lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   "Po grani! Po grani!" (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/2436-po-grani-po-grani.html)

Lhianann 07-09-2007 12:39

Dźwięk syren policyjnych sprawił, że przez chwilę zesztywniała na siedzeniu kierowcy.
Z rozpaczą i zimną determinacją zerknęła w lusterko wsteczne.
Zauważyła co robi Marie.
Przez jej głowę przebiegła szybka myśl.
'Wystarczyłby lewy sygnalizator świetlny, Marie...'
Odegnała płochą myśl i płynnie wyprzedziła policyjny samochód przed sobą.
Nie wiedziała, co chce dokładnie zrobić Marie, ale czuła, że nie mają luksusu wyboru.
Już nie.

Usłyszała ciche słowa Michaela skierowane do Marylin.
Poczuła króciutkie ciepło dookoła serca.
'Jak on ją kocha...'
W oczach Sol przez chwilę zakręciły się łzy.
Gabrielu...bogowie...dlaczego?
Czemu to musiało spotkać nas?
Czemu dziś?

Zacisnęła zęby i minimalnie przyśpieszyła.

Kutak 01-10-2007 21:33

Zwyczajny manewr wymijania na oblodzonej drodze i z policją za plecami zdawał się być czymś naprawdę trudnym. Powolny, acz zdecydowany ruch kierownicą, dociśnięcie pedału gazu... Solveig zdawała sobie sprawę, że jest odpowiedzialna nie tylko za siebie, ale też za Marylin i Michaela. A jak pięknie oni wyglądali razem... I znów oczami wyobraźni widziała siebie przy Gabrielu, a do jej umysłu docierało, że przyszłość albinoski i jej mężczyzny zależy tylko od niej...

Przyspieszyła, wymijając Marie. Zdawałoby się, że już po wszystkim, piosenkarka bowiem zwolniła, a zaraz za nią zatrzymały się trzy radiowozy. I zdawałoby się, że już są uratowani, cała trójka. Teraz musiała tylko gdzieś dojechać...

No właśnie. Gdzie?

***

W łóżku było tak przyjemnie, tak cudownie! Lizzy już trochę czasu temu włożyła pod kołdrę koc elektryczny- Marylin nigdy nie tolerowała spania na tym wynalazku, ale do wygrzania pościeli nadawał się wręcz idealnie. Na szafce obok stała herbata, jabłkowo-cynamonowa, lecz w tej chwili dziewczyna delektowała się tylko jej zapachem. Chciała spać, wszyscy zdawali się jej w tym śnie pomagać...

W końcu zapadła w tą bezkresną otchłań...

***

Czterech aktorów stało na scenie teatru. Trzy kobiety i jeden mężczyzna, ich twarze skryte były w mroku. Trzymając się za ręce tworzyli kółko, zdawali się obracać, niczym dzieci w jakiejś przedszkolnej zabawie. Widownia zaś milczała, zdając się obserwować tą dziwną wędrówkę z fascynacją...

Mężczyzna upadł na ziemię.

Wędrówka trwała dalej, trzy kobiety ciągle krążyły- a po chwili powstał i mężczyzna. I znów szli, znów trzymając się za ręce...

Wtem za sceną rozległy się ciężkie, szybkie kroki mocno podkutych butów.

Kurtyna opadła, rozległy się cztery strzały.

Widownia milczała, wpatrując się w czerwień zasłony. A później wstali i wyszli, zapamiętując spektakl jako kolejną z historii. Historii, jakich w swym życiu zobaczyli i usłyszeli wiele...

I tylko jedna Marylin została na widowni, płacząc.

***

Chciała krzyczeć, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Wybudzona jakąś nieziemską mocą ze snu wytrzeszczyła tylko oczy i otworzyła usta, co nadało jej twarzy wyrazu całkowitego przerażenia.

- Marylin! Co się dzieje?!- zawołał Michael, momentalnie przytulając do siebie dziewczynę.

***

Marie powoli zjechała na pobocze, zgodnie z poleceniami, które we wszystkie możliwe sposoby wydawał policjant jadący w pierwszym z radiowozów. Trzy auta także zaparkowały, otaczając wóz należący dawniej do Callersa z trzech stron. I chociaż w ten sposób częściowo blokowali jeden pas, mogli sobie na to pozwolić- teraz i tak mało kto jeździł tą drogą...

Z pierwszego z wozów prędko wysiadł policjant i, w drodze zakładając czapkę, zapukał do szyby wozu w którym siedziała Marie.



- Starszy sierżant James Cabbe, policja stanu Massachusetts- przedstawił się, gdy kobieta uchyliła szybę- Mieliśmy zgłoszenie w tym rejonie, nic wielkiego. Proszę wysiąść z pojazdu razem z kluczykami i otworzyć wszystkie drzwi- łącznie z bagażnikiem.- podkreślił, uśmiechając się przyjaźnie, a przy tym odsłaniając broń w kaburze- tak na wszelki wypadek.

Marie wzdrygnęła się. Po spotkaniu Iana Callersa długo nie odzyska zaufania do policji...

Redone 03-10-2007 15:42

Serce waliło mi jak oszalałe, wybijając jakiś dziwny rytm niczym dzwonki w cerkwi. Mimo wszystko zjechałam na pobocze, gotowa na to co może nastąpić. Gotowa na kolejne ciosy, na kolejne kłamstwa, bluzgi i niewolę. Z tęsknotą spoglądałam w stronę oddalającego się samochodu prowadzonego przez Sol.

A tu taka niespodzianka! Ten policjant jest dla mnie... miły? Jak to, czyli oni jeszcze nie wiedzą że ja to ja! Znaczy że mam na sumieniu dwa morderstwa. A gdyby spróbować się z tego wyłgać? Ale jak? Przecież kazał otworzyć bagażnik a tam leży sobie jak gdyby nigdy nic ciało tego skurwiela. Nawet kiedy nie żyje niszczy mi życie.

- Zgłoszenie? Przyznam że trochę się spieszę, ale rozumiem że musi pan sprawdzić - powiedziałam milutkim głosem.

Pootwierałam wszystkie drzwi i modliłam się by jakimś cudem nie kazał otwierać bagażnika. Może zapomni? Może da mi spokój? Boże pomóż.

Milly 19-10-2007 17:21

Marylin

Przytuliła się do Michaela tak mocno, jak tylko mogła, nie zważając na ból. Szlochała, choć bolały ją płuca, gardło, całe ciało. Zdołała się tylko na tyle uspokoić, by wyjęczeć niemal do Michela:

- Zabierz mnie stąd, proszę, zabierz... My wszyscy zginiemy, zginiemy! Proszę, ja chcę do domu, Michael... nie chcę, żebyśmy umarli...

Lhianann 19-10-2007 19:14

Sol

Dziewczyna zacisnęła mocniej zęby i jechała dalej.
Kątem ucha usłyszała słowa jakie Marylin kierowała do Michaela.
Z chęcią by zrobiła to o co błagała białowłosa dziewczyna, ale wiedziała, ze jej przyjacielowi potrzebna jest pomoc medyczna.
I to szybko.

O, dojeżdżają właśnie do wylotówki na miasto.
Gdzieś na obrzeżach przecież jest szpital.
Tam musi dojechać.
Czuła potworne wyrzuty sumienia z powodu Marie jaka została za nimi, ale rozumiała jednocześnie, że gdyby została, to...
Teraz musi myśleć najpierw o Marylin.
Dziewczyna jest przecież w takim stanie....
Z niepokojem zerknęła w wsteczne lusterko.
Albinoska kurczowo wtulała się w rannego, nie do końca przytomnego Michaela, cichutko łkając.

Sol podkręciła ogrzewanie.
Wyziębienie może mieć koszmarne konsekwencje...


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:12.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172