do tratowania ludzi czy zwierząt, chyba że ktoś je wcześniej w tym celu wyszkolił. Moran takiego wierzchowca nie posiadał, więc kwestię definitywnego załatwienia sprawy maga musiał wziąć we własne ręce. Zatrzymał konia tuż przy usiłującym odzyskać swobodę magu, zsunął się błyskawicznie z siodła i zadał dwa ciosy, mające na celu wysłanie przeciwnika na spotkanie z duchami przodków.
A gdy mag się znajdzie, bez ducha, na ziemi, wtedy przyjdzie pora na zmierzenie się z kolejnym problemem.

Szkuner 20-03-2018 12:34

Opierając się wygodnie o pień drzewa, łapczywie łykała kolejne hausty świeżego powietrza. Pełne płuca ocuciły ją na tyle, aby językiem móc starannie oblizać usta, sycić się własną, nilfgaardzką krwią. Smakuje cholernie inaczej niż ta, którą noszą w sobie wieśniacy z północy, "bardziej po królewsku", lubiła komentować. I raczej nikt nie nawykł pytać o źródło tejże niecodziennej wiedzy.

Bestia nie była zwykłym przeciwnikiem, co tylko dolewało oliwy do płonącego ognia niezdrowej satysfakcji. Póki stwór zajęty jest rozrywaniem jej zbędnego towarzysza, runęła na ziemię z zamiarem pochwycenia tarczy i błyskawicznej szarży, siłą starając się wybić z równowagi leszego, aby ostrzem topora naznaczyć jego czerep śmiertelnymi ranami.

Aronix 20-03-2018 23:05

Zevran w biegu ocenił sytuację. Wyglądało na to, że cała bitwa rozdzieliła się na kilka poszczególnych potyczek i co gorsza w żadnej nie można było powiedzieć, że bandyci byli w odwrocie. Zdołał jedynie zauważyć, jak Moran dopada do obalonego maga, co zdecydowanie było dużym sukcesem. Zatrzymał się nagle i odwrócił do wiedźmina, z ulgą przyjmując że i nowo poznały wojownik do nich dołączył.
-Pomóż reszcie i zajmij się Leszym!- rzucił jednym tchem wskazując w kierunku z którego dobiegł ryk bestii. - Ja z naszym nowym towarzyszem ruszymy na tamtych dwóch przy sir Deverellu i zobaczymy co z niego zostało, ewentualnie wesprzemy Esterada. - dodał zaciskając mocniej dłoń na rękojeści miecza, po czym odwrócił się.
-No to czas zobaczyć, czego są warci Ci bandyci Panie rycerzu!- rzucił do nowo poznanego towarzysza z lekkim uśmiechem, a następnie pewnym krokiem ruszył w ich stronę.

Skierował się ku wojownikowi z mieczem, lekko rannego topornika postanowił pozostawić swojemu sojusznikowi. Zawsze wolał walczyć przeciwko oponentowi używającemu podobnej broni co on, skupił więc większość uwagi na nim, jednak pamiętając o tym, że w każdej chwili może się okazać, że będzie musiał walczyć z dwoma bandytami na raz.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:50.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172