lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [autorska, storytelling] Opowieści z Ludzkich Królestw (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/7678-autorska-storytelling-opowiesci-z-ludzkich-krolestw.html)

Darth 30-11-2009 21:59

Wulfstan, słysząc słowa Revellisa, pokręcił przecząco głową.

- Plan nie jest najgorszy, ale wymaga od nas podzielenia swoich sił. Ponieważ do wioski prowadzi kilka dróg musielibyśmy rozdzielić swoich ludzi na kilka barykad. Wróg miałby przewagę liczebną, obojętnie w którym miejscu by zaatakował. Dlatego proponuję wciągnąć wroga w zasadzkę. Rozmieścimy naszych ludzi dookoła placu. Jednocześnie wyślemy wieśniaków do Quassiero. Cześć z nich przebierzemy za twoich wojowników, co będzie wyglądało na odwrót z wioski. Gdy ludzie Castellano to zobaczą najprawdopodobniej rzucą się w kierunku centrum na wyścigi, w poszukiwaniu jak najlepszych łupów. Gdy wejdą na plac łucznicy postarają się zabić konnych i chociaż część piechoty, ale oszczędzą dowódcę. Spróbujemy go wziąć żywcem i przesłuchać, żeby zdobyć informację dla Kleista. Jeżeli się uda powinniśmy ich pokonać przy małym nakładzie sił. Będziemy musieli utrzymywać nieustanną ciszę i nie palić żadnego ognia. Ten plan powinien się udać. Oczywiście, możemy też zaatakować frontalnie. Obawiam się jednak że to co zostało by z naszych sił po tym ataku nie nadawałoby się już do niczego.

- Gdzie jest Tristis? Zaczynam się martwić. No i potrzebuję informacji.

pteroslaw 01-12-2009 10:40

Thorgar naprawdę ucieszył się z tego że Revellis zgodził się trochę go poduczyć w walce mieczem.

Nagle przybiegła ta nowa ich nowa towarzyszka twierdząc że widziała konnych. Wulfstan, który już się zadomowił w roli przywódcy, przedstawił plan bitwy. Nawet dobry, tyle że co stanie się jak łucznicy zawiodą i walka będzie toczona tylko wręcz? Pomyślał Thorgar ale tego nie wypowiedział.

Dajcie mi łuk to pomogę łucznikom a potem dołączę do was na dole. Gdzie jest Tristis? Potrzebny nam teraz każdy kto potrafi walczyć.

Raphael 01-12-2009 21:03

Kilka godzin po zmroku wrócił Tris. Miał szczęście, że nie został postrzelony przez nadgorliwych łuczników, którzy byli bardziej niż gotowi do walki. Thoer wyszukał wzrokiem postawnego dowódcy i, gdy w końcu odnalazł w mroku jego sylwetkę, podjechał do niego i zeskoczył z konia.
- Nareszcie! Jakie wieści? - spytał okaryjczyk. Najwyraźniej martwił się nieco o swego zwiadowcę.
- Albo trzy mile w las znajdują się duże siły wroga, poruszające się bezszelestnie i nie palące ognisk, albo jesteśmy w miarę bezpieczni. - wyrzucił na jednym tchu Tris, szukając wzrokiem pełnym satysfakcji Elisy. - Ta grupka, którą nasza towarzyszka - akcent na ostatnie słowo - wzięła za forpocztę, jechała wcześniej przez las przez około dwie mile. Żadnych śladów, dźwięków czy ogni poza tym. Chyba nocowali w szałasie na jednej z polan leśnych. To wszystko. A co się działo tutaj? - rzekł i zaczął przypinać pas na swoje dawne miejsce.

xeper 02-12-2009 17:23

Pan Hevre zaczął wydawać stosowne polecenia. Najwyraźniej plan Wulfstana zaimponował mu, gdyż nie zważając na swoją pozycję społeczną ruszył wprowadzać plan okaryjczyka w życie.

Na placu zgromadzili się wszyscy mieszkańcy wioski oraz ubrani w czerwono-żółte jaki, żołnierze Hortensio Hevre’a. Na rozkaz rycerza część wojaków zdjęła swoje barwy i przekazała przestraszonym wieśniakom. Po jakimś czasie większość mieszkańców wioski eskortowana przez fałszywych żołnierzy opuściła Brotas drogą prowadzącą do Quassiero.

Prawdziwi żołnierze natomiast rozproszyli się i poukrywali między chatami, stojącymi wokół centralnego placu. Powchodzili do stodół i obór, z pouchylanych drzwi wystawały tylko groty włóczni i strzał. Kilku łuczników powłaziło na dachy. Ci pochowali się na strychach, a otwory strzelnicze porobili w słomianych strzechach.

Nie pozostało nic innego jak czekać.

Czekali aż do momentu, w którym do wsi wjechał Tristis. Stało się to już po zapadnięciu zmroku. Naprzeciw zwiadowcy wyszedł zniecierpliwiony rycerz Hevre w towarzystwie Wulfstana. Wysłuchali raportu thoertiańczyka po czym Hortensio Hevre dał znak swoim ludziom aby opuścili posterunki. Mężczyźni zaczęli wychodzić ze swoich kryjówek, klnąc głośno i rozcierając zmarznięte członki.

- Fałszywy alarm – orzekł spokojnie Hortensjo Hevre. – Alaiandro, wskakuj na konia i jedź po wieśniaków. Leverta, Simeo do karczmy, warzyć posiłek.
- Dobra to nowina, że Castellano nie atakuje, czyż nie? - zwrócił się do towarzyszących mu mężczyzn i kobiety. - Szkoda, że ta wiadomość dopiero teraz nas doszła. Ale warto wiedzieć co w takim razie knuje... Wyście tu chyba jako zwiad przyjechali.

Matyjasz 02-12-2009 19:55

Dobry plan dywersji, miał duże szansę powodzenia i wiktoria wielka mogła nadejść. Nie dla niego bo on dowodzącym nie był a o zwykłym żołnierzu się nie pamięta, ale jednak. Także każde zwycięstwo jest na chwałę jedynego więc też warto było walczyć.

Zamiast walczyć przyszło czekać. Czas ciągnął się niemiłosiernie. Lecz cóż można było zrobić, czekał aż wrócił Tris. Wtedy ku swojemu szczęściu i nieszczęściu dowiedział się, że potyczki nie będzie. Czekanie się skończyło znowu było co robić bowiem dostojny pan Hevre w pewien sposób pytał się o radę.
-Dokładnie jesteśmy zwiad. Proponuję nie myśleć nad tym dużo bo nie ma o czym. Możemy siedzieć tutaj i biadolić jak stare baby na targu o taktyce, planach i innych takich nic nie robiąc, albo możemy ruszyć dupę i coś zrobić. Wiemy gdzie są mamy dwóch zwiadowców, zakradniemy się korzystając z osłony nocy. Z zaskoczenia wybijemy większość złapiemy kilku i nad ich ogniskiem przypieczemy aż nie powiedzą czego chcą. Tylką trochę bo jesteśmy dobrzy ludzie. A jak się nie uda to trudno zginiemy, nie dostaniemy żołdu barońska kasa zyska a my polegniemy w chwale zamiast powoli umierać na starość. Raz matka rodziła i raz się ginie.

-Czyny nie słowa, Tris prowadź proszę. No chyba, że ktoś ma jakiś solidny plan.

xeper 09-12-2009 11:24

Po chwili wskoczyli na konie i odkłusowali w mrok, w kierunku czarnej ściany lasu, pozostawiając za sobą wioskę Brotas. Jechali najpierw, znaną już Tristisowi i Elisie polną dróżką na północ. Gdy byli nie dalej niż dwieście metrów od drzew, zmienili kierunek na wschodni. Zwolnili też, gdyż nie wiedzieli dokładnie, w którym miejscu wrogi oddziałek rozbił obóz. Na szczęście noc była pogodna, na niebie tylko nieliczne obłoki zasłaniały gwiazdy i księżyc, dzięki czemu łatwo można było podążać tropem.

Ślady podków biegły cały czas na wschód, omijając porastające skraj lasu krzaki, to przybliżając się to oddalając od milczącego nocą, boru. Po kilku godzinach powolnej jazdy, w miarę płaski teren zaczął się stopniowo obniżać. Najwidoczniej zbliżali się do doliny rzeki Torrecon. Zsiedli z koni i prowadząc je za uzdy, ruszyli dalej.



Gdzieś w oddali, w delikatnie zasnutym mgłą krajobrazie dostrzegli smużkę dymu, unoszącą się z zarośli. Wyglądało na to, że znaleźli obóz nieprzyjaciela. Z miejsca, w którym stali, na skarpie wznoszącej się nad szerokim i płaskim dnem doliny, nie mogli dostrzec nic więcej. Dolinę porastał las łęgowy, w przeważającej większości złożony z olch, jesionów i wiązów, gęsto poprzetykanych bujnymi zaroślami i kępami trawy. W dole, pośród drzew wiła się rzeczka.

Raphael 10-12-2009 21:22

Tris spojrzał ku Elisie. W sumie mogą pracować równolegle...
- Wulfstan, myślę, że ja i nowa powinniśmy pójść na zwiad. Zobaczymy, czy wystawili straże, czy już śpią... Może nawet coś podsłuchamy. Co ty na to? - przedstawił swoją propozycję dowódcy Tris.
Zobaczymy, co nasza piękna umie... Wspólne misje zacieśniają znajomość. Szczególnie, jeśli są niebezpieczne. A z tą kobietką z chęcią bym się bliżej zapoznał.
Tak naprawdę o Elisie myślał całkiem poważnie. Reprezentowała rzadko spotykany typ kobiety-feministki, a do tego była zwiadowczynią. To umożliwiało by im wspólny żywot.
Ale czy byłbym gotów podejmować niebezpieczeństwo stracenia jej? Gdybym ją oczywiście kochał...

Matyjasz 10-12-2009 21:37

-Tris, z głowy mi to wyjąłeś. Może jesteś jednym z tych magów co swoimi plugawymi mocami w umyśle czytają i wodzą ludzi na pokuszenie.
Splunął na myśl o siłach nieczystych, jednak wciąż uśmiechał się.
-Choć ja proponowałbym podejść bliżej, oni też są zwiadem i oni też mogą mieć dobrych zwiadowców. Jeżeli będziemy bliżej to będziemy mogli pomóc w razie czego. Ale to wasza dwójka się na tym zna. Wasza decyzja, ja będę się za was modlił do pana, i oby jego łaska oświetlała waszą drogę i sprowadziła ślepotę na naszych wrogów. Dajcie znać co postanowicie.

Odszedł na bok i wbił miecz przed siebie. Koniec rękojeści z wyżłobionym symbolem Adan Adariego robił mu za całą katedrę, wszak był w lesie naturalnej świątyni samym swym istnieniem oddającym chwałę boską, samym istnieniem złożoności życia pokazywał potęgę stwórcy. W miastach pełnych zła i występku powodowanych przez grzeszników potrzebne były mury oddające cześć bogu i odgradzające od nieprawości dnia codziennego. Tutaj wystarczył mu tylko prosty symbol przed, którym przyklęknął i modlił się za powodzenie zwiadu.

katai 13-12-2009 01:55

Stalowoszare niebo przecinała ciemna smuga dymu dobywająca się z niedalekiej kępy drzew. Jeźdźcy najwidoczniej nie spodziewali się kłopotów. Nie obawiali się również wykrycia gdyż dym zdradzał ich pozycję z daleka.

- Albo nie zależy im na ukrywaniu swojej obecności albo chcieli być wykryci. Możliwe, że nikogo już tam nie ma a cały pościg zaaranżowano by odciągnąć nas od wioski.- pomyślała Elisa przygryzając dolną wargę. - Tak czy inaczej trzeba sprawdzić.

- Wulfstan, myślę, że ja i nowa powinniśmy pójść na zwiad. Zobaczymy, czy wystawili straże, czy już śpią... Może nawet coś podsłuchamy. Co ty na to? - zagadnął thoer
Dziewczyna zmarszczyła nieco brwi przyjmując chłodniejszą minę niż dotychczas.

-Tris, z głowy mi to wyjąłeś. ...Dajcie znać co postanowicie.-dodał Revellis.

-Powinniśmy podejść obóz z dwóch przeciwległych stron. W razie niepowodzenia zwiadu czy zasadzki mamy większe szanse, na to że jedno z nas zdoła ujść.- zaproponowała Elisa. -Reszta oddziału niech czeka w pogotowiu. W razie kłopotów damy znak gwizdem.-

pteroslaw 14-12-2009 22:30

Thorgar zeskoczył z konia i usiadł pod drzewem, kolczuga cichutko podźwiękiwała. Barbarzyńca zdjął z pleców topór i oparł go o ziemię.

Wulfstan, myślę, że ja i nowa powinniśmy pójść na zwiad. Zobaczymy, czy wystawili straże, czy już śpią... Może nawet coś podsłuchamy. Co ty na to? – powiedział Tristis

Ciekawe dlaczego nie nazywa jej po imieniu. Pomyślał thorgat


-Tris, z głowy mi to wyjąłeś. ...Dajcie znać co postanowicie.-Powiedział Revellis

-Powinniśmy podejść obóz z dwóch przeciwległych stron. W razie niepowodzenia zwiadu czy zasadzki mamy większe szanse, na to że jedno z nas zdoła ujść.- zaproponowała ta nowa.. -Reszta oddziału niech czeka w pogotowiu. W razie kłopotów damy znak gwizdem.

-Cóż, jeśli chcecie iść na zwiad to proszę bardzo. Mi powiedzcie tylko ilu ich jest bo nie wiem ile palików na głowy mam przygotować.- Powiedział Thorgar i roześmiał się cicho.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:58.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172