lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Sesja] Anioły kontra demony (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/2585-sesja-anioly-kontra-demony.html)

Glyph 21-06-2007 17:27

Adam

-Też jestem z Wami-odpowiedziała, a zorientowawszy się, że nikt tego od niej nie wymaga dodała-Przynajmniej będę wspierać Bartka jak tylko potrafię. Uspokoiła się. Obecność aniołów dawała poczucie bezpieczeństwa, a ten przemawiający do nich wzbudzał zaufanie. Skrzywiła się tylko gdy wspomniał o grzechach.
"Czy teraz tak blisko celu, mamy go zniechęcić?"


Rudawy czworonóg powoli wypełzł spod łóżka. Kawałki hamburgera, które Ania dyskretnie rzucała mu podczas kolacji rozleniwiły go strasznie. Gdyby był sobą najchętniej położyłby się gdzieś na uboczu i trawił w spokoju, ale teraz jego ciało było awatarem anioła, a ten nie przyszedł tu dla przyjemności. Psiak otarł się o sie Anię i powędrował wprost do drzwi. Zaczął skamleć i trzeć łapą o futrynę. Adriell nie przerywając odpoczynku, zerknął w stronę sprawcy hałasu. W drzwiach znów było słychać dźwięk przekręcanego klucza.
-Co psino, co tam znalazłeś?-dziewczyna zareagowała spontanicznie. Pogłaskała go, otworzyła drzwi i wyjrzała na korytarz. Zachowanie niezwykle nierozważne, ale Ania dalej była w lekkim szoku po wszystkich tych wydarzeniach. Zwierzakowi natomiast nie trzeba było dwa razy powtarzać. Prześlizgnął się między nogami i pędem przeleciał przez korytarz i schodami do wyjścia. Przy okazji omal nie wpadł pod nogi kelnerki.
-Sam wróci prawda?-na twarzy Ani pojawiło się zakłopotanie i, ale tez i obawa. Nie miała ochoty wychodzić na dwór, zwłaszcza po zmroku. Zamek w drzwiach zachrobotał. Znów byli zamknięci.

Na zewnątrz mimo wszystko ciemność rozpraszała ścienna latarnia. Psiak ułożył się pod pobliskim drzewem, tak aby mieć oko na okolicę. Na wszelki wypadek wypatrywał wszelkich dziwnych znaków.

mataichi 01-07-2007 22:39

Marfiel

Z lekkim uśmieszkiem na ustach wysłuchał wyrzutów diablicy. Ma charakter, to jej trzeba przyznać. Będzie idealna. – w myślach powtórzył swój plan. Zanim jednak zdążył zareagować rozmówczyni wyszła z lokalu. Nie zastanawiając się dłużej wybiegł za nią na zewnątrz. Spojrzał ostatni raz na miejsce swojej pracy, byłej pracy.

- Zaczekaj proszę. – Wysapał zadyszany. –Rzeczywiście zachowałem się wyjątkowo nieuprzejmie.- Starał się, aby jego głos zabrzmiał jak najszczerzej. Nie przychodziło mu z łatwością wypowiadanie takich słów w kierunku diablicy.– Nazywam się Marfiel i nadal twierdze, że mamy wspólny cel, który osiągnąć możemy tylko działając razem. A co do przełożonych to Kronos, mój „pracodawca” chyba jest wystarczającą rekomendacją mej osoby? – Spytał, ale nie oczekując odpowiedzi kontynuował.

- Jeżeli Cię uraziłem to przepraszam, ale wytrąciła mnie z równowagi pewna niedająca mi spokoju myśl, że pierwszy raz od dłuższego czasu mogę przegrać. – Uśmiechnął się nad wyraz szczerze. – Co ty na to żeby jednak połączyć wspólne siły? Uważam, że możemy jednak się dogadać. – Miał nadzieje, że dojdzie do współpracy. W przeciwnym razie mogę zapomnieć o podwyżce- zaśmiał się w myślach.

Lhianann 03-07-2007 13:20

- A cóż jeszcze prócz tylko swych słów masz na potwierdzenie swej tożsamości? Równie dobrze możesz być jakimś słodko- anielskim pierzastym z góry, jaki lubi działać oryginalnie? Spojrzała mu prosto w oczy.

-Bo wybacz, ale ładnych, gładkich słówek jakie za sobą nic nie niosą umie używać każdy... W jej głosie było wyraźnie słychać kpinę.

Zmierzyła go powolnym, taksującym spojrzeniami fiołkowych oczu, przekrzywiając przy tym leciutko głowę w lewo, pozwalając by ciemnoczerwone loki opadły z wdziękiem na lewe ramię.

- Więc? Spytała unosząc pytającym ruchem brew.
Miękkie, lekko lśniące usta Vanyi ułożyły się w słodko- kpiącym uśmiechu, w oczach tańczyły figlarne iskry.
Na wszystkie czeluście piekieł, ta dziewczyna naprawdę wie jak działać na facetów, by czuli się zmieszani i jednocześnie podnieceni....

Redone 13-07-2007 13:11

Anioły

Atmosfera w pokoju stała się trochę napięta. Nie codziennie Bartek widuje anioły, a już na pewno nie takie które podłączają się do prądu. Chciał nawet o to zapytać, ale zrezygnował. O gustach się nie dyskutuje.

Tymczasem mijały minuty a mail od Jana nie nadchodził. Może ma sporo spraw na głowie, ale mógłby się pofatygować by odpisać choć krótko. Tak to jest z Archaniołami, nigdy ich nie ma gdy są potrzebni.

Bartek przytulił Anię i siedzą tak razem na łóżku. Jakoś najwyraźniej nie chce mu się spać. Trudno jednak mu się dziwić.

mataichi 14-07-2007 13:19

Marfiel

Anioł tylko z obojętnością wzruszył ramionami po czym wbił wzrok w fiołkowe oczy diablicy. Gdy ich spojrzenia się spotkały, zobaczyła w jego oczach słaby, ledwie dostrzegalny niebieski ognik który tańczył po powierzchni źrenicy „wabiąc” uwagę rozmówczyni. Ściągał ją coraz głębiej aż do samego dna świadomości. Przez moment czas stanął w miejscu dla dwojga demonów, byli tylko oni.

Wtedy w odbici jego oczu ujrzała prawdziwą postać Marfiela. Bynajmniej nie był już to przystojny brunet. Jego ciało było pokryte dziesiątkami tatuaży które niczym małe węże pełzały i obwijały się wokół jego kończyn. Twarz była poprzecinana wieloma bliznami które wraz z kolczykami na nosie i łuku brwiowym tworzyły iście groteskowe kształty…

Obraz anioła urwał się i z powrotem oboje znaleźli się na ulicy. Marfiel kilka razy zamrugał, jakby coś wpadło mu do oka. Nie był zadowolony tym co przed chwilą musiał zrobić. On był wkurzony ale jedno mógł powiedzieć na pewno. Przed nim stała silna istota a to mu wystarczało żeby uznać ją jako wartościowego partnera.

-Mam nadzieję, że to w pełni ci wystarczy.- po raz kolejny drwiący uśmieszek pojawił się na jego ustach- Tylko nadal nie wiem jak się nazywasz. Ehh ciężko dziś o choć odrobinę kultury. „A czemu widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w oku swoim nie dostrzegasz?- zacytował z rozbawieniem.

Lhianann 14-07-2007 14:29

-Kultura to rzecz jaka bywa przydatna. Nie niezbędna, acz przydatna...
Uśmiechnęła się nieco drapieżnie.
-Jestem Vanya. Lubie to imię, bo na...właściwym większość łamie sobie język..i nie tylko.

Spojrzała na niego z leciutkim rozbawieniem.
-Więc skoro mamy już kwestię identyfikacji za sobą, to cóż poczniemy dalej?

mataichi 02-08-2007 18:59

Marfiel

8.00

Dźwięk budzika wyrwał anioła z głębokiego snu. Był wykończony, miał wrażenie, że dopiero co zamknął oczy.– Co za parszywa noc. Stracił pracę i co gorsza zadanie mu wyznaczone z każdą minutą wydawało się coraz bardziej niemożliwe do wykonania.


Jeszcze przez kilka minut leżał rozkoszując się przyjemnym ciepłem materaca, po czym wychodząc zwycięsko z walki ze swoim lenistwem zabrał się za doprowadzenie siebie do stanu użyteczności.

Okropnie przekrwione oczy straszące w lustrze i półprzytomna mina świadczyły o zmęczeniu Marfiela. Mógłbym w takim stanie straszyć dzieci na ulicy. – ta myśl wprawiła go w niezwykle dobry humor pozwalając choć na chwilę zapomnieć o nadchodzącym dniu.

-Ahh te ludzkie ciała są takie przereklamowane…- mimochodem zaczął narzekać.

8.40

Prysznic i obrzydliwie gorzki smak kawy postawiły anioła na nogi. Lodówkę ominął szerokim łukiem. Po tym jak spaliła się w niej żarówka nie mógł nawet liczyć na znalezienie tam światła. Powolutku zaczął analizować wszystkie rzeczy jakich się wczoraj dowiedział. Było ich przeraźliwie mało.

-Bartosza nie było w swoim domu a nie jest to typ człowieka, który mógłby przepuścić okazje pokazania się na imprezie. – Nie zwrócił uwagi jak zaczął mówić sam do siebie.- Nawet jego znajomi ze studiów byli zdziwieni jego nieobecnością. Podobno sam stwierdził, że na pewno się pojawi. Ehh ciemno to widzę.

9.00

Krzysztof opuścił swoje mieszkanie z nadzieją, że dzisiejszy dzień wyjaśni wszelkie jego wątpliwości. Nagle przypomniał sobie pewien szczegół, szybko zaczął przeglądać spis kontaktów w komórce.- Jest! Bartosz Figurski. – Jakiś podpity już dobrze studencina dał mu ten numer. Trzeba będzie się przekonać czy jest właściwy.

Przechodząc koło kiosku kupił gazetę i paczkę gum do życia, lubił czytać o polityce. Tyle oszustw i przekrętów na raz nie mógłby wywołać żaden demon. Ludzie w tej dziedzinie nie potrzebowali żadnego „wsparcia”.

- Jeśli anioły dorwały go pierwsze to przecież nie mogą go trzymać wiecznie w izolacji. Ja mam czas, bardzo dużo czasu… - Uśmiechnął się siadając na ławeczce nieopodal mieszkania Bartosza.

Redone 02-08-2007 19:23

Anioły

Około godziny 0:30 przyszedł wreszcie mail od Jana o następującej treści:

Świetna robota, zadbam o to, żebyście zostali dobrze nagrodzeni gdy już wrócicie z ziemi. Pozwólcie się Bartkowi dobrze wyspać, a gdy się obudzi zawieźcie go do domu. Miejcie na niego oko cały czas, diabelskie pomioty na pewno będą jeszcze próbować go dorwać. Spotkam się z wami tam gdzie ostatnio o godzinie 17, przyprowadźcie chłopaka ze sobą, będę chciał z nim porozmawiać. Wtedy też przekażę wam dalsze instrukcje. Jeśli chłopak będzie w pełni współpracować pewnie część z was dostanie kolejne zadanie, a część wróci na górę. Do zobaczenia, i jeszcze raz gratuluję.
J.

Możliwość powrotu do domu choć na jakiś czas wydawała się kusząca. Ale jeśli wojna pomiędzy niebem a piekłem rzeczywiście jest tak zaawansowana to kto wie czy w ogóle powrót do góry będzie możliwy w najbliższym czasie. Chociaż, skoro Jan powiedział, że może wrócą... Chyba nie ma powodu kłamać.

Zostaliście w zajeździe na noc. Chłopak spał mocno, wykończony po tak dziwnym dniu. Tuż po ósmej obudził się i wyglądał na dość wyspanego. Ania za to wyglądała o wiele gorzej. Podkrążone oczy, zmierzwione włosy. Na pewno się nie wyspała.

Wszyscy zeszli razem do głównej sali by zjeść śniadanie. Anioły przekazały chłopakowi plan na kolejne godziny. Do godziny 17 mógł robić co chce.

Po śniadaniu ruszyliście do domu Bartka.

mataichi

Siedziałeś przed domem Bartka zaledwie od godziny i już miałeś szczęście - pojawił się. A wraz z nim dziewczyna. Czy to po prostu jego znajoma czy może diabeł?

Lorn 06-08-2007 20:10

Adriell

W nocy wymienił dwukrotnie informacje z Janem i otrzymał nowe wytyczne, które przekazał Rafałowi w czasie zmiany warty. Następnie wypiął się z gniazdka i położył się spać.

Po godzinie 9tej, kiedy wszyscy wstali i każdy odbył poranną wizytę w toalecie, przed zejściem na śniadanie poprosił jeszcze na krótką rozmowę Anię i Bartka. Po śniadaniu mieli ruszać z powrotem do miasta i wolał to załatwić od razu.

- Dzisiejszy dzień będzie dla was najtrudniejszy i być może decydujący. Będziecie sami, żeby wszystko sobie dokładnie przemyśleć i upewnić się, że wybraliście słuszną drogę. – powiedział ponuro
– dlatego pamiętajcie, żeby podejść do tego poważnie. To jest wasz sprawdzian. Będzie to dla was nowe doświadczenie, ale musicie kontrolować się i dbać o siebie wzajemnie bardziej niż zazwyczaj, być bardziej ostrożnym i przypominać sobie wzajemnie o tym, co wam teraz powiem. Jeśli zapomnicie o tych instrukcjach, wasze życie może zostać poważnie zagrożone, dlatego starajcie się je wykuć na pamięć, jak pacierz. Przy śniadaniu jeszcze będziemy mogli wam je przypomnieć, a jeszcze w Toruniu, zanim nasze drogi się rozejdą, zatrzymamy się na chwilę, dam wam te instrukcje spisane na kartce. Potem rozstaniemy się i zobaczymy dopiero o 16tej.
Adriell wyjaśnił im dyscyplinę postępowania dla nowoprzyjętych żołnierzy armii Boga; jakie są procedury i co zrobić na wypadek różnych okoliczności, jakie mogą wyniknąć.

Kwadrans przed 10tą siedzieli już w swoich samochodach, Adriell pojechał przodem i godzinę później zatrzymali się w jakiejś bocznej uliczce w miejscu, gdzie mieli poczekać na niego chwilę. Wrócił po 10 minutach i przyniósł im niewielki plecaczek z kilkoma obiecanymi rzeczami na pożegnanie.
Stąd do domu Bartka mieli około 15 minut

- Zapoznajcie się z tym, co jest w środku. Tu się pożegnamy, trzymajcie się i powodzenia. Niech Jedyny ma was w Swej opiece. Ale podchodźcie raczej do tego w ten sposób, że od tej pory jesteście zdani tylko na siebie. – powiedział bezceremonialnie, podał Ani niebieski plecak i zamknął drzwi.
Wsiedli z Rafałem do brązowego Vito i pojechali załatwiać swoje sprawy.

Glyph 23-08-2007 20:01

Adam [Ania Brzozowska]
Po usłyszeniu dalszych rozkazów, Ania była wyraźnie zdenerwowana. Tym razem anioł nawet nie musiał udawać, bo doskonale wczuwał sie w położenie dziewczyny. Za chwilę ich grupa miała się rozdzielić i to budziło w nim niepokój. Wiedział wprawdzie, że reszta aniołów nie odejdzie daleko i w razie ataku szybko przybędzie z pomocą, ale do tego czasu on będzie musiał chronić Bartka. Nigdy nie był typem wojownika. Nie było mu to potrzebne, a teraz te kilka marnych sztuczek, które zna muszą mu starczyć do obrony. Humoru nie poprawiał fakt, że dom Bartka do którego zmierzają może okazać się zasadzką. "Nie przekonam się, póki nie sprawdzę"-westchnął w duchu.

Już na ulicy słuchała ostatnich rad anioła. Dziewczyna otrzymała plecak i samochód odjechał. Stali jeszcze jakiś czas pod ścianą kamienicy przeglądając zawartość plecaka. Po chwili szli razem do domu chłopaka.
-Bartek, boję się wracać do domu. Jeśli oni tam czekają?-powiedziała drżącym głosem-Chciałabym, żebyśmy się nie rozdzielali. Tak jak powiedział ten anioł. Mamy tylko siebie.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:34.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172