Żaden łowca nie lubi tracić okazji na sen. Tak więc Jason i Ray ulokowali się w lokalnym hotelu. Pokój tam wynajął też Blake, ale on dla odmiany wybrał się na spacer. Tymczasem zapadła głęboka noc. Z pochmurnego nieba w końcu zaczęły spadać zimne krople jesiennego deszczu. Lisa i Nathan którzy od razu podjęli się śledztwa po woli zaczynali tego żałować. Nim jednak rozpadało się na dobre Nathan zdołał się dokopać do trumny pierwszej ofiary. Była to zwykła sosnowa skrzynka zabita gwoździami. Widać lokalny burmistrz oszczędził sobie na pochówku. Lisa przy okazji zdołała zauważywszy w pobliżu sześć innych grobów z napisem 'Nieznany" zamiast nazwiska. Na prostych drewnianych krzyżach widniały tabliczki z tym samym rokiem. Pięćdziesiąt lat temu. Zwłoki zdecydowanie nie były pierwszej świeżość. Zapach unoszący się z nadgniłych zwłok był doskonale znajomy łowcą, których profesja wiązała się z bezczeszczeniem grobów. Trupa ubrano w tanią białą koszulę i spodnie od garnituru. Po odsłoniętej twarzy i stopach baraszkowały beztrosko robale. Na rękach były wyraźne ślady po kajdankach. Niezagojone, więc prawdopodobnie pośmieliście. Koroner nie zadał sobie jednak trudu w załataniu dziury w które niegdyś było serce. Wyglądało to tak, jak by ktoś błyskawicznie wyrwał organ z piersi nim ofiara zdołała cokolwiek zrobić. Coś kłębiło się w dziurze... no, tak żuki grabarze już zajęły się swoją robotą. - Możecie to zostawić? To jest trochę.... niezręczne - odezwał się nagle głos za plecami Lisy. Na nagrobku strzeżonym przez marmurowego anioła siedziała bardziej świeża wersja odkopanego trupa. Mody chłopak miał blond włosy i miłą twarz> Ubrany był w podarte jeansy i podkoszulek na którym widniała wielka czarna plama w okolicach serca. Jego postać zamigotała jak obraz w tlewizorze. - Proszę? - odezwała się ponowie duch. Blake powoli rozważał powód do hotelu gdy deszcz przybierał na sile. Jednak gdy mijał cmentarz zauważył światło migające między nagrobkami. Być może dzieciaki rozrabiał, lub inni łowcy trafili na jakiś ślad. Najlepiej przekonać się samemu. |
- Pogoda pod psem - kobieta uniosła głowę i od razu na jej policzki opadły ciężkie krople deszczu. Powietrze było ciężkie i wilgotne, dlatego Lisa chciała jak najszybciej skończyć robotę i wrócić do hotelu. Rozglądała się po cmentarzu, skupiając się głownie na nieznanych grobach. Pięćdziesiąt lat temu mogło wydarzyć się wiele rzeczy. Niekoniecznie potwory... Przestała się nad tym zastanawiać, kiedy usłyszała stuk łopaty o drewnianą pokrywę trumny. Spojrzała w dół, przyglądając się zwłokom. - Widzisz jego nadgarstki? - Lisa kucnęła, chcąc zobaczyć coś więcej w słabym świetle latarki. Odgarnęła w policzka wilgotne kosmyki włosów, które kleiły się jej do skóry i oniemiała, kiedy usłyszała za sobą głos, a nie słyszała kroków. Kobieta wstała i odwróciła się, widząc nikogo innego jak nowszą wersję ich nieboszczyka. Przyjrzała mu się dokładnie, dostrzegając plamę w okolicach serca. Było to jedno z lepszych spotkań z duchem, który nie usiłował nikogo zabić. - Nathan, zostaw pana - spojrzała na swojego towarzysza, a potem znowu na ducha. Mieli świetną okazję, żeby dowiedzieć się czegoś od samej ofiary! Mógł im powiedzieć o wiele więcej, niż sami dowiedzieli się dotychczas. |
Blake skierował się w stronę światła. Kiedy już udało mu się pokonać niewysoki murek i dostać na cmentarz, starał się iść bardzo ostrożnie, by nie spłoszyć tego, kto buszował w ciemnościach. Jak się po chwili jednak okazało, była to dwójka jego towarzyszy niedoli. Chłopak odetchnął z lekką ulgą, głównie dlatego, że sam nie zabrał ze sobą żadnej broni za co teraz klął się w myślach. Co, gdyby zamiast nich natrafił na wilkołaka czy jeszcze gorszą bestię? Powoli wyszedł z ukrysia i powitał ich z lekkim uśmiechem. - Moglibyście być bardziej ostrożni, światło widać aż na ulicy, ktoś może tu przyjść... A to kto? Zapytał obserwując ducha i biorąc go za żywą osobę, do momentu w którym nie znalazł się na tyle blisko, aż ujrzał, że w grobie, który tamci postanowili wykopać znajduje się ta sama osoba. Blake wyglądał na mocno zbitego z tropu, popatrzył po wszystkich w milczeniu i czekał na rozwój dziwacznych wypadków. |
- Dzięki - powiedział duch uśmiechając się blado. - Jesteście Łowcami? No pewnie że tak. Tylko Łowcy i totalne świry wykopują trupy w środku nocy. A wy na świrów nie wyglądacie. Duch mrugnął do Lisy, a jego postać nabrała nie co mocniejszych barw. - Nazywam się Santaigo. Mój dziadek był Łowcą. Wiem że macie pytania, ale mam warunek, po wszystkim spalicie moje zwłoki, umowa stoi? |
Lisa spojrzała na mężczyznę, który dołączył do nas i uśmiechnęła się lekko do niego na powitanie. Nie sądziła, że tak szybko dołączy do nas, tym bardziej, że sama spieszyła się, żeby dotrzeć tu przed wszystkimi. Wprawdzie nie do końca jej się udało to, ale nie spotkała nadal pozostałych mężczyzn. - A kto normalny miałby przyjść tu w taką pogodę? - zapytała, przeczesując palcami już trochę mokre włosy. - Zresztą ludzie o tej porze boją się nawet na ulicę wyjść. Zupełnie jak w nawiedzonym miasteczku. Kobieta uśmiechnęła się do ducha, który przynajmniej nie był zdezorientowany i wściekły, jak większość duchów z którymi miała do czynienia. Nie musiała mu tłumaczyć co się stało, był świadomy tego. - Umowa stoi - odpowiedziała, wiedząc jak bardzo ma tym zależy. Teraz nie dość, że wiedzieli z kim mają do czynienia, to ich nieznajomy okazał się mieć całkiem ciekawą przeszłość. - Widziałeś kto cie zabił? Byłoby dobrze gdybyś przypomniał sobie wszystkie szczegóły, mogą być istotne. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:41. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0