lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Bleach - Storytelling] Wojna Dusz (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/12569-bleach-storytelling-wojna-dusz.html)

pteroslaw 30-04-2013 22:29

Ika rozdał płaszcze wszystkim nim misja się na dobre zaczęła. On sam natomiast był najdziwniejszym Shinigami w tej grupie. Zamiast zwyczajnych szat nosił garnitur, na głowie zaś miał kapelusz. Na to wszystko zarzucił płaszcz maskujący reiatsu. Przy boku zaś miał katanę o białej rękojeści w takiej samej pochwie.

Ruszyli w miasto, Ika znalazł się w parze z porucznikiem siódmej dywizji, był z tego zadowolony, przynajmniej był z kimś o podobnej klasie umiejętności, jak on. Już miał zacząć jakąś luźną rozmowę, tylko, że na drodze tego stanął Menos Grande, coś czego nie powinno być.

-Dziwne.- Wymruczał porucznik dwunastej dywizji. Celując palcem wskazującym w pustego. - Hadō #46 Hikari o seisei.- Na koniuszku palca Ika zaczęło gromadzić się żółte światło, które następnie wystrzeliło w formie cienkiego promienia w kierunku menosa. Atak nie wyglądał zbyt przerażająco, przynajmniej dopóki nie uderzył w cel, kiedy to eksplodował spowijając przeciwnika kulą ognia.


Menos zaryczał głośno z bólu, po chwili jednak otrząsnął się i wściekły otworzył paszczę. Przed jego twarzą powstała czerwona kula energii. To bez wątpienia było cero, które zaraz miało wystrzelić.

Jigoku prychnął z delikatną irytacją. Zdążył już zapomnieć jak ciężko było zabić Menosy bez użycia Shikai i z ogranicznikami. Zniknął, pojawiając się niemal w tym samym momencie przy poruczniku dwunastej. Rzucił do niego szybko.

- W górę! - po czym w następnym rozbłysku Shunpo zniknął by pojawić się na wysoko powyżej głowy Menosa, przynajmniej w teorii unikając jego Cero. Czekał na porucznika dwunastej, z jego pomocą mogli zdołać zabić Menos bez zbędnych strat. Połączenie Kido z jego Zanjutsu powinno wystarczyć. Rzucił okiem na swoich podwładnych z siódemki. Jeśli nie będzie innego wyjścia... wolał nie używać Rekki w tak lekkomyślny sposób.

Cóż, jakby na to nie patrzeć żaden człowiek w soul society, prócz kapitana dwunastej dywizji, nie dorównywał Daeru pod względem intelektu. Błyskawicznie zrozumiał plan porucznika. Używając shunpo pojawił się za menosem.

-Bakudō # 4. Hainawa - Strumień światła wystrzelił z jego wyciągniętej ręki, owijając się wokół przeciwnika unieruchamiając go.

Czerwony promień uderzył w ziemie, na szczęście nie było tam już nikogo. Zaklęcie rzucone przez porucznika 12. dywizji na krótko unieruchomiło wroga. Już po kilku sekundach menos przełamał zaklęcie i zamachnął się próbując zgnieść głową wicekapitana 12. oddziału.

- Yare yare. - można było usłyszeć z dużej odległości. Wicekapitan siódmego oddziału pojawił się centralnie przed maską Menos. Chwycił drewnianą rękojeść swego miecza.

- Rekka Hitotsume. - powiedział spokojnie by moment później stanąć za Menosem. Jego cios był tak szybki że nawet porucznik dwunastego nie mógł zobaczyć co się stało.

- Nadegiri. - dokończył Jigoku, chowając miecz do pochwy. Włożył w cios dość mocy by rozciąć głowę Menosa w pół. Nie spodziewał się by był on w stanie to przeżyć.

Menos widząc porucznika chwytającego za rękojeść swojego miecza, użył cero by zminimalizować obrażenia, które mógłby otrzymać. Przed twarzą potwora powstał ogromny wybuch, który nieco pokruszył jego maskę. Porucznik pojawił się za swoim wrogiem, odnosząc nieznaczne obrażenia.

Widząc jak potężny jest menos, porucznik dwunastego oddziału postanowił przestać polegać tylko na kidou. Po raz pierwszy sięgnął do miecza.

-Junbi ga dekite iru.- Zaczął mówić wyciągając ostrze z pochwy.- Shi no gekai.- Gdy wypowiedział ostatnie słowa, katana nagle rozbłysła, po czym zmieniła się, na miecz o złotej pochwie i takiej rękojeści, wyrzeźbionej w kształt głowy smoka. -Menosie. Dla mnie jesteś niczym pacjent na stole. Shujutsu-dai.

Dookoła menosa i dwóch poruczników wytworzyła się sfera, porucznik siódmej dywizji nie mógł mieć pojęcia co będzie działo się wewnątrz jej, bowiem nikt, prócz Iki, nie wiedział co potrafi zrobić będąc w shikai.

Porucznik nagle pojawił się przed menosem, dużo szybciej niż gdyby użył shunpo. Skierował ostrze w kierunku maski pustego i wykonał kilkanaście błyskawicznych cięć. Znajdował się jednak dobre kilka metrów przed menosem, jednak uderzenia działały zupełnie jakby uderzał w przeciwnika z pełną siłą.

Pocięty menos runął z ogromną siłą na ziemie. Jeszcze nie zginął, ale czekał już tylko i wyłącznie na dobicie.

Shinigami popatrzył z zadowoleniem na spadającego menosa. Schował miecz wracając do zapieczętowanej formy. Używając shunpo błyskawicznie znalazł się przy przeciwniku.. Wycelował palcem w maskę pustego.

-Hadō #4. Byakurai.- błyskawica wystrzelona z jego palca, przeszyła czaszkę menosa na wylot. Ika popatrzył z oczami pełnymi zadowolenia na porucznika siódmego oddziału.

- Patrzymy jak radzi sobie reszta, czy też przyłączamy się do zabawy?- Zapytał z uśmiechem.

Porucznik siódmego oddziału pokiwał z zadowoleniem głową.

- Imponujący występ. - przyjrzał się reszcie z zainteresowaniem - Popatrzmy. To będzie interesujący test ich możliwości. A poza tym, obaj wiemy... - spojrzał na porucznika dwunastej beznamiętnie - że nie mogę się włączyć w pełni swojej mocy. Wolę nie używać mojego Shikai do wspierania walk innych. - zastanowił się nad czymś przez moment - Jednak nam się nie przydały, hmm? - wskazał palcem na płaszcz dany mu przez Ika jeszcze przed rozpoczęciem misji.

-Dużo tego co robi mój kapitan, jest dla mnie tajemnicą, ale gwarantuję ci przyjacielu, te płaszcze nie mają nas ukryć przed menosami, tylko przed czymś znacznie silniejszym.

Jigoku ponownie się zawahał. A następnie westchnął.

- A zatem pewnie nie będzie innego wyjścia. - skontaktował się z Soul Society - Oddział napotkał grupę Menos Grande. Możliwa jest obecność nawet silniejszych osobników w pobliżu. Wnoszę o zdjęcie ograniczników ze wszystkich obecnych poruczników. - czekając na odpowiedź, rzucił jeszcze cicho do Dearu - Jeśli przyjdzie do najgorszego... usuń ich z drogi. Będziesz w stanie?

-Mam nadzieję, że tak.- Powiedział cicho Ika.- Mam nadzieję, że tak.

Shinigami cierpliwie czekali na odpowiedź, z którą jednak Gotei 13 najwidoczniej niespecjalnie się spieszyło.

Vilir 01-05-2013 16:38

Dialog pisany z JUHAASEM
 
Mant po wyjściu z gabinetu kapitana 3 oddziału uśmiechnął się. Przyzwyczaił się do tego, że jego dowódca nie przejmuje się losami społeczności dusz. Ruszył w kierunku swojej siedziby, gdy drogę zastawił mu 12 oficer 3 oddziału – Wename. Był to młody mężczyzna średniego wzrostu, o krótkich włosach i stroju typowym dla shinigami. U jego boku widniała katana z zieloną rękojeścią.
- Może poćwiczymy –Rzucił Wename ze słyszalny w głosie podnieceniem.
- Dzisiaj nie mam ochoty tańczyć, jutro ruszam do świata ludzi i wolę odpocząć przed zadaniem – powiedział Mant uśmiechając się do oficera
- Tylko jedna walka – prosił mówiąc coraz szybciej Wename.
- Daj sobie spokój, chociaż dziś. Powalczymy kiedy wrócę. – Powiedział 3 oficer i szybkim krokiem ruszył do swojej siedziby zostawiając przyjaciela za sobą. Pomieszczenie, które mu przypadło było dosyć duże, a łóżko w nim bardzo wygodne, jednak nie spełniało jego oczekiwań. Od momentu dołączenia do 3 oddziału marzyła mu się posada kapitana. Przez ten czas zaszedł bardzo daleko, ale wciąż nie wystarczająco. Położył się na łóżku i zaczął myśleć o ostatnich wydarzeniach, które dają mu bardzo wiele możliwości.


********



Mant spojrzał na Harakuze po czym ruszył w jego kierunku.
- To jest twój taniec - rzucił, po czym usiadł za Harukaze. Nie miał teraz ochoty na walkę, a był bardzo ciekawy możliwości swojego partnera.
-Aż tak się cykasz ? - zażartował Kazuto po czym dobył zza pleców katany, czarne ostrze zabłysło w powietrzu.
- Zajmij się lepiej pustym - żucił - nie boje się, po prostu nie mam ochoty dzisiaj tańczyć, a ktoś takiej rangi powinien sam sobie poradzić - Mant spojrzał na Harakuze litościwym wzrokiem.
- Nie martw się jeśli nie będziesz sobie radził to ci pomogę - powiedział i roześmiał się.
-Jestem zaszczycony - odrzekł drwiąco i z szerokim uśmiechem na ustach - Jak będziesz grzecznie czekał to może zostawię ci jakies resztki koleżko.
Kazuto odwrócił się plecami do rozmówcy i skierował czubek ostrza do ziemi
-No to zaczynamy ! - zakrzyczał Kazuto po czym używając shunpo pojawił się za plecami menosa, wolne ciało ograniczało jego ruchy co wpływał tylko na korzyść shinigami.
- Tylko nie pomyl w tańcu kroków - krzyknął Ment śmiejąc się głośno.
Na czole Kazuto pojawiła się żyłka, po czym zaczął krzyczeć coś do Manta, jednak z takiej odległosci nie było to słyszalne, ale sądząc po gestach nie było to miłe.
Opuścił gardę co wykorzystał pusty, w jego rozwartej paszczy zaczęła pojawiać się czerwona kula reiatsu. Kazuto lekko załamał ręce i używając shunpo wzbił się lekko w powietrze ledwo unikając wielkiej wiązki cero. W powietrzu pokazał parę gestów w kierunku towarzysza po czym zanurkował w kierunku menosa, czarna katana zawyła w powietrzu. Wylądował na ramieniu menosa, wykorzystując położenie i zamachnął się na przeciwnika, menos zauważając to uderzył ręką w agresora, Kazuto przed zderzeniem zdążył jedynie lekko uszkodzić maskę pustego.
Impet uderzenia wysłał go w miejsce gdzie siedział Mant, lekko nieprzytomny uderzył cielskiem w towarzysza.
- Myślałem że lepiej tańczysz - powiedział Mant wstając po ciosie jaki zadał mu towarzysz.
- Zamknij się ! - krzyknął Kazuto z irytacją wypisaną na twarzy - Byłoby lepiej gdyby jakiś palant nie siedział i nie komentował każdego mojego ruchu ! - zakończył wypowiedź pięścią skierowaną do Menta.
- Przepraszam że siedziałem na twoim toże lotu - powiedział Mant ukłaniając się i starając przeprosić, ale jego perfidny uśmiech na twarzy pokazywał, że jest to sarkazm. - Pokaże ci jak się tańczy - powiedział uśmiechając się - Teraz ty posiedź i popatrz, może się czegoś nauczysz - powiedział idąc w stronę pustego tak, by Harukaze nie widział jego twarzy. Odsłonił płaszcz od wewnętrznej strony i złapał za białą rękojeść małej katany. W końcu taka broń powinna mu wystarczyć w walce z menosem.
-Powodzenia, jak to zrobisz to ci postawię sake - powiedział jednocześnie opierając się wygodnie o pobliskie drzewo po czym uśmiechnął się przyjaźnie do towarzysza.
-Jak ci będzie ciężko to krzycz. - zakończył żartem wypowiedź.
Mant szybkim shumpo znalazł sie przy pustym i spróbował uderzyć go w maskę. Jego umiejętności shumpo byly jednymi z najlepszych wśród shinigami dlatego nie brał pod uwagę, że pusty zdąży zareagować, ale się pomylił. Jeden silny cios menosa zabrał Mantowi dużo pewności siebie. Po chwili wstał otrzepując się z ziemi i zdenerwowany spojrzał na Harukaze.
- Tym razem miał szczęście - Krzyknął z wyrażnym zdenerwowaniem na twarzy.
Kazuto ukrywając uśmieszek krzyknął z lekką ironią w głosie.
-Oczywiście przyjacielu, dołączyć się czy jeszcze spróbujesz ?
Ment póścił sojusznikowi ponure spojrzenie i ruszył do ataku. Był zdenerwowany ciosem pustego i słowami Kazuto przez co nie skupiał się na walce. Raz za razem trafiał pustego, a jego shumpo nie pozwalało pustemu na kątrę, ale jego ciosy były chaotyczne i nie trafiały w maskę. Może trafił w nią kilka razy, ale były to tylko drobne pęknięcia.W końcu menos trafił Manta po raz drugi. Cios odżucił shinigami na dość dużą odległość. Mant poczuł płynącą mu z nosa krew. - Oby nie zaplamiła mi stroju - pomyślał, po czym oblizał ją i spojrzał na Kazuto, który właśnie spał pod drzewem. Używając shumpo w chwilę pojawił się przy nim i trącił go ręką w głowę.
- Wstawaj! - krzyknął - pozwolę ci dołączyć do walki, by cała chwała nie przypadła mnie - powiedział Mant, ale tym razem już bez uśmiechu na twarzy.
Kazuto lekko zaspany wstał chwytając się za bolącą głowę, popatrzał chwilę na osobnika, który go obudził morderczym wzrokiem po czym lekko się uśmiechnął i powiedział
-A więc “tańczenie” solo się znudziło co ? - żucił z ironią w głosie - Dobra, ty pilnuj głowy ja się zajmę resztą !
Po tych słowach wysunął katanę zza pleców i skierował jej ostrze ku niebu
-Lśnij Raikage ! - wykrzyknął po czym miecz zniknął w blasku energii a wokół niego zaczęły się pojawiać wyładowania elektryczne, po tym w obu rękach Kazuto pojwiły się sztylety spowite elektrycznością przywiązane łańcuchami do jego rąk.
-No to jak ? Tańczymy ? - zapytał się towarzysza
W pierwszej chwili Mant miał ochotę wbić katane w plecy ,,przyjacielowi’’, ale po chwili zrezygnował z tego pomysłu. Taki postępek zakończyłby się więzieniem, co na pewno ucieszyło by jego kapitana, a jemu wolał nie sprawiać przyjemności. Spojrzał na Kazuto i wyszeptał ponuro - Zacznijmy ten taniec.
Kazuto uśmiechnął się do Manta po czym wykrzyczał
-No to jazda !
W ułamku sekundy znalazł się przy wściekłym menosie, celowo stanął odsłonięty by ten wyprowadził cios, menos skierował pięść w kierunku Kazuto jednak ten nagle zniknął, pięść pustego trafiła w ulicę przez co utknął na chwilę. Kazuto pojawił się na jego pięści po czym pobiegł w kierunku maski, wyprowadził niezwykle szybki cios sztyletami w jego szyję i skoczył za jego plecy. Pusty zawył i jego ciało przeszedła fala paraliżujacej elektryczności.
-Teraz ! - zakrzyczał w kierunku towarzysza lądując na ziemi.
Mant za pomocą shumpo znalazł się na przeciw menosa. Zgiął rękę w której była katana tak by siła jego ciosu w maskę pustego była większa. Wiedział że jest to sytuacja której nie może zmarnować, bo lepszej mieć już nie będzie.
Menos otrzymawszy morderczy cios zaryczał głośno. Zaczął składać się do upadku, ale zanim jego cielsko runęło na ziemie zdezintegrował się w powietrzu, a shinigami wylądował na ziemi.
Kazuto patrząc na znikającego menosa odetchnął z ulgą, przywrócił swoje zanpaktou do zapieczętowanej formy i schował je do pochwy na plecach. Rozgladając się ujżał odłamki maski menosa, podniósł jeden z jego kawałków i przyglądał mu się chwilę po czym używając shunpo znalazł się błyskawicznie przy towarzyszu i podrzucił mu fragment maski.
-Niezła walka ! Trochę minęło od mojej ostatniej takiej misji, chyba się trochę zastałem - powiedział jednocześnie próbując rozruszać lekko obolałą rękę
- Co myślisz o tych wszystkich menosach ? Jak to możliwe że znalazły się tutaj w takim stadzie ? - zapytał Manta, po czym usiadł na ziemi
Mant spojrzał na Kazuto i uśmiechnął się - Szczerze, to mnie to nie obchodzi, z resztą jakie to ma znaczenie? Dla mojego kapitana ta misja jest bez sensu i nie będzie chciał o niej słuchać, a twój dowódca nie żyje. Wypełniliśmy rozkaz i tylko to jest ważne. Po co wchodzić głębiej w ten temat?
-Może i masz rację, jednak i tak mam co do tego złe przeczucia, jeszcze do tego przez tą pogodę Sugawa-chan pewnie będzie stronił od walki. - powiedział jednocześnie wyjmując z kieszeni w stroju meniurkę - Trza będzie sprawdzic co z innymi ale najpierw ...- Odkręcił korek od metalowego naczynia po czym do nosów dotarł słodki a jednak ostry zapach sake - Coś ci obiecałem prawda ? - Po tych słowach podał naczynie koledze z szerokim uśmiechem.
Mant uśmiechnął się i wziął maniurkę od Kazuto. Pił sake przez kilka sekund po czym odciągnął korek od ust i odetchnął. - Już myślałem że zapomnisz, a nie chciałem się nażucać.Liczba menosów... Tak to dziwne, że jest ich tak wiele - po wypiciu Mant zawsze stawał się bardziej rozmowny - I jeszcze sami shinigami wyższego stopnia, to wszystko jest jakiś podejrzane - Znów przyłożył do ust butelke sake. Wypił kilka łyków i oddał ją właścicieloiw uśmiechając się.
Kazuto słuchał przez chwilę po czym wziął meniurke i wypił kilka łyków następnie ją zakorkował i schował pod szatę
-Jedyne co mi przychodzi na myśl w sprawie menosów to to że wyczuły bardzo silne reiatsu, zleciały się paskudy jak pszczoły do miodu, a co do shinigami to moze był to jakiś test dowództwa.....sam już nie wiem - po tych słowach otrzepał się z ziemi i wstał wyciągając rękę do Manta
-Tak na marginesie, jestem Harukaze Kazuto, 4 oficer 7 oddziału - powiedział uśmiechając się szeroko.
Mant skierował wzrok ku niebu i przez chwilę dumał po czym spojrzał na towarzysza, uśmiechnął się i wyciągnął rękę - Mant Hakara, 3 oficer 3 odziału, miło mi.
Kazuto kiwnął głową i odpowiediał - Mnie również, ale następnym razem to ty stawiasz sake ha ha - zażartował po czym lekko klepnął towarzysza w ramię.
-Co powiesz na to by sprawdzić co z innymi ? Jeden z moich kumpli chyba będzie się lenił podczas walk. - powiedział kierując wzok ku innym menosom, które zostawały powalane jeden po drugim.
- Jasne - rzucił Mant i po chwili dodał - Już po misji?- podrapał się po policzku -nie za bardzo uważałem gdy dostawałem rozkaz. Zlikwidować jakąś grupe holowów. To tyle? Już po zadaniu? - spojrzał na Kazuto oczekując odpowiedzi. Nie miał już ochoty przebywać w świecie ludzi i zaczynało mu brakować kłutni z kapitanem 3 odziału.
-Jeszcze zobaczymy. - odpowiedział z poważną miną - Ta misja od początku śmierdziała, kto wie co się jeszcze zdarzy, ale martwić się będziemy potem, najpierw spotkajmy sie z resztą potem się zobaczy. - po tych słowach lekko potrząsnął kieszenią w szacie, z której natychmiast dało się usłyszeć uderzenie o siebie dwóch metalowych meniurek - Zawsze można sobie tą misję umilić - powiedział z uśmiechem na ustach.
Mant roześmiał się głośno po czym powiedział do towarzysza - Nie postawię ci sake. Na każdą misję jesteś tak przygotowany czy to tylko przypadek, bo jeśli na każdą to częsciej będę z tobą w parze - mówiąc to znów się zaśmiał, a następnie ruszył w kierunku innych shinigami.
-Kiedy ma się takich przyjaciół jak ja to trzeba być zawsze przygotowanym - odpowiedział kręcąc lekko głową, po czym ruszył za Mantem.

Morior 01-05-2013 22:35

Wszyscy shinigami zakończyli już swoje walki. Powietrze zrobiło się lżejsze. Nie było już czuć drażniącego reiatsu pustych. Obyło się bez większych obrażeń. Bogowie śmierci zebrali się w jednym miejscu, żeby razem wyruszyć dalej i rozprawić się z kolejną grupą pustych. Słońce świeciło tego dnia niewyobrażalnie mocno. Niebo było prawie bezchmurne, od czasu do czasu przemykał jedynie biały obłok. Mimo wczesnej godziny było już dość gorąco, W Tokio roiło się od jadących do pracy ludzi. Wokół nie było jeszcze żadnej osoby. Wszyscy uciekli, słysząc hałasy. Dopiero po chwili, gdy odgłosy ucichły, w miejscu walki zaczęły zbierać się tłumy. Ludzie bezmyślnie podchodzili do miejsca, w którym niedawno toczyła się bitwa między shinigami i pustymi, żeby zobaczyć, co tak naprawdę się stało. Dało się wśród nich usłyszeć pytania
- Co się stało? Skąd te wybuchy?
- Podobno podłożyli bombę – powiedziała starsza kobieta ubrana w suknie z torbą zakupów w ręku.
- Znajoma tak mi powiedziała – dodała.
Ludzi zbierało się coraz więcej i więcej. Gdzieś pomiędzy przechodniami przeciskała się ekipa telewizji. Ubrany w czerwoną koszulkę mężczyzna niósł kamerę nad głowami ludzi, aby nakręcić ruiny zburzonych budynków. Tuż za nim biegła blondynka z mikrofonem w ręce. Jakby tego było mało wyraźnie było słychać syrenę, jadącego samochodu.
- Nic tu po nas – stwierdził porucznik Shōnetsu Jigoku.
- Chodźmy stąd, czeka nas kolejna walka – dodał.
Shinigami już przyszykowali się do biegu, gdy nagle jeden z nic krzyknął.
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=JBMon6-NuD0[/MEDIA]
- Czekajcie! Czujecie to? – zapytał Kazuto.
- Co? – odpowiedział pytaniem na pytanie Ika Daeru.
- To reiatsu… - dodał oficer Harukaze.
- Faktycznie, tam! – Krzyknął Jadama, wskazując palcem na leżące na ziemi fragmenty ściany pobliskiego budynku.
-To leżało tutaj jeszcze zanim tu przybyliśmy – trafnie zauważył Sugawara.
Kaznezane wraz z Kageyamą Manzo szybko podbiegli do miejsca, które wskazał Tadyie. To co bogowie śmierci znaleźli pod kawałkami gruzu co najmniej ich zszokowało. Leżał tam na brzuchu ledwo żywy shinigami z zakrwawioną twarzą. Nikt nie rozpoznał w nim nikogo znajomego, chociaż w tym stanie rozpoznanie w nim kogokolwiek graniczyło z cudem. Około metra dalej leżał jego złamany miecz. Scarlet spojrzała za siebie. Zobaczyła twarze ludzi, którzy obojętnie spoglądali na rannego boga śmierci. Wiedziała, że nie są w stanie go dostrzec, mimo to przerażały ją obserwujące shinigami ludzkie twarze. Ranny głośno zakaszlał, przekręcając głowę w bok i wypluwając krew ze swoich ust.
- Aya! – wyszeptał.
Shinigami w pierwszym momencie pomyśleli, że majaczy. Dopiero po chwili zauważyli leżące kilkanaście metrów dalej kobiece ciało. To również był bóg śmierci. Kobieta nie miała jednak tyle szczęścia. W przeciwieństwie do jej przyjaciela nie było czuć od niej żadnej, nawet najmniejszej energii duchowej. Ciało czarnowłosej bogini śmierci było bez wątpienia martwe. W głowach shinigami kłębiły się przeróżne myśli. Czy mówić mu o śmierci przyjaciółki? Co teraz robić? Bez pomocy 4. Oddziału ranny nie miał prawa przeżyć. Wrócić do Społeczności Dusz? To by oznaczało niewykonanie misji. Gdzieś po Tokio wciąż chodzili puści. A może należałoby się rozdzielić? Bogowie śmierci spoglądali na twarze towarzyszy, ale nikt nie odważył się odezwać. Ciszę przerwał odgłos wypluwanej krwi. Ranny shinigami chciał coś powiedzieć, ale jego stan nie pozwalał na rozmowy. Zacisnął on poranione ręce i próbował wstać o własnych siłach. Niestety to jeszcze pogorszyło jego sytuacje. Ranny upadł ponownie na ziemie, a jego mina wykrzywiła się w grymasie bólu.
- Co z Ayą?! – krzyknął, używając resztek sił jakie mu pozostały.

Jaśmin 03-05-2013 19:28

Kageyama Manzo

Gdy Shinigami podnieśli alarm Manzo jako pierwszy dopadł do ciężko rannego mężczyzny. To co widział przerażało.
Krew pokrywająca całe ciało, podarte szaty, złamany zanpakutoh. Czy to oznaczało, że duch mężczyzny również uległ złamaniu? Manzo miał nadzieję, że nie.
Oficer Kazuto nie tracąc czasu zaczął bandażować rany mężczyzny. Kageyama również oddarł rękaw shihakusho zamieniając go na opatrunki.
Mimo fachowego wsparcia (dzięki Kannon, uzdrowiciele Czwartej szkolili każdego Shinigami w dziedzinie pierwszej pomocy) rany wciąż krwawiły. Nie było wątpliwości, że wspomniani uzdrowiciele są jedynymi, którzy mogą utrzymać rannego przy życiu.
-Jeśli nikt nie ma nic przeciwko temu - Manzo zawahał się lekko - to osobiście zawiadomię Społeczność. A póki co razem z oficerem Shibahą przypilnujemy rannego.
Kageyama sięgnął do komunikatora.
-3-ci oficer Kageyama melduje odnalezienie cieżko rannego Shinigami na terenie misji. Proszę o przysłanie sanitariuszy z IV-tej Dywizji Niezbędny pośpiech,dziękuję.
Skupiając wszystkie swoje zmysły w jedno ostrze intuicji Manzo nastawił się całkowicie na wykrywanie reiatsu demonów. Półgłosem rzucił:
-Shibaha-san, nastaw się na obserwację terenu. Ja będę robił za radar do wykrywania Pustych.
Oficer nie otrzymał żadnej odpowiedzi od Społeczności. Nie mógł być pewien, że sanitariusze faktycznie przyjdą na wezwanie. Mógł jedynie czekać na ewentualny odzew.

mlecyk 03-05-2013 22:49

Faust przywrócił swoje zanpakutou do pierwotnej formy, przyłożył je spowrotem do pleców nie puszczając rękojeści.
- Stąd widzę wystarczająco dobrze Manzo-san.

Widok dwóch wątłych ciał przypomniał Faustowi o niedawnej stracie, stracie przyjaciela. Kolejna bezsensowna śmierć poruszyła w nim coś czego już dawno nie doświadczył – wahanie i wątpliwości we własne siły. Zawsze sądził, że odpowiednie dowództwo, dobrze określone zadanie i współpracująca ze sobą grupa to przepis na gwarantowany sukces… tymczasem drugi raz w ciągu kilku dni widział przed sobą dowód na to, że błędnie oceniał sytuację… lub dowód na to, że ktoś nawalił.
Niepotrzebna strata…
Ale kim była ta dwójka? Nie możliwe nikt im nie raczył oznajmić, że spotkają tu innych shinighami. Czy to stacjonujący w tym mieście bogowie, niewinne ofiary czy efekt nieudanej operacji?

Szkoda, że żadne z nich nie zdążyło nic powiedzieć. Przynajmniej Kazuto zajął się obandażowaniem nieprzytomnego teraz boga śmierci. Tylko dlaczego nikt z seireitei nie odpowiadał na wezwanie?


- Moje wykrywanie reiatsu należy do najlepszych w 1. Oddziale. Dołączę zatem do poszukiwaczy. Przy okazji możemy wykończyć resztę hollowów. W końcu to główny cel naszej misji - powiedział Tadame Judayia, po czym wstał od leżącego shinigami - Będę już ruszał, szkoda tracić czasu na gadanie. Przydałoby się wsparcie - rzucił na odchodne i zaczął oddalać się od zgromadzonych shinigami.

-Najwyraźniej coś zakłóca naszą komunikację, albo dowództwo ma nas po prostu gdzieś - powiedział Kazuto skrzywiając się lekko - Nishimura idź i wspomóż Tadaime jeśli możesz - poprosił przyjaciela

- Poruczniku - zwrócił się Faust do Aizawy lekko pochylając głowę - z całym szacunkiem, uważam, że trzeba go ustabilizować i zabrać oboje jak najszybciej do seireitei. Mogą oni dostarczyć informacji, być może kluczowych do rozwiązania zagadki pojawienia się tylu menosów.
*Faust kochany – rozległ się ciepły kobiecy głos w jego głowie – sądzę, że musisz popracować nad kołkiem tkwiącym ci w tyłku i prostującym kręgosłup.*
- Zwlekanie z powrotem do społeczeństwa może być niebezpieczne dla ich zdrowia i narazić nas na utratę tych informacji. – kontynuował nie reagując na zaczepki swojego zanpakutou.
- Ważnych informacji - tym razem zwrócił się do wszystkich shinighami - bo gdyby w seireitei wiedzieli coś więcej o pustych, których mieliśmy się pozbyć, czy ryzykowali by nasze życia nic nam nie mówiąc? - zapytał wskazując wolną ręką na zniszczony budynek.


-Wspomnę tylko przyjacielu, że teraz sytuacja w naszych oddziałach nie jest zbyt ciekawa - zwrócił się Kazuto do Fausta poważnym głosem - Brak łączności jest tego świetnym przykładem, musimy założyć, że jesteśmy tu teraz zdani tylko na siebie - dodał.
-Ale zgadzam się z tobą w jednej kwestii, trzeba ustabilizować stan tego shinigami, moje opatrunki raczej za dużo nie pomogą.

Faust zastanawiał się patrząc w ziemię, po czym ruszył w kierunku shinighami zdejmując swój płaszcz maskujący reiatsu i okrywając nim rannego.
- Jeśli senkaimon się nie otworzy, zmienimy miejsce i dalej będziemy próbować skontaktować się ze społeczeństwem. - powiedział patrząc na Kazuto jednocześnie starając się ukryć swoje reiatsu.


Kazuto patrzył się przez chwilę na Fausta po czym zdjął swój płaszcz i zarzucił mu go na głowę, następnie wziął rannego shinigami delikatnie na ręce.
-Dobra, to prowadź. Trzeba poszukać jakiegoś miejsca - powiedział do Fausta z lekkim uśmiechem. - Ale dalej nie wierzę dowództwu. - dodał z drwiną w głosie.
(...)

- Lepiej go załóż. - odpowiedział Shibaha odrzucając “wręczony” mu płaszcz - Powinienem sobie poradzić z ukryciem reiatsu dopóki nie będę musiał walczyć.
Po czym wstał i spojrzał wyczekująco na swojego porucznika.


Mant popatrzył na towarzyszy z nie dowierzaniem - chcecie dzielić się w dwójki? Shinigami którego spotkaliśmy też byli dwójką - oficer wskazał na znalezionych i ruszył w kierunku Aizawy - Drugim przykładem tego jak walczy jest oficer twojego oddziału i kapitan 7 - Mant uśmiechnął się i dodał - jeśli spotkają go Jigoku i Dearu to będziesz miał trzeci - spojrzał na wszystkich shinigami i spytał ze smutkiem w głosie - naprawdę chcecie popełnić samobójstwo?

Podczas gdy shinigami dyskutowali, stan rannego wyraźnie się pogarszał. Jego skóra zrobiła się nienaturalnie blada.

- Nie powątpiewaj w nas tak Mant, nikt z nas dzisiaj nie zginie - dalej niosąc rannego shinigami Kazuto zwrócił się do reszty shinigami - Możemy chodzić w trójki, czwórki czy nawet całą armią ale tak tylko zwrócimy na siebie uwagę, mniejszymi grupami przeszukamy większy teren i łatwiej znajdziemy tego, który za to odpowiada - mówiąc to zacisnął palce na płaszczu okalającym bladego wojownika - Znajdziemy go i oddamy mu za cierpienie które wyrządził tym ludziom - w jego głosie narastała wściekłość i pewność siebie - Z nawiązką !
-Miej trochę wiary, sam przecież pokazałeś że nie jesteś słaby - powiedział do Manta lekko się uśmiechając. Kończąc wypowiedź poszedł w kierunku okolicznego pustego budynku.
- Mant spojrzał w niebo, było dziś piękne, a jego towarzysze chcieli przy tym pięknym widoku poumierać. Spojrzał na Kazuto i w jego oczach momentalnie pojawiła się złość. Zaczął iść w jego kierunku i krzyknął - jeśli chcesz skończyć jak twój kapitan to nie będę cię powstrzymywał, ale ja nie mam zamiaru umierać, by pokazać shinigami, który dopuścił się tych zbrodni jak bardzo jestem waleczny i sprawiedliwy! - spojrzał na resztę grupy i zdenerwowany dodał - co osiągniecie dając się zabić, poza satysfakcją jaką sprawicie temu shinigami - jego głos zaczął się uspokajać - może poczekamy z zemstą do momentu, w którym będzie ona realna? - Mant miał nadzieje że jego towarzysze posłuchają tego co mówi i nie ruszą na pewną śmierć, chociaż patrząc na nich wydawało mu się to praktycznie nierealne.
Kazuto przystanął na chwilę i obrócił się lekko w kierunku zdenerwowanego przyjaciela
- Nie każę nikomu za mną iść czy mnie słuchać, to twoja decyzja, twoje życie. - w jego spokojnym głosie słychać było smutek - Każdy z nas został shinigami ze świadomością, że może zginąć w każdym momencie, a ja nie zamierzam na nią czekać w swoim łóżku, wolę jej wyjść naprzeciw. - uśmiechnął się lekko - jeśli masz lepszy pomysł to powiedz ale i tak wszystko sprowadzi się do jednego : walki.

Faust nie mógł uwierzyć w narodzoną kłótnię… Właśnie taka różnica zdań i brak zrozumienia prowadzi do sytuacji kiedy trzeba oglądać swoich braci leżących płasko twarzą do ziemi. Wszyscy niby przestraszeni, niby poruszeni i zdziwieni obecnością tylu pustych, ale zawsze znajdzie się czas na puste dyskusje i łyk wyraźnie wyczuwalnego tu sake…
Wziął głęboki uspokajający oddech i rozluźnił pięści, które same zacisnęły się ze złości.

- Panowie, na prawdę - zaczął beznamiętnym głosem - ta dyskusja nie ma sensu i jest niepotrzebna, do niczego nie prowadzi. Oficerze Kazuto, jest zbyt wcześnie by mówić o zemście, Oficerze Mant, nikt z nas nie ma zamiaru jeszcze ginąć. Może zamiast wyrzucać sobie co kto powiedział zajmiemy się tym co ważne, czyli zapewnieniem poszkodowanym bezpieczeństwa i spróbowaniem dotrzeć do seireitei?


Kazuto słysząc słowa Fausta spuścił wzrok i powiedział prawie szeptem
-Przepraszam, masz rację.
Po tych słowach ruszył truchtem do budynku.
Mant nie miał zamiaru przepraszać. Wciąż sądził, że gdy ruszą dwójkami w głąb Tokio, to nie wszyscy wrócą, ale nie miał zamiaru kłócić się z Faustem, który miał rację, teraz trzeba było zająć się rannym.

(...)

Kiedy Aizawa zauważył co dzieje się z ciałem rannego shinigami postanowił działać. - Nie wiem czy nadal chcecie się kłócić o to co zrobimy z całą tą sytuacją, ale myślę że najpierw trzeba zająć się nim. - Wskazał skinieniem głowy na rannego. - Tak dalej nie pociągnie. Czy mógłby ktoś otworzyć dla mnie Senkaimon? Jeżeli nikt nie chce spróbować wrócić do seireitei to umożliwcie to mi. Wiem że to nas lekko osłabi ale podróż i powrót tutaj nie powinna być problemem i zająć zbyt dużo czasu. Choć myślę że do transportu wystarczyłby któryś z przybyłych tutaj oficerów. Czy ktoś się deklaruje? Czy każdy aż tak bardzo rwie się do walki. - Aizawa zamilkł na chwilę, aby wziąć oddech. - Co do waszej kłótni o umieranie. Czy nie potraficie przeprowadzać infiltracji tak aby was nikt nie wykrył? Czego was uczą w waszych dywizjach. Gdybyśmy mieli tak łatwo padać jak muchy to jak byśmy łapali przez te lata tylu zbiegów. Pamiętajcie też, że to byli tylko szeregowcy pilnujący miasta, a my jesteśmy oficerami i porucznikami. To przecież odzwierciedla nasze umiejętności... Ja proponowałem tylko ostrożne przeczesanie miasta, aby spróbować wyjaśnić tą całą sytuacją. - W ostatnich słowach było już słychać lekkie podenerwowanie u porucznika II oddziału. - A teraz otworzy ktoś w końcu senkaimon? - Dodał wyraźnie zniecierpliwiony.

- Pójdę z Tobą poruczniku Aizawa. - powiedział Faust odbierając delikatnie ciało rannego od Kazuto - Jeśli senkaimon się dla nas otworzy.
- Ktoś powinien również wziąć ciało zmarłej, być może pozwoli nam coś odkryć. - dodał po chwili.


- Tak więc nie ma co nad tym dalej dyskutować. Idę razem z Faustem... Wy albo przeczesujcie miasto, albo znajdźcie dla nas wszystkich jakiś przyczółek, abyśmy mogli się w nim spotkać. Gdy wrócimy odnajdziemy was więc jeśli wyczujecie nasze reiatsu to dajcie nam jakiś znak.

Kazuto spojrzał z szacunkiem na Aizawę i odpowiedział
-Tak jest. Otworzę senkaimon. - zadeklarował Kazuto po czym ułożył katanę na wprost od siebie i użył jej jako klucza. Po chwili na środku ulicy powinna pojawić się brama.

- Aizawa, może jednak ja go zaniosę? - spytał blady jak ściana, milczący dotąd Kanezane. - Przy tej pogodzie i tak zbyt wiele tu nie zdziałam i będę tylko zawadzał.

Aizawa przez chwilę milczał, aby przemyśleć wszystkie za i przeciw, po czym kiwnął zatwierdzająco głową. - Niech będzie... Skoro tak uważasz to proszę bardzo. Myślę że moja praktyka działania w świecie żywych się przyda.

Sugawara z wdzięcznością odebrał od Aizawy martwą kobietę i czekał na dalszy rozwój wydarzeń.

Boreiro 05-05-2013 00:00

Tadame ruszył w stronę rannych, zgrabnym krokiem wymijając innych shinigami i w końcu przykląkł przy mężczyźnie.
-Niestety, nie udało jej się przeżyć - powiedział ciepłym głosem - posłuchaj, bo to bardzo ważne. Wiem, że to zła chwila, ale musimy wiedzieć. Co tutaj robiliście?
Ranny długo zbierał się, aby wydusić z siebie kilka słów. W końcu powiedział cichym głosem
- Zostawcie mnie... Zróbcie co macie zrobić, ja i tak... - powiedział zakrwawiony shinigami, po czym zemdlał z bólu.
Judayia słuchał przez chwilę dyskusji, po czym podjął decyzję. Zadanie wyznaczone mu przez kapitana głównodowodzącego to nadal miało pierwszorzędny status.
- Moje wykrywanie reiatsu należy do najlepszych w 1. Oddziale. Dołączę zatem do poszukiwaczy. Przy okazji możemy wykończyć resztę hollowów. W końcu to główny cel naszej misji - powiedział Tadame Judayia, po czym wstał od leżącego shinigami - Będę już ruszał, szkoda tracić czasu na gadanie. Przydałoby się wsparcie - rzucił na odchodne i zaczął oddalać się od zgromadzonych shinigami.

Kyuke 07-05-2013 13:09

*Ale bagno…* - myślał Sugawara, trzymając się na uboczu. Na dodatek pogoda była coraz lepsza. Kanezane nie za bardzo już kontaktował, ale słyszał sprzeczki dochodzące od zebranych wokół ciał shinigami. Kilkoro gdzieś się ulotniło, zostawiając ich samych sobie. W zasadzie, niezbyt go to teraz obchodziło. Jednak wychwycił jedną istotną informację. Kazuto zamierzał otworzyć Senkaimon, a to było to, czego mu teraz brakowało. Nawet w Soul Society nie było teraz takiego żaru. Kanezane uderzył się parę razy w twarz żeby się obudzić i podszedł do trzymającego zwłoki Koji’iego.
- Aizawa, może jednak ja go zaniosę? - spytał blady jak ściana, milczący dotąd Kanezane. - Przy tej pogodzie i tak zbyt wiele tu nie zdziałam i będę tylko zawadzał.
Koji przez chwilę milczał, po czym kiwnął zatwierdzająco głową.
- Niech będzie... Skoro tak uważasz to proszę bardzo. Myślę że moja praktyka działania w świecie żywych się przyda.
Sugawara z wdzięcznością odebrał od Aizawy martwą kobietę i czekał na dalszy rozwój wydarzeń, z nadzieją na zobaczenie bramy.

pteroslaw 08-05-2013 14:06

Post wspólny z Darthem.

Jigoku odetchnął głęboko. Coś mu tutaj nie grało. Centrala w dalszym ciągu nie odpowiedziała na jego prośbę. A teraz znaleźli dwójkę Shinigami, jednego żywego, drugą zaś martwą. Plus, Menos Grande... za dużo na zbieg okoliczności. Pułapka? Zapewne. Możliwe również że ktoś działający z wewnątrz. To zaś była prawdziwie niepokojąca myśl. Shinigami... władający Pustymi?

Wyglądało na to że będzie musiał zaryzykować. Odezwał się do całej grupy.

- Wygląda na to że będziemy musieli się rozdzielić. Dowiedzcie się co tu się stało. Ja i porucznik Daeru wyeliminujemy resztę Pustych w mieście. - w rozbłysku Shunpo pojawił się obok porucznika 12. oddziału. - Śpieszmy się, Dearu-san. - rzucił. Miał nadzieje że porucznik zrozumie jego intencje.

- Czekaj! - krzyknął ranny shinigami - nie ignoruj mnie! Co stało się z... - powiedział, po czym wypluł kolejną porcję krwi.

- Czy ona...? - wymamrotał w bólu.

Shōnetsu gdy odwrócił się w stronę rannego, w jego oczach była obecna sympatia. Jego słowa były jednakże chłodne.

- Mamy obowiązki wobec świata żywych. Są inni którzy mogą odpowiedzieć na twoje pytania. - odwrócił się do porucznika 12 dywizji. - Za mną, Dearu-san. - rzucił do niego. Ruszył z użyciem Shunpo w stronę drugiej grupy Pustych, poruszając się jednak dość wolno, by mniej zdolny w Shunpo Ika mógł za nim nadążyć.

Ika nim ruszył popatrzył beznamiętnym wzrokiem na leżącego boga śmierci.

- Twoja przyjaciółka nie żyje.- Powiedział to tonem jakby stwierdzał jaka jest pogoda.

To powiedziawszy nawet nie zwrócił uwagi na reakcje reszty drużyny, ponieważ nie obchodziła go ona zupełnie. Używając shunpo ruszył z mieczem w dłoni, podążając za porucznika siódmej dywizji.

Biegli w milczeniu, głównie dlatego, że Ika oddawał się swoim przemyśleniom, a nie rozmowom. Przede wszystkim zastanawiało go, co dało radę zabić jednego i ciężko ranić drugiego shinigami, oczywiście mogły to być Menosy, ale szczerze Daeru wątpił w to, zwłaszcza, że dalej nie doczekali się odpowiedzi z Soul Society, co oznaczało, że ktoś majstrował przy ich komunikacji, a tego na pewno nie zrobił Menos. Ika miał nadzieję, że wszystko się wyjaśni, gdy dotrą do drugiej grupy pustych.

adamed 08-05-2013 16:53

Nishimura przysłuchiwał się całej rozmowie i doszedł do wniosku ze lepiej będzie jak pójdzie razem z Kanezane.
-Nie potrafię dobrze wyczuwać reiatsu więc pójdę z Sugawarą i będę ich ochraniał. Jeżeli to jest pułapka to będą w niebezpieczeństwie, a Sugawara nie jest w stanie walczyć. Z menosami wszyscy dadzą sobie radę więc nie będę aż tak tu potrzebny.-
Czekając na zdanie reszty grupy Kyousuke siedział obserwował co robi Sugawara.

JUCHAAS 08-05-2013 19:25

Kazuto nie podobała się ta sytuacja. Po kłótni z Mant'em te uczucia się jeszcze nasiliły. Jeden shinigami martwy a drugi ciężko ranny, duża grupa menosów chadzająca sobie po mieście i do tego nieodpowiadające na wezwania dowództwo, to było zdecydowanie zbyt podejrzane. Starał się myśleć rozsądnie jednak śmierć kapitana i widok zmasakrowanych ciał wywoływał w nim ogromną wściekłość i chęć zemsty jednak słowa Fausta doprowadziły go do pionu. Zanim podjął próbę otworzenia senkaimonu nagle usłyszał głos w swojej głowie i znalazł się w wielkim lesie, naprzeciw niego stał duch jego zanpaktou, jak zwykle ubrany był w strój ninja a urwane łańcuchy które zwisały z jego rąk i nóg lekko dzwoniły uderzając o siebie
-Ta sprawa śmierdzi stary - powiedział duch - Powinieneś ruszyć z innymi do Soul Society.
-Nie mam zamiaru wracać dopóki nie dowiem się co tu się stało - powiedział Kazuto z irytacją w głosie - Już jestem dość podminowany więc nie zaczynaj swoich wywodów.
Duch spojrzał na Kazuto oczami o kolorze złota, jedyną częścią ciała, która była widoczna i powiedział wzdychając
-Jak tam chcesz tylko uważaj, jeśli użyjesz zbyt dużo reiatsu będziesz bezużyteczny.
Powiedział po czym Kazuto znowu był na ulicy z wyciągniętym zanpaktou, spojrzał na wszystkich i zauważył, że Sugawara przejął ciało rannego. Roześmiał się cicho i zaczął rytuał otwarcia.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:54.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172