lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Inne (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/)
-   -   [Star Wars] Klucz do potęgi.... (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-inne/3287-star-wars-klucz-do-potegi.html)

Nightcrawler 10-07-2007 21:54

*Light Side* Frei Zuun
 
Zwątpienie i wolno narastające zniecierpliwienie wciskało się powoli pod fasadę fortecy jaką stanowił umysł Kel Dora.
Zuun szybko odgonił jednak te uczucie oczyszczając po raz kolejny umysł. Stanie sie co ma się stać - on wyraził już swoje zdanie i swoje propozycje, choć czas mógł działać na ich nie korzyść musiał... chciał dać parę chwil do namysłu swym towarzyszom.
Otrząsnął się nawet z wszech ogarniającego zimna dostrajając się do cichego pulsu planety, bijącego w harmonii z wszechświatem. Znów powoli zapadał sie w większą całość - w tajemnice Mocy i istnienia.
Pojawienie sie Keirana i Kayli szybko jednak przywróciło go do rzeczywistości, która prócz towarzyszy przypominała o sobie wrzaskiem głośników wydobywających sie z blaszanego wnętrz "Torpora", niczym zawodzenie umierającego ptaka nabitego na ciernisty krzew.

„Torpor gotowy do startu ... planowany wylot za 5 min ... niech wszyscy idą do swoich kabin i użyją pasów bezpieczeństwa ...”

Frei przypomniał sobie o Huttach - a co jeśli holocron wpadnie w ich tłuste łapska. Muszą sie go pozbyć nim dotrą na Ravena, albo choćby dobrze ukryć. Kel Dor spojrzał na statek i pomyślał że nie będzie to trudne w plątaninie kabli i i chaosie przeróbek transportowca. O ile nie natkną się na kogoś kto potrafi wyczuć zakłócenia Mocy.
Zuun wstał prawie że leniwie i lekko skłoniwszy się towarzyszom dołączył do nich. Milcząć ruszył wraz z nimi na statek

Lavi 11-07-2007 12:03

Keiran zmierzył razem z Kalyą w stronę statku, jednak cały czas nie dawała mu spokoju jedna myśl.

"Cóż z tego że nie będę miał miecza przy sobie jak i tak nadal będę niebezpieczny... przecież mam jeszcze... m... mmo... MOC"

Idąc tak obok dziewczyny chłopak spojrzał na swoje ręce a potem na nią. Nie czuł się za pewnie co sie znowu stanie jak będzie blisko tej skrzynki, miał tylko nadzieje że uda mu się to opanować podczas lotu.

Gdy weszli do hangaru, lekkim skinieniem głowy przywitał ich Kel Dor. Wraz z nimi zmierzył w kierunku statku. Wtem usłyszał komunikat w radio pokładowym

„Topor gotowy do startu ... planowany wylot za 5 min ... niech wszyscy idą do swoich kabin i użyją pasów bezpieczeństwa ...”

Po tym komunikacie chłopak od razu skierował się do swojej kajuty. Nie odezwał się nic podczas swojej krótkiej podróży z resztą. Wszedł do swojego pokoju przymocował plecak tam by nie obił się podczas lotu a sam usiadł i przypiął się pasami bezpieczeństwa. Teraz pozostało mu tylko oczekiwać na lot.

W głębi czuł zimno jakie bije od przedmiotu, wyczuwał jego obecność mimo iż nie potrafi wyczuwać mocy. Wiedział że ono tam jest i czyha na niego swoją mocą. Do jego głowy cały czas pchały się różne dziwne myśli. Wahał sie czy aby dobrze zrobił lecąc z nimi, czy sobie poradzi z przedmiotem i czy naprawdę potrafi się opanować.

Lirymoor 11-07-2007 13:55

*Light Side*
 
W czasie jej nieobecności statek bynajmniej nie wypiękniał. „Torpor gotowy do startu ... planowany wylot za 5 min ... niech wszyscy idą do swoich kabin i użyją pasów bezpieczeństwa ...” Gotowy do startu, tak? Wątpiła by ten statek był zdatny do czegokolwiek poza złomowaniem.

Keiran wciąż był markotny, ale trudno mu się było dziwić, ona sama bała się kolejnego spotkania ze skrzynką. Musieli się pozbyć tego problemu zanim zniszczy kogoś z nich. Dołączył do nich Frei i razem weszli na statek. Tam czekała ją kolejna radosna niespodzianka. W jej kabinie nie było nawet śladu pasów. No chyba, że za ślad uznać wgłębienie w jednej ze ścian sugerujące iż coś z niej wyrwano. Cóż powinna się była tego spodziewać, czyż nie? W takich chwilach zastanawiała się czy na „Torporze” nie brak przypadkiem czegoś jeszcze. Napędu? Systemów podtrzymywania życia? Skanerów? Komputera pokładowego? Nagle pożałowała, że nie sprawdziła czy w wyposażeniu statku jest apteczka. Niestety było już ździebko za późno. Cóż, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, na pewno jest w stanie znaleźć sobie ciekawsze miejsce do przetrwania startu. Rzecz jasna jeśli po włączeniu silników zostanie z niej cokolwiek poza rozgrzaną masą o niekoreślonym kształcie.

Z westchnieniem sięgnęła pod łóżko i wyciągnęła swój nieszczęsny miecz świetlny. Dobrze leżał w jej dłoni, jakby był częścią niej. „Kryształ jest sercem ostrza. Serce jest kryształem Jedi. Jedi to kryształ Mocy. A Moc jest ostrzem z serca. I wszystkie są złączone razem. Kryształ. Ostrze. Jedi. Jesteście jednym.” Serce jest kryształem Jedi. Gdy kryształ ulega zniszczeniu, nie ma ostrza. A co się dzieje z Jedi gdy jego serce nic już nie rozumie? Przez chwilę ważyła broń w dłoni. Musisz dawać z siebie wszystko Kaylo, niezależnie od sytuacji. I zacznij się godzić z tym, że to nie zawsze wystarcza.

Zdecydowanym krokiem ruszyła korytarzem. Odnalazła robota, pozdrowiła go z szacunkiem po czym wręczyła mu miecz.

- Chce to zdeponować na czas lotu, schowaj go w jakimś bezpiecznym miejscu. Najlepiej pod kluczem i poza moim zasięgiem, ale tak żeby nie uległ zniszczeniu. – powiedziała i odeszła nie dając mu nawet szansy by zaprotestował. Skierowała się w stronę sterówki.

Weszła do środka z uprzejmym uśmiechem skierowała się do pierwszego z brzegu wolnego siedzenia, możliwie najbliżej pilota by mieć dobry widok na wszystkie jego poczynania.

- Witam. Moja kabina jest pozbawiona pasów. – oznajmiła by wytłumaczyć swoje zachowanie. Nie zamierzała dać się łatwo wyrzucić.

Vivian 11-07-2007 18:07

*Light Side* Dalila Zearalenon
 
Nie ma uprawnien, czyz to nie oczywiste? Droid skonczyl mowic, a dziewczyna zaczela nagle o wiele wyrazniej odczuwac pewne szczegoly, takie jak zimno i twardosc jego ramion czy tez niezmiennosc wyrazu oczu... Kupa kabli, zlomu i kolorowych zarowek, zupelnie jak Torpor. Ni mniej ni wiecej. Bo to jest wlasnie zycie, do cholery, nie zadna bajka. Trudno. Nie mozna oszukac rzeczywistosci, a nadanie nazwy nie zmienia faktu - nie zmienia istoty rzeczy...
Dalila az zadrzala. Nic nie zmieni sie, gdy sie dowiedza. Nic. Przynajmniej nie prawdziwie, tak samo jak ich niewiedza nie wplywa w zaden sposob na jej byt. Chociaz... Chociaz jest dla niej zagrozeniem, bowiem stanowi czuly punkt, najprawdopodobniej idealny dla Ciemnej Strony. Czemu mieliby cie osadzac? A co ich to interesuje? Oni cie odrzuca, a w czym sa lepsi..? To wszystko bardzo nieodpowiednie i... Niebezpieczne pytania. A przeciez nic sie nie powinno zmienic, jezeli uslysza prawde... Z niewiadomych przyczyn ujrzala przed oczami oblicze Jawy, jakby on wlasnie byl uosobieniem prawdy...
„Torpor gotowy do startu ... planowany wylot za 5 min ... niech wszycy idą do swoich kabin i uzyja pasow bezpieczenstwa ...”

No nie! O malo nie zapominiala o najwazniejszym!
Wybiegla ze statku, nie zwazajac na zalecenia i towarzyszy, i pomknela po drabince na szczyt statku, gdzie ostatni raz widziala Ammana. Miala mu to przekazac od rana, a teraz byl ostatni moment, bo gdy odleca... Moze byc bardzo za pozno.

denis 12-07-2007 12:50

Lili
Lili rzuciła się wręcz rozpaczliwie w kierunku wyjścia ... skręciła w korytarz prowadzący do zewnętrznej śluzy . Śluza powoli zamykała się ... a tuz obok niej stał mały Jawa .
Odwrócił się do młodej Jedi ... i kobieta wyczuła ze się uśmiecha ...
"Chodź , bo McCluski to szaleniec
Zdecydowanym ruchem wziął dziewczynę za rękę i pociągnął w kierunku swojej kajuty w chwili gdy statek porwany siła silników wyskoczył z hangaru ...Szarpniecie było na tyle niespodziewane , ze Lili przeleciała przez środek kajuty i usiadła na łuzku . Jawa spokojnie , nie zwracając uwagi na dziwne dźwięki wydawane przez statek usiadł na podłodze i spojrzał na kobietę ...
" Chciałaś ze mną porozmawiać "?



Kayla

Kobieta weszła do sterówki , akurat w chwili gdy McClusky otwierał puszkę piwa . Charakterystyczne "pyk " a potem cichy syk ...
Pilot rozbierającym wzrokiem spojrzał na młoda Jedi ...
Słysząc jej słowa kiwnął tylko głowa , jakby wcale nie dziwił go brak jakieś części ...

"Siadaj i siedź cicho " upił trochę z puszki .. Sięgnął pod fotel i wyciągnął kawałek koca . Rzucił go na fotel obok . Najwyraźniej było to swoiste zaproszenie i kurtuazyjny gest , gdy fotel umazany był z jednej strony jakaś żółtą , lepka mazią ... Kayli pozostało tylko ułożyć koc na fotelu , usiąść na min i czekać na to co się stanie ... McClusky widząc ze Jedi już usiadła , uśmiechnął się do niej ... "chcesz piwa ? "


Nie minęło kilka chwil , jak mężczyzna z wprawa zaczął przełączać dziesiątki przycisków , manetek i guzików ... wydawało się ze statek drży z podniecenia i radości z nowej podroży ...
Za każdym razem , gdy naciskał cos lub przestawiał cos szeptał do siebie ... i uśmiechał się jakby rozmawiał
W końcu wrota hangaru zaczęły się otwierać i po krótkiej chwili statek niemal wyskoczył z hangaru pchany potężnym silnikiem ...
Może kayla wiele w życiu nie widziała ... ale gdy po niecałej minucie statek opuścił atmosferę planety , musiała przyznać ze taśma klejąca i cokolwiek co trzymało ten statek w kupie warte jest zapewne majątek ... statek mknął z zawrotna prędkością niespotykana nawet wśród wojskowych myśliwców ...




**


Statek z początku cicho mruczał , potem do odgłosu cichego mruczenia dołączył nieco głośniejszy pisk a tuz przed startem światło w kabinach rozjarzyło się nienaturalnie mocno ... jakby ktoś nagle podłączył „Torpora „ do potężnej elektrowni . Sam start również nie należał do szablonowych ... transportowiec niczym hart wyskoczył z hangaru i po niemal samobójczej trajektorii ruszył niemal pionowo w gore . gdyby nie generatory pola grawitacyjnego ( które w tym momencie dołączyły do ogólnego lamentu wszystkich elementów statku pasażerowie latali by w kabinach niczym ulęgałki ...
Wszystko trwało może minutę ... po której statek „zamilkł „ słychać było tylko głośny szum od strony rufy statku ...

Khalida 12-07-2007 14:26

Weszła do pokoju odpraw jako ostatnia.
Co prawda jako pierwsza zniknęła z polany na której walczyli, i jako pierwsza pojawiła sie w ich wspólnym pokoju. Stała tam dłuższą chwilę patrząc na ich łóżka, na rzeczy. Ze złością zrzuciła z siebie okropną szatę, która założyła dziś rano, po czym sięgnęła po swoje ulubione ciemno zielone ubranie. Ot, zwykła tunika do połowy ud z rozcięciami do bioder, spodnie, wysokie buty, rękawiczki i szeroka szarfa. Wszystko w stonowanych zieleniach, bardzo ciemnych, bardzo głębokich.
Ubrała sie i wtedy usłyszała wezwanie do sali odpraw.
Zignorowała je, ale zabrała swój czarny płaszcz i miecz, po czym poszła do łaźni. Tam wzięła gorący, długi prysznic, wytarła sie bardzo pobieżnie, ubrała, narzuciła na ramiona płaszcz, a potem przypasała miecz do paska. Z mokrymi włosami dość szybkim krokiem skierowała sie do sali odpraw. Czekali już tam na nią Hidoi, Kanashimi i jakiś oficer. Nie zaszczyciła żadnego z nich nawet spojrzeniem, ale usiadła na jednym z krzeseł, jak najdalej od reszty. Usiadła wygodnie, podkulając jedną nogę pod siebie i opierając na niej dłonie. Spojrzała wyczekująco na oficera, ale w jej oczach wyczytać można było ogromne znudzenie.

Lirymoor 12-07-2007 17:36

*Light Side*
 
Oczywiście piwko. Cóż ona też pewnie musiałby mieć nieźle w czubie żeby odważyć się odpalić ten zlepek części mechanicznych pieszczotliwie zwany statkiem.

- Siadaj i siedź cicho. – takim to ciepłym, ba wręcz czułym komunikatem została powitana w sterówce, następnie gospodarz wysilił się nawet by w obronie czystości jej stroju poświecić jednego ze swoich ulubieńców który zdobił fotel obok. Jak mi kiedyś bardzo zajdzie za skórę to mu tutaj posprzątam i nie będę żałować detergentu. Postanowiła zajmując przeznaczone jej miejsce.

- Chcesz piwa?

Cóż, sam się prosił czyż nie? Skinąwszy głową Kayla postanowiła się rozgościć i zabrawszy pilotowi puszkę przyłożyła ją do ust i opóźniła do połowy. Chyba lepiej bezie jeśli te procenty nie trafią do krwioobiegu osoby mającej za chwile odpalić tą kupę złomu. Tak wiec dla ogólnego dobra misji oraz towarzyszy mogła przyjąć na siebie to brzemię. W końcu w życiu Jedi chodzi głównie o poświecenie, a cóż znaczy jedno piwo.

Przywłaszczywszy sobie trunek na stałe spod oka obserwowała jak McClusky budzi do życia uśpione mechanizmy „Torpora”, statek ochoczo odpowiadał na jego starania, albo tez pilot dosypał czegoś do trunku. Bo przecież nie możliwe by miała halucynacje po jednym piwie. Dopiła, po czym stosując się do panujących w tym pomieszczeniu zwyczajów zgniotła puszkę i rzuciła ją koło innych niemych zapowiedzi zbliżającej się wielkimi krokami przyszłej choroby nerek i wątroby McClusky’ego.

Potem zaczęło się przedstawienie. Coraz silniej podejrzewać, że piwo jednak zostało czymś zaprawione, ale jeśli tak rzeczywiście było to ona chciała więcej. Czuła drgania kadłuba gdy zawrotna prędkość wbiła ją w fotel, odruchowo zacisnęła dłonie na oparciu patrząc na przesuwającą się przed nimi przestrzeń. Lot szaleńca-samobójcy który widocznie postanowił zignorować niektóre prawa natury wyniósł ich poza atmosferę zaledwie w ciągu minuty.

A im wyżej był „Torpor” tym dalej Kayla znajdowała się od wszystkich problemów jakie nawarstwiały się w jej życiu w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Wszelkie mroczne skrzynki, holocrony wszechniczego, wojny i huttowie mogli się teraz bujać. Byle by lecieć szybciej, dalej. Przez chwilę wszystko było tak jak trzeba, a ona czułą się lepiej niż kiedykolwiek od wybuchu wojny. Nie była pewna ale chyba śmiała się głośno i radośnie, po raz pierwszy od czasu wybuchu wojny. Gdy uśpiony wewnątrz przepastnej maszynowni „Torpora” silnik zamilkł miała wrażenie, ze rozpływa się w fotelu. Mięśnie drżały nieznacznie gdy opuszczało je napięcie, serce wciąż pędziło gnane pozostałościami adrenaliny zaś Kayla zamknęła oczy i rozciągnęła się wygodnie w fotelu rozkoszując się nagłym błogostanem, z silnym postanowieniem, rzucenia w McClusky pierwszym przedmiotem jaki jej wpadnie w ręce jeśli ten postanowi przerwać jej to zbyt szybko. Wraz z znikajacym podnieceniem pojawiał się spokój a Kayla miała coraz większą ochotę zwinąć się w kłębek i usnąć.

denis 12-07-2007 22:02

Kayla

Statek mknął w stronę wyjścia w układu planetarnego ...
Zbliżał się do potężnego pasa asteroidów ...
McClusky zerknął na Kayle z wesołym uśmiechem ...
„Pilotujesz trochę ? „ zapytał zerkając z ukosa na młoda Jedi
„Owszem, ale żaden ze mnie as przestworzy i bardziej niż statki lubię myśliwce”. – odparła nie otwierając oczu, po jej ustach błądził delikatny uśmieszek. – „Wtedy jest się bliżej przestrzeni, wyraźniej czuć prędkość… czuć wolność… „
„Taaa „ powiedział z dziwnym głosem ... po czym przekręcił niewielka wajchę pod wolantem. Gdy drążek kierowniczy statku zbliżał się do Kayli , Mc Cluski kładł nogi na pulpicie sterowniczym i sięgał pod fotel po puszkę w piwem ...

Gdy wolant z głośnym metalicznym stuknięciem zatrzymał się przed Jedi statek mijał pierwsze potężne skalne kawały .

Lirymoor 13-07-2007 00:14

*Light Side*
 
Gdy usłyszała metaliczne stuknięcie nieznacznie otworzyła oczy. Zdziwiło ja jedynie to, że nie czuła strachu, zerknęła spod oka na McClusky’ego. Bezczelny uśmieszek, opuszczone ramiona, nogi wyciągnięte na blacie, brak jakiegokolwiek znaku napięcia. Sprawdzamy kto tu jest większym wariatem?

Zaciekawiona i zdziwiona spojrzałą na wolant. Przez fotel czuła drgania statku, była świadoma energii płynącej dziesiątkami kabli tuż pod powierzchnią ścian czy podłogi, niczym krew w żyłach. „Torpor” był niczym żywy organizm który teraz przed nią otworem. Widziała asteroidy. Olbrzymie kawałki skały dryfujące w przestrzeni, schwytane przez orbitę planety, ich deszcze regularnie siały spustoszenie na powierzchni Hoth. O przelocie przez pas nie było nawet mowy. Jeśli raz wejdą pomiędzy te młyńskie koła, trudno będzie się im wymknąć żywym, już i tak tkwili znacznie głębiej niż powinni. A sądząc po tym co dotąd wiedziała o stanie statku wolała nie ryzykować zawracania go w miejscu. Ewentualne uszkodzenie silnika czy kilku repulsorów groziła utratą sterowności, poza tym to stanowczo był manewr z wyższej półki, a ona do takowej jeszcze nie aspirowała.

Stanowczo ujęła wolant po czym stanowczo przyciągnęła go do siebie. Odpowiednio ciasny łuk powinien ich wyprowadzić z tego śmiertelnego młyńca nim będzie za późno. Problem w tym, że na jego drodze też były asteroidy, nie więcej niż pięć oddalonych na siebie na tyle że nawet ona powinna sobie poradzić. Problem tkwił właśnie w słowie powinna. Do diabła przecież jestem Jedi, słyniemy z refleksu na całą galaktykę. Sięgnęła po Moc by choć nieznacznie przyspieszyć swoje reakcje. Pierwszą koziołkującą skałę minęła z bezpiecznej odległości. Następnie wykonał już mniej udany zwrot unikając drugiej i niemal ładując się prosto w trzecią. Zarysowała burtę, nie na tyle żeby coś uszkodzić jednak dostatecznie mocno by wytrąciło ich z kursu. Gdyby coś takiego stało się głębiej już zostali by zmiażdżeni, ale na obrzeżach wciąż miał dość przestrzeni by go skorygować. Udało się na styk.

Niepowodzenie nie wywołało frustracji lecz lekki uśmiech. Przez kilka chwil gdzieś na granicy świadomości szamotało się to szalone ja które najchętniej popędziło by prosto przed siebie w szalony młynek skał i niech się dzieje co chce. Jednak nie zamierzała kroczyć wskazaną przez nie ścieżką. Nie była jeszcze dość zdesperowana. Tymczasem mknęła na spotkanie kolejnej asteroidy. Zostały dwie i prosta droga ku wolności. Pociągnęła wolant jeszcze mocniej ku sobie ustawiając statek dziobem w górę, po czym nieznacznie przesunęła drążek w bok teraz trzeba było tylko jeszcze tylko ponad tą… głośny zgrzyt oznajmił iż przejechali kilem po powierzchni asteroidy. Zapaliła się jakaś czerwona dioda, chyba któreś sensory poszły na zieloną trawkę, ale statek wciąż był sterowny i to najważniejsze. Ostatnia asteroida była na tyle daleko, że zdążyła przyjąć dogodną pozycję. Potem zostało już zmierzać prostą i bezpieczną drogą do wyjścia z układu.

Rozejrzała się po aparaturze usiłując rozeznać się na ile uszkodził ich jej przejazd „brzuchem” po skale. Trudno było się połapać we wszystkich modyfikacjach, jednak jako, że nic nie wyło, statek był sterowny a systemy podtrzymywania życia działały. Odczuwając jednocześnie przemożna ulgę jak i nieodpartą chęć uduszenia McClusky’ego skierowała statek na bezpieczny kury do wyjścia z układu i po raz kolejny zabrała wyszczerzonemu pilotowi piwo.

Lavi 13-07-2007 11:36

Keiran siedział u siebie w kajucie nie robiąc nic ciekawego, zresztą nie chciał by cokolwiek się takiego wydarzyło. Jak na dziś wystarczy mu niespodzianek związanych z tym... kluczem. Spojrzał przez okienko czy już są w kosmosie. Na zewnątrz widać było ciemność którą rozjaśniały tylko gwiazdy wyglądające jak małe promyczki. Widok ten uspokoił chłopaka, po chwili odpiął on swój pas, podszedł do plecaka i schował tam swój miecz.

"Będzie bezpieczniej jak sobie tam posiedzisz" - pomyślał.

Keiran stanął na środku pokoju, po czym popatrzył się na własne ręce i znów na plecak.

"Hmm cóż bez ciebie też sobie poradzę... co prawda tylko w ostateczności."

Po tych słowach usiadł na środku sali i zaczął medytować. Chłopak musiał się ustabilizować, uspokoić, przemyśleć całą tę sytuację. Powoli wszystko co go otaczało oddalało się gdzieś. Powoli przestawał słyszeć wszystkie dźwięki jakie można było słyszeć.

Nie wiedzieć czemu cały czas przypominał mu sie jego mistrz który uparł się żeby go trenować.

- Nie możesz go trenować wyczuwać w nim ciemną stronę mocy - spojrzał na chłopaka jeden z mistrzów.
- Wiem, ale wyczuwam w nim potencjał. Nie można pozwolić by ciemna strona mocy zyskała nowego potężnego sojusznika. - dziwny stwór rozejrzał się po wszystkich mistrzach, nikt z nich nie był przekonany do tego pomysłu, dlatego też kontynuował.
- Jeśli nie pozwolicie mi go trenować i tak to zrobię, ten chłopak potrzebuje naszej pomocy. Jako mistrz czuje się do odpowiedzialności mu pomoc. - powiedział z kamienna twarzą.

Rada popatrzała na siebie nawzajem po czym przemówił Yoda.

- Jeśli trenować go musisz to zrób to jak należy. - popatrzył na chłopaka po czym uśmiechnął się.

W tym momencie młody chłopak wyszedł z pokoju i tam poczekał na swojego mistrza. Rozmowa byłą bardzo długo a chłopak nie bardzo wiedział co się dzieje.

Nagle chłopak jakby się ocknął, rozejrzał się po pokoju po czym znów powoli zagłębił się w medytacji.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:18.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172