Cofam się, nagle przestraszony. Słyszałem coś o takich wybuchach, jednak nigdy żadnego nie widziałem. Obserwuję zdruzgotaną ścianę i ogarniające budynek płomienie; słyszę krzyki dochodzące z gospody, co przypomina mi o moich przyjaciołach, którzy czasami tutaj bywali. Ale w sumie czemu mieliby być akurat teraz...? - myślę, choć jestem trochę niepewny. - Na pewno są tam sami ludzie. Niech się smażą! Przeraża mnie ten budynek po eksplozji, nie wiem, czego jeszcze mogę się spodziewać. Dlatego odchodzę na bezpieczną odległość i wówczas przychodzi mi do głowy, że mógłbym skorzystać nieco z zamieszania. Złoto jest głównie ludzką sprawą, lecz czasami się przydaje, zatem zaczynam węszyć za jakąś okazją. |
Dargorad nabrał powietrza do płuc. Cholera mam mało czasu jak tak dalej pójdzie to się zaczadzę , jeśli to ona to nie mogę jej zostawić- rozmyślał chwilkę. Wielkimi susami biegł przez pomieszczenie co jakiś czas skacząc nad zwłokami. Ukucnął obok ciała które mogło należeć do jego przyjaciółki. Zaczął je identyfikować . |
Skupiona na swoim zadaniu, nie zwracała uwagi na nic innego. Ponieważ jednak kradzieże wychodziły średnio, bardzo szybko zaczęła się rozglądać za jakąś inną okazją. Dzięki temu zobaczyła, co za piekło rozpętało się po wybuchu. Widok tylu zmasakrowanych ciał, podziałał pobudzająco na jej żołądek i ledwie zdążyła odczołgać się od tłumu, zanim niemalże wypluła sobie trzewia. |
F: Łapmy go! Na wszelki wypadek... S: Definitywnie popieram! Łapiemy owego wodnika, starając się nie wyrządzić mu krzywdy. Ja ewentualnie coś mu kradnę. |
Odpis 3 Lestek: Wybuch? Grubo. Ale mnie nie interesuje polityka i chyba pójdę spać. - wrócił do swojego mieszkania, a ty zresztą i tak już schodziłeś, gdy on gadał. W momencie wyjścia na ulicę... Lestek, Falibor, Namir: Namir miał sekundę, żeby się zastanowić, ale cokolwiek wybrał i tak nie mógł nic więcej zrobić, gdy dwóch kotołaków (Falibor i jego towarzysz) złapało go. Właściwie to wygląda na napad. W tym momencie z drzwi wyszedł wodnik Lestek i zobaczył całą trójkę kilka metrów od siebie. Jest też kilka osób z tłumu: głównie ludzie i wampiry, ale jest też dwójka niedźwiedziołaków. Wszyscy obserwują sytuację, ale pozostają bierni. Czcibór: O mało nie wpadłeś na wymiotującą, rudowłosą kobietę wampira bądź człowieka, gdy szukałeś okazji. Niestety nie było tu żadnej. Dzień Targu dopiero jutro, a dziś te kilka straganów ma swoich właścicieli, którzy nerwowo wszystko chowają i równie nerwowo węszą za złodziejami. Węsząc pomiędzy ludźmi i wampirami dotarłeś do wilkołaka, który przygląda się całej sytuacji opierając się o ścianę po drugiej stronie ulicy niż płonący budynek. Rozpoznajesz, że jest to jeden z miejscowego gangu. Jeśli nic od niego nie chcesz, ani od ruiny karczmy to powinieneś odejść z tego miejsca. Dargorad, Niemir, Dante: Chwilę po pierwszej dwójce do budynku wpadł również kotołak i zobaczył taką samą scenę [opisaną w poprzednim odpisie dla Dargorada i Niemira]. Dargorad zaczął badać jakieś kawałki zwłok, choć dla Niemira to bardziej wyglądało na poszukiwanie Sztuk mających formę pierścieni. Dargorad jednak zdołał ustalić jedynie, że nie może wykluczyć, że to Świetlana. Nie pamięta, za dużo tu wszystkiego, to nie jest dowód... to za mało. Pobieżne przeszukanie zmasakrowanych mebli jednak utwierdziło Dargorada w przekonaniu, że to jednak jest Świetlana... wtedy dopiero do jego uszu (jak i tu obecnych wilkołaka i kotołaka) dobiegły krzyki osób z piętra. Mira: Nie tylko ty w tym czasie wymiotowałaś, więc to nic złego. Odchodzisz z tego miejsca? Może jednak warto będzie się czegoś napić... jest druga karczma... a co jeśli i tam nastąpi eksplozja? Początkowo działałaś jakby w amoku, a teraz dotarł do ciebie tragizm tego wydarzenia, nigdy czegoś takiego nie przeżyłaś. Co ze sobą dalej robisz? Uciekasz? A może na przekór wszystkiemu spróbujesz być bohaterką ratując istoty uwięzione na piętrze tego płonącego przybytku? W takiej sytuacji musiałabyś przejść po dachu z drugiego budynku... to nie jest zbyt mądry pomysł. Może lepiej po prostu odejdź stąd? |
- Cholerni ludzie - warczę, widząc wymiotującą kobietę, a następnie ruszam dalej. Wtedy zauważam tego innego wilkołaka. Karczma przypomniała mi o moich starych druhach, więc przychodzi mi na myśl, że dobrze byłoby dowiedzieć się, jak sobie radzą. - Tyś z tego całego gangu? - pytam bezpośrednio. - Znasz może Odolana albo Sobieżyra? [Aha, co do ekwipunku, to zasadniczo nie wiem. Wydaje mi się, że do Czcibora nie pasują żadne szczególne przedmioty. Więc zostaje co najwyżej prosta broń, na przykład jakaś pałka albo coś takiego. Nie obrażę się, jeśli sam coś ustalisz tak, aby trzymało klimat.] |
Widząc szabrowników tylko obnażam zęby. Nie ma czasu by się nimi zająć. Gdy usłyszałem krzyki z piętra niewiele myśląc rzuciłem się tam. |
Kim jesteś i czemu oni (wskazuję na osobę, która mówiła "To on?" mówią, że ty jesteś tym kimś? Cóżeś ty zrobił? Jeśli przykuwam wraz ze Strzeborem, nadmierną uwagę, nie podejmuję się kradzieży. |
Nie znośne uczucie towarzyszyło w tej chwili Dargoradowi.Jedna z dwóch mu najbliższych osób nie żyje. Uderzył z całej sił pięścią o podłogę krew spływała mu po dłoni, adrenalina nie pozwalała poczuć mu bólu który tak by mu teraz pomógł. Jej już nie pomorze , ale tam słychać krzyki. Da się im jeszcze pomóc. Ale zaraz biegnie tam Kotołak. A jeśli korzysta z okazji i chce tylko skrzywdzić biedaków. Podniósł się natychmiastowo i ruszył sprintem po schodach wyprzedzając nieznajomego. |
Chwilę przyglądam się tej scenie. Jeżeli już złapali winnego to tym lepiej dla mnie. Idę obejrzeć miejsce eksplozji. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:36. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0