lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [BRP] Nóż Czarnoksiężnika - cz.3 - Yarakan (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/17887-brp-noz-czarnoksieznika-cz-3-yarakan.html)

Kerm 15-05-2019 12:47

Cedmon ze starannie ukrywanym niezadowoleniem przyglądał się tacy, która nie wiadomo skąd pojawiła się w rogu pomieszczenia. Tacy na której spoczywał stos jedzenia.
Bez wątpienia grubas miał rację - ne dało się zabrać jedzenia i zagłodzić mieszkańca tej izby. Czy to on jakąś przeklętą sztuką magiczną stwarzał to jedzenie, czy też była to zasługa kogoś innego - trudno było orzec. I, w gruncie rzeczy, nie było to ważne.
Ale widać też było, że tłuścioch (jeśli nie oszukiwał) ma inne problemy.

- Może i masz jedzenie - powiedział - ale masz chyba trochę z krótkie ręce, by z niego skorzystać.

Podszedł do tacy z jedzeniem, cały czas poza zasięgiem rąk grubasa, i wziął do ręki udko kuropatwy.

- Przepięknie pachnie - stwierdził. - Jeśli powiesz, jak się stąd wydostać, to my zarazimy na twój problem. Inaczej będziesz mógł najwyżej patrzeć, jak my jemy.

Marrrt 16-05-2019 22:03

Ianvs delikatnie ułożył Zahiję na boku na posadzce.
Szkoda wiedźmo, że Cię w tym szaleństwie nie ma z nami. Wróć. Potrzebujemy Cię.
Co rzekłszy dobył miecza i ruszył w ślad Cedmona. Miało tu miejsce jakieś czarostwo... Ułuda jakaś, albo co gorszego. Ale póki grubas był tam gdzie był, nie dało się tego sprawdzić.
Nabił na sztych gladiusa tłuściejszą z kuropatw i uniósł wysoko w powietrze pozwalając by tłuszcz skapywał na podłogę. Następnie podszedł nieco w kierunku potwora, zatrzymawszy się jednak w rozsądnej odległości i wymownie pokazując przygotowaną do zaserwowania kuropatwę.
- Będzie twoja. Ale musisz nam wskazać wyjście.
Miał się jednak na baczeniu. Biedacy, którzy tu trafiali sami mu się do paszczy nie pchali.

xeper 17-05-2019 22:06

Olbrzym, jeśli to możliwe stawał się jeszcze większy. Puchł w oczach. Jego twarz przybrała najpierw czerwoną, a potem coraz ciemniejszą, fioletową barwę. Trząsł się cały i pocił, tak bardzo, że strumyczki wilgoci spływały po nim, jakby stał na deszczu. Zaczął coś mówić o jedzeniu, ale zrozumiałe były tylko pierwsze sylaby, potem słowa zamieniły się w niezrozumiały bełkot. Bełkot przeszedł w wycie, które nagle ucichło. Pomieszczenie wypełniła cisza. A potem olbrzym., eksplodował!

Na awanturników spadła mieszanina jedzenia w różnym stopniu przetrawienia, połamanych kości, krwi, porozrywanych mięśni i wszystkiego co mieści się w ciele człowieka! Zapaćkane pozostałościami obżartucha było wszystko – podłoga, sufit, ściany. Ianus, Cedmon i reszta stali na wpół ogłuszeni, ociekający paskudztwem, zupełnie nie wiedząc co zrobić...

A potem, nim zdążyli wypowiedzieć choćby słowo pokój zniknął im z oczu. Poczuli zimny podmuch i znaleźli się w kolejnym pomieszczeniu. Było owalne. Jego ściany wyłożone były drogocennymi tkaninami, a na podłodze leżały puszyste dywany i kolorowe, aksamitne poduszki. Iluminację zapewniało kilkanaście czarnych, wydzielających słodką, upajającą woń świec umieszczonych w złotych świecznikach w różnych częściach komnaty. Gdzieś z głębi dobiegała delikatna, rytmiczna muzyka i głosy ludzi. Zbliżały się coraz bardziej i gdy oczy awanturników przyzwyczaiły się do półmroku, zobaczyli ich.

Kilkanaście osób siedziało lub leżało, rozmawiając lub tuląc się do siebie wzajemnie. Byli idealni. Pozbawieni widocznych wad budowy, o szlachetnych rysach, pięknych ciałach i subtelnych ruchach. Część z nich była naga i ci zajęci byli głównie uprawianiem miłości, zupełnie nie krępując się sąsiadami.

W kierunku awanturników zwróciła się dwójka z nich – kobieta i mężczyzna. Wstali z dywanu i podeszli, trzymając się za ręce.
- Witajcie wędrowcy – mężczyzna skłonił się nisko. Miał piękny głos, głęboki i ciepły. Popatrzył na Enki, a ta aż wzdrygnęła się i mimo ciemnej karnacji widać było, że spłonęła rumieńcem. Wysmukła kobieta o dużych piersiach i fantazyjnie przystrzyżonych włosach łonowych wyciągnęła dłoń do Cedmona. – Przyłączcie się do nas. Odpocznijcie i zrelaksujcie się. Nic Wam tu nie grozi.

Czarnoksiężnik w głowie Ianusa wiercił się niespokojnie, co Thoer odczuwał jako swędzenie między uszami. - Chciwość, Obżarstwo i Lubieżność... Trzy "cnoty" czczone w tym przybytku przez starożytną rasę – mruczał Saadi. – To jakaś próba. Obżarstwo mamy już za sobą, a więc to jest...

Kerm 18-05-2019 15:27

Czy grubas pękł z przejedzenia, czy ze złości - trudno było ocenić. Ważny był skutek - stracili potencjalnego informatora, zaś Cedmon wyglądał jak nie dbający o higienę osobistą rzeźnik... a może raczej ktoś, kto właśnie skończył wynosić zawartość wychodka. O tym, że był prawie głuchy, nie warto było nawet wspominać.

Na szczęście wraz ze zniknięciem łakomczucha zniknął i pokój, a oni, cała drużyna, znalazła się w całkiem innym otoczeniu. Również smakowitym - pod pewnymi oczywiście względami.
Cedmon widział w swym życiu parę kobiet, uznawanych powszechnie za piękne, ale musiał przyznać, że takich, jak mieszkanki tej komnaty, to nie. I od razu poczuł się nieswojo, uświadomiwszy sobie kontrast między ludźmi znajdującymi się w tej sali, a sobą. Na dodatek miał wrażenie, że stał się jeszcze bardziej brudny...

- O piękna pani - powiedział - możesz nam wskazać drogę do najbliższej łaźni?

Marrrt 18-05-2019 22:03

- Saadi twierdzi, że to próby - ozwał się legionista do swoich towarzyszy - Próby tamtej rasy, która tu ongiś mieszkała. Tego czemu hołdowali. Obżarstwo, lubieżność i chciwość. Pierwszej raczej nie zaliczyliśmy. I nie wiem, czy chcę, którąkolwiek zaliczyć.
Zważywszy, że powiedział to wodząc oczami po bachantkach mogło mieć to dwojakie znaczenie. Wziął jednak Zahiję ponownie na ręce i niewzruszenie czekał rozwoju wydarzeń, w których mimo silnej pokusy, najwyraźniej nie zamierzał uczestniczyć.

xeper 21-05-2019 11:25

- Łaźnia? Ależ oczywiście – piękność pociągnęła Cedmona za sobą, zupełnie nie zwracając uwagi na stan w jakim się znajdował. Najwyraźniej nie dostrzegała resztek obżartucha i tego co znajdowało się w jego żołądku, a teraz zdobiło ubranie, skórę i włosy Gmanagha. Kiedy kobieta chwyciła jego dłoń, poczuł ciarki, a równocześnie zorientował się, że dotyk jest wyjątkowo ulotny, nierzeczywisty. Pociągnęła go za sobą w głąb pomieszczenia. Za jedną z delikatnie falujących w nieodczuwalnym podmuchu kotar znajdowała się balia wypełniona pachnącą olejkiem różanym woda. Na skraju balii siedziała drobna blondynka z rozpuszczonymi włosami. Ta miała małe, dziewczęce piersi, a siedziała w taki sposób, że rozchylony srom błyszczał wilgotnym różem. Uśmiechnęła się do Cedmona i opuściła do wody, zanurzając się w całości. – Wskoczysz? – zapytała wynurzając się i prychając wodą.

- Proszę, Panie, o to prosiłeś – powiedziała przewodniczka. Otarła się o rękę Cedmona obfitym biustem. Naparła na niego, kierując go w stronę balii.

W tym samym czasie Enki uległa mężczyźnie, który podszedł do niej i dwornym gestem zaprosił na posłanie z poduszek. Siedziała tuż obok niego, pijąc podane przez niego wino i słuchając czułych słówek, jakie ten szeptał jej do ucha.
Były jeniec, na początku onieśmielony, też wpadł w sidła lubieżności. Zupełnie ignorując stan, w jakim znajdował się jego wycieńczony niewolą organizm, przyłączył się do baraszkujących na podłodze ludzi, zrzucając z siebie cuchnące łachy. Jego obecnym towarzyszkom i towarzyszom, splecionym w wijącym się po podłodze miłosnym węźle nie przeszkadzał obrzydliwy odór mężczyzny ani brud pokrywający jego skórę. Jedna z bachantek już ssała jego wyprężone prącie, a inna lała mu po swoich piersiach nektar, który łapczywie spijał, jęcząc.

Muzyka nasiliła się, wprawiając wszystkich i wszystko w lekkie drgania. Była niezwykle zmysłowa, a równocześnie usypiająca. Do pozostawionego na chwilę sobie samemu Ianusa tym razem zbliżył się młodzieniec o ciele gladiatora. W ręku trzymał wypełniony winem puchar. Skłonił się nisko, jak przystało na thoerskiego niewolnika. Nie patrząc w oczy Accipiterowi, podał mu kielich.

- Zechciej Panie zwilżyć gardło tym winem. Pochodzi z najlepszych winnic Fallerni – Ianus stwierdził, że to co mówił chłopak było prawdą. Znał dobrze aromat win z okolic, o których tamten wspomniał. To było doskonałe fallerniańskie wino. – Pozwól też Panie, że ulżę nieco Twemu brzemieniu – sięgnął po Zahiję. – Ta kobieta musi odpocząć i nabrać sił. Mamy tutaj doskonały sposób na odprężenie – kiwnął głową w kierunku głębi komnaty, gdzie w przyćmionym blasku świec Ianus dostrzegł dymiącą kadzielnicę.

Kerm 21-05-2019 18:54

Panny były przeurocze, ale dość... eteryczne. Cedmon, nie da się ukryć, lubił nieco mniej delikatne panienki, chociaż trudno było zaprzeczyć, że zarówno jego przewodniczka, jak i panna z basenu były nad wyraz pociągające. Warte grzechu, jak mawiali niektórzy, chociaż Cedmon nie uważał spędzenia paru chwil z chętną panienką za grzech.
Może i warto by było warto wziąć przykład z ocalonego mężczyzny i oddać się paru godzinom przyjemności, a potem ruszyć dalej, nie zastanawiając się zbytnio nad tym, dlaczego tutejsze panienki rozkładają nogi przed byle obszarpańcami, na dodatek śmierdzącymi gównem (i nie tylko), ale w głowie Cedmona zaczęły krążyć słowa Ianusa.
W dziedzinie "Obżarstwo" przegrali i wydostali się z komnaty (na pozór) bez wyjścia. Może i tu, jeśli odrzucą zaloty, skończy się podobnie? Bo mimo wszystko Cedmon nie chciał tu zostać do końca życia.

- Piękna panienko, wybacz, ale nie interesują mnie ani twoje cycki, ani cipka - powiedział. Odłożył łuk, chwycił dziewczynę i wyciągnął ją z balii, po czym i - tak jak stał - sam zanurzył się w wodzie po uszy, chcąc za chwilę opuścić balię. A potem przemówić Enki do rozumu.

Marrrt 24-05-2019 23:02

Lubieżność okazała się zaskakująca. Nie żeby Ianvs preferował ponad miękkość kobiety, lica pięknych mężczyzn, ale śmiesznym byłoby zaprzeczać, że w ekwickiej szkole wojskowej i później w legionie nie nabył pewnych doświadczeń. Po prostu ten typ bliskości nie miał w sobie dla niego wiele z lubieżności i wynikał z pragmatyzmu. A tu proszę. Ułuda próbowała skusić ich na wszelkie sposoby. Na takie jak widać też. I trzeba przyznać, że perspektywa szkarłatnego wina, który wizytowało nawet na stole cezara, oraz masażu jaki ten silny młodzian zapewne zdolny byłby wykonać, była kusząca. Bardzo kusząca. Odbierająca siłę by brnąć dalej w ten pozbawiony logiki koszmar...
- Precz - warknął na chłopaka przez zaciśnięte zęby - Precz! Wszyscy precz!
Bogowie raczą wiedzieć, czy by się na to odtrącenie zdobył gdyby nie wiedział, czyje moce stoją za tą ułudą.
Zawrócił i bezpardonowymi kopniakami zaczął odtrącać bachantki od obdartusa.

xeper 30-05-2019 13:12

Ciśnięta przez Cedmona dziewczyna przeturlała się po podłodze, po czym wybuchła perlistym śmiechem. Cedmon wskoczył do balii tak jak stał, w obraniu. Ciepła, pachnąca woda zamknęła się nad nim, wygłuszyła wszystkie dźwięki. Gmanagh poczuł się lekko i dobrze. Ciało zrelaksowało się, smród wielodniowej wycieczki po bezdrożach Hortorum i wnętrzności obżartucha zniknął. W mięśnie wlała się delikatna leniwość i Cedmon czuł, że mógłby pozostać pod wodą jeszcze długo. Wcale nie chciał się wynurzać. W jego nieco otumanionej świadomości pojawiła się myśl. Wspomnienie, którego nie mógł pamiętać. Świat wkoło zaczął pulsować równym, mocnym rytmem, a przez zamknięte powieki sączyło się do oczu przyćmione, czerwone światło. Było mu dobrze. Poczuł beztroskę. Świat odpływał, a on sam znajdował się w… łonie matki?

Niewolnik krzyknął i wywrócił się, rozlewając wino z pucharu, który z brzękiem potoczył się po posadzce. Thoerowi wystarczyło kilka kroków by znaleźć się przy jeńcu. Jęczał i zwijał się z rozkoszy i Ianus zorientował się, że tylko kilka ruchów pełnych ust kobiety wtulonej w jego krocze dzieli go od spełnienia. Wymierzył solidnego kopniaka w wypięty, krągły tyłeczek bachantki; potem następnego w żebra spółkującego obok mężczyzny. Usłyszał krzyki bólu. Ktoś zahaczył kończyną o wysoki świecznik, który zachwiał się i runął na podłogę. Czarna świeca upadła na dywan i zgasła.

- Mhhmmm… - leżąca nieopodal Enki przerwała wydobywający się z ust jęk rozkoszy i rozglądnęła się nieprzytomnie. Leżący obok niej muskularny mężczyzna, który do tej pory gmerał dłonią wewnątrz rozsupłanych spodni dziewczyny… zniknął. – Gdzie jest? – wymamrotała Enki na wpół przytomnie.

Kerm 30-05-2019 15:38

Cedmon czuł się świetnie... Bardzo dobrze... Aż za dobrze... Tak dobrze, że najchętniej pozostałby pod wodą długo...
Ale, na demony, nie był rybą, by nie wypływać na powierzchnię nie wiadomo jak długo. Nie był też... nie, z pewnością nie był dzieckiem w łonie matki...

Spróbował odbić się od dna i wypłynąć na powierzchnię. I zaczerpnąć powietrza.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:39.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172