|
Tan Ingdanu opuścił domostwo szalonego czarodzieja z ulgą. Oczywiście trzeba będzie tu wrócić i zająć się sprawą jego wichrzycielskich zapędów. Gdy odeszli kawałek i zatrzymali się by omówić sprawy rzekł widząc co robi Aleen: - Słuszna inicjatywa El Aleen, głupio by było, gdyby się okazało, że El Kethrys nosił zwykłe kamienie. Zbadaj tez miecz - odwinął go ze szmaty, ale nie wydobył z pochwy. - Lepiej się nie przekonywać podczas walki, że to miecz berserkera czy inny też że walcząc w rzece okaże się iż miecz razi błyskawicami. |
Elf ujrzawszy odsłoniętą rękojeść miecza odrzucił kamyk do wiadra, który przed chwilą i biorąc podawaną broń do ręki rzekł - Już się robi SCzcigodny Tanie Ingdanu Urguzur Torass. - po zbadaniu miecza opowiedział co wykrył i oddawszy miecz tanowi wrócił do badania kamieni. |
Kiedy w końcu opuścili domostwo, napięcie wyraźnie opadło z pół-olbrzyma, który cały czas był w gotowości do przetrącenia szalonemu dziadowi karku, gdyby ten chciał im wywinąć jakiś numer. |
|
Wymykali się z chaty chyłkiem, spiesznie, bez obracania się przez ramię z tęsknotą i wylewnych pożegnań. Każdy krok oddalający ich od domostwa Esalliona Mollervida zwanego „Organem” był niczym kamień zdejmowany z ich pleców. Bo choć była ich kupa na niego samego, choć każdy z nich zdrowszy był niźli on a i krzepą znacznie go przewyższali to jednak nonszalancja starca opowiadająca o rzeczach sprzed wieków oraz aura jaka temu towarzyszyła powodowały, że mimo chuderlawego wyglądu napawał lękiem. Dopiero gdy opuścili żalnik i znów zanurzyli w skąpanym w mroku głuchym lesie poczuli się, o ironio, bezpieczni. Leśny żarłacz zdawał się niczym przy zdziadziałym magu. Dopiero kiedy znów dotarli na rozdroże, gdzie boczna ścieżka łączyła się z tą, którą podążali zbrojni z Dziurawej Twierdzy, Mollervid nazywał ją Morghell, uznali że oddalili się od domu maga na tyle, by pozwolić sobie na odpoczynek i zbadanie przedmiotów, które otrzymali w darze od maga. Półork zwalił je pod skarpą, gdzie postanowili zatrzymać się na odpoczynek. Płynący w wąwozie strumień huczał i pienił się w kipieli. El Aleen zajął się badaniem kamieni sięgając za jednego po drugim. Każdemu poświęcał chwilę czując na plecach czujny wzrok stojącego za nim El Kethrysa. Szlachetnie urodzeni cały ten proces obserwowali z lekkiego dystansu, wszak coś mogło pójść nie tak, jak sobie tego życzyli wszyscy. Magia rządziła się swymi prawami które trudne były do pojęcia nie szkolonym umysłom. A ci szkoleni mieli do niej jeszcze większy szacunek. El Aleen wpierw zajął się mieczem, który wręczył mu uruk. Już pierwsze dotknięcie ostrza sprawiło, że elfa przeszyła fala rozkosznego napięcia. Coś, co nie sposób było porównać z czymkolwiek innym. W skupieniu, przymrużając oczy, badał gładką klingę oraz guzowatą, zdobioną gardę i wygodną, poręczną rękojeść. Czuł ogrom mocy zgromadzonej w tym przedmiocie. Ogrom z jakim nigdy nie miał do czynienia. Antyczny miecz musiał mieć wiele lat za sobą, ale nie było tego po nim widać. W pewnej chwili elf pojął część struktury, ułamek zgromadzonej w klindze mocy i wiedzy odsłoniła przed nim swe oblicze ukazując obraz rzezi, rozpłatywanych pancerzy i odrąbywanych kończyn. Miecz wibrował w jego dłoni, temperatura zdawała się rosnąć z każdą chwilą. I nagle wszystko osnuła ciemna zasłona, jakby elf dotarł do granicy. Nie raz już ją napotykał. Była to granica jego braku umiejętności i niewiedzy. Z kamieniami poszło dużo łatwiej. Znał się na runach, potrafił je czytać i rozpoznawać ich moc, choć i tu wszystko uzależnione było od jego umiejętności. A był początkującym adeptem nauk tajemnych i widać to było w emocjach, jakie towarzyszyły mu przy tej pracy. Kamień po kamieniu wyciągał z kosza odkładając je jeden po drugim w odrębne stosy. Kamienie z runą furii, kamienie z ładunkami potencjału magicznego, kamienie z runą siły, kamienie powrotu a także kilka, których skomplikowane ryciny zupełnie wymykały się jego percepcji. Każdy jednak zawierał w sobie ogrom mocy, bo nawet najsłabszy z nich miał w sobie ponadprzeciętny ładunek energii magicznej niezbędnej do rzucania zaklęć. I teraz z tych niewyobrażalnych zasobów magii mógł czerpać! Zgromadzeni wokół elfa wkrótce stracili zainteresowanie jego pracą, może poza półorkiem, który z ubocza obserwował każdy ruch badającego otrzymane od arcymaga przedmioty. Chcąc nie chcąc sami zgromadzili opał, rozpalili ognisko i najedzeni spoczęli w wykrocie skarpy ustalili tylko jeszcze kolejność wart świadomi tego, że teraz znajdują się na terenie leśnego żarłacza. Który po spotkaniu z Mollervidem nie zdawał się im już aż tak przerażający. Przygotowani do nocnego spoczynku czekali jeszcze na elfa i koniec jego badań. Nie rozpraszali go widząc żyły nabrzmiałe na jego skroniach i pot płynący strużkami po czole. Ogień spokojnie trzaskał w nocnej ciszy wtórując gromkiemu szumowi strumienia. Las milczał, jak wcześniej. Wymarły zdawało by się… *** El Aleen El Aleen badał artefakty czując na plecach czujny wzrok El Kethrysa. Zawistnika, który zdawał się tylko szukać okazji do tego, by uczynić elfowi krzywdę. Zresztą po prawdzie, od chwili kiedy Mollervid opowiedział swą opowieść o tych badaniach historycznych, elf czuł jak uruk i półork nań spoglądają. Jakby chcieli ocenić, czy on wykona misję. Tan Undcight nazwał rzecz po imieniu, ale żaden z jego towarzyszy w tej sprawie nawet się nie zająknął. Doniosłość badań arcymaga mogła sprawić, że wszystkie elfy wypowiedziały by pakt zawarty z Katanem i orczą sforą. El Aleen miał świadomość tego, jakie znaczenie mają te badania, choć ogromu konsekwencji nie był w stanie ogarnąć rozumem. Wiedział tylko jedno, wiele zależy od niego. A pierścień, który otrzymał od arcymaga i skrył w kieszeni, zdawał się pulsować wewnętrznym życiem przypominając mu o powierzonej misji… A czas po temu, trzeba było to uczciwie przyznać był idealny. Zamęt na szczytach władzy wśród potomków Katanów nie był niczym nowym, ale teraz zdawało się że rozhuśtali swe państwo w stopniu dotychczas niespotykanym. *** Tan Ingdanu Tan Ingdanu spoglądał na elfa z wyrachowaniem zastanawiając się ile z tego co gadał zwariowany elfi badacz doń dotarło. On sam nawet nie był w stanie w pełni przewidzieć skutek ujawnienia wyników badań arcymaga. O ile był tym za kogo się podaje a przekazywane przezeń informacje były prawdziwe, bo i to pewnym być nie mogło. Ingdanu wiedział, że sytuacja na szczytach władzy jest obecnie sprzyjająca wszelkim wywrotowym ruchom. Potomkowie Katana rzucili się sobie do gardeł w stopniu wykraczającym ponad standardowe podstępne mordy, lokalne powstania i inne dworskie intrygi. Przemiana jaka stała się udziałem obecnego arcykróla, jego całkowite odwrócenie się od swych doradców i popleczników i sprzymierzenie z dawnymi wrogami, wszystko to wzburzyło państwem do krańca jego granic, bo wszędzie byli jacyś poplecznicy którejś ze stron. W tym momencie potencjalny bunt elfów mógł by być katastrofą… *** Tan Undcight i Tan Gerard Tan Undcight i Tan Gerard w milczeniu obserwowali burzę mózgów jaka zapanowała wśród potomków Katana. Wiedzieli, że to co powiedział Mollervid o prawie elfów do wypowiedzenia władztwa Katanom było potencjalną szansą na zarzewie buntu. Wiedzieli jednak również, że teraz ważniejszym problemem jest „leśny żarłacz” niźli przyszłe układy polityczne na szczeblach władzy. Ale obserwacja skupionego na swej pracy elfa oraz półorka i uruka dostarczało im rozrywki. O którą ostatnio było tak ciężko… *** El Kethrys Półork widział ruchy elfa i miał świadomość tego, że posługuje się on nieco inną techniką, niźli on by to uczynił, dla zbadania kolejnych przedmiotów. Widział jednak wysiłek, jaki elf wkładał w kolejne badania. I dyskretne ruchy dłonią, kiedy ten przerywał pracę a ręka jego mimowolnie sięgała do kieszeni, jakby w nerwowym tiku. Półork wymieniał z urukiem spojrzenia i było w nich wiele treści. Obaj byli świadomi tego, jak doniosłe wieści przekazywał w swoich słowach szalony elfi arcymag. Kethrys jednak wiedział coś jeszcze, to na nim spoczywać będzie obowiązek pozbycia się problemu, jeśli taka będzie decyzja Tana Ingdanu. Choć może nawet nie tak. O ile szlachetny uruk nie będzie miał nic przeciwko… Tylko należało wybrać odpowiedni moment…. *** Proszę Graczy o 5k100 pod postami. . |
Tan Ingdanu w milczeniu wysłuchał raportu odnośnie zdobyczy. Nie wiele mu to powiedziało, więc albo elf gówno wiedział, albo specjalnie mataczył. Ech, gdyby miał pod ręką jakiegoś lojalnego drużynnika, który wyznawał się na magii. - Nie ma co łazić po nocy, rozbijamy obóz. Podwójne warty. Nie wiadomo czy żarłacz nie kreci się w pobliżu. |
Pół-olbrzym nieco podejrzliwie przyglądał się elfowi przy pracy, zastanawiając się czy znajdzie on tam coś przydatnego nie tylko dla niego samego, magii w końcu nie ufał. Widział też jak Kethrys i Ingdanu spoglądali na Aleena i nie mógł się nie zastanawiać kogo w przypadku konfliktu powinien poprzeć. Byłoby zabawnie pokazać tym panoszącym się po całej Orchii Uruk-Hai że nie są wcale takimi panami świata jak im się wydaje. Z drugiej strony nie miał jakiś szczególnych powodów by lubić spiczastouchych, a opowiadając się po niewłaściwej stronie mógł łatwo stracić głowę. |
|
Po wybadaniu miecza Aleen zwrócił go właścicielowi mówiąc - Szanowny Tanie Undcight Gorru Meher ten miecz jest obdarzony mocami, dzięki którym tego kto go dzierży jest dużo trudniej zaskoczyć, a do tego w walce zwiększa zdolność do zadawania niszczących ciosów. Jest jeszcze mnóstwo mocy, których jeszcze nie rozumiem*, już teraz mogę powiedzieć, że wykonał ten miecz był nie tylko wielkim magiem i wojownikiem. - a na koniec mając nadzieję, że to jakoś zniechęci podejrzliwego tana do jego używania dodał - Zaiste czuję w nim wielki kunszt i moc. A następnie zajął się badaniem kamieni z runami, ale będąc świadomy konsekwencji szalonych historii, które opowiedział stary Mollervida, postanowił zachować wiedzę na temat brzemiącej w nich mocy dla siebie. Zorientowawszy się, że one dają głównie siłę bojową to postanowił pokryjomu szukać roślin o długich zielonych łodydach, na które zamierzał nawijać te kamienie owinąć całe te zestawy sobie na ręce. Elf uznał też, że potrzebuje też znaleźć wolny czas, aby zapoznać bliżej z mocami pierścienia od Mollervida i noża znalezionego u zwłok kupca. _________________ Cechy miecza podarowanego przez Mollervida: Waga - 70 Min. siła - 120 Opóżnienie - 2 Skuteczność bliska - 150 kł. i 250 tn. Uszkodzenia - x10 Wytrzymałość - 500 Obrona z broni +25 Ataki/r 3 Miecz podwaja szybkość na potrzeby sprawdzania refleksu oraz operowania bronią, przy czym nie obowiązuje limit ataków na rundę, a jego opóżnienie to 2 segmenty, ponadto podwaja odporności 1, 2 i 4 oraz intuicję. Ponadto podwaja prawpodobieństwo trafienia krytycznego i osoba dzierżąca go posługuje się nim jakby miała biegłość mistrz w mieczach oraz jakby miał zdolność wielki szczęściarz na potrzeby testów związanych z mieczem oraz modyfikowanymi przez miecz (czyli z refleksem, intuicją i odpornościami, które podwaja). * Mam już za wczasu opisać co chcę tam jeszcze umieścić czy to może poczekać? Właściwości runów: Siły - dodaje 100 SF dla trego co go nosi przy swoim ciele. Aleen ma przy sobie 3 sztuki kamieni siły. Potencjału magicznego - społawia zużycie PM na potrzeby rzucania czarów oraz gromadzi 1k20 PM na dzień, pojemność 20 PM. Aleen ma ich przy sobie 5 sztuk w pełni naładowanych. Powrotu - przedmioty z nim zespojone wraca na słowo rozkazu wraca do rąk tego co je wymówił Furii - na życzenie wprowadza w stan Szału bitewnego, Fanatyzm, Furii ponadto posługuje się dzierżonymi broniami jakby miał w nich biegłość mistrza oraz walczy jakby miał zdolność wielki szczęściarz. Ponadto podwaja trafienie krytyczne i daje 10 Tr za każde 50 Int i Md właściciela _________________ Rzuty: 16, 88, 46, 65, 22 |
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:11. |
|
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0