lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [ONE PIECE]Nie sprzedawajcie swych marzeń (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/15523-one-piece-nie-sprzedawajcie-swych-marzen.html)

Mag 06-10-2015 23:27

Nieco speszona podarkiem od doktora opuściła lewą dłoń i spojrzała po twarzach reszty załogi jakby szukając podpowiedzi co powinna zrobić.
- Ja ten... Ja nie piję - odparła w końcu machając wolną ręką jakby od niechcenia - To źle wpływa na moją celność - usprawiedliwiła się prędko.
Zaraz słowa kapitana zainteresowały ją. Skorzystała z tego, że opuścił lunetę i sama przez nią spojrzała. Pozwolenie na to by robiła swoje przyprawiło ją o uśmiech i od razu z pomocą kapitańskiej lunety oceniła którą linę odstrzelić.

Odłożyła lunetę i stanęła przy burcie wyprostowana w idealnej pozycji strzeleckiej. Wyprostowała prawą rękę wycelowując z broni. Lewą ręką podtrzymała prawą by pomóc sobie amortyzować bujanie pokładu.
Skupiła się wpatrując w swój cel w oddali. Na tyle, że nie docierała do niej melodia grana przez Luka.
Może naprawdę, a może tylko oczami wyobraźni widziała jak wiją się strumienie wiatru. Dla strzelca były one niezwykle istotne by za pierwszym razem trafić. Dokładnie wiedziała ile dzieli ją od liny, w którą zamierzała strzelić.

Strzał.

Dłoń jej lekko drgnęła tłumiąc odrzut broni. Znów wycelowała, ponownie pociągnęła za spust i rozległ się drugi strzał. Dwie kule jedna po drugiej mknęły w kierunku liny żagla której przerwanie poskutkuje popuszczeniem materiału.

Dnc 07-10-2015 23:45

- Tak jest szefie! - rzucił Luke robią jakiś znak ręką, który w jego mniemaniu był salutem, schował kamieni spowrotem do kieszeni i wziął się za linę. Popuścił ją nieco by zwolnić a także by sterowanie było łatwiejsze.

- Mając na myśli większy statek miałem na myśli WIĘKSZY STATEK a nie troszke większy - rzekł do Krezo odpowiadając na jego wypowiedź.

Nastepnie spokojnie czekał na rozwój wypadkow, starał się mieć pod reką broń w razie czego. Trochę żałował, że to nie on będzie zajmował się abordażem ale nie miał zamiaru głośno jęczeć. Jeszcze się wykaże.

andramil 08-10-2015 12:18

Ryboludź kiwnął głową kapitanowi i szybkim krokiem ruszył w stronę burty zajmując miejsce tuż koło Thorgrima. Miał w świadomości fakt, że jest przeklęty przez samego diabła i nie wolno mu wpaść do morza które go wyklęło, dlatego przygotował się do sprężystego skoku. Zresztą, w razie czego zawsze mógł użyć mocy swego przekleństwa. Popatrzył na kamrata tuż obok niego i zatrzepotał bojowo swymi płetwami. Miał zamiar szybciej, sprawniej i lepiej skoczyć od łotra. Udowodnić w tym pojedynku który z nich jest lepszy. Ot, musiał.

Fielus 08-10-2015 12:19

Obdarzeni lepszym wzrokiem piraci mogli zobaczyć, jak wystrzelone z przełożonego o dokręconą lufę pistoletu panny Gunsmith kule tną powietrze, by wkrótce dotrzeć do celu. Pierwsza chybiła chybiła o włos, tylko lekko muskając line, ale druga już trafiła, przerywając splot.
Prostokątny żagiel łódki załopotał jak zraniony ptak, wypuszczając z siebie cały oddech wiatru. Łódką szepnęło, gdy wciąż chciała przeć do przodu, lecz ocean okazał się zbyt mocnym przeciwnikiem. Zwolniła wyraźnie,ale utrzymała kurs, idąc dalej bez najmniejszego śladu przechyłu.
Nadal nie widać było nikogo na pokładzie - ani przy zerwanym żaglu, ani za sterem. Prawie jakby piraci Culliforda mieli do czynienia ze statkiem widmo, mimo że jednostka - gdy zbliżyła się odpowiednio można było doczytać nazwę "Delicious Marion" - była w doskonałym na pierwszy rzut oka stanie.
Bez żagla Marion zaczęła dryfować. Gdy "Tempest Lover" Zwolniła, obie łódki zrównały się płynąc całkiem blisko siebie. Doskonały moment na abordaż.
Wtedy dopiero wprawne oczy mogły dostrzec sugerowaną przyczynę nieobecności nikogo na pokładzie.
Cześć desek i niektóre elementy balustrady znaczyły cienkie zadrapania zostawione po trzy w rzędzie, idealnie równolegle obok siebie.

Dnc 08-10-2015 16:06

Luke podszedł bliżej. Nie podobało mu się że nie widział żywego ducha na łajbie. Miał złe przeczucia
Wyciągnął broń gotów do reakcji ale bez rozkazu kapitana nie ważył się agresywnie reagować. Wypuścił powietrze z płuc i spojrzał na Culliforda czekając na rozkaz...

andramil 10-10-2015 13:17

Gdy tylko statki zrównały się wystarczająco, ryboludzi kuk skoczył sprężyście i wylądował z gracją na pokładzie wrogiej jednostki. Spojrzał hardo na Thorgrima będąc pewien, że jego skok nie był aż tak zacny jak ryboludzi i zatrzepotał z dumą swymi płetwami. Po prawdzie nie widział jak człowiek wykonał swój, ale z pewnością nie był on aż tak majestatyczny. Dumny z siebie rozejrzał się po pokładzie.

Ślady po pazurach czy też ostrzach znajdowały się wszędzie. Dawno nie szorowane deski pokryte były świeżymi śladami zadrapań. Krezo przyjrzał się dokładniej zniszczeniom. Idealnie równoległe ślady, wszędzie identyczne, wykluczały możliwość naturalnych pazurów zwierzęcia. Musiała być to jakaś broń o trzech ostrzach.
- Liczne ślady niczym po Tekagi albo Shuko - Krzyknął w stronę załogi znajdującej się na Tempest Love - Brak śladów krwi - dodał po chwili - rozejrzę się dokładniej - rzucił na odchodnym, przeszukując skrupulatniej statek.

Eldenir 11-10-2015 19:35

Krezo chciał się sprawdzić? Chciał pokazać, że jest sprawniejszy, silniejszy, szybszy od Thorgrima? Proszę bardzo, rywalizacja to było coś co pozwalało się rozwijać, dopóki była zdrowa przynosiła same korzyści. Skoczył, wybił się z prawej nogi, która była oparta o bakburtę. Może nie było to tak szybkie jak w wykonaniu ryboluda, ale to jak wylądował mogło wywołać lekkie zdziwienie. Tak rozłożył ciężar ciała odpowiednio uginając nogi w kolanach, że nie wywołało to żadnego odgłosu.

Przeszukując łajbę nie odzywał się tylko notował wszystko na wyimaginowanej kartce w jego głowie. Ślady go dziwiły, przez to, że były wyrównane nie mogły być zadane przez bestie, tak jak mówił Krezo. Gdyby ten statek miał coś pod pokładem zakładał by jakąś sprawnie zorganizowaną zasadzkę. Białowłosy sprawdzał wszystko dokładnie. Każdą rysę, każdą skrzynie jednocześnie nie tracąc uwagi. Był niemal przekonany, że ktoś lub coś na nich zaraz wyskoczy.

Mag 11-10-2015 23:02

Zadowolona z siebie panna Gunsimith opuściła broń i z szerokim uśmiechem przyglądała się jak oba statki zbliżają się do siebie.
Bez komentarzy patrzyła jak Jaeger i Krezo wskoczyli na drugi statek. Miała dużą ochotę do nich dołączyć, ale obowiązki bosmana na razie musiała pełnić na tym statku, na którym jeszcze stała.
Mogła za to osłaniać ich z daleka gdyby nagle coś zechciało wyskoczyć i rzucić się na jej kompanów przeszukujących statek. Dlatego oparła jedną nogę na falszburcie, na kolanie położyła rękę z rewolwerem tak by nie zdrętwiała jej i by mogła w każdej chwili wykonać strzał.
- Masz kapitanie jakiś pomysł co to mogło zostawić te ślady? - zapytała Culliforda.

Fielus 13-10-2015 17:49

Jak już pisałem, "Delicious Marion" była trochę większa od "Tempest Lover". Na tyle większa, że znalazło się na niej miejsce na małą ładownię pod pokładem. Prowadziła do niej klapa ulokowana na dziobie, niewidoczna spoza łódki.

Rybolud i wąpierz przeszukali dokładnie całą "Marion" w poszukiwaniu czegokolwiek, co mogłoby świadczyć o jej wcześniejszych perypetiach. Nie natrafili na nic. Kompletnie i dosłownie. Łódź była wyczyszczona z ładunku i niemal wyszorowana. Ani śladu załogi, beczek na wodę, worków jedzenia, czy czegokolwiek innego. Żadnych towarów, które mogliby przewozić kupcy, żadnych przesłanek, że łódka służyła celom wojskowym. Tak, jakby ktoś po prostu spuścił "Marion" na wodę i zapomniał o niej, pozostawiając ją swojemu losowi.
Jednak, kiedy jeden z piratów spróbował poruszyć sterem, wyjaśniło się, dlaczego łódka cały czas szła w jednym kierunku. Całość mechanizmu została w taki sposób uszkodzona, że płetwa sterowa zablokowała się, wymuszając na łodzi kurs cały czas na wprost, a jakiekolwiek, nawet przypadkowe ruchy rumpla nie wpływały na jej ustawienie. Było to ewidentnie działanie celowe i ktoś, być może ten, kto pozostawił te ślady nacięć na elementach "Marion" chciał by uszkodzona łódź została przez kogoś zauważona.
Przybyła mniej więcej ze wschodu i tam należało się kierować w celu rozwiązania zagadki. Dalszy kurs "Tempest Lover" zależał jednak tylko od jej kapitana.

Turin Turambar 14-10-2015 21:45

Ciekawa sytuacja zmieniła się w nudną, kiedy okazało się, że na pokładzie nie ma nikogo, ani niczego interesującego. Chwilę potem z nudnej z powrotem stała się ciekawą, gdy wyszedł na jaw zablokowany z premedytacją ster. Robert uśmiechnął się pod nosem, gdyż miał już podejrzenia co do tej sytuacji.
- Myślę, że możliwe jest, - oparł się na burcie "Tempest Lover" - że sprawcą tych hmm... nacięć - spojrzał na swoją bosman - mógł być sam właściciel tej łajby.
Naprawdę go to zainteresowało.
- Sprawdźcie jeszcze raz rozłożenie tych śladów, może być wśród nich jakaś reguła, zgodnie z którą zostały zrobione. Jakiś prosty kod, wołanie o pomoc? - zasugerował. - Niech każdy się temu przyjrzy.
Tymczasem on sam sięgnął po mapę i zaznaczył na niej kurs "Marion", by ekstrapolować z niego możliwe miejsce, skąd wyruszyła... tudzież ją wypuszczono.
- Artemisu - wspomniało mu się w trakcie - zobacz czy da się coś z tym sterem zrobić, może uda nam się jeszcze wykorzystać tą "Marion".


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:20.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172