Koth Evoc Koth spojrzał w ślad za odlatującym Wasp'em. Kończył właśnie montować do swojego ubioru, przenośny komputer, przywieziony mu przez T3. Jego przedramię, opasane było, połyskującym stalowo karwaszem, pokrytym klawiaturą i niewielkim holoprojektorem, z którego błękitne światło wystrzeliwało na około dwadzieścia centymetrów. Strumienie światła układały się w płaski ekran przedstawiający widok z droida. W lewym dolnym rogu, wysokość powoli zwiększała się. Prawą ręką uruchomił comlink. - Za pięć minut, będziemy mieli pobieżną mapę terenu. Postaram się wyświetlić ją na głównym rzutniku, w mesie. Możemy tam się spotkać, aby ustalić w którą stronę chcemy sie ruszyć. Po tych słowach, wszedł do mesy i usiadł ciężko na kanapie. Już kilka minut później, siedział nad kolorowym hologramem okolicy, zajmującym cały wielki stół, po środku mesy, śledząc ewentualne trasy, którymi można dotrzeć do budynku, który uznał za świątynie. ~To będzie jakieś pół kilometra przez gęsty las. ~Pomyślał badając teren wokół statku~Tylko jak gęsty? Jedyne co widze to korony... Trzeba było wziąć jakieś czujniki. Ciekawe czy zostało coś z skanerów statku. Może wymontuje?....... Tiaaaa. Berry za samą propozycję mnie wypatroszy. ~Wyznaczył palcami dwa punkty, a komputer wyrysował między nimi prostą linię (biegnącą nad czubkami drzew) i podpisał ją błękitnymi cyframi.~ Super. Niby to tylko osiemset metrów, do strumienia, ale potem jeszcze dużo dalej idąc pod prąd. Będzie ponad osiem kilometrów. No i jeszcze przez las. Trzeba się zapytać jak jest gęsty. Gdzie oni się podziewają? Tutaj jest jakiś strumień, może z nim dałoby się pomaszerować?~ |
Jerran Korr Jerran był niepocieszony stanem Berry, który przekazał mu Hektor. "Cóż - pomyślał - jeśli nie ocknie się w przeciągu kilku najbliższych godzin, nie będę czekał na cud..." Spokojnie wysłuchał nowin od mechanika. - Dobra, w takim razie w naradzimy się w mesie. - powiedział przez commlink - Wszyscy słyszeliście? Mamy naradę. Po czym przełączył się na pojedyńczy kanał do sprzętu Hektora: - Hektor, jeśli chcesz to zostań z Berry. - powiedział spokojnym głosem - Poinformujemy cię o wszystkim przez interkom. Wszyscy chcemy aby doszła do siebie. Pilot skierował swoje kroki w stronę mesy. Po chwili wszedł do środka i zobaczył Kotha pochylonego nad hologramową mapą okolicznego terenu. Podszedł bliżej i przyjrzał się uważnie. Widział linię, którą wyrysował komputer między ich pozycją a tą budowlą. - Co to może być? - mruknął - Ciężko coś wywnioskować z tego obrazu. Ale to chyba nasz jedyny punkt zaczepienia. Trzeba będzie zebrać co najpotrzebniejsze i wyruszyć tam. "Szczegół, że z ładowni wszystko wywiało..." dokończył w myślach. Spojrzał uważnie na Koth'a. "Jak na takiego dzieciaka całkiem zaradny" pomyślał. - A jak z czujnikami statku? Zarejestrowały coś konkretnego zanim rąbnęliśmy w ziemię? |
Koth Evoc Spojrzał przestraszony na Jerrana. - Zapomniałem o tym.... Już idę do kokpitu. Chce tylko wcześniej pokazać co znalazł Wasp. - Wskazał na hologram. - Tutaj mamy jakiś strumień. Jest kiilkaset metrów od nas. Jakbyśmy poszli pod prąd to dojdziemy do tych gór (wskazuje na oddalone o około ośmiu kilkometrów wzgórza, mijane przez nich w czasie lotu), a tam jest jakiś budynek. Wygląda na technicznie zaawansowany, więc mogą mieć części zamienne. Lepiej chyba pójść z strumieniem, bo z tego co wykrył Wasp to pełno tutaj zwierząt. Obejrzyj to a ja lece do kokpitu. Po tych słowach Koth oddalił się korytarzem. |
Hektor Firehand Hektor spoglądał osłupiały na Berry, zabardzo nie wiedząc co ma zrobić. Kiedy poruszyła się gwałtownie, wykrzykując coś przez majaki, doskoczył do niej raptownie. Kucając przy niej, chwycił ją mocno za ramiona i pomógł jej usiąść, w chwili, gdy starała się to zrobić. -Jesteś cała? - wymamrotał po dłuższej chwili milczenia, jakby nie wiedział co innego można w takiej sytuacji powiedzieć. Spoglądał na nią, prosto w jej oczy tak głęboko, jakby chciał samym wzrokiem dotrzeć do jej duszy i bez niepotrzebnych słów przekazać jej wszystko, to co miał jej do powiedzenia. Wszystkie jego obawy, złości i żale. I strach. Zdawał się nie słyszeć towarzyszy nadających ze statku. Wykrzywiając swoje usta w grymas, który dla jego przyjaciół może być odebrany jako uśmiech, po kilku chwilach, nie spuszczając wzroku z dziewczyny, Hektor mówi powoli do reszty załogi przez komunikator. -Pani Kapitan się obudziła... Mimo wypowiadanych słów nadal mocno trzyma ją za ramiona, jakby bał się, że nagle znowu straci przytomność. |
Berry ~~ Celené, wdech wydech uspokój się musisz się pozbierać do kupy. Zaraz tu cała załoga się zleci uuhh~~ Berry otwarła oczy jej spojrzenie było bardzo przytomne, choć jej usta wykrzywione były w grymasie bólu. Pani pilot przyłożyła rękę do rannej głowy. - Hektorze mógłbyś mnie puścić to troszkę boli, a właśnie co się dzieje, czy komuś coś się stało, co wiemy na temat tego miejsca. Musze wszystko wiedzieć żebyśmy zaplanowali co mamy zrobić. Z tymi słowami Berry podniosła się lecz jej nogi nie były jeszcze zbyt pewne i bardzo szybko znalazła się z powrotem na miękkiej zielonej trawie. |
Hine drgnął, słysząc ponownie naznaczony trzaskami overu głos dochodzący z commlinka. Uspokoiwszy oddech, wysłuchał wiadomości (rozkazu?) po czym ostrożnie, powolnymi ruchami, tak, by nie sprowokować otaczających go istot, wyszedł z lasu spowrotem w polanę wykoszoną "lądowaniem" ich statku. Gdy usłyszał komunikat Hektora, był już na tyle blisko, że mógł sam zobaczyć, jak Berry chwiejnie podnosi się, by po chwili znowu upaść. Mimowolnie odetchnął z ulgą. Przechodząc koło nich, zmierzył oboje przenikliwym spojrzeniem brązowych oczu. Cieszę się, że odzyskałaś przytomność - powiedział do pani kapitan. Naprawdę odczuwał z tego powodu niemałą radość, jednak zimny wzrok i pozbawiony emocji wyraz twarzy zdawał się temu całkowicie przeczyć. Będąc już na, skierował się w stronę mesy. Wszedł do pomieszczenia (uprzednio o mały włos nie zderzył się z biegnącym Kothem) po czym stanął obok Jerrana, podobnie jak on pochylając sie nad hologramową mapą okolicznego terenu. Na czym stoimy? - zapytał, przerywając ciszę. |
Jerran Korr Jerran uważnie przyglądał się holograficznej mapie terenu. Rzeczywiście, trasa zaproponowana przez Koth'a była dobra. Zastanawiało go, co to za budowla. Zapewne ta planeta miała nie jedną tajemnicę. Jedną z nich być może niedługo odkryją. Oby tylko tego nie żałowali... Usłyszał głos Hektora. Berry odzyskała przytomność. "Dobrze - pomyślał - jeden problem z głowy" - Świetnie - powiedział przez commlink - Jak tylko będziecie oboje gotowi zapraszam do mesy. Gdy zjawił się Hine, Jerran powitał go beznamiętnym spojrzeniem. - Droid Wasp przeskanował teren wokół statku i zrobił tą mapę - rzekł wskazując na holoobraz - Jest tu jakaś budowla, wygląda na technicznie zaawansowaną. Koth wyszedł z propozycją udania się tam. W sumie pomysł dobry jak każdy inny, bo to nasz jedyny punkt zaczepienia, jak narazie. W dżungli jest sporo różnych form życia, być może niebezpiecznych - wskazał na obraz strumienia - dlatego pewnie pójdziemy tędy. Koth poszedł jeszcze sprawdzić, czy sensory pokładowe zdążyły coś zarejestrować przed... lądowaniem awaryjnym - zaśmiał się lekko - Poczekamy aż wszyscy się tu zbierzemy i wspólnie ustalimy co dalej. Skrzyżował ramiona na piersi i zmarszczył brwi. - Zastanawia mnie ta budowla - powiedział ponuro - Kto wie, co tam znajdziemy. Lub kogo... |
Koth Evoc. - Nic - Powiedział Koth, wchodząc do mesy - całkiem pusto. Ani jednej transmii radiowej. Jedyne co udało się zarejestrować komputerowi to zdjęcia z lotu. Wygląda na to że jesteśmy kilkadziesiąt kilometrów od wybrzeża oceanicznego. Dodatkowo na szerokości geograficznej, mniej więcej 20 stopni, co sugeruje ze na równiku jest jeszcze goręcej. Fakt, iż planeta jest, na moje oko, w 75% pokryta wodą, powoduje że do południa będzie tu parno jak.... a właśnie, przejrzałem zapis wejścia w atmosfere i po wyliczeniach wyszło, iż doba ma tutaj trzydzieści dwie godziny, a aktualnie mamy poranek. Koth usiadł w fotelu, przy holopadzie i spojrzał po zebranych, by zaraz potem przenieść wzrok na trójwymiarową mapę. Z łatwością dało się dostrzec, że gdy tylko chłopak nie ma widocznego celu swojego działania, tak jak w tej chwili, czekając na pozostałą część załogi, zaczyna osuwać się w czarne odmęty paniki. Jego wzrok przeskakiwał z jednego przedmiotu na drugi, bez przerwy właściwie wodził palcami po gładkiej powierzchni kotrolnej swojego elektronicznego karwasza, sprawdzając raporty od droidów i kolejne podzespoły statku. |
Hektor Firehand Hektor spojrzał na swoje dłonie sciskające Berry takim wzrokiem, jakby spoglądał na dwa jadowite węże. Nagle puścił dziewczynę, gwałtownie zrywając się na nogi. Jego zmieszanie sięga zenitu, kiedy dostrzega przyglądającego się im Hine. Rzadko kiedy Hektor ukazuje swoje prawdziwe uczucia, jeszcze rzadziej pozwala się na tym przyłapać, a teraz, gdy stoi tak z lekko otwartymi ustami, lekko załzawionymi oczyma i wypiekami na twarzy - wygląda tak jakby znowu miał kilkanaście lat i został przyłapany na podglądaniu kąpiących się kobiet w łaźni miejskiej. -Ten...tego...musimy iść do reszty... - niepewnym ruchem pomaga Berry wstać i utrzymać równowagę, gdy tylko Hine znika mu z pola widzenia. Unika wzroku dziewczyny, usilnie wpatrując się w swoje grube buty, gdy ruszają w stronę statku. |
Koth Evoc. Koth nie wytrzymał napięcia i zaczął popędzać towarzyszy. - Hektor idziecie? Trzeba pomóc z transportem? Może przyjdziemy i przeniesiemy panią kapitan? |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:12. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0