lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [autorska, storytelling] Opowieści z Ludzkich Królestw (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/7678-autorska-storytelling-opowiesci-z-ludzkich-krolestw.html)

pteroslaw 01-01-2010 21:51

Thorgar ujrzał ogniska, Revellis już szarżował do ataku a Wulfstan za nim. Ciekawe jak nasz czci godny dowódca zamierza walczyć toporkami jednoręcznymi z konia? Thorgar zsiadł z konia, wziął topór w ręce i z okrzykiem bojowym rzucił się na nieprzyjaciół. Dopadł wrogów później niż reszta ale wcześniej niż inni wpadł w szał bojowy. Zadawał ciosy na lewo i prawo, posoka zalewała mu oczy, można by rzec że „zalewała go krew”, tu cios, tam cios, Thorgar nie zastanawiał się kim są wrogowie, liczyła się sama walka, tylko walka była ważna, nic innego, walka, nic innego się nie liczy. Okaryjczyk kontem oka zobaczył Wulfstana ścierającego się z jeźdźcem. Topór Thorgara raz po raz opadał na wrogów, nawet Revellis głoszący wiarę w swego boga i walcząc w jego imię nie mógł się z nim równać. Krew, wszędzie krew, walka, walka, tylko to się liczy, nic innego, tylko walka, chaos, chaos pola bitwy, szał, szał, krew i walka, to wszystko co czuł wtedy Thorgar, był to jeden z szałów bojowych które opiewa się w pieśniach.

xeper 13-01-2010 19:37

Wulfstan, Revellis, Thorgar

Revellis zwijał się to w prawo, to w lewo. Z wprawą doświadczonego wojownika zastawiał się koniem, osłaniał tarczą, obalał wrogów. Gdy pierwszy impet uderzenia opadł, nidaryjczyk pozostawił za sobą dwóch martwych wrogów. Również polanka została za jego plecami. Odwrócił konia i pognał z powrotem w kierunku dogorywającego, rozniesionego kopytami ognia. Od lewej strony usłyszał tętent i już po chwili spomiędzy drzew wypadł na niego jeździec, uzbrojony w maczugę na długim trzonku. Podniósł tarczę i zmusił konia do zmiany kierunku jazdy. Ciężka głowica opadła na tarczę, tak że stalowa obręcz wygięła się a odłamki drewna poleciały we wszystkie strony. Revellisa aż wgniotło w siodło. Nie pozostał dłużny wrogowi - postawnemu mężczyźnie odzianemu w brygantynę i w prostym hełmie na głowie. Miecz nidaryjczyka kilkakrotnie unosił się i opadał, jednak przeciwnik wciąż bądź unikał ciosów bądź je parował.

Wulfstan rozniósł kusznika, który przymierzał się do strzału, potem zawrócił i spadł z impetem na tego, którego przed chwilą minął. Tym razem do okaryjczykyka uśmiechnęło się szczęście. Jego topór rozorał ramię wroga i ten zwalił się z konia na ziemię. Leżał krwawiąc obficie i jęcząc, trzymał się za zranioną rękę. Wulfstan nie miał czasu aby go dobić, w jego stronę biegło dwóch mężczyzn uzbrojonych w krótkie włócznie. Jeden natarł na niego z lewej strony, drugi zaatakował konia z prawej.

Thorgar zaatakował pieszo. Był nieco z tyłu za swoimi towarzyszami na koniach, jednak dawało mu to lepszy osąd pola nocnej bitwy. Wulfstan i Revellis przecwałowali przez obozowisko pozostawiając na nim pierwsze trupy. Thorgar już biegnąc wpadł pomiędzy czających się między drzewami wrogów. Trysnęła krew z odrąbywanej ręki jednego z nich. Na nic nie zdał mu się lekki miecz, będący niczym w porównaniu z bronią Thorgara. Drugi z wrogów cisnął w niego sztyletem, jednak okaryjczyk odbił pocisk toporem. Nóż z furkotem odbił się od drzewa i opadł na ziemię. Pechowy nożownik odwrócił się na pięcie i pognał pędem w krzaki. Z lewej strony coś zaszeleściło. Najwidoczniej ktoś czaił się w zaroślach...

Raphael 16-01-2010 13:42

Tego właśnie Tristis się obawiał najbardziej, ale na to również był przygotowany. Niestety, zręcznym był przeciwnik thoera. Chwycił rękę Lupaatusa i zaczął się z nim szamotać.
Ze świadomością, że każda chwila działa na jego niekorzyść, Tris w końcu przygwoździł przeciwnika do ziemi i zadał silny cios lewą ręką. Uścisk trafionego w szczękę wojownika na nadgarstku thoera zelżał. Usłyszawszy kroki od strony obozowiska, Lupaatus bez chwili wahania poderżnął wrogowi gardło, mówiąc głośno:
- Trzymajcie go mocno!
Kroki ucichły.
I tu cię mam, bratku!
- Czekamy już tylko na sygnał do ataku. Bądźcie gotowi!
Thoer poczekał, aż kroki odbiegającego ucichną i wyszedł z wykrotu. Miał zamiar zajść wrogów od strony, z której zaatakowali ludzie Wulfstana i wspomóc ich w walce.

Matyjasz 16-01-2010 14:05

Odrzucił już nic nie warty kawałek drewna i natarł. Przeciwnik okazał się godny, ciosy nie mogły go dosięgnąć. Zdawał się silniejszy.

Uciekł z zwarcia, odjechał na kilka kroków i zawrócił konia. Odległość uniemożliwiała zadanie ciosu. Z szacunkiem dla wroga skinął mu głową.
Szkoda cię zabijać lecz bóg jest z mną.
Spiął konia i zaatakował ponownie długim cięciem z prawej strony, w koński łeb. Jeździec bez konia jest piechurem, pozbawionym siły dawanej przez impet wierzchowca.
To był cel zabić zwierze tego się nie powinien spodziewać. Nie miał prawa zareagować koński łeb jest zbyt daleko by sparować cios, biedne stworzenie musi zginąć za winę swego pana.
Po ciosie muszę wykonać zwrot w lewo z poza zasięgu ataku.
Giń przeklęty!-Krzyknął podczas szarży.

katai 18-01-2010 23:06

Dziewczyna przedzierała się konno jednak po chwili zeskoczyła z wierzchowca, którym ciężko było manewrować między drzewami bez wodzy. Od strony obozowiska dochodził zgiełk walki. W zamieszaniu dało się słychać mniej lub bardziej wyraźne okrzyki walczących przemieszane ze szczękiem broni. Gdy postąpiła jeszcze kilkanaście kroków usłyszała kolejne odgłosy walki, tym razem jednak bliżej niż sięgało obozowisko.
- "Trzymajcie go mocno!"
- "Czekamy już tylko na sygnał do ataku. Bądźcie gotowi!" zabrzmiał nieopodal znajomy głos zwiadowcy.
Elisa bezgłośnie postąpiła jeszcze kilka kroków do przodu.
- Tristis - rzuciła szybko do ciemnej sylwetki majaczącej przed nią w bladej poświacie księżyca.

pteroslaw 21-01-2010 07:52

Thorgar walczył zawzięcie, bardziej zawzięcie od reszty frużyny, nie to że oni się nie przykładali, Thorgarowi po prostu sprawiało to przyjemnośc. Krótki cios, ręka leci w powietrzu tryskając strumieniami krwi. Thorgar obrócił i nagle zadziałał ,wyrobiony przez kilka lat uciekania, instynkt, Thorgar odbił lecący w jego stronę nóż, zobaczył ja, ten idiota który w niego rzucił, próbuje uciec, Thorgar ruszył w pościg z toporem gotowym do parowania a także do zadania ciosu.

-Próbujesz uciekać, ale wujaszek Thorgar i tak da ci ten prezent.

Darth 21-01-2010 18:39

Wulfstana zaatakowało dwóch włóczników. Jeden z nich jednakże popełnił błąd i uderzył jego wierzchowca. Wściekły rumaka stanął dęba i zmiażdżył pechowemu włócznikowi twarz. Jednocześnie sam Wulfstan zeskoczył z konia i wywijając topora runął w jego kierunku. Zataczając ostrzami szerokie kręgi, przygotowywał się by jednocześnie przełamać włócznię przeciwnika i zdekapitować go. Krzyknął w jego kierunku.

- Może się poddasz, co? Nie masz nic do stracenia, a wiele do zyskania. Życie, na przykład.

Miał szczerą nadzieję że ten chwyt zadziała.

xeper 23-01-2010 22:29

Znów ruszyli na siebie, tak szybko jak pozwalały warunki panujące w nocnym lesie. Revellis tym razem celował nie w jeźdźca ale w konia. Jego przeciwnik nie przewidział takiego manewru. Koń uderzony mieczem nidaryjczyka w głowę, zarżał przeraźliwie, wierzgnął i runął na ziemię. Jeździec wyfrunął z siodła i z krzykiem zwalił się wprost w najeżone kolcami poszycie. Lecąc wypuścił z rąk tarczę i maczugę. Teraz leżał skulony pod drzewem i jęczał. Jego koń, śmiertelnie raniony w łeb, kwiczał przeraźliwie i darł darń kopytami.

Wulfstan, zeskakując z zranionego konia poczuł się znacznie pewniej, mogąc walczyć swą ulubioną bronią, pieszo. Zwłaszcza w przypadku, kiedy przewaga liczebna wroga została zniwelowana. Jeden z włóczników leżał u stóp okaryjczyka ze zmiażdżoną kopytami twarzą. Drugi z mężczyzn stracił nieco animuszu i zaczął się bronić, zbijając ciosy toporów włócznią i uchylając się. Wciąż cofał się, krok za krokiem. Gdy Wulfstan zaproponował mu kapitulację, ten skrzętnie to wykorzystał, cisnął nieudolnie, niemal na oślep włócznią w stronę Wulfstana, po czym nieuzbrojony rzucił się do ucieczki w las.

Drugi z okaryjczyków, Thorgar wywrzaskując groźby, ze wzniesionym toporem rzucił się w pogoń za znikającym między drzewami, nożownikiem. Zupełnie zignorował fakt, że w krzakach obok których przebiegł ktoś się ukrył. Zwalić to można było chyba na osławiony barbarzyński szał bojowy, w jaki czasem wpadali okarowie. Z zarośli wychyliło się dwóch mężczyzn, którzy spojrzeli w ślad za pędzącym olbrzymem, po czym chyłkiem wycofali się i zniknęli w lesie.

Tristis, po wynurzeniu się z wykrotu wpadł niemal na ukrytą w mroku Elissę. Razem wycofali się w kierunku rzeki, a potem wzdłuż brzegu dotarli do miejsca gdzie ich towarzysze forsowali Torrecon. Za śladami koni ruszyli w stronę obozu i odgłosów dobiegających stamtąd. Walka niemal się zakończyła. Na ziemi leżało kilku rannych i martwych, a z lasu dobiegały krzyki Thorgara. Tristis i Elissa weszli na polankę.

Matyjasz 24-01-2010 16:11

Potyczka dogasała, koniec. Kilka krótkich chwil emocji, stresu, szału i koniec. Tylko krew pokonanych wsiąkała w poszycie leśne.
-Dzięki ci panie za zwycięstwo!
Zeskoczył z konia, pogładził zdenerwowane zwierze trochę je uspokajając.
Szybko doskoczył do drugiego konia i dobił go mocnym uderzeniem w czaszkę.
-Przepraszam, że musiałeś zginąć.
Następnie przygotowany do obrony podszedł do pokonanego wroga. Kopnięciem posłał maczugę w krzaki.
-Wstawaj i żadnych numerów. Potrzebujemy cię żywego, ale jak dla mnie ręce to można ci odrąbać.
Machnął mieczem w kierunku polany.
-No już, chyżo!

Raphael 24-01-2010 21:00

Pisane wespół z Katai. Co z niego za kobieta :D !
________________________

- Tristis - ponowiła zawołanie nieco głośniej. Poskutkowało. Sylwetka obróciła się w jej stronę i w ciemności błysnęły białka oczu.
- Elisa? - szepnłą zaskoczony Lupaatus. - Co ty tu robisz?
Miło, że wpadłaś... - pomyślał z niewidocznym w mroku uśmieszkiem.
- Ehh.. wyszło z tego tylko zamieszanie. Dlaczego nie uważasz jak łazisz?! - przeszła od razu do rzeczy Elisa.
- Mężczyznę poznaje się nie po tym, jak wchodzi, tylko jak wychodzi, dobra kobieto. Zapamiętaj to sobie! - wycedził sprośny aforyzm thoer. - Nie odpowiedziałaś mi!
- A co mam ci odpowiadać, jestem i już, ktoś musi ogarnąć ten burdel. Teraz chodźmy do obozowiska. Może coś z niego zostało. - odparła i ruszyła w kierunku obozu, nie oglądając się za Lupaatusem.
Co za kobieta! - pomyślał Tris rozkoszując widokiem pełnego gracji chodu towarzyszki, gdy przemierzali las. Poruszała się niczym owe akrobatki z Ventre. - Taka stanowcza i władcza... Nie to, co te niecnotki karczemne. - mimo wszystko uśmiechnął się w duchu na wspomnienie swoich przelotnych "znajomości" z karczmareczkami.
Dziewczyna przedzierała się przez las nie zważając na towarzysza. Szybko i zgrabnie pokonywała kolejne metry niczym drapieżny kot na łowach. Gdy byli kilka stóp od skraju polanki wyciągnęła i rozłożyła niewielką ręczną kuszę. Dobyła bełt i umoczyła jego grot w jednym z licznych flakoników rozmieszczonych na pasie okalającym biodra. Napinana kusza cicho jęknęła i po chwili znalazł się na niej toksyczny pocisk. Bez namysłu w ślady Elisy poszedł thoer. Teraz był już skupiony, z marsową miną na twarzy. Poluzował miecze w pochwach i dobył łuku, który cudem ocalał. Strzała błyskawicznie znalazła się na cięciwie. Elisa odwróciła głowę do Tristisa.
-Gotowy?
Thoer tylko skinął głową. Wkroczyli na polankę, gotowi strzelać do wszystkiego, co się rusza i nie jest ich towarzyszem broni.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:38.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172