- Mrglglglgl! Rwlrlrlr, memmuuuulee urglrlle mutrrgil! - starszy plemienia zimnopłetwych zakończył przemowę ogłaszając wszem i wobec swoją wolę. W końcu skoro Hogwart przechodzi kryzys to właśnie ze strony murloków powinna nadejść pomoc! Nowa uczelnia która powstanie na miejsce tego paskudnego zamczyska dla wygody wszystkich uczniów zostanie zbudowana na dnie jeziora, a w zamian za jej zbudowanie personel (oczywiście złożony z murloków) będzie oczekiwał jedynie ochrony przed wrednymi poszukiwaczami przygód. Wcześniej jednak trzeba będzie dokończyć dzieła i wyeliminować pozostałych przy życiu zwolenników Voldemorta. Nie ze względu na to, że jest wcieleniem zła czy inne pierdoły w które usilnie wierzą czarodzieje, prawdziwym problemem jest fakt że w szeregi swojej armii zła nie wcielił nawet jednego murloka. Niezależnie, czy było to spowodowane przeoczeniem czy po prostu zazdrością wobec tak doskonałej rasy, Voldemort sam sprowadził na siebie swój rychły kres. I właśnie dlatego murlok o dźwięcznym imieniu Murlok, jako jeden z niewielu władających podłym, ludzkim językiem został wysłany na pomoc w wyeliminowaniu sił ciemności Dyskusja dnia pierwszego rzadko bywa tak ożywiona. Czy było to spowodowane przymusem uczestniczenia w niej czy może innymi, mroczniejszymi powodami? Murlok zdecydował się przypomnieć wszystkim o jednym - Przepraszam, moi drodzy, ale zdajecie się zapominać o doświadczeniach płynących z poprzedniej rozprawy z siłami ciemności. Tymi, którzy najbardziej nawoływali do dyskusji, którzy usilnie próbowali odwrócić od siebie uwagę bzdurami o tym kto się odzywa a kto nie byli właśnie mafiozi i seryjny morderca. |
- Mam żonę i trójkę dzieci, bo nie rozczulałem się nad sobą i zachowywałem jak należy. A gdybym już kogoś porywał, to byłby to jakiś facet koło dwudziestki. - Przeniósł wzrok na murloka. - Racja, ale to nie dość dobre podstawy do linczu. Proponuję poczekać jeszcze trochę. |
Wcześniej uniósł mocą gruz przygniatający go i doprowadzał się do porządku, przysłuchując się wymianie zdań zebranych. W końcu ujął mocniej drewnianą laskę, na której się opierał, bo jeden z cięższych kamieni mu ją lekko uszkodził i stuknął o ziemię, zwracając uwagę reszty na siebie. - Ostatnia rozgrywka zwycięstwem nie była, nie. Choć w pełni miastowym nie byłem, to opanowałem emocje i nie oddawałem głosu nierozważnie, przyjaciele. I ostrzegałem was, żeby zaczekać, ale posłuchaliście mnie nie. - Ale zadręczać się nie możemy. Potrzeba nam wyciągnąć wnioski i skupić się na tym, co dopiero nadejdzie. Tylko wtedy małą Ginny uratować mogli będziemy i mroczne siły powstrzymać. Pani Ryoku i inni mądrze mówią. Teraz nic nie wiemy, dopiero od zachodu słońca nasza walka ze złem się rozpoczyna. Przyjął pozycję medytacyjną, oczyszczając umysł ze zbędnych myśli. Każdy zabrał głos i spośród wszystkich wypowiedzi niemożliwym było zło wyłonić. Ale z czasem, gdy zbiorą więcej informacji, dobro znów zatriumfuje! |
Spod ziemi wyłoniła się zaciśnięta dłoń. Gdy się otwarła, na grunt potoczyła się stuścienna kość. Po chwili pod nią pojawiła się też plansza, której krawędzie zdobiły różnorodne kości. Nie zabrakło również napisu, jakże nieodzownego elementu istoty Gracza. Rzut na przeżycie. Stopień trudności: 33. Wynik rzutu k100: 32 Test zdany. Sam Gracz w końcu pojawił się na powierzchni. Wyglądał równie kwadratowo i niestarannie co wtedy, gdy Hogwart jeszcze stał. Ponownie rzucił kością. Rzut na odezwanie się. Stopień trudności: 50. Wynik rzutu k100: 59 Test niezdany. Los zdecydował, żeby się nie odzywać. Nie miał zamiaru mu się sprzeciwiać. W końcu ostatnio okazało się, że miał rację. Siedział więc cicho, wykonując kolejny test. Rzut na oddanie głosu pierwszego dnia. Stopień trudności: 50 Wynik rzutu k100: 42 Test zdany. Wybór osoby do oddania głosu. Wynik rzutu k12: 10 – Głosuję na Toster. – odezwał się Gracz. |
- Odezwałeś się, choć oblałeś test - skwitował beznamiętnie. - Nie powinieneś mieć k13, aby móc nie głosować na nikogo? - spytał bez cienia ciekawości w głosie. |
Podsumowanie:
|
|
Bezimienny z niedowierzaniem patrzył na strzaskaną tablicę, która zamieniła się w czarnowłosego czarodzieja. Martwego. Gdyby tylko lepiej słuchał, Deionarry. Gdyby tylko odnalazł w sobie tę skrzącą się iskrę! I gdyby mógł przekazać ją dalej... Mógłby odwrócić to wydarzenie. Mógłby wskrzesić... Tablicę? Czy tablicę da się wskrzesić? To nie była dobra noc. Dobrze, że sam już prawie nie żył, bo pewnie wzięliby się za niego. Tylko dlaczego i mafia i zabójca skupili się na jednym człowieku/tablicy? Musieli wiedzieć więcej niż on, a po wpadce jego kumpla, Mortego, wolał teraz dokładniej przemyśleć sprawę. - Ktoś coś wie? - zapytał z nadzieją w głosie. |
Ted Mosby, kiedy pokazał się rano w sali spotkań, wyglądał jakby nie przespał całej nocy. Włosy miał postawione w nieładnie, miał podkrążone oczy, a z ust waliło mu jakby nie mył zębów. |
- Nie mamy Snepa, ale nie możemy rozpaczać - powiedział bez cienia mocji w głosie. - Pragnę zwrócić uwagę na to, że wczoraj podał się za Dumbledora. Jakieś pomysły po co to zrobił? Prowokacja? A może chciał, aby to jego uwięził Syriusz? Moja teoria jest taka, że chciał zachować rolę w tajemnicy, ale ze względu na pośmiertną umiejętność Dumbledora zabito go od razu, gdyż jest jeszcze bezużyteczna. Dziś byłem u Teda, ale nie miałem pojęcia o tym, że poszedł do więzienia. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:59. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0