lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [sesja] Abbatia (Opactwo) (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/1971-sesja-abbatia-opactwo.html)

Sayane 15-10-2006 15:44

"...poniekąd w tajemnicy? A cóż to niby ma znaczyć?" - zdziwiła się Anna, siadając przy oknie równolegle do chłopaka z gitarą. Miała nadzieję, że nie oznacza to walących się murów, które leżą na takim zadupiu, że nie zainteresował się nimi żaden konserwator zabytków. Albo wręcz przeciwnie - tak przerobione na potrzeby turystów, że z klasztornych cel zrobiono Hiltona. Choć zadupie akurat jej wcale nie wadziło, a co do zakwaterowania nie miała szczególnych wymagań.

Ziewnęła dyskretnie i zerknęła po współpasażerach. "Dobrze, że żadnych bab nie ma, trzeba by rozmawiać; a i na miejscu pewnie od razu by się przyczepiła, żeby razem spacerowac czy coś". Przespała by się, ale jakoś jej głupio było, a poza tym gość z przodu strasznie jechał papierosami. Ble... Uchyliła lekko okno, spoglądając na mijane budynki. "Ależ ta Warszawa jest brzydka... W sumie skoro i tak jedziemy na południe to mogłam tu nie przyjeżdzać, tylko wsiąść po drodze. Po co wracać... ożesz, szpital mijamy, niech to szlag... ciekawe, czy Robert wyżył... nie, nieważne już..." - potrząsnęła silnie głową i zagrzebała w plecaku w poszukiwaniu przewodnika po terenach, na których powinno leżeć tajemnicze opactwo. Trzeba się czymś zająć na czas jazdy, a wszystkie inne książki leżą w plecaku. "Swoją drogą prześladują mnie te ośmiogodzinne podróże. Chyba się nigdy od nich już nie uwolnię." - pomyślała z niechęcią, wertując indeks w poszukiwaniu Lesznikowa.

Wcielone ZŁO 16-10-2006 23:43

Błażej

Po ułożeniu plecaka w bagażniku wsiadł do środka zajmując miejsce przy oknie. Przyjrzał się wszystkim towarzyszom podróży... Sami indywidualiści - pomyślał, uśmiechając się do siebie. Nie trzeba było być specjalnie empatycznym żeby wyczuć niechęć i antypatię.
Kiedyś lubił jeździć na stopa głównie dlatego że zmieniając pojazd zderzał się za każdym razem z innym światem. Czasem trafiało się na chrześcijanina o niezachwianej wierze który właśnie jechał odebrać żonę z pielgrzymki. Innym razem trafił się wokalista metalowy, przyjaciel Romana Kostrzewskiego, który jechał ratować swoje małżeństwo i widać czuł potrzebę porozmawiania z kimś... Miał już nawet propozycję pracy w pornobiznesie, czy jako złodziej aut... A czasem wsiadało się do auta, w którym kierowca pytał dokąd i na tym rozmowa się kończyła. Ta podróż właśnie tak się zapowiadała.
- Nie zdążyłem się przedstawić - uśmiechnął się przyjacielsko - Mam na imię Błażej. Pierwszy raz mam przyjemność uczestniczyć w tego typu imprezie - uśmiech na jego twarzy zmienił się w lekko ironiczny. Po krótkiej chwili dokończył:
- Na miejscu będziemy częściej kontemplować pustkę czy może śpiewać abba ojcze przy akompaniamencie kolegi? - Tutaj uśmiechnął się do właściciela futerału siedzącego przy oknie.

Ribesium 16-10-2006 23:47

piątek, 13 października 2006, około 12:30

O tej porze promienie słoneczne padają na samochód niemal pionowo, można więc cieszyć się względnym chłodem i cieniem w samochodzie. Za oknem jak w kalejdoskopie zmieniają się krajobrazy. Urbanistyczna dżungla zniknęła już dawno z pola Waszego widzenia a jej miejsce zajęły pola i łąki z widocznymi tylko w oddali zabudowaniami małych miasteczek lub wsi. Każde z Was zajęte jest swoimi sprawami. Anna wertuje przewodnik, choć nie udaje jej się znaleźć zbyt wielu informacji o Lesznikowie, poza mapką dojazdu, informacjami: "Opactwo Benedyktynów, założone w Lesznikowie w XV wieku, słynie z wyrobu win i nalewek. Samowystarczalne. Położone w malowniczej okolicy na urwisku nad rzeką Karną. Wielokrotnie przebudowywane z powodu zniszczeń po wojnach z Niemcami i Rosją. Dwukrotnie zniszczone przez pożar. " i zdjęciem zrobionym prawdopodobnie w okolicach drugiej wojny światowej.



Jacek drzemie w fotelu nie zwracając uwagi na otoczenie a Błażej i Krzysztof starają się nawiązać rozmowę.

Kierowca najwidoczniej jednak pamiętał o zaplanowanych postojach, gdyż w pewnym momencie, włączając kierunkowskaz, zjeżdża na parking koło stacji benzynowej. Macie zatem okazję by wyjść, rozprostować nogi, skorzystać z toalety, zjeść lub wypić coś ciepłego w przytulonym do stacji barze lub też zakupić różne produkty w sklepiku.

- Dwadzieścia minut przerwy - wyrywa Was z zamyślenia lub snu głos Marka - Przez ten czas przewietrzę nieco samochód i zatankuję benzynę. Proszę by najpóźniej o 13 byli Państwo z powrotem przy samochodzie.

Frosty 17-10-2006 01:23

Krzysztof Damiańczuk

-"Będziesz musiał poprosić mnichów, bo Ja nie grywam takiego syfu"- wyrzuciłem z siebie poddenerwowany. -" Jadę do opactwa żeby odpocząć a nie bawić się w fanatyka religijnego w moherowym berecie!"
Może było to tylko złudzenie, ale napięcie wyraźnie podskoczyło do góry. Wziąłem głęboki oddech i już znacznie spokojniej kontynuowałem- "Skoro już to sobie wyjaśniliśmy to nazywam się Krzysztof Damiańczuk."
Z pomocą przyszedł kierowca ogłaszając pierwszy postój.
"Dwadzieścia minut przerwy"- te słowa mówiły same za siebie. Dwadzieścia minut krępującej ciszy, lub rozmowy z ludźmi, którzy w większości nie mają na nią ochoty. No trudno skoro będziemy na siebie skazani przez najbliższe dwa tygodnie to może jednak rozmowa nie zaszkodzi. Dobrze będzie dowiedzieć się coś więcej o ludziach, z którymi spędzi się tyle czasu. Ale jak zacząć? Najprościej podpuścić kogoś innego. Wszyscy wyszli dyskretnie wypraszani przez kierowcę. Teraz przez krótką chwile wszyscy byli zebrani razem i zanim znajdą kolejną arcyciekawą rzecz do roboty, jest szansa rozkręcić rozmowę...
-"Nasz rodzynek ma na imię Anna"- powiedziałem do Błażeja, starając się na lekki żart, chociaż bóg jeden raczy wiedzieć jak nieudolna była to próba.
-"...niestety drugiego imienia nie dosłyszałem."- dodałem co do Jacka.
[user=1078,1264]
Zachowania ludzkie są z reguły bardzo przewidywalne, nie wątpię, że tak będzie i tym razem. Zapewne Jacek i Anna naskoczą na mnie, za ten próbny gest porozumienia międzyludzkiego, ale ktoś musiał zacząć, a jak wiadomo 'wszystko na barkach biednych studentów'...
[/user]

Wcielone ZŁO 17-10-2006 12:53

Błażej

- Hyhy. Jak do tej pory nikt wcześniej nawet nie wpadł na pomysł nazwania mnie moherowym beretem - zaśmiał się - i muszę wyznać że sam jednak wolę inne rytmy - dokończył.

Uśmiechnął się do Anny gdy zostało wymienione jej imie i zatrzymał wzrok na mężczyźnie, którego imienia Krzysztof nie dosłyszał.
W tym momencie pojazd zatrzymał się przy stacji benzynowej. Przerwa? Jeśli mamy przed sobą ośmiogodzinną podróż to chyba warto rozprostować kości.

Sayane 17-10-2006 20:26

Anna o mało nie wywinęła roftla słysząc "zagajający" komentarz współpasażera. "Nie ma to jak takt i dyplomacja, czy jak to tam zwał." - pomyślała dusząc się ze śmiechu i zerkając na Krzyśka. "Nerwowy gość, ciekawe czemu... Agrr, spokój, jesteś na wakacjach a nie w pracy!". Zamknęła przewodnik. Zdjecie klasztoru i okolicy wyglądało o tyleż obiecująco co staro; ciekawe ile zabudowań jeszcze pozostało i nadaje się do użytku. "Zapowiada się baaardzo interesujący pobyt - byle by tylko pogoda dopisała" - odruchowo poklepała plecak, poniewczasie przypominając sobie, że jej sprzęt leży przecież w drugim plecaku w bagażniku.

Mam nadzieję, że kontemplować pustkę - w końcu dlatego jedziemy do Lesznikowa a nie do Międzyzdrojów; przynajmniej tak mi się wydaje. - odezwała się wysiadając z samochodu, zarzucając plecak na ramię i rozglądając się po stacji w poszukiwaniu toalety. Rozumiała potrzebę niektórych osób, by szukać towarzystwa nawet obcych ludzi; rozumiała również ich skrępowanie ciszą w towarzystwie. Co nie znaczy, że czuła tak samo. Westchnęła. "Nie po to jadę do opactwa, żeby produkowac coś więcej niż 'Dzień dobry' rano i 'Smacznego' w czasie posiłków. Choć pogadać grzecznościowo w aucie można, żeby nie wyjść na gbura - ostatecznie. Byle temu Błażejowi zagadywanie nie weszło w nawyk. Dobra, że jeszcze tylko 4 godziny, przeżyję..."

Na komentarz Krzyśka roześmiała się: Raz się zdarzyło - zwykle to mężczyźni pełnią chwalebną rolę rodzynków. Choć temperatura podniosła się nieco w porównaniu z rankiem, wciąż było jej zimno a dłonie miała już lodowate i sztywne. Tak to jest, jak się ubiera na podróż samochodem a nie właściwą pogodę. Może wejdziemy do baru na herbatę lub obiad? zwróciła się do mężczyzn. Chyba, że obiad będzie czekał w opactwie? - to pytanie skierowała do kierowcy. Jakby co, zawsze pozostają kanapki + herbatka, zwłaszcza, że pewnie i tak nie zdążą zjeść w trakcie 20 minut.

Arango 17-10-2006 21:15

Jacek

Z drzemki, czy raczej stanu zawieszenia miedzy snem a jawą wyrwał go głos kierowcy ogłaszający postój. Dwadzieścia minut, co to jest ? Wystarczy akurat czasu, by zapalic papierosa.Chwilę marudził sprawdzając czy ma potrzebne utensylia, w końcu jednak wygramolił się z samochodu.
Przeciągnął się kilka razy prostując zdrętwiałe od siedzenia plecy. Zapalony papieros nastroił go pozytywnie do świata.
Pójście do toalety na stacji pełnej paliwa uważał jednak za zbyt ryzykowne. Choć tytuły w gazetach jakie sobie wyobraził : " Znany dziennikarz ginie podczas wybuchu na stacji benzynowej"podziałały na wyobraznię. No z tym "znanym" to przesadził - skrzywił się. Może kilka lat wcześniej, może...
No i dobry nastrój prysnął - skonstatował. Zgasił na wpół wypalonego papierosa i starannie przydeptał.
Obok pozostała trójka rozmawiała z kierowcą. Usłyszał urywki o obiedzie i przypomnienie kierowcy o godzinie odjazdu.
Co do cholery ? Na spotkanie z biskupem jedziemy ? Chyba, że ten kierowca to jezuita w "cywilu" - pomyślał rozbawiony.
Pięć minut można nadrobić w drodze, a ten czas mógłby wykorzystać na papierosa po zakupach. Sprawdził czy ma portfel w kieszeni i energicznym krokiem ruszył w stronę toalety.

Wcielone ZŁO 18-10-2006 15:50

Błażej

Uśmiech jeszcze mu się poszerzył gdy dostrzegł reakcję Anny. Jednak bardziej uśmiechał się do siebie samego niż do towarzyszy. Uwielbiał oceniać ludzi na pierwszy rzut oka, po źle spakowanych pomarańczowych plecakach, krzywo stawianych stopach podczas marszu, czy choćby sposobie picia wody. Oceniał jednak nie dla samej oceny. Prawdziwą przyjemność znajdował dopiero w weryfikowaniu tego w rzeczywistości. Uwielbiał obserwować to co z nich wychodzi gdy patrzą w przepaść i tracą grunt pod nogami, gdy leżąc w ciasnym korytarzu jaskini wiedzą że już nawet nie można się odwrócić żeby uciec. Cóż, niestety mała szansa żeby trafiła do niego na szkolenie... pewnie nigdy się nie dowie kim naprawde jest.
Cytat:

Napisał Anna
Mam nadzieję, że kontemplować pustkę - w końcu dlatego jedziemy do Lesznikowa a nie do Międzyzdrojów; przynajmniej tak mi się wydaje. - odezwała się wysiadając z samochodu,

- Cóż w takim razie przyjdzie jeszcze trochę poczekać zanim się dowiemy - powiedział wysiadając z auta.

Przeciągnął się i zaczął spacerować w pobliżu vana.

Frosty 18-10-2006 16:50

Krzysztof Damiańczuk

Miastowi są bardzo zabiegani, albo jeszcze się nie obudziliśmy na dobre. Tę drugą teorię potwierdzał by Jacek, który drzemał w fotelu. Zdaje się że nie usłyszał że rozmowa tyczyła się również i Jego. Za to Błażej zignorował zaproszenie Anny na herbatę, a może nie wydało mu się przekonujące, lub wczesna pora wstawania nie służy i Jego percepcji?...
-"Nie wiem czy wyrobimy się z obiadem, zanim podadzą potrawę to minie z dziesięć minut, ale kawy bym się chętnie napił. Jak mawia mój wykładowca: dzień bez kawy to dzień stracony. To jak idziemy?"

Wcielone ZŁO 18-10-2006 17:08

Błażej

- Nie... Kawy to chyba nie... Ale herbaty bardzo chętnie się napiję. - odpowiedział Krzysztofowi.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:37.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172