lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   X-Men: Mutanci na wymarciu (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/17705-x-men-mutanci-na-wymarciu.html)

Ranghar 23-02-2018 15:40

Ocelia biegła co sił w kierunku drzew, dzielił ją już mały dystans od nich. Chłopak wciąż podążał za nią. Tym razem Victor miał pewność, że dziewczyna go usłyszała, ale nie była skłonna do pogawędki. Oboje mieli dobrą kondycje, więc ciężko było skrócić do niej dystans.

Ocelia już docierała do cienia drzew, gdy nagle uderzyła o coś czołem - [Boink] - rozbrzmiał przytłumiony odgłos. Całkowicie zaskoczona upadła na plecy łapiąc się mocno za czoło. Strumień bólu rozlał się po czole. Przestrzeń przed dziewczyną sapnęła i powstał cień. Cień zmienił się w kształt, a kształt w samolot? Klapa opadła powoli na ziemie i wkrótce na polanę wyszedł czarnoskóry chłopak
- Auć! To musiało boleć. Chodź, poszukamy jakiegoś lodu! - Wysunął powoli rękę chcąc pomóc wstać dziewczynie na nogi.

Victor widząc, że cel został zatrzymany przez Blackbirda zawieszonego w powietrzu, w trybie niewidzialności przyśpieszył kroku zrównując się po kilku chwilach z leżącą na trawie dziewczyną i z pilnującym jej Dominikiem.

Richard złapał za paralizatory strażników i powoli zgniótł je w dłoniach. Mięśnie wciąż bolały po powiększeniu, ale się udało. W tym samym czasie Ben i Michał rzucili się na strażników oszałamiając ich. Gdy zadowoleni z efektów akcji wstawali na nogi Wolverine krzyknął - Padnij! - Rzucił się całą swoją masą na plecy kompanów przyduszając ich do ziemi.

Czerwony laser zafurkotał parę centymetrów nad waszymi głowami. Przysypany fragmentami dachówki robot wystawił rękę i minimalnie chybił celu. Przeszklone wejście do ambasady zostało przetopione wraz ze ścianą po bokach. Wnętrze budynku i dalsze wejście do kawiarni ociekało stopionym szkłem i metalem. Robot musiał przejść w funkcję niszczenia celu.
- Szybko na nogi! Do miejsca zbiórki! - Poganiał leżącą drużynę Logan.
Z kawiarni dobiegły krzyki, a kilku ludzi próbowało wybiec frontowymi drzwiami, ale widząc zniszczenia zaraz rezygnowali i zaczęli przepychać się do wyjścia na ogródek.

Brilchan 23-02-2018 17:34

- Praca zespołowa idzie nam w chuj dobrze! Ja rozbrajam wy dobijacie - Skomentował zadowolony Rick dobry nastrój został jednak szybko zepsuty przez pokaz laserów w wykonaniu Sentinela.

- OH HELL NO! - Wrzasnął mulat budząc swego wewnętrznego Samuela L. Jacksona zaczął grzebać w kieszeni w poszukiwaniu granatu "Delikatnie, delikatnie, tylko nie rozgnieć..." - Powtarzał w myślach niczym mantrę.

Podniósł "Gluta" do ust, aby wyciągnąć zawleczkę zębami, nie, dlatego że widział to na filmach, ale przez to, że za żadne skarby nie da wcisnąć swego przerośniętego palucha w metalowe kółeczko. Po odbezpieczeniu rzuci granat w kierunku wystawionej łapy mając nadzieje, że zablokuje dysze tak jak kumpel zrobił to przed chwilą z nogą blaszaka.

- Trzymajcie się będę rozpierdalać ściany! Idziemy na przełaj nie będziemy się przpychać przez normalsów - Zawołał ustawiając się w pozycji bojowej zaczął młócić ściany ambasady jakby powiedziały coś brzydkiego o jego matce.

Jeżeli będą przechodzić przez restauracje spróbuje zgarnąć coś do żarcia: Może ktoś z uciekających zostawił jakieś ciasto, kanapkę albo stek? Jeżeli nie to Rick jest gotowy podebrać coś z lady, jeżeli akurat będzie po drodze do wyjścia. Napierniczanie robotów budzi apetyt!

// Wykorzystuje Grad ciosów żeby rozbić ścianę i skrócić nam drogę ucieczki.

kanna 25-02-2018 23:56

Ocelia potrząsnęła głową, raz i drugi, żeby przywrócić jasność myślenia. Ból nie ustąpił, podobnie jak nie zniknął… samolot? Maszyna? Która nagle pojawiała się przed nią. I na którą wpadła, jak się wydawało. Widziała to w filmach, maskowanie i takie sprawy. Osłona holograficzna. Kamuflaż. Seria skojarzeń przemknęła przez jej obolałą głowę.

A potem ze środka maszyny wyszedł jakiś chłopak. Nie posługiwał się francuskim ale Ocelia – jak każdy, oczywiście – znała angielski. Tym niemniej tamten drugi, który biegł za nią przez kawiarnię, wydawał się bardziej uprzejmy – to chyba oczywiste, że jak ktoś się wybiera do Francji, to powinien poznać język, prawda? A jeśli nie chce – nie ma przymusu, jest dużo innych pięknych krajów.

Jednym skokiem poderwała się na nogi. Działo się coś dziwnego, nie planowała w tym uczestniczyć. Już i tak pewno w szkole będzie chryja.. za to wszystko. Rozejrzała się – za kadłubem maszyny majaczyły pierwsze drzewa. Miała nie więcej niż parę metrów, tam ich zgubi.

Powinna dać radę. Skoczyła w stronę linii drzew, z zamiarem ominięcia maszyny z lewej strony.

kouji 01-03-2018 20:32

Widząc, że dziewczyna podnosi się i nie jest zbyt przychylnie nastawiona do Dominicka. Co chwila spoglądała raz na Victora, raz na Blackbirda a raz na teren dookoła. Jakby planowała uciec przeszło Victorowi przez myśl i w tym samym momencie zauważył jak laska podrywa się i pomyka w kierunku linii drzew.

Noż kur*a! zaklął w duchu Victor

- Przecież powiedziałem S'il vous plaît! warknął zdenerwowany po czym przykucnął na ziemi w pozycji startowej i aktywował swoją umiejętność. Jego ręce zamieniły się w potężne łapska na końcu których pojawiły się czarne pazury. Zamiast nóg, Victor miał teraz dwie łapy, które najwidoczniej rozerwały jego obuwie.
- Czas zapolować mruknął ponuro i skierował wzrok na uciekającą dziewczynę. Jednym szybkim ruchem wystartował i w oka mgnieniu doskoczył do swojego celu.

DarkPercy29 01-03-2018 22:32

Ben nadal był oszołomiony po zderzeniu ze strażnikiem. Dojście do siebie zajęło mu kilka minut. Miał szczęście, strażnik żył.

Nie wierzył, że gość tak niski jak Logan może być tak ciężki, lecz tylko dzięki niemu jeszcze żyjemy. Wygramolił się spod cielska Wolverina i rozejrzał się. Problemem jaki zauważył z było działko Sentilnela wystające spod dachówek. Widział jednak, że Richard rzuca w niego Glutem, więc przestał się martwić jego obecnością.

Gdy Richard opisał swój plan ( o Jezu jak ten człowiek klnie ) wydał się mu się on trochę zwariowany, lecz Benowi to pasowało.
- Ok. Ja i Michał będziemy pilnować by nikt nas nie zaskoczył z tyłu, a ty przebijaj się przez ściany - powiedział mulatowi. Ben spojrzał na Michała. Nie wyglądał on na w pełni przytomnego. Bał się, że jeśli on się nie wybudzi to mogą źle skończyć.

Demboh 02-03-2018 13:58

Michał po wstaniu spod wolverina zaczął przekręcać głowę powoli w lewo, powoli w prawo, słyszał dziwnie wytłumione głosy wolverina i dwóch chłopaków.

Zauważył, że w stronę robota "pan silny" coś rzucił miał wrażenie, że to ten glut , który sam wcześniej rzucał do wojaków. Wydawało mu się, że wolverin nie ma zamiaru rozwalić tych blaszaków gdy krzyczał o miejscu zbiórki. No cóż, szkoda.

Gdy jeszcze usłyszał, że ma pilnować tyłów z... No właśnie kiedyś trzeba kogoś poznać... Miał wciąż wytłumione dźwięki. Wydawało mu się, że nie sprawił dobrego wrażenia, gdy chłopak się na niego spojrzał.
-No spoko.- Szybko krzyknął i po chwili słuch mu wracał do normy.
Co prawda nie wiedział co dokładnie według niego znaczy pilnowanie tyłów więc machnął głową, żeby mógł powtórzyć ruchy kolegi.

Ranghar 05-03-2018 14:10

Ocelia szybko otrząsnęła się z bólu i zaskoczenia. Wiedziała już dokładnie co zrobi, rzuciła się do biegu w lewo. Przebiegła parę kroków, gdy coś spadło na jej plecy i przewróciło ją ponownie na trawę. Pochylony nad nią stał Victor, chłopak, który cały czas ją gonił w końcu ją dopadł. Przyciskał ją do ziemi dużymi zwierzęcymi łapami z ostrymi szponami. Wyglądał teraz dosyć groteskowo poruszając się na czworaka. Jego ręce i nogi pokrywała czarna sierść, ale twarz wciąż była ludzka.

- Pani Marceu wybaczy moją bezpośredniość, ale nie mamy czasu uganiać się za panią po krzakach - rozbrzmiał głos kobiety mówiącej płynnie po francusku. Na rampie stała blondynka w białym obcisłym gorsecie i w stroju z najnowszych katalogów mody.
- Dominic i Victor wprowadźcie naszego gościa do środka. Jak tylko reszta do nas dołączy odlatujemy stąd.

Ocelia została powoli wprowadzona do samolotu wbrew swojej woli.

Richard rzucił granatem, który oblepił rękę robota tłumiąc następną serię i tym samym dając mu czas na wbiegnięcie do budynku i przebicie ściany restauracji. Taranując krzesła i stoły łapał co popadnie z talerzy. Trzymając przytulone do siebie jedzenie w jednej ręce drugą uderzył w grubą przeszkloną szybę i wybiegł na taras, z którego zeskoczył na trawę. Strzepując z siebie tynk i szkło sięgnął do ręki po stek i dwa zawijane kotlety z nadzieniem.

Z pozostawionej wielkiej dziury wybiegł o wiele mniejszy Logan i spojrzał w tył. Ben i Michał dobiegali do nich, ludzie z restauracji biegali w panice, a ludzie przed nimi powoli zrywali się z koców piknikowych. Oglutowana ręka Sentinela błyszczała coraz jaśniej, gdy ten przepalał się przez twardniejące warstwy. Drugą ręką podparł się zsypując z siebie dachówki i gruz.
- Zaczynam lubić twój styl gorylu! - Logan wyrwał jednego kotleta z rąk Richarda. -Jazda do samolotu, jeszcze zdążymy prysnąć inaczej niż w plastikowych workach! - Wolverine poprowadził was przez łąkę do odrzutowca, który wisiał w powietrzu ze spuszczoną rampą. Obaj mężczyźni kończyli pochłaniać jedzenie, gdy wbiegliście do środka

-Siadać i zapinać pasy! Mamy towarzystwo! - Krzyknęła Emma odpalając silniki w momencie, gdy ostatni z was wskoczył na pokład. Na ekranach, na pokładzie majaczyły sylwetki ogromnych robotów zbliżających się z powietrza. Kilku wystrzeliło laserami wypalając miejsce, w którym jeszcze przed chwilą znajdował się odrzutowiec.

- Logan do mnie, patrz na radar i system maskowania. - Frost krzyknęła na mężczyznę w porwanym ubraniu przepychającym się między fotelami.

- Michał i Ben wasze stanowiska zyskują dostęp do systemów obronnych. Róbcie to, co robią w Gwiezdnych Wojnach! - Stanowiska obu chłopaków lekko się odsunęły, a ze ścian wychyliły się monitory z widokiem na wroga i joysticki ze spustem.

- Victor i Dominic miejcie oko na naszego gościa. - Samolotem zatrzęsło, gdy seria laserów trafiła w poszycie. - Jesteś mutantem Ocelio, cały świat cię teraz nienawidzi i pragnie zeskrobać z powierzchni ziemi jak robaka na podeszwie. Witamy na pierwszych zajęciach w X-Men. Będą o tym jak przetrwać kolejny parszywy dzień w raju! - Kobieta skręciła gwałtownie sterami pojazdu rzucając pasażerami na boki omijając pędzącą rakietę.

Demboh 05-03-2018 15:54

Michał wybiegając przez ścianę restauracji z humorem spojrzał na szamających mięso mutantów. Nawet lekko się uśmiechnął, cała ta sytuacja go bawiła. Gdy tylko zobaczył, że robot się próbuje podnieść nie trzeba było powtarzać mu dwa razy. Biegł za wszystkimi. Oczywiście nie wydawało mu się problemem ich wyprzedzić ale nie o to tutaj chodziło.

Siadł na swoje miejsce, oczywiście zajął te co było wolne bo przecież prawie cały lot w te stronę przespał więc nawet nie zdążył ogarnąć które było jego.

Gorzej było gdy usłyszał te słowa "Stanowisko obronne, gwiezdne wojny joystick" Przecież większość jego życia spędził bez elektroniki, gier, filmów. NIC! Jednak szybko się uspokoił. Na ustach już miał słowa zapytania ale wiedział, że nie ma czasu, i nie ma co stresować innych. Na szczęście nie było to zbyt trudne do domyślenia się. W końcu to tylko kijek z guzikiem i jeszcze ekran do tego. `Dobrze, że jeszcze kojarzę co to jest ekran` pomyślał sarkastycznie.

Po chwili powiedział sam do siebie -Dobra zobaczmy co się stanie jak...- Zaczął ruszać joystickiem i naciskać guzik. `Nie jest to takie trudne. Żeby tylko nikt się nie skapnął, że te strzały to tylko żeby sprawdzić co to robi...`

Brilchan 08-03-2018 18:40

Przez chwilę Rick czuł się jak w dzieciństwie: Ucieczka przed pościgiem, dzielenie się towarem z kolegami w ekipie i pochwały wyższych w hierarchii - Sięwie Szefie! - Odpowiedział Loganowi z uśmiechem. Może ten gang go nie zdradzi?

Nabrał tempa wpychając sobie do gęby obydwa zwijane kotlety. Rzeczywiście mieli racje to cholerne francuskie żarcie jest zajebiście dobre! Gdyby jeszcze te Francuziki nie lubił za mocno tych durnych Blaszaków to byłoby w dechę!

Rick zgodnie z rozkazem posadził dupę i zapiął pasy. Wykonał swoją część roboty i niewiele więcej mógł zrobić chyba, że mają tutaj jetpack albo będą go ciągnąć na łańcuchu za samolotem to wtedy by jeszcze parę maszyn ze złomował, ale wątpił żeby to pomogło w ich obecnej sytuacji.

- No, to łapać się za Joysticki chłopaki - Richard zaśmiał się jak przygłupi dziesięciolatek.

- Nic się nie martw Siostro w Mutacji! Ja wiem, że to źle wygląda, ale my cię nie porywamy ani nie zamierzamy ci zrobić krzywdy... Te blaszane puszki by cię zabiły! W najlepszym wypadku traktowaliby cię jak niewolnice a uwierz mi sam wiem coś o traktowaniu jak niewolnik, przez co, na co nie masz wpływu siostro! Wydostaniemy cię z tego piekła i będziesz mogła skontaktować się z rodziną i postanowić, co dalej wszystko będzie super! - Próbował pocieszyć dziewczynę, której ruszyli na ratunek.

- Nie wiesz tej chujozie z mediów! Większość z nas jest nieszkodliwa! Ja sam chciałem pracować na budowie zamiast tych maszyn i dostawałem groźby od budowlańców, bo głupie szmatławce napisały, że odbieram im robotę... JASNE są mutanci wariaci i mordercy, ale tyle samo ich, co u normalsów - Dodał.

kanna 09-03-2018 22:43

Oszołomiona rozwojem sytuacji nie protestowała, choć doświadczyła ewidentnego naruszenia swoich praw obywatelskich. Cóż zresztą mogła zrobić, skoro tamci byli od niej dwa razy więksi?
- To naruszenie moich praw obywatelskich !– oświadczyła, kiedy już siedzieli w samolocie. Nikt nie wydawał się poruszony jej oświadczeniem, więc dodała: - Robicie sobie zły pijar jako mutanci takimi akcjami!

Dziwnie ubrana starszawa laska – Ocelia miała nadzieję, że jak dożyje jej wieku będzie równie dobrze wyglądać – znała jej nazwisko. Dopiero wtedy poczuła strach. Cała akacja wydawała się być czymś więcej niż zwykłą pomyłką, która szybko się wyjaśni przy współpracy obu stron. Przecież wszystko by im wytłumaczyła… Mutantem? – to stwierdzenie było kompletnie absurdalne. Nie potrafiła niczego poruszać siłą woli, nie miała mutacji ani nie umiała nic z tego, co robili jej nowi znajomi. Była normalną dziewczyną.

Wielki gostek zwalił się na fotel obok niej, prawie wgniatając ją w ścianę samolotu i zaczął nawijać jakieś głodne kawałki.
- Pieprzenie – warknęła. – Serio sądzisz, że przegapiłabym to, że mam jakąś mutacje? Ta wasza… - poszukała słowa – mamuśka musiała mnie z kimś pomylić.

Skuliła ramiona, bo rozległ się kolejny wybuch.
- Rozpiździliście mi marsz! – dorzuciła jeszcze oskarżycielsko, żeby dodać sobie otuchy. Sytuacja wyglądała coraz bardziej nieciekawie.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:18.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172