lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [autorska, storytelling] Opowieści z Ludzkich Królestw (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/7678-autorska-storytelling-opowiesci-z-ludzkich-krolestw.html)

pteroslaw 08-07-2009 16:46

Thorgar- Ten idiota Revellis rzuca się z cegłami na uzbrojonych ludzi, znam strażników zabiją i jego i mnie, muszę coś zrobić. Mógłbym wyrwać jednemu włócznię i wbić ją w gardło, tylko co zrobi drugi, jest jeszcze ten co czyta wyroki ale on nie wygląda na wojownika lecz doświadczenie nauczyło mnie że pozory mogą mylić, on może być równie dobrze skrytobójcą. Najlepiej będzie się poddać, jeśli Revellis chce umrzeć to ja go nie powstrzymam. Poza tym jeżeli nawet zabije tych strażników, to raz jest ich tutaj z 50, po drugie łatwiej będzie uciec na otwartej przestrzeni, poza tym nie znam drogi, i nie mam kluczy do celi.


Poddaję się, zostawcie mnie, nic nie zrobię

Morkan 10-07-2009 10:22

W jednej sekundzie Łupaszka był przepełniony życiem dięki myśli o możliwości ucieczki z tego zparszywiałego loszku, w drugiej zaś po ujrzeniu drugiej ściany jego głowa była przepełniona rozpaczą i myślami o stryczku który czeka go za niespełna kilka chwil.
-Wyłazić z tamtąd i żadnych niespodzianek!!- Łupaszka usłyszał głos mężczyzny w czarnym czepcu, przełknął ślinę - Cholera gardło mnie boli - pomyślał, przyłożył ręke do czoła - był rozpalony do czerwoności.
- W tej sytuacji chuba nikt mi nie pomoże, chyba powinienem zacząć modlić się z tym ,,chorym" kapłanem - pomyślał i usiadł obok swego olbrzymiego przyjaciela- Thorgara

xeper 10-07-2009 11:11

Revellis, Łupaszka, Thorgar

Thorgar i Łupaszka zrezygnowani usiedli w mroku, czekając aż strażnicy wyciągną ich ze ślepego zaułka. Może jeszcze nadarzy się okazja do ucieczki, a jeśli nie to będzie to koniec. Tylko Revellis, zagrzewany płomieniem swojej wiary nie poddawał się.

-Uciekajcie jeżeli będziecie mogli. Adan Adari z wami – krzyknął. W jego rękach zauważyli dwa spore odłamki muru. Nidaryjczyk zerwał się i wybiegł z korytarza, wprost na czekających przy wejściu pachołków.

Pierwsza cegła, rzucona z małej odległości trafiła strażnika wprost w twarz. Krew z rozbitej facjaty trysnęła na wszystkie strony, pospołu z wybitymi zębami. Mężczyzna zachwiał się, wypuścił włócznie i obiema rękami zakrył twarz. Revellis tylko na to czekał. W biegu podniósł upuszczony oręż, uniknął pchnięcia włócznią przez drugiego ze strażników i celnym ciosem przebił jego prawe ramię. Ten krzyknął z bólu. Krzyczeli też wszyscy inni zgromadzeni w celi. Ci jednak dopingowali rozjuszonego Revellisa, który drugim pchnięciem dobił strażnika. Czarno odziany mężczyzna nie czekał na dalszy rozwój wydarzeń. Wybiegł z celi, w pośpiechu zamykając za sobą drzwi. Revellis dopadł do wejścia i z furią wbił w drewniane odrzwia włócznię.

- Dobij gnoja, Revellis – odezwał się jeden z więźniów, Mały Santos, kopiąc krwawiącego, jęczącego z bólu strażnika. – Niech ma na co zasłużył! Niezła robota! Tylko co dalej?
- Jakżeś taki mądry to coś wymyśl – poparł kompana Quomio. – Byle szybko bo zaraz się tu zlecą książęce psy!

- Teraz już nic wam nie pomoże, nawet Bogowie – dobiegło zza drzwi. To najwidoczniej Czarny odzyskał odwagę. – Wszyscy będziecie wisieć! A ty Revellis, zawiśniesz na własnych flakach! Nie macie gdzie uciec, psubraty! Już posłałem po straż! Ot co!

Tristis


- Dziwne masz upodobania chłopcze – powiedziała kobieta. – Ale jak mówi przysłowie „Nasz klient, nasz Pan”... Tylko mam do Ciebie prośbę, pokaż najpierw że masz czym zapłacić, skarbie...

Tristis wygrzebał z sakiewki wszystkie pieniądze, które posiadał i położył je na blacie. Kobieta wprawnymi ruchami pulchnych palców przeliczyła je i w stronę Tristisa odsunęła jedno septimi.

- Szesnaście septimi, skarbie. Tyle będzie Cię kosztować wynajęcie dwóch moich dziewczynek. Na więcej Cię nie stać... – burdelmama uśmiechnęła się słodko. – A co do tego zwyczaju, o którym wspomniałeś to ostatnio dosyć popularne. Ostatnim razem, jak z rozkazu księcia mieli ścinać kogoś z Niskich Rodów to przed tłum wybiegła jego przeznaczona krzycząc „mój ci on, mój. Nie dam go katu!” i chusteczkę co ją na włosach miała, jemu na głowę zarzuciła, niemalże równo z katowskim mieczem. Toć ponoć jest prawo starożytne, ale tylko wobec Niskich i Wysokich Rodów stosowane. A ci, których dziś wieszają chyba do nich nie należą, co?

- Wiem, skarbie co Ci po głowie chodzi... – pogładziła rękę Tristisa. Jej dłoń była ciepła i miękka. Tristisa przebiegł dreszcz. – Nie lepiej te septimi przeznaczyć na własną przyjemność i nieco się zabawić? To jak? Na co się decydujesz?

Raphael 10-07-2009 15:48

Tristis myślał gorączkowo. Skoro to się stosuje tylko do szlachty... Czy już w żaden sposób nie mogę na to nic poradzić? Zaklął w duchu, bo na głos nie miał w zwyczaju. Zwrócił się do burdelmamy.
- Z pewnością skorzystam. KIEDYŚ. Nie bacząc na zawiedzioną minę kobiety, zabrał jej pieniadze i ruszył do drzwi. - Żegnam! Powodzenia w interesach! - wyszedł na ulicę. owionęło go świeże (po odorze kadzidła burdelowego wszystko jest świeże) powietrze.
- I co ja mam zrobić?! - zrezygnowany rzucił w powietrze i udał się z powrotem w stronę placu. Biegiem, bo podobno wtedy lepiej się myśli.
Myśl, myśl... MYŚL!

pteroslaw 13-07-2009 23:38

Thorgar- Złośliwy uśmiech pojawił się na jego twarzy, podniósł włócznię.

No więc jest tak dwóch strażników nie żyje, idzie do nas więcej, Revellis i ja mamy włócznię, Łupaszka jest nieuzbrojony, inni więźniowie są przykuci więc na wiele się nie przydadzą


Podrzucił włócznię, złapał ją, wywinął kilka młynków, schylił się podniósł sztylet.

Umieścił go w cholewie buta.

Niech wejdą, zostaną ciepło przyjęci.

Matyjasz 16-07-2009 18:28

W bezsilnym gniewie uderzył włócznią w drzwi.
Będziesz płonął w otchłani, niewierny psie.-Wymamrotał pod nosem.
Rozejrzał się po celi.
Może nie będziemy musieli walczyc sami. Jeżeli Adan Adari pozwoli uda nam się zerwac ich łancuchy.
Wskazał przykuych.
Umiecie otworzyc to coś?
Następnie tak jak Thorgar zabrał sztylet i próbował majstrowac nim przy zamku, lub pociągnąc z całych sił łańcuch.
Może ten też puści. Panie, oby tak było!
Wzniósł oczy ku górze i szarpnął z wszystkich sił.
Musiy się przygotowac na powrót strażników. Adan Adari chroni nas, jednak ci, którzy sami próbują się chronic są przez niego wspierani bardziej niż ci, kórzy tylko czekają na jego łaskę pogrążeni w bezruchu.
Po krótkim kazaniu roejrzał się po pomieszczeniu. Nic, niemal nic.
Musimy uciec. Przebic się przez strażników i uciec. Stanę za drzwiami, i dźgne w plecy drugiego, który wejdzie. Ktoś musi podrzucic coś, cegłę tak by zablokowała drzwi. Jeżeli się uda uciekniemy z celi.
Problem, gdzie uciekac dalej nie istniał. Jak bóg pozwoli uciec z tej klatki to pozwoli także uciec z budynku, wskażę drogę.
Ustawił się tak by oierające się drzwi go zasłoniły. Jedak dośc daleko by nie miały prawa go uderzyc.
Pogrążył się w cichej modlitwie oczekaując na drzwięk drzwi. Prosił o siłę i sprawnosc w władaniu bronią. Bluźnierczy magowie potrafią coś podobnego, dlaczego bóg nie mógłby tego samego? Jeżeli tylko uzna go godnym ześle na niego swe błogosławieństwo.

Darth 16-07-2009 21:53

Wulfstan w milczeniu obserwował działania swoich kolegów próbujących się wydostać. Westchnął w duchu widząc nieudolne poczynania strażników. Widząc że jego towarzysze pokonali strażników stwierdził w myślach: Cóż, chyba pora żeby ktoś przejął dowodzenie nad tym bajzlem. Jak pomyślał tak zrobił.
-Dobra, przejmuje dowodzenie. Revellis, Thorgar stańcie przy drzwiach tak żeby was nie widzieli i zabijcie każdego kto spróbuje wejść. Łupaszka, bierz sztylet, rannego strażnika i stań naprzeciwko drzwi tak żeby każdy kto spróbuje wejść widział że możemy go zabić. Zaszantażujemy drani. A i z całym szacunkiem Revellis, ale lepiej na razie zostać w celi gdzie my mamy przewagę, ponieważ strażnicy nie zdołają wykorzystać swojej przewagi liczebnej. Ale najpierw... Thorgar pomóż mi wyrwać te kajdany.
Wulfstan spróbował obejrzeć łańcuchy. Hmm, jeżeli pociągniemy jednocześnie powinno się udać.
-Dobra, na trzy. Raz. Dwa...

Matyjasz 17-07-2009 18:20

Nikt cię nie mianował naszym wodzem. Odpowiadam tylko przed jednym bogiem i tylko on może wydawac mi rozkazy... Ty, możesz tylko sugerowac mi konkretne działania, sesnsownych usłucham te są.
Wypowiedział wyrwany z modlitwy i podszedł pomóc przy okowach.
Choc są naszymi strażnikami, proszę was byście starali się ich nie zabic. Choc to pognie to z przymusu a nie wyoru. Mogli nie miec szansy dostrzeżenia chwały pana.
Kontynował wykonując sugestię nowego "dowodzącego", jakby ktoś inny niż pan mógł mu odebrac wolnośc. Nawet w zamknięty w tym lochu odpowiadał tylko przed nim.
Lepiej uciec, to zamek niewiernych. Nie zdziwiłbym się gdyby korzystali z pomocy plugawej magii.
Mimo wypowiadania swych kwesti w teatrze życie starał się nie tracic czujności. Zwrócił się do rannego.
Możesz znajdowac się na końcu ścieżki życia. Dam ci wybór co do twej duszy, albo wybierzes jej zbawienie albo ognie piekielne, wybieraj. Jeżeli dołączysz do nas masz szansę na bycie ocalonym przez Adan Adariego, jeśli nie, zginiesz.

pteroslaw 17-07-2009 22:22

Thorgar- Revellis zostaw tego strażnika, on może się nam przydać, pilnuj lepiej drzwi. Wulfstan próbuje dowodzić , cóż ja mu tego nie utrudnię.

Podszedł do wulfstana, pomogę ci z tymi kajdanami. Na trzy ciągniemy, raz, dwa, trzy

xeper 20-07-2009 12:12

Revellis

Nidaryjczyk podszedł do wiszącego w łańcuchach Quomio, tego który jeszcze kilka minut temu oskarżał Revellisa o wszystkie nieszczęścia jakie spadły na bandę. Zabranym strażnikowi sztyletem zaświecił w oczy bandycie, na którego twarzy pojawił się strach.

- No co ty! Revellis druhu, przecież ja tylko... tylko żartowałem. To... to nie Twoja wina... - zaczął się tłumaczyć. Revellis zaśmiał się głośno i wetknął cienki sztylet w zamek na kajdanach. Przez moment nim kręcił i dźgał, aż w końcu okowy opadły. Nidaryjczyk tryumfalnie spojrzał na Quomio.
- Dzięki wielkie, przyjacielu - powiedział torillo, rozmasowując zdrętwiałe nadgarstki. - No już lepiej. Daj mi sztylet, mam nieco większą wprawę w otwieraniu takich rzeczy. Uwolnię pozostałych...

Quomio zabrał sztylet i zaczął grzebać nim w zamku kajdan Małego Santosa. W tym czasie Revellis wyrwał włócznię z drzwi, zasugerował sposób dalszego działania i ustawił się w pobliżu wejścia do celi.

Thorgar, Wulfstan


Zgodnie z poleceniem Wulfstana, Thorgar podszedł do niego i mocno uchwycił łańcuchy wmurowane w ścianę.
- ...Trzy! - obaj z całych sił pociągnęli. Na muskularnych ramionach okaryjczyków wystąpiły żyły, niemalże dało się słyszeć jęk naciąganych ścięgien. Czerwone, oblane potem twarze...

Milimetr po milimetrze bolec wmurowany w ścianę ustępował sile ludzkich mięśni. Chwila odpoczynku i znowu pociągnęli. Puściło. Z impetem zwalili się na podłogę celi, tuż obok krwawiącego strażnika, któremu nidaryjczyk przed chwilą postawił ultimatum. Mały Santos też już był wolny. W momencie, w którym Quomio rozpiął jego kajdany, torillo skoczył na strażnika, chwycił jego głowę i z impetem kilkakrotnie uderzył nią o posadzkę.
- I niech mu ziemia lekką będzie! - krzyknął i splunął na nieruchome ciało. - Ma na co zasłużył. Niech się spotka z Treą w jej królestwie!

Quomio tymczasem uwolnił ostatniego przykutego do ściany więźnia, po czym rozpiął kajdany Wulfstanowi.

Wszyscy w celi


Zza drzwi dobiegały głosy kroków i krzątaniny. Uwięzieni w celi słyszeli rozkazy wykrzykiwane przez Czarnego i inny władczy głos. Po chwili Czarny zamilkł, a rozkazy wydawał tylko ten drugi. W końcu nastała cisza.

- No dobra! - krzyknął ten zza drzwi. - Jestem wojewoda Duerto Avalerra i powiem krótko: bez numerów proszę! Nie macie żadnych szans. Jeśli się poddacie w tej chwili to macie szanse na przeżycie. Marne, ale macie! Powtarzam słowa czcigodnego księcia Valdesa! Może przeżyjecie! To Wasz wybór! Domyślam się, że w tym momencie już się uwolniliście, ale nie zmienia to postaci rzeczy, że w razie walki nie macie szans! Spójrzcie!

Zamek szczęknął i drzwi powoli uchyliły się. Na zewnątrz w korytarzu stało około dwudziestu żołnierzy. Pierwszy szereg zasłaniał się tarczami, ci w dalszych rzędach dzierżyli przygotowane do strzału kusze i wzniesione włócznie. Na samym końcu stał Czarny i ten drugi, wojewoda Avalerra, ubrany w kolczugę i w hełmie na głowie.

- Więc jak będzie? - zapytał. - Ugoda?

Tristis

Tristis nie zastanawiając się długo wybiegł z przybytku rozkoszy, już w biegu chowając sakiewkę za pazuchę. Kierował się w stronę ryneczku, mając nadzieję, że w biegu coś wymyśli. Chyba impreza się skończyła, gdyż napotkani po drodze ludzie zmierzali w przeciwnym niż on kierunku. Potrącił kilku przechodniów i wpadł na główny plac Ventre. Rzeczywiście ludzie się już rozchodzili, na podeście z szubienicą nie było nikogo. Zniknął również książę i jego świta, którzy obserwowali wydarzenie z wieży książęcego kasztelu. Tylko przy stojących nieopodal kramach kręciło się sporo osób, podobnie jak przy budzie postawionej przez kuglarzy Maestro Noergi, gdzie właśnie swoje umiejętności prezentowali jaskrawo odziani akrobaci.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:53.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172