lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   Kroniki Indium City (s1 e4) (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/18851-kroniki-indium-city-s1-e4.html)

TomaszJ 10-08-2020 08:18

- Wygląda odpowiednio - mruknęła Mama widząc krzykliwą witrynę i pchnęła drzwi, a durna muzyczka zapowiedziała jej wejście.


--------------------------------------------
SHEMROCK&CO
Ubezpieczenia bez głupich pytań - wszystkie agencje
Uczciwe kredyty w ciężkich czasach bez sprawdzania w BIK!!!
Przyjmujemy gotówkę lub złoty zastaw
Punkt Ksero - Tanio
--------------------------------------------

W poczekalni było pustawo. I niezbyt czysto. Stało tu kilka krzeseł i puste biurko, za którym pewnie siedziała w lepszych czasach sekretarka. Tak jak przypuszczała "&Co" istniało tylko w wyobraźni.
Za drzwiami z pofałdowanego szkła z napisem "Jacob T. Shemrock, mecenas" ktoś gwałtownie się zerwał i coś strącił.
- Taki z ciebie mecenas jak ze mnie zakonnica - mruknęła Mama pod nosem gdy zza drzwi wyszedł sam wyżej podpisany, pospiesznie chowając koszulę w spodnie.
- Szanowna Pani wybaczy nieporządek, sekretarka ma urlop - wybąkał pospiesznie. Delikatna nuta taniego whisky była wyczuwalna, ale nie powalająca.
- Nic nie szkodzi młody człowieku. Potrzebuję pożyczki i ubezpieczenia auta, a stara jestem, chodzić daleko mnie się nie chce. Załatwimy oba?
- Oczywiście - na twarzy pojawił się zawodowy uśmiech - zapraszam do biura. Proszę sobie usiąść - podsunął krzesło.
Gdy mama usiadła on także usiadł.
- Jaka kwota panią interesuje?

- Muszę odkupić auto mężowi wnusi, już chyba trzeci palant jeden. Ile teraz kosztują samochody? Parę tysiączków chyba. Tyle że emeryturki nie mam, ciągnę z czego innego kasę. Ale dobre pieniądze, spokojnie stać mnie. Właśnie co do tego odkupienia auta... no... dałoby ubezpieczyć się wstecz? Tak powiedzmy od przedwczoraj? Koszta dodatkowe mogę ponieść.
- Czy samochód miał już wypadek? Jak poważny? - zapytał agent, jakby mama poprosiła o standardową usługę. - To może podnieść koszt o 5 tys. Lub więcej... zależy od wypadku.
- Jakiś idiota w hummerze nie wyrobił zakrętu i wpieprzył się na mojego jak kupowałam bagietkę i pomidory. Winny spierdolił aż się kurzyło, pewnie jeździł bez prawka tym swoim ulicznym czołgiem. Ale autko do kasacji. Syn sąsiadki odholował na złom, nie zgłaszałam jeszcze nigdzie. Mąż wnusi to idiota i skąpiec, wątpię czy ubezpieczył. Sprawdzi Pan? Wnusia nazywa się Jarkowski, ale to po swoim pierwszym mężu, drugiego nie pamiętam. Woła na niego Misio. Ale mam blachy. Chciałam odkręcić z wraku, ale ostatecznie spisałam, śrubokręt to nie moja bajka, wolę wałek i patelnię. Od kiedy zmarł mój świętej pamięci Alan, Panie świeć nad jego duszą... (Mama robi klasyczną babcię gadułę, dając kartkę ze spisanym numerem).
Agent zwiał kartkę i wpisał numery do komputera. Chwilę poklikał, a potem z kamienną miną powiedział:
- Albo pani pomyliła się przy przepisywaniu blach, albo... chodzi o inny zakres usługi...
To był chyba ten moment by sięgnąć do torebki, pytanie tylko czy w dłoni znajdzie się karbowana rękojeść pistoletu czy koperta... ale Mama zdecydowała się na inne rozwiązanie.
- Bzdury, pokaż pan - i na bezczela odwróciła sobie monitor. Chwilę popatrzyła mrużąc oczy niby ze starości - Pokaż no kartkę. Dobrze Pan wpisał. Ale to nie to auto... chyba rzeczywiście pacnęłam ze starości kulfona (w rzeczywistości notując sobie w głowie właściciela polisy i adres).
- Wygląda na to że czeka mnie droga powrotna na wysypisko... - powiedziała smutno, wzięła wizytówkę i wyszła. Zaraz na zewnątrz zanotowała sobie nazwisko i adres.
Zostało złożyć wizytę.

Mama do tej roboty zabrała dodatkowo mniejszą klamkę z tłumikiem. Nie aby była potrzebna, zamierzała załątwić to bez jednego wystrzału.
Była w końcu, psia mać, na emeryturze.

Po drodze kupiła cztery puszki z wołowiną w sosie własnym i włożyła do torby. Gdy dojechała na miejce, wystarczyło "przypadkiem" machnąć ciężką torbą tak by stłuc światło samochodu, uruchomić autoalarm i zaczekać aż przyjdzie właściciel...

A tu klops. Auta na głównej ulicy nie było, krótkie śledztwo znalazło je zaparkowane od zaplecza. Nijak "przypadkiem" stłuc cokolwiek. No nic, mama spojrzała na ciężką od puszek torbę, przyda się kiedy indziej. Zostało zaczekać na właściciela albo wejść do paszczy lwa.

Mama dziarskim krokiem wbiła się frontowym wejściem i krzyknęła.
- Hej, czyj to ten gruchot od zaplecza zaparkowany?

Col Frost 11-08-2020 18:51

Tommy szedł ulicą, przecierając co jakiś czas dłońmi zaspane oczy. Noc miał dość ciężką. Najpierw długo nie mógł zasnąć, a potem śnił całą serię koszmarów ze spadającym sufitem w roli głównej, tym razem jednak znajdował się pod nim. Ciężko powiedzieć czy zmrużył oczy na więcej niż parę godzin. W każdym razie dźwięk budzika przywitał z soczystym przekleństwem, na co jego nowy współlokator krzywo się na niego popatrzył. Ale O'Connor miał to gdzieś. Nie polubili się z tym nowym.

Do klubu wszedł jak zwykle, od kuchni. Zastanawiał się czy aby nie łyknąć sobie kawki. Po prawdzie nie cierpiał tej lury jak niczego na świecie, ale jeśli miałaby mu pomóc w obudzeniu się do końca... W każdym razie nie zdążył się rozejrzeć ani za Dannym, ani za Franko, nie wspominając o Felicji, kiedy od strony głównego wejścia usłyszał damski głos:

- Hej, czyj to ten gruchot od zaplecza zaparkowany?

Chłopak niezbyt chętnie wyszedł z kuchni. W szatni zobaczył jakąś staruszkę, chyba ostatni gatunek człowieka, jakiego spodziewałoby się spotkać na siłowni. Szczere zdziwienie wyrwało go z sennego marazmu, ale potężne ziewnięcie przywróciło go do stanu zamroczenia, a przede wszystkim zobojętnienia. Nawet nie starał się zakryć przy tym ust. Przecierając po raz kolejny oczy, odpowiedział staruszce pytaniem:

- A o co chodzi? - wypowiedź wzmocnił kolejnym ziewnięciem.


- Zależy od dalszych wytycznych - odpowiedział bez chwili namysłu Sierżant. - Jeśli naszym celem pozostaje rozbicie gangu narkotywego, wtedy należy ustalić czy przypuszczalny boss grupy przeżył strzelaninę w posiadłości. Jeśli zaś priorytetem jest schwytanie podejrzanego o zabójstwo policjanta, należy ustalić obszar jego działania, miejsca, w których pojawia się najczęściej i przygotować pułapkę na niego.

TomaszJ 11-08-2020 22:51

Mama podeszła do Tommiego, obdarzyła spojrzeniem wypranym z jakiegokolwiek szacunku i rzuciła
- Macie tu jakąś kanciapę, gówniarzu? Nie będziemy brudów prać publicznie - rzuciła.

Fenrir__ 12-08-2020 11:13

Franko leżał na ławeczce i bez większego trudu wypychał po raz 30-ty ciężar wyginający gryf. Koło niego stali "Dżuma" i "Łysy" - dwaj mięśniacy, którzy nie mogli wyjść spod wrażenia siły i umiejętności wielkiego włocha. Przesiadywali sporo na siłowni i dopytywali o dietę, suplementy i wszystko.
Franko odpowiadał, że to kwestia uwarunkowań i ciężkiej pracy. Ci jednak najwyraźniej myśleli inaczej bo czujnie go obserwowali. Nie mogli też pojąć tego, że Franko ani się nie pocił ani niemal nie pił. Butelkę wody miał przy sobie, ale pił z niej coraz rzadziej. Dzisiaj gdy pogrążony był w myślach nie pił w ogóle.

Znajomy głos wyrwał go z rozmyślań. Zawahał się z na wpół uniesionym ciężarem i wsłuchał się. Odłożył delikatnie ciężar na miejsce i wstał ostrożnie by nie zwracać na siebie uwagi...

Nagle nabrał pełno powietrza w nieczynne płuca... Świat dogonił go nawet tutaj...

- Ciotka.... MERDE! - mruknął pod nosem rozglądając się za jakąś kryjówką.

TomaszJ 12-08-2020 18:43

Mama chrześniaka nie zauważyła... po prawdzie też go nie szukała i nie spodziewała się spotkać. Ot, jeden z wielu mięśniaków zakwalifikowanych do kategorii "co najmniej 3 kule lub jedna w łeb", ale nie wartych uwagi. Zachowała zwykłą czujność i czekała aż gówniak zacznie mówić.

Col Frost 12-08-2020 20:11

Tommy zmierzył kobietę wzrokiem od stóp do głów. Nie spodziewał się takiego zachowania po jakiejś staruszce.

- Pralnia jest dwie przecznice dalej. Ewidentnie pani zabłądziła - powiedział nie siląc się nawet na sympatyczny ton.

TomaszJ 12-08-2020 20:24

Cichutko i mrużąc lekko oczy Mama odpowiedziała wprost
- Synku, rajtki i pelerynkę chowasz w torbie sportowej czy masz na sobie? Nie zgrywaj chojraka, przyszłam pogadać.
Puszki wołowiny w sosie własnym złowieszczo zachrzęściły w siatce.

Col Frost 13-08-2020 16:47

Słowa kobiety zmroziły krew w żyłach Tommy'ego. Spróbował ukryć swoją reakcję, choć pewnie nie do końca mu się to udało. Nigdy nie był dobrym aktorem. Bez słowa odwrócił się i ruszył w kierunku kuchni, prowadząc za sobą "gościa". Babę, bo tak już ją zaczął nazywać w myślach, wpuścił do środka, po czym zamknął za obojgiem drzwi. Wskazał jedno z krzeseł przy stole, ale sam oparł się plecami o ścianę, trzymając ręce za sobą, tak by móc je nieustannie trzymać na ceramicznych kafelkach i fudze między nimi. Obserwował ponurym wzrokiem kobietę i czekał co takiego powie.

TomaszJ 13-08-2020 18:26

- Tak myślałam że będziesz wolał na osobności. Nic do Ciebie nie mam, smarku, więc nie martw się że Cię zdemaskuję lub inne takie. Gówno mi do tego, mam nadzieję tylko że dożyjesz momentu, aż amatorszczyzna stanie się zawodowstwem - Mama Bertollo podsunęła sobie krzesło kuchenne - Teraz zdecyduj czy zrobisz mi herbatę czy nie. Bo będę zadawała pytania o wypadek małego Francisko Giovanniego. Jak powiesz wszystko ładnie i składnie to nie kłopocz się herbatą. Ale jak będę musiała to z Ciebie wyciągać, to lepiej zaparz. Czarna, dwie kostki cukru.

Col Frost 13-08-2020 19:45

- Słuchaj, no - Tommy nie zamierzał silić się na uprzejmość. - Nie jestem twoim lokajem, nie żebyś wyglądała na taką, którą stać na jakiegoś. Jeśli wiesz kim jestem... - za późno ugryzł się w język. Ale skoro już tak się stało, to nie wypadało nie kontynuować. - Jeśli wiesz kim jestem, to wiesz na co mnie stać, a więc wiesz, że łatwo ze mną nie pójdzie. Chcesz grzecznie porozmawiać, to sama zachowuj się grzecznie. Chcesz się spróbować, proszę bardzo, wołaj kolegów czy kogo tam masz w zanadrzu. Tylko wyjdźmy najpierw na zewnątrz, szkoda by było tego lokalu. A jeśli chcesz wypić pieprzoną herbatę, to sobie zrób. Tam jest czajnik.

Chłopak przerwał na chwilę, jakby coś właśnie do niego dotarło.

- Czekaj, jakiego małego Francisko?

O Franko można było powiedzieć wiele, ale na pewno nie, że jest mały. Stąd wniosek, że babie musiało chodzić o jakiegoś innego Francisko Giovanniego. Tommy zaczynał się w tym wszystkim gubić.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:04.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172