lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Fantasy (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/)
-   -   [Autorski-Dark Heroic] Gabriel (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-fantasy/9086-autorski-dark-heroic-gabriel.html)

Fearqin 04-10-2010 22:43

Demon umysł€ chyba się śmiał. Nie było widać jego ust, ale dało się słyszeć śmiech... demoniczny śmiech.
Gdy tylko zaczęła się walka śmiech nasilił się.
Poszczególne Granany atakowały, inne czekały na atak.
Czar Dunigana od razu wyeliminował jednego demona bojowego. Stanął w bryle lodu niezdolny do działań przez parę minut, dopóki czar nie przestanie działać.
Hans van Gretting zaczął strzelać do demona. Bełty kusz zazwyczaj mogą przebić się przez drzwi, porządną zbroję, ale wbiły się w skórę demona nawet go nie spowalniając. Łowca począł unikać ataków demona, co proste nie było. Demon był zaprawionym szermierzem, a klatka pełna bełtów po kuszy nie umniejszała jego umiejętności.
Kiedy Kataino cisnął prętem w jednego z demonów, włócznia wbiła mu się w bok, a to go zdenerwowało. Ciął w mutanta, ale ten tego nawet nie zauważył. Demon skierował więc swój piekielny gniew na Hansa, był pod ręką. Unikanie ataków dwóch tak wyśmienitych szermierzy było nadzwyczaj trudne. Jako, że ich miecze były okryte dziwnymi runami, nawet małe zranienie mogło skończyć się nie wiadomo jak źle. Hans starał się oddawać ataki po unikach, ale gdy trafiał to nie dawało to żadnego efektu. Zwykłe cięcia były bezskuteczne. Nawet, gdy rozciął jednemu bok, to tylko dodał mu siły i nowej energii do walki. Sam zaś się szybko męczył.

Kolgrim ogarnięty furią skoczył do demona, który wyraźnie czekał na atak. Kilof wbił się w ramie demona, czy wdało się zakażenie było raczej nieważne. To, że demon tego nie zauważył było bardziej istotne. Zamiast w dwie ręce chwycił miecz w jedną odzianą w rękawicę dłoń. Kilof sterczał mu z ramienia.
Krasnolud uniknął paru ataków po czym spróbował wbić kilof w brzuch demona. Udało się. Wyjmując kilof oblał go strumień krwi niesamowicie gęstej. I gorącej, niemal wrzątek. Demon jednak nasilił ataki.

Gdy tylko Szósty skoczył parę metrów z góry Fhaati zdawał się go nie zauważać. Gdy już się zbliżał z powietrza, demon uchylił się, jedną nogą pozastajac w tym samym miejscu co wcześniej, zaś szponiastą dłonią ciął Kataino po klatce. Rana wyglądała jakby zadał ją wilk, była jednak znacznie dłuższa. Jap-Cuir zignorował ból. Wielu ludzi padło by i zaczęło się wykrwawiać, on jednak nie był człowiekiem. Rzucił się ze spotengowaną furią na demona. Ten unikał jego ataków jedną nogą stajać ciągle w tym samym miejscu. Gdy mutant w nią próbował ciąć, demon skakał i kopał Kataino po twarzy. Cały czas się śmiał. Dobrze się bawił, ale ile taka zabawa mogła trwać?

Dantus okazał się być jak na razie najskuteczniejszy. Gdy walnął demona w jego oręż, miecz zaświecił i nie połamał się, Granan jednak zatoczył się krok, inkwizytor zaś okręcił się wokół swojej osi i wyprowadził niesamowicie potężne uderzenie, które odrzuciło demona. Leciał, aż nie uderzył o drzewo. Czyżby ono nie było iluzją? Nieważne w tej chwili. Inkwizytor podszedł do podnoszącego się demona i jednym ruchem zrobił z jego głowy krwawy placek. Tego demon nie przeżył.

Alfons bardzo ładnie recytował run. Gdy skończył demon, który wciąż czekał na jakiegoś przeciwnika odskoczył parę metrów. Zaczął się trząść.
Gnom już zadowolony ze zwycięstwa, złożył łapki i ze śmiechem machał nimi nad głową z piskiem, chyba rzucał obelgi do demona, naśmiewał się.
Demon nagle znalazł się krok przed gnomem. Z okropnym uśmiechem.

Kolgrim 08-10-2010 18:56

"Trzeba było słuchać głosu rozsądku" - myślał Kolgrim uchylając się przed kolejnymi atakami demona.
Następne posunięcia nie były zbyt fortunne. Jednak krasnolud ciągle zdawał sobie sprawę, że towarzysze też walczą z demonami. Kątem oka zobaczył jak jeden z nich (demonów) zamienia się w bryłę lodu a drugi ginie od ciosów specjalisty do walk z heretykami.
Wyprowadzając chybiony już cios myślał - "Trzeba będzie się go poradzić jak tu skuteczniej z nimi walczyć. I gdzie im przyłożyć!"
Kolgrim widział, że z rannego demona ciągle się coś leje, ale nie odczuwa on tego jak powinien. Jest odporny na ból, czyli... Oczywiście, jak mógł zapomnieć! Tak jak walczył z jednym takim zombiakiem, który też raczej nie czuł bólu, lepiej nie używać tu kilofów. Przy następnym uniku szybko chciał zmienić broń na toporzysko umieszczone na plecach i zamierzał poćwiartować demona.
Walka dwuręcznym toporem miała jednak swoją wadę. Uniki i parowania stały się wolniejsze, co wiązało się z jakimś ryzykiem.

Saverock 09-10-2010 10:41

Inkwizytor nie spodziewał się, że tak szybko pozbędzie się jednego z demonów. Jednak teraz nie było czasu na cieszenie się z zabicia jednego demona, bo zostało ich jeszcze kilka. Szybko rozejrzał się, aby ocenić sytuację i nie spodobało mu się to co widział. Jedynie Duningan pozbył się jednego demona i to do tego tylko na jakiś czas. Inni nie radzili sobie chyba najlepiej. Lepiej będzie jeśli demony zaczną szybciej ginąć, bo może być ciężko. Dantus przez moment zastanawiał się komu pomóc. Nie trudno było ocenić, kto potrzebuje najbardziej pomocy. Jego zdaniem w najgorszej sytuacji był Hans, który musiał walczyć z dwoma demonami. Inkwizytor szybko zaczął zbliżać się do niego, aby mu pomóc. Postanowił pozbyć się kolejnego demona tak jak poprzedniego, czyli zmiażdżyć mu głowę silnym uderzeniem. Podszedł do demonów od tyłu. Podniósł wysoko młot i opuścił na głowę jednego z demonów. Miał nadzieję, że demon jest zbyt zajęty walką, aby zauważyć, że wymierzony jest w niego atak. No i oczywiście, że ten atak podziała tak jak wcześniej, sprawiając, że kolejny demon padnie martwy.

Aramin 10-10-2010 00:32

Patron symboli podskoczył z przerażenia niemalże odruchowo kreśląc Run Obronny tworzący barierę między nim a demonem. Następnie oddychając głęboko nakreślił znak Światła, w który wpisał Runy Ciosu i Mocy tworząc wielką jak sam demon złotą, jarzącą się słonecznym światłem pięść, która ruszyła by potężnym uderzeniem zwalić go z nóg. Nie czekając na efekt czaru mały wojownik o ogromnym zapale narysował Znak Związania, w wyobraźni widząc złote łańcuchy oplatające cielsko okropnego przeciwnika. Spodziewając się jednak najgorszego zaczął sięgać po swoją samopowtarzalną kuszę chcąc przygotować się do oddania strzału. Szybko jednak zmienił zdanie i miast grzebać w torbie zaczął jedną ręką tworzyć podstawowy Run Obronny, drugą zaś dobył szabli knując niecny plan. "Ach, czemuż zaciągnęli mnie do tego lasu?!" - zastanawiał się w myślach Alfons, jak zwykle kreując swoją własną wersję rzeczywistości.

Fearqin 11-10-2010 18:54

Athjeari walczył z jednym demonem i pokonał go po dłuższej walce. Pozbawiony tarczy, w średniej zbroi miał trochę ograniczone uniki, a bloki ataków demona kończyły się dziwnie. Gdy krzyżowały się ich miecze, runy na ostrzu demona rozbłyskał a Coithus odczuwał jak odpływają z niego siły. Skupił się więc na unikach i kontratakach by szybko zabić demona, nawet jeśli miał się narazić na rany. Gdy odskoczył na bok przed ciosem, demon wbił miecz w ziemię, a rycerz chwycił swoje ostrze i ciął nim z całej siły w rękę demona. Odciął ją z wielkim trudem. Jednak jego przeciwnik nie był bezbronny. Jedyną ręką, uzbrojoną w zabójczą rękawicę ciął w templariusza zostawiając na jego policzku okropną ranę, ślad po niej zapewne zostanie do końca życia rycerza. Życie to mogło okazać się naprawdę krótkie. Rękawica była przesiąknięta ogniem piekielnym. Athjeari czuł jakby płonął wewnątrz, miał maksymalnie godzinę życia. Ratunkiem mogły być rytuały oczyszczające, których nauczył się w trakcie nauki na templariusza. Mimo rany znów zaatakował demona, chybił a przeciwnik przybliżył się do Coithusa i kopnął go opancerzonym kolanem w prawą kość udową... łamiąc ją. Jednocześnie demon znów zaatakował rękawicą rozcinając rycerzowi lewą część biodra. Jednak rycerz ten miał okazję do ataku dzięki, której się uratował. Gdy demon zbliżył się do niego, przeszył go mieczem w klatce piersiowej w tym samym czasie w, którym jego przeciwnik atakował. Obydwaj padli na ziemię, demon martwy, Athjeari na granicy życia i śmierci.

Alfons miał jednak udany dzień. Z początku się nie wiodło, ale teraz, hohoho.
Wielka pięść, która miała uderzyć demona była znacznie większa niż gnom zamierzał, nie docenił się cwaniak. Na dodatek pięści były dwie. Jedna walnęła sromotnie demona, ten poleciał hen hen daleko, wypuścił po drodze miecz, który został chwycony a następnie trafnie rzucony przez drugą łapę. Miecz przeszył głowę demona eliminując go w stu procentach.

Kolgrim miał jedną okazję do wyciągnięcia topora, powiodło mu się nie odnosząc ran. Już czwarty atak przesądził o walce. Odciął demonowi nogę korzystając ze znacznie niższego wzrostu niż miał jego przeciwnik. Przeciwnik upadł, a ostatnie co widział to topór spadający na jego twarz.

Dunigan postanowił najpierw zakończyć z resztą zwykłych demonów by potem skupić się na głównym przeciwniku. Widział, że Dantus pomoże Hansowi, toteż nie musiał się o to bać. Trzeba było skończyć z zamrożonym demonem i szybko uleczyć Athjearegio, przynajmniej z ran, które on mógł uleczyć, nie mógł usunąć ognia demonów z jego ciała, na szczęście sam templariusz będzie mógł to zrobić. Krasnolud nie musiał się bardzo starać. Rzucił zaklęcie stworzone przez siebie. Młot Błyskawic. Znikąd pojawił się otoczony piorunami paro metrowy młot. Uderzył w bryłę lodu rozbijając ją sama i demona w niej zamkniętego. Następnie podbiegł do templariusza i pomógł mu w leczeniu ran na tyle na ile mógł.

Hans widząc nadchodzącego inkwizytora zaprzestał skupiania się wyłącznie na unikach i zaczął blokować.
Demon nawet nie wiedział co go zmiażdżyło. Ale Dantus, Hans i drugi potwór zostali obryzgani przez maź będącą resztkami mózgu stwora. Wciąż żywy demon obrócił się w stronę poległego towarzysza i dał okazję Hansowi do ataku. Łowca chciał ściąć głowę przeciwnikowi, jakże wielkie było jego zdziwienie gdy ostrze doszło do połowy szyi i za nic nie chciało wyjść. twór wciąż żył. Hans szybko wbił sztylet w policzek demona. Wciąż nic. Dopiero, gdy Dantus "poprawił" uderzając demona nabierając impetu obracając się wokół swojej własnej osi. Jednak wraz z demonem poleciały ostrza Hansa wbite w jego szyje i głowę. Inkwizytor spojrzał przepraszająco na Łowcę.

Szósty miał straszne problemy z demonem umysłu. Wciąż bez problemu unikał jego ataków, a sam jako, że stał w miejscu nie stwarzał okazji do kontry. Kataino więc musiał czekać na pomoc towarzyszy, atakował ostrożnie, nie narażając się na żadne obrażenia. W końcu udało mu się zająć demona na tyle długo by jego wszyscy słudzy polegli w walce z jego towarzyszami.
Demon jednak wciąż stał w miejscu. Sam, ale nie bezbronny.

Lechun 12-10-2010 20:14

Rzucił się na potwora i... nie trafił. Za to demon przejechał mu szponami na klatce piersiowej, orząc ją nieco. Niebieska krew powoli kapała na ziemię, jednak Katanio niewiele się tym przejął. bardziej irytował go fakt, że jego ataki na niewiele się zdały.
- Cholera!
Zawołał, gdy doszedł do wniosku, że tą metodą nie osiągnie niczego. I wtedy wpadł na genialny pomysł. Stanął na lekko ugiętych nogach i znów wybił się, by zaatakować. Lecz tym razem postanowił po prostu sypnąć w oczy piachem, który ostrożnie zebrał z ziemi podczas ostatniej próby. Jednocześnie też rozłożył ramiona tak, by zahaczyć ostrzem o szyję przeciwnika, a drugim lekko musnąć plecy demona. nie po to, by osiągnąć wielkie cięcie. Po prostu chciał go skaleczyć. I tyle.

Sirion 14-10-2010 20:24

Czuł jak ogień pali jego wnętrzności... Jak odbiera mu powoli życie... Jego ciało dosłownie spalało się od środka. Demoniczny ogień. Jego mistrzowie w zakonie wspominali mu o tym. Demoniczna magia była bardzo niebezpieczna i jeśli Athjeari chciał przeżyć, musiał odprawić odpowiednie rytuały. Jednak aktualnie nie mógł tego zrobić. Mimo iż jego przeciwnik padł martwy obok niego, to w boju nadal pozostawał demon umysłu, najniebezpieczniejszy z nich wszystkich. Jednak tym razem przewaga liczebna leży po ich stronie.

Nie mógł zawieść towarzyszy i zakonu. Heroicznym wysiłkiem spróbował powstać z gleby i zignorować ból. Jako, że demoniczna magia działała na niego stosunkowo krótko powinien być w stanie jeszcze w miarę panować nad swoim ciałem. Nie będzie to łatwe, ale sądził, że może nadal walczyć i przydać się na coś towarzyszom.
- Do boju przyjaciele! - Zawołał w rozpaczy nieco zachrypniętym głosem. Pozostała mu jakaś godzina życia, jeśli nie odprawi rytuałów.

Jako, że w obecnym stanie nie mógł stwarzać realnego zagrożenia dla demona, postanowił skupić się na odwracaniu jego uwagi od reszty towarzyszy. Zamierzał pozorować ataki i bronić się jedynie przed demonem, licząc, że to pozwoli jego towarzyszom w końcu go zabić.

daamian87 15-10-2010 09:56

Krasnolud, zmęczony już dotychczasową walką, nie odpuszczał ani na chwilę. Jego towarzysze walczyli dzielnie i zaciekle. Duningan skupił się po raz kolejny i rozpoczął kolejną inkantację. Miał zamiar zadać demonowi umysłu jak najpoważniejsze obrażenia, zdawał sobie jednak sprawę z obecności jego towarzyszy w jego pobliżu, tak więc miał ograniczone pole wyboru jeżeli chodziło o dostępne czary.
Skoro nie mógł atakować, postanowił pomóc jak tylko mógł swoim towarzyszom. Pierwszy rzucony przez krasnoluda czar był szybki i dość prosty, jednak mógł znacząco pomóc walczącym wręcz wojownikom. Krasnolud rzucił na swoich towarzyszy Zbroję Śmierci.
Zaraz po rzuceniu pierwszego zaklęcia, ręce Duninigana rozpoczęły kolejny taniec. Siła Splotu rozpoczęła formowanie wokoło demona łańcucha, stworzonego z mocy Splotu. Zaczął on ciasno owijać całe cielsko przeciwnika i zaciskać się. Po chwili demon umysłu stał spętany magicznym łańcuchem, a Duningan cały czas podtrzymywał moc utrzymującą łańcuchy, aby demon nie uwolnił się, dając jednocześnie swoim towarzyszom czas na zadanie mu jak najdotkliwszych ran i śmierci.

Saverock 15-10-2010 17:42

Dantus nie spodziewał się, że tak szybko uda się jemu i jego towarzyszom pozbyć tych sześciu demonów. Przecież nie wyglądały ona na łatwe do pokonania. O dziwo jednak inkwizytor pozbył się jednego bez żadnej pomocy, a dwóch z pomocą Hansa. Jednak pewne było, że ten demona, który został, będzie największym problemem. Inkwizytor nie miał zamiaru czekać. Zaczął zbliżać się powoli do demona i usłyszał Athjeariego. Zaczął wyszeptywać słowa jakiś modlitwy, prosząc Khybera o siłę w walce. Wiedział, że mu się to właśnie teraz przyda. Miał nadzieję, że tą walkę przeżyją wszyscy, bo nie chciał tracić kolejnego towarzysza. Gdy zbliżył się do demona, podniósł wysoko młot i opuścił go szybko na dół na jego głowę. Skoro udało się to z tamtymi demonami, to może uda się i z tym demonem. Spróbować zawsze trzeba. Atakując demona, uważał na to, aby uderzyć w momencie, kiedy żaden z jego towarzyszy nie mógł się znaleźć na drodze wielkiego młota.

Kolgrim 15-10-2010 18:23

Demon upadł. Potworna noga stała jeszcze chwilę, jakby nie czuła, że została odrąbana od reszty ciała. Kolgrim uderzył ją jeszcze, tak na wszelki wypadek. Dopiero gdy, coś co kiedyś przypominało nogę leżało na ziemi i ociekało dziwną, gęstą krwią trochę się uspokoił.
Krasnolud po pokonaniu demona był bardzo pewny siebie. Może nawet zbyt pewny. Widząc, że towarzysze też zniszczyć "swoje" demony, razem z nimi ruszył na głównego.
Usłyszał jeszcze:
- Do boju przyjaciele! - jak ktoś z kompanii krzyknął.
Z toporzyskiem w rękach przeturlał się po ziemi jak najbliżej demona. Wyglądało to bardzo pokazowo. Jednak nie zaatakował. W wyprowadzeniu ciosu przeszkadzali mu nieco koledzy.
Chciał i musiał znaleźć sobie dobre miejsce do zadania ciosu demonowi i przy okazji nie zranić żadnego z towarzyszy.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:53.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172