lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Scion] - "Powiernik bogów" (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/12912-scion-powiernik-bogow.html)

necron1501 11-07-2013 01:50

Aaron dotąd spokojnie klęczący, gdy ujrzał wyskakującego mężczyznę i otaczającą ich barierę, zdał sobie sprawę że to jest ponad ich zdolności. Klnąc pod nosem rzucił się w kierunku wyrwy którą utworzyła Kamena.

Hawkeye 11-07-2013 20:47

Sytuacja rozwinęła się w niezbyt ciekawym kierunku, znaleźli się miedzy młotem a kowadłem. Przez krótką chwilę wydawało się, że dojdzie do konfrontacji z gliniarzami, potem jednak pojawiła się kolejna strona tego konfliktu ... ten młody człowiek, mógł być zdecydowanie niebezpieczny, przez chwilę Pat zastanawiał się, czy w czwórkę mieliby z nim szansę. Nie znał specjalizacji swoich towarzyszy, a Kamena wyglądała na przestraszoną ...

Nie dane im było jednak spróbować, kobieta otworzyła dla nich przejście ucieczki. Cóż ... dwóch jego towarzyszy skorzystało z tej drogi wyjścia. I było to pewnie rozsądne, zwłaszcza, że mieli ważne zadanie do wykonania. Irlandczyk nie czekał na dalszy rozwój sytuacji, w jednej chwili skoczył na stopy i odbił się w stronę dziury, nie zamierzał bawić się w żadne asekuracje, chciał jak najszybciej znaleźć się na dole, wiedział, że ewentualnie jego umiejętności wystarczą, aby nie stała mu się krzywda, nim znikł jednak w dziurze, pokazał nadciągającym policjantom wyprostowany środkowy palec, krzycząc jednocześnie

-Do zobaczenia świnki! -

Sirion 13-07-2013 21:16

Ryan spojrzał na swojego nadgorliwego towarzysza.
- Cóż za brak stylu... - Rzucił tylko sam do siebie zniesmaczony.

Wejście tajemniczego mężczyzny do pomieszczenia wywróciło wszystko do góry nogami. Sam nie wiedział co się z nim dzieje, czuł się jakby by znalazł się w jakimś alternatywnym, nieźle pokręconym świecie.

Nie rozumiał co zrobiła Kamena i tajemniczy przybysz, ale sądził, że kobieta właśnie uratowała im życie i zamierzał wykorzystać chwilę zamieszania. Momentalnie Wicher Północy znalazł się w jego rękach.

Zdawał sobie doskonale sprawę, że to nie funkcjonariusze stanowią tutaj główne zagrożenie (sądził nawet, że prawdopodobnie nie są do końca świadomi tego co właśnie tutaj się działo) i skoncentrował swoją uwagę na głównym sprawcy całego zamieszania.

Gdy tak stał z mieczem w prawej dłoni skierowanym ostrzem w dół, nagle jego przyjaciółka po raz kolejny użyła nadludzkich zdolności i przywołała małe trzęsienie ziemi, dając im ostatnią szansę na ucieczkę...

I tak Ryan stał przed jednym z najtrudniejszych wyborów - mógł zostać i bronić swojej mentorki i prawdopodobnie zginąć z nią heroiczną śmiercią, albo uciec wraz z innymi i spróbować wypełnić jej ostatnie polecenie.

Spojrzał jeszcze raz w twarz mężczyźnie i skoczył wraz z innymi w dół. Czas jego zemsty jeszcze nadejdzie.

Pinhead 16-07-2013 12:34

Dylematy moralne herosów nie trwały długo. Szybko ocenili swoje siły w ewentualnym starciu z nieznanym przeciwnikiem i jak jeden mąż doszli do wniosku, że nie warto podejmować wyzwania i ryzyka. Czy wynikało to z braku wiary we własne siły, konformizmu, czy może z wielkiej odpowiedzialności za powierzone zadanie? Trudno powiedzieć. Ważne, że jeden po drugim znikali oni w rozpadlinie, jaką wywołała Kamena.

Tunele w których się znaleźli wyglądał na całkowicie naturalny. Długi, prosty tunel pokryty stalaktytami i stalagmitami ciągnął się na przestrzeni kilkudziesięciu metrów. Herosi biegli co sił, jeden z drugim, nie oglądając się za siebie. Gdzieś w głębi serca czuli dziwne ukucie smutku, nostalgii i wyrzutów sumienia. Pozostawili swoją przyjaciółkę na pastwę losu.
Pytanie, czy mogli postąpić inaczej ciągle kołatało się w ich głowach.

Po kilkudziesięciu metrach podziemny korytarz połączył się z tunelem metra. Boscy pomazańcy ruszyli ostrożnie wzdłuż torów. Cisza jaka panowała w podziemiach świadczyła o tym, że ta linia wyszła już dawno z użycia. Ciężkie oddechy niosły się echem wzdłuż betonowych ścian. W tunelu panował półmrok, gdyż lampy zawieszona na całej jego długości, co kilka chwil rozpalały się niczym migoczące gwiazdy. Żaden z herosów nie miał wątpliwości, że to także zasługa Kemeny.
Gdy przeszli kolejne kilkadziesiąt metrów usłyszeli za sobą potężną eksplozję. Podmuch energii dotarł aż do nich i odbijając się od ścian, wzbudził głośne echo, które wywołało u nich kucie w uszach. Po chwili w oddali rozległ się przeraźliwy wrzask, jakby z klatek wypuszczono stado pawianów. Wrzask i jazgot niósł wypełnił korytarze i szybko się zbliżał. Nie było czasu, aby się zastanawiać. Herosi ponownie rzucili się biegiem naprzód w kierunku jaśniejszej plamy szarości przed nimi.

Porzucona stacja metra była praktycznie pusta. Na ławce pośrodku peronu siedział jakiś starszy mężczyzna.
Przyglądał się on z uwagą zbliżającym się do niego postacią. Herosi szli ostrożnie, ale pewnym krokiem. Za nimi w korytarzach nadal było słychać przeraźliwy i nieludzki jazgot. Coś nieubłaganie zbliżało się w ich stronę.
Gdy herosi byli zaledwie kilka metrów od staruszka ten wstał i powiedział głośno:
- Tempus fugit, aeternitas manet.
Po tych słowach dosłownie rozsypał się na oczach zaskoczonych pomazańców, jakby jego ciało było zbudowane z malutkich ziarenek piasku. Po peronie rozsypały się malutkie drobinki, które zaczęły wnikać w marmurową podłogę.
Herosi ominęli dziwne zjawisko szerokim łukiem i wyszli na powierzchnię.


Cała czwórka wyszła na zatłoczone i pełne ferii neonowych barw ulice Nowego Jorku. Tłum ludzi omijał ich szerokim łukiem, jakby byli trędowaci lub naznaczeni w inny przykry sposób. Ilość dźwięków i bodźców wizualnych lekko ich oszołomiła. Mimo, że miasto było ich naturalnym środowiskiem, to poczuli się jakby weszli w inny wymiar. Wszystko było obce, dziwne i przytłaczające.
Nagle go zobaczyli stał po drugie ulicy. Stał wyprostowany z rękami w kieszeni. Wpatrywał się w nich i wręcz przeszywał wzrokiem. To byl ten sam mężczyzna, który zaatakował Kamenę.

Christopher Pale
Christopher poczuł dreszcz niepokoju na plecach. Czuł zagrożenie i niepewność. Spojrzał w górę i ujrzał coś, co nie powinno mieć miejsca. Na dachach okolicznych wieżowców ustawionych było kilkanaście kamiennych figurek, przedstawiających mityczne harpie.
Pale nie miał wątpliwości, że mają one coś wspólnego ze stojącym na przeciwko nich młodym mężczyzną.

Aaron Camfrey
Aaron wśród miejskiego szumu i zgiełku wyłowił bardzo niepokojący dźwięk. Dźwięk, który słyszał już dzisiejszego wieczoru i mimo swej pozornej wesołości wywołał on w nim podobne uczucia. Stojąca kilka metrów od niego mała dziewczynka o przenikliwym spojrzeniu, gwizdała tą samą melodię, co człowiek w kajaku.

Sirion 27-07-2013 22:58

Ryan ze zrezygnowaniem spojrzał na postać stojącą po drugiej stronie ulicy.
- No nie! Znowu on? - Niemal krzyknął do towarzyszy.

Powoli zdawał sobie sprawę z tego, że znaleźli się w pułapce. To wszystko co się wydarzyło. Poświęcenie Kameny, ucieczka Kameny, wtopienie się w tłum, a ten facet nadal stał i obserwował ich jak gdyby nigdy nic!

- To jest beznadziejne... - Powiedział do siebie.

Najdziwniejsze było to, iż wszyscy wkoło wydawali się ich ignorować.

'Być może...' Nasunęła mu się myśl.

- Panowie, wydaje mi się, że ten złamas w jakiś sposób nas kontroluje... Nie sądzę, iż ma tyle mocy, że może dowolnie zaginać czasoprzestrzeń. Musimy się jakoś uwolnić spod jego wpływu... - Rzekł do reszty, siląc się przy tym na zachowanie spokoju. - Jakieś pomysły?

Hawkeye 29-07-2013 20:25

Pat splunął siarczyście. Cała ich ucieczka okazała się psu na budę. Tajemniczy gościu już tu był. Potomek Lugha miał tego serdecznie dość. Skończył się czas na gierki, a skoro nie mogli uciec pozostawała im tylko jedna rzecz.

Spod swojej kurtki wyciągnął miecz, który w tym momencie przybrał już kształt katany. Uznał, że w tych okolicznościach nie wzbudzi on tylu ciekawskich spojrzeń jak stara celtycka broń. Może niektórzy uznają, że udaje się na jakieś ćwiczenia. Zresztą najwyraźniej, w krótkim czasie nie będzie to miało znaczenia, gdyż znajdowali się na zatłoczonej ulicy

-Panowie, koniec pieprzenia czas działać. Wiecie jaki jest najprostszy sposób pozbycia się naszego problemu? Zabijmy go -

Odwrócił się w stronę mężczyzny

-Oi! Koleś nie bój się! Chodź do nas! -

necron1501 02-08-2013 05:04

- Tempus fugit, aeternitas manet - nie był biegły w łacinie, ale bez trudu rozpoznał ten martwy język
No chyba że to włoski, trudno powiedzieć. Jeśli ten szalony dupek przestanie ich gonić i próbować zabić, sprawdzi to. Również sam dziadek napawał niepokojem, który nie chciał przeminąć. W dupę z takim wyjazdem do NY.
Oczywiście jak wyszli z metra, gówno nie miało końca. Ten dupek znowu się pojawił przed ich grupą. Aaron zaklnął z cicha. Obrócił zapalniczkę w palcach. Nie zdążył jednak nawet zareagować czy nawet powiedzieć, gdy Tarzan wyciągnął miecz. Lecz nie to powstrzymało go przed działaniem. Była to melodia, melodia identyczna do tej którą nucił kajakarz. Tym razem jednak, nie był to niedzielny sportowiec, a mała dziewczynka.
Czując przeszywający wzrok, zanucił tą samą piosenkę. Jednocześnie ruszył powolnym krokiem w jej kierunku patrząc na nią intensywnie, starając się jednak jej nie przestraszyć gwałtownymi ruchami. Gdy przeszedł parę metrów, przerwał i powiedział: - Syn Brigid wita Cię -


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:52.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172