lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   Wieża gromów (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/2066-wieza-gromow.html)

Harv 16-04-2007 14:34

Masz rację, Kurt.. To jakaś groźna wiedźma.. - Stwierdził Marvin po wyrwaniu się z szoku. Raz tylko widział martwego człowieka, ale to była naturalna śmierć. Szybko się jednak otrząsnął, w końcu sam zabijał wcześniej zwierzęta i je przyrządzał.

Ruszył za Kurtem niezwłocznie, oglądając się za siebie. Jeszcze ktoś ich skojarzy jako morderców. W obozie powiedział Rolandowi:

- Ten sen, który mieliśmy, okazał się prawdą. Naprawdę tam leży drwal, który rozwalił sobie czaszkę siekierą.. - Przeszedł go dreszcz - Chodźcie już, nie chcę tu dłużej zostać. - ruszył w stronę miasta, zachęcając resztę, aby poszła za nim.

Lhianann 16-04-2007 18:43

Ya'reen

Spojrzała tłustemu osobnikowi prosto w jego małe, świńskie oczka.
-Jeśli gościną nazywasz niewolę...To rzeczywiście podejmę twą jakże..wykwintną gościnę...

Spokojny głos i zdawkowa zawarta w jej wypowiedzi kurtuazja ni jak nie pasowały do obecnej sytuacji dziewczyny jak i otoczenia.
Lecz idealnie pasowały do dumy jaka przebijała w każdym jej słowie, geście, czy czynie.

Alien_XIII 16-04-2007 19:29

Gdy prowadzono Ya'reen z wnętrza pałacu słychac było jeszcze śmiech barona brzmiący jakby świnia sie zadławiła czymś.
Droga do lochów nie była długa, gdyż znajdowały się na terenie posiadłości barona w wielkim kamiennym budynku wokół którego pałętało sie mnóstwo straży. Prowadzono ją dosć długo i wyjątkowo głęboko. W celach mogła dotrzec tak wychudzonych i wymizerowanych ludzi jak i osoby wyglądające jakby trafiły tu przed chwilą czujnie spoglądające na każdego.
-Kajsik ją wsadzimy? - zagrzmiał głosem wieloletniego alkoholika pierwszy strażnik
-Może do Fereha? - odburknął drugi po czym zaczął rechotać
-Pogździło się? Motego mówił cosik ona na sprzedaż je. A kery kupi taką wyruchaną? Może do świruski?
-Taa. Jak tego jelfa nima to i miejsce jest u pięknotki
-Jasne...pięknotki

Zaprowadzili ją w końcu na piętro, gdzie nie było typowych cel a półokrągłe pomieszczenie odgrodzone kratą jedynie od reszty, lecz wewnątrz połączone. Posadzke pokrywała zaschnięta krew, a na ścianie poza wilgocią i grzybem mozna było dostrzec żołtawy śluz oraz wypalone ślady.
Dopiero gdy wepchnięto Ya'reen do środka mogła dostrzec, że tam gdzie ściana łączyła się z kratą na samym skraju pomieszczenie przykucnięta była postać. Ciężko było określić czym jest gdyż całe ciało zasłaniał obszerny płaszcz z kapturem dużo za duży na tę osobe


Droga do miasta trwała dosć długo, lecz nim słońce znalazło sie w zenicie cała trójka przeszła koło pierwszych chat widząc już brukowany trakt prowadzący w głąb miasta oraz kamienne zabudowania.
Miasteczko wyglądało spokojnie. Nie można było dostrzec szlachty czy mieszczan ubranych bogato. choć chłopstwo nie przeważało. Gdy minęli gospodarstwa zaczęli zauważać rozstawione kramy w których to tak ludzcy jak niziołczy kramarze zachwalali swój towar. Głębiej w mieście można było dostrzec witryny sklepów, które mieniły się różnorodnością. Kamienisty bruk pozwalał na wygodną wędrówkę i widać miasto miało system kanalizacji, gdyż nie widać było by spływały po ulicach fekalia jak to słyszano w opowieściach o wielkich miastach. Mlaths nie było jednakże wielkim miastem. Było w większości rozrzuconymi dookoła większego skupiska gospodarstwami z których podatek zbierał tutejszy baron.

Tom Atos 19-04-2007 08:31

Kurt :

Idąc ulicami miasta olbrzym kręcił głową na wszystkie możliwe strony, a z jego rozdziawionych ust coraz dobywało się głośne :
- Oooo ....
- Aaaa....
- Ożesz ty ...
- Patrzajta jakie zmyślne kamyki we drogę wetknęli. Że też im się chciało. I nie cuchnie tak, jak żem myślał w tym mieście. A dziewki jakie cudne. Jeleganckie jak królowe jakie i wszystkie czyste, nie to co u nas we wsi. A towaru po kramach ile mają. Starczyłobyk człekowi na całe życie.

Kurt widząc idącą z naprzeciwka panną o czarnych jak skrzydła kruka włosach podkręcił wąsa, pogładził się po brodzie i z udawaną nonszalancją zagadnał.
- Witaj cna panienko szukamyk ... ee ... szukamy – poprawił się szybko - Yerdana Ploma. Kronikarza we w tym mieście. Wiesz może gdzie onsik ... ee ... ony mieszka ? Co ?
Dziewczyna na te słowa uśmiechnęła się zalotnie i jakby trochę kpiąco i wyciągnąwszy zgrabną rączkę zaczęła tłumaczyć szybko :
- Oczywiście Szanowny Panie. Wszyscy wiedzą gdzie mieszka kronikarz. Musisz Panie udać się w lewo tą uliczką, potem następną w prawo, później prosto, na drugim skrzyżowaniu w prawo, później w lewo i jeszcze raz w lewo, a potem prosto i w prawo.
Dygnęła wdzięcznie.
- Nie możesz nie trafić. – dodała starając się ukryć rozbawienie.
Kurt który nic z tego nie zrozumiał ukłonił się nieco sztywno i burknął krótkie :
- Dziękuję.
Gdy dziewczyna odeszła prowokacyjnie kręcąc biodrami olbrzym westchnął zrezygnowany zwracając się do towarzyszy :
- No nic chłopy. Marvinku Ty może spróbuj.

Harv 20-04-2007 15:15

Słowa Kurta wyrwały Marvina z odrętwienia. ~Więc to tak wygląda miasto..~ Myślał z rozdziawionymi ustami. Gdyby ktoś go zapytał, czy mu się miasto podoba, nie wiedziałby co powiedzieć, na razie był zdziwiony. Czysto, pzy domach nie widać zagród.. Po prostu coś innego niż widział dotychczas przez swoje raczej krótkie życie.

Hmm.. No tak.. Racja, zaraz kogoś znajdę. Powróciła mu jego szelmowska pewność siebie. Rozejrzał się po ulicach i podszedł do jednego z kramów.

Witam, gratuluję pani takich dorodnych gruszek. Słyszałem, że zdarzają się zaczarowane gaje, ale zaczarowane sady owocowe? - Uśmiechnął się szczerym, jeszcze chłopięcym uśmiechem. Sprzedawczyni, kobieta w średnim wieku lekko się zakłopotała, ale odwzajemniła uśmiech. - Aż żal, że nie mogę sobie pozwolić na chociaż jedną.. Jestem w podróży i muszę oszczędzać.. Nieważne w każdym razie.. Wie pani może, gdzie znajdę kronikarza Yerdana Ploma? Muszę się z nim spotkać, a nie znam się zbyt dobrze na tym mieście.

Alien_XIII 22-04-2007 23:06

Sprzedawczyni spojrzała na Marvina niepewnie. Kobieta widać przyzwyczajona do częstych "odwiedzin" młodocianych złodziejaszków gotowa była wyciągnąć spod drewnianej lady kramu coś czym albo by zdzieliła złodzieja albo rzuciła .Jednakże pozostanie tajemnicą czego chciałaby użyć, gdyż na jej pulchnej twarzy wyrósł wielki uśmiech
-Och biedne dziecko. Chociaż jedną możesz dostać ode mnie - powiedziała pochylając się nad stosem gruszek i jabłek równiusieńko ułożonych koło siebie i podała jedną Marvinowi aż wielki biust zakołysał się jej gdy sie podnosiła.
-Głupia ja jestem. Wzięłam cię za jednego z tych złodziejaszków, a ty dziecko uczone , bo do ksiąg chcesz isć. Niech cie Światłość błogosławi, że takie dzieci jeszcze są na tym świecie. Mało kto odwiedza starego Ploma. Biedaczysko wierzy, że ludzie będą czytać księgi niż ciekawić się wieszaniem ludzi czy walkami. Im tweraz tylko krew i trupy w głowach. Słyszałam, że w Kever inni ludzie, ale cóż można zrobić skoro tutaj przyszło żyć. Jedz na zdrowie dziecko, bo mizernie wyglądasz. Ploma znajdziesz bez problemu na Placu Złamanego Teatru. To na zachód stąd i łatwo poznać po ruinach wielkiego spalonego budynku

Tom Atos 23-04-2007 08:20

Kurt :

Z niedowierzaniem mężczyzna patrzył na postępy Marvina w zdobywaniu informacji. To z niego sobie kpią, a ten tu proszę. Nie dość, ze się wszystkiego wywiedział, to jeszcze gruszkę dostał. Kurt tylko wskazał Rolandowi chłopca wzrokiem jakby biorąc go na świadka tej zdumiewającej niesprawiedliwości.
Przynajmniej dowiedzieli się, że mają iść na zachód. To przynajmniej było coś konkretnego. Już ruszył we wskazanym kierunku, gdy po kilku krokach zorientował się, że Marvin dalej stoi przy straganie na coś się gapiąc. Olbrzym podążył za jego wzrokiem, ale wbrew jego podejrzeniom chłopak nie gapił się na biust sprzedawczyni. Co było o tyle niepokojące, że ów ucieszny widok aż sam rzucał się w oczy.
"Dziwne" pomyślał. "Albo jeszcze zbyt smarkaty, alibok nie lubi niewiast". Kurtowi na samą myśl o takiej ewentualności zrobiło się jakoś niedobrze.
Spojrzał na Marvina niepewnie, w końcu zniecierpliwiony zawrócił i wyciągając swoje wielkie łapski zamachał nim kilka razy przed oczami chłopaka :
- Hej ! Co tam ? Głuchoniemy ? Rusz że się Marvin. Czasu ni mamyk. – chwycił kompana za ramię ciągnąc za sobą.
Na odchodnym rzucił do kobiety.
- Dziękujem serdecznie szanownej pani. Melony też masz niczego sobie.
Faktycznie idąc na zachód po chwili doszli do placu, na którym było jakieś pogorzelisko.
- Pewnikiem śtuka się ludziom nie spodobała. – skomentował Kurt smutny widok wypalonych resztek budynku.
Olbrzym rozejrzał się dookoła.
- Szłyszałek że miastowe ludzie lubiąk się chwalić, ze są czytate i pisate. Jak ten Plom jest kronikarzem, to idę o zakład, że sobie to wypisał nad drzwiami. Roland stoi tu gdzieś napisane Plom, albo kronikarz ?
Kurt wskazał na najbliższe upstrzone pismem szyldy.

Lhianann 03-05-2007 18:59

Ya'reen

Spokojnie dała się prowadzić dwójce ludzkich strażników.
Więzienie...
Miejsce w którym ludzie więżą innych ludzi jak i nieludzi.
Cela, chodź bardziej wyglądało to na jakieś dziwne pomieszczenie była ciemna i wilgotna.
Dziewczyna zaczęła się po niej uważnie rozglądać początkowo pozornie nie zwracając uwagi na postać zakutaną w długi płaszcz.

Alien_XIII 03-05-2007 19:10

Półokrągła cela wyglądała jak miejsce, gdzie mogłoby zmieścić sie najmniej piętnastu ludzi, a i sprytny władca potrzebujący miejsca w swych lochach dałby radę upchnąć tu i więcej.Ponadto krata oddzielająca wnętrze od korytarza dawała możliwość ujrzenia każdego kto byłby w tej dużej celi. Taka samą możliwość dawało półokrągła architektura, by nie można było schować sie w rogu co usilnie próbowała zrobić postać pod płaszczem. Gdyby nie to, że drgęła jakby spoglądała kto zaszczycił j w celi to mozna by pomysleć, że jest to przykryta wypłowiałym kocem sterta ziemniaków.

Roglądajc się po szyldach bez problemu można było dostrzec dosc już stary głoszący "Yerdan Plom -Kronikarz" a pod nim dopisek "Księgarnia".
Wystawał on sponad wejścia, które było drewnianymi drzwiami w ceglanej ścianie. Jednym słowem gdyby nie szyld nigdy nie można by było powiedzieć, że ejst tu cokolwiek, nawet wejście do kamienicy

Lhianann 04-05-2007 18:30

Ya'reen

Wyszukała w miarę czysty fragment podłogi pod murem celi i usiadła na nim owijając się płaszczem.
Zdziwiło ją nieco, że strażnicy nie przeszukali jej zanim ją tu umieścili.
Można być głupcem, ale tylko absolutna ignorancja, bądź zadufanie tych ludzi sprawiło, że nadal miała bezpiecznie w pochwach ukrytych w wysokich butach dwa długie sztylety, a w kaftanie ukryte 4 niewielkie, lecz bardzo skuteczne noże do rzucania.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:59.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172